Читать книгу Zbłąkany syn - Rainbow Rowell - Страница 10
6 SIMON
ОглавлениеWłaściwie spodziewałem się, że zatrzymają mnie, kiedy będę przechodził przez skaner. „Proszę pana, musimy obszukać pański ogon”. Ale wszystko idzie dobrze, tak jak mówili Baz i Penny. Nie zdziwiłbym się, gdyby Penny unieruchomiła urządzenie. Zaraz po przejściu kontroli bezpieczeństwa kupuje mi paczkę żelków i colę. (Jestem spłukany; ona i Baz płacą za cały wyjazd).
Nigdy wcześniej nie byłem na lotnisku. Przez godzinę poruszam ramionami. Wydają się za lekkie. Naprawdę nie mam niczego z tyłu. Opieram się o ściany, by to sprawdzić. Idę do męskiej toalety i uniósłszy podkoszulek, oglądam plecy w lustrze. Nie widzę nic prócz piegów.
Kiedy wychodzę, Baz i Penny stoją w kolejce do samolotu. Penelope macha, żebym się pośpieszył. Wciskam się za nią, nie trącając nikogo skrzydłami. Myślę, co mógłbym robić bez nich. Wsiąść do metra. Obejrzeć film w kinie. Stanąć obok kogoś przy pisuarze bez przewrócenia go na ziemię.
Ze skrzydłami nigdy nie zmieściłbym się w samolocie. Nie mógłbym przecisnąć się w przejściu bez potrącania siedzących już pasażerów.
Baz jęczy, kiedy docieramy do naszych foteli. Są w środku rzędu, w ogonie samolotu.
– Niech mnie wąż ściśnie, Bunce. Nie mogłaś szarpnąć się na pierwszą klasę, kiedy kradłaś nasze bilety?
– Staramy się nie zwracać na siebie uwagi – mówi.
– Potrafię nie zwracać na siebie uwagi w pierwszej klasie.
Ciągnę go, żeby usiadł. Między mną a kobietą po drugiej stronie jest ciasno. (Kobieta ma na szyi krzyżyk. Dobrze się składa. Baza nie będzie kusiło, żeby ją ukąsić).
Miło jest usiąść i przywrzeć plecami do oparcia fotela. Kręgosłup mi strzela. Dobrze siedzieć tak blisko Baza. A kobieta z krzyżykiem nie może się na nas złościć, ponieważ musimy siedzieć bardzo blisko. Klasa ekonomiczna niechcący czyni z nas gejów.
Co wcale nie znaczy, że kobieta rzeczywiście się na nas zezłości. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś wpędzi was w poczucie winy za to, kim jesteście. Kiedy ostatni raz trzymaliśmy się z Bazem za ręce w miejscu publicznym, dziewczyna z kolczykiem w nosie poczuła się urażona tym widokiem. Skoro nawet ludzie z kolczykiem w nosie mają ciasne horyzonty, to kto nam pozostał?
Baz twierdził, że dziewczyna wcale nie patrzyła na nas dziwnie. Po prostu taki miała wyraz twarzy. „Ona emanuje smutkiem. Wsadziła sobie kolczyk do przegrody nosowej, żeby odwrócić od tego uwagę”. Baz powtarza, że nie mogę z góry zakładać, że każdy, kto krzywo na mnie spogląda, robi tak, bo jestem z chłopakiem. „Niektórzy po prostu cię nie lubią, Simonie. Ja przez lata cię nie lubiłem”.
To było… wiele miesięcy temu. Dziewczyna z kolczykiem w nosie. My trzymający się za ręce. Padał wtedy śnieg.
Myślę teraz o wzięciu Baza za rękę. Wyciągam dłoń, ale on sięga po czasopismo i zaczyna je wertować.
Osiem godzin w powietrzu. Penny mówi, że możemy oglądać filmy; że bez przerwy będą nam przynosić coś do jedzenia, a po paru minutach zapomnimy, że lecimy nad oceanem, i że będzie po prostu nudno.
Lecimy do Chicago, żeby Penny mogła spotkać się z Micah. Ma nadzieję, że Micah wybierze się w podróż z nami. „Mówi, że musi pracować. Ale może zmieni zdanie”.
Baz dotyka kolanami siedzenia przed nim. (O jego wzroście decyduje długość nóg. Tułowie mamy takie same. Ja jestem nawet odrobinę wyższy). Pasażer siedzący przed nim opuszcza oparcie. Baz wydaje z siebie stłumiony okrzyk.
– Mógłbyś wyczarować sobie więcej miejsca – mówię.
– Nie mogę. Oszczędzam swoją magię. – Kieruje kolana w moją stronę. – Na wypadek, gdybym musiał, „unosząc się jak motyl”[2], ratować cały samolot.