Читать книгу W kręgach władzy. Władza absolutna - Remigiusz Mróz - Страница 10
CZĘŚĆ 1
Rozdział 8
ОглавлениеKrótka wiadomość, którą Kitlińska znalazła w podrzuconym telefonie, była potwierdzeniem, że zamach miał drugie dno. Nadal nie miała pojęcia, kto mógł zostawić komórkę w autobusie, ale jedno było oczywiste – musiała być to osoba ze ścisłych kręgów władzy.
Anita jeszcze raz przejrzała treść. Na początku znajdowała się sygnatura tajnej notatki, o której wspominał Bianczi. W-29/17. Kitlińska zakodowała ją sobie w pamięci, przypuszczając, że jeszcze nieraz się jej przyda.
Pod nią Anita mogła przeczytać kilka szczegółów. Ten, kto podrzucił komórkę, twierdził, że premier Chronowski nie jest zamieszany w całą sprawę. A co więcej, nie miał pojęcia o tym, że w istocie organizowany był zamach.
Kitlińska spodziewała się właściwie wszystkiego, tylko nie takiej deklaracji. Cała wiedza, jaką posiadała na temat szefa rządu, kazała jej sądzić, że to on za wszystkim stoi. Najwyraźniej jednak było inaczej i tym razem obarczanie winą Chronowskiego było nieuzasadnione.
Dalej autor wiadomości informował, że ktoś w MSW doskonale wiedział, do czego miało dojść pod sejmem. Nie podawał szczegółów, ale twierdził, że był to wysoko postawiony urzędnik. I to właśnie on miał być autorem notatki.
Nie było to przełomowe, ale wiele wyjaśniało.
Jeśli donosiciel, sygnalista, demaskator, zwał jak zwał, się nie mylił, to właśnie w MSW Kitlińska musiała szukać odpowiedzi. W dodatku otrzymała jasną informację, by nie tracić czasu na najbardziej oczywistego podejrzanego, Adama Chronowskiego.
Ale czy ktoś w ministerstwie naprawdę mógł pomagać zamachowcowi? A jeśli tak, to co konkretnie było w notatce?
Pytania w głowie Anity mnożyły się do momentu, aż jej rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Zobaczywszy, że dzwoni sam szef Biura Ochrony Rządu, Kitlińska nie zwlekała ani chwili z odebraniem.
– Tak, panie pułkowniku? – rzuciła.
Moment, w którym przełożony się kontaktował, był niepokojący i Anicie przeszło przez myśl, że BOR także może być zamieszane w całą sprawę. Szybko jednak odsunęła od siebie tę myśl. Cokolwiek twierdził Bianczi, służby mające chronić polityków nie działały na ich szkodę. Równie dobrze można by oskarżać lekarzy o umyślne odbieranie życia pacjentom.
– Gdzie jesteś? – spytał szef.
– W domu.
Uznała, że na dobrą sprawę nie mija się z prawdą. Przesiadywała w Route 18 równie często jak w mieszkaniu, a zresztą przełożony nie musiał znać szczegółów.
– W takim razie zbieraj się i zapierdalaj do Pałacu Prezydenckiego.
Było to ostatnie, co Kitlińska spodziewała się usłyszeć.
– Ale…
– Coś jest niejasne, chorąży?
– Nie, panie pułkowniku, tylko nie rozumiem, dlaczego akurat…
– Nie jesteś od rozumienia czegokolwiek. Zakładaj żakiecik, spinaj pośladki i zasuwaj na Krakowskie Przedmieście. Jesteś tam w tej chwili potrzebna.
– Tak jest.
Dowódca wydał kilka krótkich, zdecydowanych komend, których nie zrozumiała. Dopiero po chwili Anita uświadomiła sobie, że wokół szefa musi kręcić się teraz całkiem sporo osób.
– Co się dzieje, panie pułkowniku?
– Nie wiesz?
– Nie.
– To włącz sobie radio po drodze. A teraz do roboty.
– Tak jest – powtórzyła.
Zanim zdążyła zastanowić się, co przełożony może mieć na myśli, ten już się rozłączył. Kitlińska spojrzała na niedojedzonego kurczaka i uznała, że resztę weźmie na wynos. Po chwili wychodziła z baru z torebką pod pachą, jednocześnie sprawdzając w internecie wiadomości.
Zatrzymała się przed przystankiem jak rażona piorunem. Wyglądało na to, że jej obecność w Pałacu Prezydenckim rzeczywiście była konieczna. Pojawił się nowy gracz, który wedle wszelkiego prawdopodobieństwa właśnie stał się nową głową państwa.
Zdążyła przeczytać jedynie pierwszą linijkę pod nagłówkiem, nim znów zadzwonił telefon. Tym razem był to Hauer.
– Co ty odstawiasz? – zapytał.
– Nie bardzo wiem, co masz na…
– Do kurwy nędzy, powinnaś była powiedzieć mi o Bianczim.
Dopiero teraz uświadomiła sobie, że Patryk prawdopodobnie dowiedział się o jego śmierci z mediów. Rzeczywiście, mogła go poinformować, ale miała tyle na głowie, że nawet o tym nie pomyślała.
– Planowałam to zrobić – odparła.
– Ale?
– Wyszło inaczej.
Usłyszała, jak poseł cicho zaklął, i zaczęła zastanawiać się, czy nie powinna być bardziej delikatna. Mimo że tych dwóch łączyła relacja polityka z dziennikarzem, Patryk momentami zdawał się traktować Biancziego niemal jak młodszego brata.
Potwierdzała to przeciągająca się cisza. Kitlińska już chciała się odezwać, ale Hauer ją ubiegł.
– Gdzie jesteś?
Anita potrząsnęła torbą z jedzeniem na wynos i powiodła wzrokiem za autobusem.
– Dlaczego wszyscy mnie o to pytają?
– Może dlatego, że mamy najpoważniejszy kryzys w historii tego pieprzonego kraju? – odburknął Patryk.
– Trwa już od kilku godzin, a ja…
– Nie mam na myśli zamachu.
– A co? – spytała Kitlińska, w końcu dostrzegając autobus.
– To, co wydarzyło się przed pałacem.
– Czyli? Nie zdążyłam sprawdzić.
Odpowiedź Patryka znikła w szumie głosów pasażerów, gdy Anita wsiadała do środka. Nie widziała nigdzie wolnego miejsca, więc stanęła przy oknie i oparła się o nie ramieniem. Przyłożyła słuchawkę mocniej do ucha.
– Nie słyszałam, co mówiłeś.
Tym razem jednak odnotowała, jak Hauer głośno wzdycha.
– Wicemarszałek senatu zorganizował konferencję prasową z udziałem prezesa Trybunału Konstytucyjnego – podjął. – Oznajmił, że to on jest następną w kolejności osobą do
przejęcia obowiązków prezydenta, a nie Swoboda. I sędzia go poparł.
Kitlińska uświadomiła sobie, że ożywione rozmowy wokół pasażerowie prowadzą właśnie na ten temat. Wszyscy byli rozgorączkowani, jakby właśnie doszło do czegoś bardziej wiekopomnego niż atak na urzędującą głowę państwa.
– Jesteś tam? – spytał Hauer.
Anita potrzebowała chwili, by ułożyć wszystko w głowie. Co ta sytuacja oznaczała? Zamach stanu? Dwie osoby jednocześnie pełniące obowiązki prezydenta? Uzurpowanie sobie władzy?
Tak czy inaczej, BOR był teraz na pierwszej linii. Ład konstytucyjny nie był już wyłącznie zagrożony – rozsypał się na kawałki.
– Jak to możliwe? – spytała Kitlińska. – I dlaczego prezes TK miałby go poprzeć?
Przypuszczała, że podobne pytania rozlegają się nie tylko w autobusie, ale także w każdym innym miejscu. Z jednej strony wyglądało to na przewrót, z drugiej stał za tym człowiek kierujący organem dbającym o przestrzeganie konstytucji. Może to Teresa Swoboda uzurpowała sobie władzę?
Kitlińska była pewna co do jednego. W obydwu wypadkach chaos będzie nie do opanowania. Politycy poszli na wojnę i tym razem ich orężem nie były bon moty, pomówienia i wyciąganie brudów.
– W pierwszej chwili też zadawaliśmy sobie to pytanie – odparł Patryk. – Ale wygląda na to, że ma to sens.
– Co takiego?
– Możliwe, że się pomyliliśmy.
Nie przypuszczała, że kiedykolwiek usłyszy taką deklarację z ust jakiegokolwiek posła. Prezydent Seyda w ostatnim czasie twierdziła wprawdzie, że Hauer jest inny niż wszyscy – i że pod skorupą cynicznego gracza kryje się porządny człowiek – ale Anita szczerze w to wątpiła.
– Prezes TK jasno wyłożył sytuację.