Читать книгу Krew Illapa - Robert Kilen - Страница 10

5

Оглавление

Obrazy zaczęły nabierać coraz wyraźniejszych kształtów. Stół, krzesła, biurko... sufit z przepięknym belkowaniem w ciemnobrązowym kolorze. Szafa, drzwi... Muszę być w jakimś pokoju, pomyślała. Ale, co się stało? Gdy zobaczyła leżącą pokojówkę, postanowiła ukryć się w załomie muru i obserwować, co się stanie. Sytuacja wydała się jej tragikomiczna. Leżąca w mrocznej ciszy pokojówka, a potem, jakby na zawołanie, napatoczył się ten idiota i chciał narobić rabanu na cały hotel. Musiała go powstrzymać i poczekać, co z tej sytuacji wyniknie. Tylko, co było potem? Straciła przytomność. Przecież ten wystraszony facet nie mógł jej obezwładnić. Nie był do tego zdolny, zdecydowała, zaliczając mężczyznę do niegroźnych. Umiała przecież rozpoznać przeciwnika od najmłodszych lat. Jej imię, Urika, pochodziło od dawnego indiańskiego imienia Jourika i znaczyło łowca. Co z niej był za łowca, jeśli została upolowana przez zwierzynę? Miała teraz o to do siebie pretensje.

– Widzę, że już coś niecoś kojarzysz – dotarł do niej znajomy głos. Przeniosła wzrok w miejsce, skąd usłyszała słowa. W szlafroku pochylała się nad nią jej własna twarz. Mam chyba omamy, pomyślała w pierwszej chwili. Ale po sekundzie skojarzyła.

– Alida? To ty mnie tak załatwiłaś? Dzięki siostrzyczko, pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Jak długo chciałaś jeszcze mu trzymać lufę przy czole? Dobrze się bawiłaś?

– Ten idiota narobiłby rabanu, a ja chciałam w ciszy obserwować, co się stanie.

– Ten idiota może wtrąci się do rozmowy siostrzyczek – postanowił włączyć się Maks. – A co niby miało się stać? Zakrwawiona dziewczyna miałaby przeistoczyć się w ducha i zacząć straszyć w zamku?

– On rzeczywiście jest idiotą – podsumowała Urika.

– On nic nie wie – powiedziała Alida.

– Wygląda na to, że jestem nic niewiedzącym idiotą – zgodził się Maks. – Ale zanim wyjaśnicie mi, o co tu chodzi, może zatrzyjmy ślady naszej obecności na korytarzu. Trzeba wytrzeć wodę z podłogi i chyba odnaleźć twój pistolet – zauważył trzeźwo.

– To nie macie mojego glocka?! – wybuchła Urika.

Nikt jej nie odpowiedział, natomiast Maks z palcem na ustach podszedł do drzwi, zgasił światło w pokoju i wyszedł na korytarz. Zamieszkiwany przez nich pokój 239 znajdował się tuż przy kamiennych schodkach, którymi trzeba było przejść w stronę głównej klatki schodowej. Na nieszczęście, po dwóch kamiennych schodkach należało przejść jeszcze kilkoma drewnianymi, które niemiłosiernie skrzypiały. W nocy korytarze hotelu nie były oświetlone prawie wcale. Księżyc dawałby więcej światła niż kinkiety na ścianach. Maks zaczął powoli, metodycznie wycierać ślady mokrych stóp Alidy hotelowymi ręcznikami. Gdy dotarł do góry schodów, powtórzył to samo z podłogą głównej klatki schodowej. Po kilku minutach wszystkie mokre ślady zniknęły. Ale zniknęło coś jeszcze. Na schodach nie było ciała pokojówki, a poza tym Maks nie znalazł pistoletu.

Krew Illapa

Подняться наверх