Читать книгу Mieć mniej - Tisha Morris - Страница 6
ROZDZIAŁ 1
Twój dom jest lustrem
Wyjdź z szafy i wejdź w światło
ОглавлениеZanim podzielę się swoim osobistym doświadczeniem, zaznaczę, że nie ma nic złego w przechowywaniu przedmiotów. Wszelkie szafy i schowki służą dobrym celom. Nie chcemy przecież rozrzucać swoich ubrań po całym pokoju, rozwieszać wszędzie dodatkowych ręczników ani rozstawiać wszystkich rolek papieru toaletowego. Szafy świetnie nadają się do utrzymywania porządku, a przestrzenie magazynowe do wynajęcia bywają niezbędne w przejściowych okresach naszego życia. Ale gdy nasza przestrzeń staje się mauzoleum dla rzeczy z przeszłości, oznacza to, iż przechowujemy w nich coś, z czym nie chcemy się rozprawić.
Wspomniane już wcześniej wyrażenie coming out zwykle odnosi się do ujawnienia ukrywanych wcześniej preferencji seksualnych, które nie są powszechnie uznawane za „normalne”. Ale w tym „wychodzeniu z szafy” chodzi o coś więcej niż tylko o ogłoszenie czegoś światu, a mianowicie o akceptację samego siebie i wyrażenie jej. Wyobraź sobie tylko, jak cudownie by było, gdybyśmy wszyscy wyszli z szafy i zaakceptowali siebie takimi, jacy naprawdę jesteśmy.
„Jestem bardzo niski i kocham siebie”.
„Jestem plotkarą, ale uważam, że jestem niesamowita”.
„Śpiewam piosenki pod prysznicem i myślę, że jestem w tym niezły”.
„Ubieram się w ubrania dla kobiet i wyglądam w nich oszałamiająco”.
„Nie poszedłem do college’u, ale wiem, że jestem mądry”.
„Potrafię jednocześnie żonglować i grać na harmonijce i myślę, że jestem w tym świetny”.
Niektóre aspekty swojej natury ukrywamy nie tylko przed światem, ale także przed samym sobą. A jeśli to właśnie one są w nas najbardziej fascynujące? Najprawdopodobniej tak jest również w twoim przypadku. Większość ludzi martwi jednak fakt, że ich osobliwości utrudniają lub uniemożliwiają im dopasowanie się do reszty. W rezultacie usiłują je sobie czymś zrekompensować, a może nawet się ich wstydzą.
Po śmierci matki zatrzymałam się w domu rodzinnym w Nashville dłużej niż zwykle. Uznałam, że to doskonały czas, by przejrzeć rzeczy, które tam zostawiłam. Z zaskoczeniem odkryłam leżące w szafie pudełko z napisem „kryształy Tishy”. Jak mogłam je wcześniej przeoczyć?
Znajdowały się w nim kryształowe kieliszki do wina, które dostałam w prezencie ślubnym w 1998 roku i których nigdy nie użyłam. To małżeństwo zakończyło się w 2001 roku. Od tamtego czasu przeprowadzałam się kilkanaście razy i pozbyłam się już wielu rzeczy z tamtego związku, a jednak jakimś cudem to pudełko nie ruszyło się z miejsca od piętnastu lat i przetrwało wszystkie moje porządki, sprzedaże online i przeprowadzki. Dlaczego wciąż znajdowało się w szafce z rzeczami z mojego dzieciństwa?
Otworzyłam wieko puszki Pandory. Oprócz kieliszków do wina, wciąż w oryginalnym opakowaniu, znalazłam tam jeszcze kilka schowanych notek. To były relikty z dawnych czasów, z którymi, jak mi się wydawało, dawno już się rozprawiłam. Tymczasem pudełko „kryształy Tishy” opowiedziało mi inną historię:
Poczucie winy. Prezenty. Nieudane małżeństwo. Świadkowie. Uroczystość. Rozczarowanie. Rozczarowana rodzina. Porażka. Wstyd. Ukrywanie. Wstyd. Ukrywanie. Wstyd. Samoakceptacja. Coming out. Odrzucenie. Hańba. Wstyd. Tolerancja. Odrzucenie. Próby. Nonkonformizm. Samoakceptacja. Miłość do siebie. Więcej miłości do siebie. Bezwarunkowa miłość.
Znalazłam ostatni dowód swojej dawnej tożsamości. Pozbycie się go po tylu latach było dla mnie niezmiernie wyzwalające. Nie pasował już do mnie. Jest to doskonały przykład na to, że możemy być święcie przekonani, iż rozprawiliśmy się ze swoimi dawnymi problemami, a następnie znaleźć jakieś pozostałości po nim lub odkryć kolejne warstwy, którymi się wcześniej nie zajęliśmy. Dzielę się tą historią po to, aby pokazać, że niektóre nasze rzeczy mogą reprezentować ten ostatni procent energii emocjonalnej, która czeka na uwolnienie i integrację. Jedyne, co wówczas mamy zrobić, to rozwiązać w końcu tę czerwoną kokardkę, którą coś nieświadomie związaliśmy, a następnie się jej pozbyć.
Aby cokolwiek w sobie przekształcić, musimy rzucić na to światło naszej świadomości, czyli ujrzeć to, przyznać się do tego i to zaakceptować. Właśnie dlatego ego spycha nasz cień w najciemniejsze zakamarki szaf lub w inne niewidoczne miejsca. Im dalej, tym lepiej. A potem wypieramy emocje, z którymi nie chcemy się skonfrontować. Im dłużej ukrywamy swój cień, tym bardziej nas on obciąża, przyjmując postać żalu, urazów, wyrzutów sumienia i odrzucenia. Te toksyczne emocje są pochodnymi poczucia winy i wstydu. Omawiam je szczegółowo w rozdziale 6.