Читать книгу Wesele - Stanisław Wyspiański - Страница 28

Akt I
SCENA 24. POETA, GOSPODARZ

Оглавление

 POETA


taki mi się snuje dramat

groźny, szumny, posuwisty,

jak polonez, gdzieś z kazamat,

jęk i zgrzyt, i wichrów świsty. —

Możę przy tem wichrów graniu, – —

O jakiemś wielkim kochaniu.

Bohater w zbrojej, skalisty,

ktoś, jakoby złom granitu,

rycerz z czoła, ktoś ze szczytu

w grze uczucia, chłop »qui amat«,

przytem historya wesoła

a ogromnie przez to smutna


 GOSPODARZ


to tak w każdym z nas coś woła:

jakaś historya wesoła

a ogromnie przez to smutna


 POETA


A wszystko bajka wierutna.

Wyraźnie się w oczy wciska,

zbroją świeci, zbroją łyska

postać dawna, coraz bliska,

dawny rycerz w pełnej zbroi,

co niczego się nie lęka,

chyba widma zbrodni swojej

a serce mu z bolów pęka

a on z takiem sercem w zbroi

zaklęty u źródła stoi

i do mętów studni patrzy

i przegląda się we studni

a gdy wody czerpnie ręką,

to mu woda się zabrudni

a pragnienie zdroju męką,

więc mętów czerpa ze studni;

u źródła, jakby zaklęty:

taki jakiś polski święty


 GOSPODARZ


dramatyczne, bardzo pięknie, —

u nas wszystko dramatyczne,

w wielkiej skali, niebotyczne, —

a jak taki heros jęknie,

to po całej Polsce jęczy,

to po wszystkich borach szumi,

to po wszystkich górach brzęczy,

ale kto tam to zrozumi,


 POETA


dramatyczny, rycerz błędny,

ale pan, pan pierwszorzędny:

w zamczysku sam osmętniały

a zamek opustoszały

i ten lud nasz taki prosty

u stóp zamku, u stóp dworu

i ten pan, pełen poloru

i ten lud prosty rubaszny

i ten hart rycerski, śmiały

i gniew boski gromki, straszny

 GOSPODARZ

tak się w każdym z nas coś burzy,

na taką się burzę zbiera,

tak w nas ciska piorunami,

dziwnemi wre postaciami

dawnym strojem, dawnym krojem

a ze sercem zawsze swojem;

to dawność tak z nami walczy.

Coraz pamięć się zaciera, – — —

tak się w każdym z nas coś zbiera


 POETA


Duch się w każdym poniewiera,

że czasami dech zapiera;

takby gdzieś het gnało, gnało,

takby się nam serce śmiało

do ogromnych wielkich rzeczy

a tu pospolitość skrzeczy

a tu pospolitość tłoczy,

włazi w usta, w uszy, oczy;

duch się w każdym poniewiera

i chciałby się wydrzeć, skoczyć,

ręce po pas w krwi ubroczyć,

ramię rozpostrzeć szeroko,

wielkie skrzydła porozwijać,

lecieć, a nie dać się mijać;

a tu pospolitość niska

włazi w usta, ucho, oko; – —

daleko, co było z bliska, —

serce zaryte głęboko,

gdzieś pod czwartą głębną skibą,

że swego serca nie dostać.

 GOSPODARZ

Tak się orze, tak się zwala

rok w rok, w każdem pokoleniu:

raz w raz dusza się odsłania,

raz w raz wielkość się wyłania

i raz w raz grąży się w cieniu.

Raz w raz wstaje wielka postać,

że ino jej skrzydeł dostać,

rok w rok w każdem pokoleniu,

i raz wraz przepada, gaśnie,

jakby czas jej przepaść właśnie; —

Każden ogień swój zapala,

każden swoją świętość święci…


 POETA


My jesteśmy jak przeklęci,

że nas mara, dziwo nęci,

wytwór tęsknej wyobraźni

serce bierze, zmysły draźni,

że nam oczy zaszły mgłami;

pieścimy się jeno snami

a to, co tu nas otacza,

zdolność nasza przeinacza:

w oczach naszych chłop urasta

do potęgi króla Piasta


 GOSPODARZ


A bo chłop i ma coś z Piasta,

coś z tych królów Piastów, – wiele!

– już lat dziesięć pośród siedzę,

sąsiadujemy o miedze,

kiedy sieje, orze, miele,

taka godność, takie wzięcie;

co czyni, to czyni święcie;

godność, rozwaga, pojęcie.

A jak modli się w kościele,

taka godność, to przejęcie;

bardzo wiele, wiele z Piasta;

chłop potęgą jest i basta.


Wesele

Подняться наверх