Читать книгу Córka Kossaka - Rafał Podraza - Страница 11
Оглавление
Magdalena Samozwaniec – tryskająca temperamentem i wesołością, dowcipna i zuchwała, istne enfant terrible, dałaby radę całemu światu. (…) Natura nie poskąpiła Magdalenie kobiecych wdzięków: figury, rysów, cery. Pamiętam, jak uroczym była zjawiskiem, kiedy na balu – jednym z pierwszych po pierwszej wojnie – tańczyła walca w seledynowym kostiumie biedermeierowskim, potrząsając rurkowymi lokami stylowej koafiury, gruchając zalotnie do swego dansera też w stroju biedermeier. Gruchała, gdyż grasejowała gardłowo.
Z panią Magdaleną byliśmy zawsze w dobrej komitywie, miała ona bowiem w sobie zacięcie cygańskie i skłonność do życia w koleżeństwie. Urodzona humorystka i felietonistka, zyskała sławę świetną i głośną kiedyś parodią powieści Mniszkówny Na ustach grzechu, choć złośliwi plotkowali, że także „szatani inni byli tam czynni” przy powstawaniu tego pastiszu. Ale kto by tam wierzył!
W roku 1924 Samozwaniec debiutowała na scenie Teatru Małego w Warszawie Malowaną żoną (tytuł od komeraży między żonami malarzy), którą krytycy warszawscy ocenili z należną pobłażliwością – przecież wiadomo: Kossakówna z domu, tato Wojciech, ba! a dziadek Juliusz. Naklejono sztuce etykietkę „groteska erotyczna”, chwalono kawały i dowcipy – owszem, także paradoksiki i karykaturki – niezłe, ale wszystko to razem miało być zbyt mało jak na komedię literacką. Bo córkę Kossaków obowiązywała ranga literacka, zabawa tylko – to nie wypadało. Później wystawiła Samozwaniec jeszcze jedną komedyjkę Panowie nie lubią miłości w teatrze krakowskim (1933). Ponieważ dzierżyłem już wtedy pióro recenzenckie, broniłem autorki przed ponownymi zarzutami, że napisała farsę, a nie komedię! Tak jakby łatwo było napisać farsę, i to u nas, przysięgłych ponuraków.