Читать книгу Sekret antykwariusza - Paweł Jaszczuk - Страница 7

5

Оглавление

Prowadził rozkojarzony, głowiąc się nad tym, czy jego życiem rządzi przypadek. Co by się stało, gdyby godzinę temu nie złamał swojej żelaznej zasady? Zachował się jak kretyn. Zatrzymał się i jeszcze zaczekał, aż gówniarz łaskawie wsiądzie, a potem słuchał jego łzawych historyjek.

Dlaczego właśnie to jemu zdarzają się takie kurewskie historie? A poprzednie zdarzenia? Nie było ich mało! Gdyby tak cofnąć się aż do samego początku, do jego urodzin i jeszcze dalej, może nawet do samego poczęcia? O jego życiu zawsze decydował przypadek. Kto był bardziej obrotny w łóżku: ojciec czy matka? Komu bardziej na „tym” zależało? A może rodzicielka ziewała, patrząc w sufit, gdy ojciec gmerał w jej barchanowych majtkach? Podobno tej zimy, gdy go poczęli, były tęgie mrozy. Nie cierpiał takich idiotycznych rozważań. Nie dawały żadnej odpowiedzi, potrafiły za to nieźle wkurzyć.

Przypadek? Czyżby? A Liza i Wiktoria? Miał wyraźny dowód. Obie pojawiły się w jego życiu nieproszone. Zawdzięczały mu wszystko i obie zmówiły się przeciw niemu. Traktowały go zawsze z pogardą i nigdy nie patrzyły mu w oczy, kiedy do nich się zwracał, jakby chciały coś ukryć albo go zlekceważyć. I obie potrafiły do siebie szeptać.

Cholerne szepty. Porozumiewały się między sobą kretyńskim, babskim kodem, wymyślonym specjalnie, by ich nie rozumiał.

Sekret antykwariusza

Подняться наверх