Читать книгу Amnezja - Peter Carey - Страница 10

Оглавление

6

Nie chodziło tylko o to, że nie rozpoznałem sławnej twarzy. Znaliśmy się od lat, ja i Celine byliśmy w gronie trzystu czterdziestu siedmiu studentów pierwszego roku Monash University, a nie było tam wtedy studentów drugiego, trzeciego czy czwartego roku. Rok wcześniej nie było Monash University. Tak zwany „kampus” był placem budowy oddalonym o dwadzieścia kilometrów od restauracji Moroni’s. Otaczały go akry gorącego, pozbawionego cienia parkingu, przez który sunęły młode kobiety w szpilkach.

Tamta Celine była wizją, jak rudzielec z pudełka zapałek Redheads. W żadnym wypadku nie przypominała kobiety siedzącej przy stoliku w Moroni’s. Była dużo wyższa i piersiasta. Nosiła zwiewne spódniczki i miała wspaniałe, zdrowe i jasne włosy.

Tymczasem Celine z Moroni’s była sławna. Miała pełne, ale jednocześnie blade, jakby wyrzeźbione w steatycie usta. Tamta dziewiętnastolatka miała usta intensywnie czerwone, a jej dramatycznego wizerunku dopełniało coś, co moglibyśmy nazwać „paczką”: grupa bardzo groźnie wyglądających młodzieńców, z którymi natychmiast zapragnąłem się zaprzyjaźnić. Byli wśród nich bitnik, poeta, gej, facet przypominający członka gangu motocyklowego Hell’s Angels i wreszcie jej kochanek, Sandy Quinn, starszy mężczyzna w lnianej marynarce, który z całą pewnością nie pojawił się tam wprost z ogólniaka. Dopiero po latach dowiedziałem się, że związek zawodowy opłacił mu studia. Nie dostrzegłem w jego oczach smutku. Za to zauważyłem brodę, spłowiałą na słońcu, starannie przystrzyżoną i przylegającą do szczęki. Jego milczenie wydawało mi się jednocześnie oznaką siły i skłonności do ferowania ocen.

– Byłem kompletnym cymbałem – powiedziałem do Celine i była to prawda.

– Był prawdziwym ciachem – powiedziała Celine do Woody’ego.

– Jurny szczeniak – ocenił Woody. – Dobierał się.

Ten komentarz sprawił, że zamilkliśmy. Przypomniał mi się incydent z fotografią jej ojca. Abramo napełnił mój kieliszek.

Byłem niski, niechlujny i mówiłem przez nos, jak to w Bacchus Marsh. Miałem krótkie włosy i nie tak czyste, jak należało. Nie nosiłem nieodzownego, porozciąganego swetra. Chłopcy z paczki Celine początkowo byli ubawieni, później oburzeni, a w końcu kompletnie zdumieni moim bezczelnym przypuszczeniem, że nadaję się na ich kumpla. Wygadywali rzeczy, które kogoś słabszego zmusiłyby do ucieczki i płaczu.

Ja jednak byłem synem człowieka, który przez całe popołudnie gotów był stać na błotnistym kartoflisku, byle tylko sprzedać jakiegoś forda. Takie miałem geny.

Celine nigdy nie uważała mnie za ciacho, ale dostrzegła we mnie silną wolę, która znacznie wyprzedzała moje pozostałe atuty, zatem była zadziwiająca. Pewnego popołudnia w Springvale przepowiedziała mi, że jako jedyny z nich wszystkich do czegoś w życiu dojdę. Teraz sprawi, że jej przepowiednia się ziści. Umożliwi mi wyłączny dostęp do swojej występnej córki. „Zobaczycie – pomyślałem – zobaczycie, jak to załatwię”.

Kelnerzy najwyraźniej oglądali moje poniżenie w telewizji, więc cieszyłem się, że ci wysocy, dyskretni mężczyźni w białych fartuchach z eleganckimi siwymi wąsami staną się świadkami mojego odkupienia. Patrzyli, jak królowa sceny i ekranu całuje mój umęczony policzek.

– Za Feliksa – powiedziała i trąciła mój kieliszek.

– Najadłem się wstydu – odrzekłem, naturalnie mając na myśli „POŻAR W GACIACH”, ale jednocześnie podkreślając swój krnąbrny charakter, którego nikt nie potrafił zaakceptować. Nie wyjawiłem, że dysponuję informacjami na jej temat, o których sama nie ma pojęcia, jednakże zasugerowałem w typowy dla siebie, subtelny sposób, że szanujący się dziennikarz musi być też skorpionem. Dziennikarz pozostaje na usługach opisywanej historii i nie myśli o osobistych konsekwencjach, jakie czasami musi ponieść.

– Nie najadłeś się wstydu – odparła Celine. – Tylko ich zawstydziłeś, jak zwykle.

Przypomniałem sobie wtedy ten szczególny błysk w jej szarych oczach, charakterystyczne podniecenie w obliczu drobnego niebezpieczeństwa.

– Nawet jeśli przegrałeś, pokazałeś, jacy tamci są zepsuci i sprzedajni.

Tak, przez całe życie toczyłem bój w słusznej sprawie, jednak po drodze stałem się straszną kreaturą.

Amnezja

Подняться наверх