Читать книгу Jan Karski. Jedno życie - Waldemar Piasecki - Страница 6
ОглавлениеGdyby więcej Karskich…
Dramat Holokaustu był dramatem obojętności. Wojnę tej obojętności wypowiedział dwudziestosiedmioletni dyplomata, emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego Jan Karski. Był naocznym świadkiem tragedii Żydów. W przebraniu trafił do getta i obozu, wysłuchał relacji i próśb żydowskich o ratunek, zabrał ze sobą ten przerażający bagaż prawdy do najwybitniejszych osobistości świata Zachodu, położył przed nimi, zdał raport. Nic się nie stało. Misja tego bohaterskiego Polaka, jeżeli mierzyć bezpośrednimi efektami, poniosła klęskę. Okazał się posłańcem z kart Franza Kafki. Przyniósł prawdę, której nikt nie potrzebował. Nie była to jednak misja daremna. Okazała się bezcenna: pokazała, do czego prowadzi obojętność.
Po wojnie Karski chciał zapomnieć. Wybrał karierę naukową w Georgetown University. Nikt z jego studentów i kolegów profesorów nie wiedział, kim był podczas wojny, co zrobił nie tylko dla Żydów, ale i całego świata.
W 1980 roku Narodowa Rada do spraw Holokaustu, której przewodniczyłem, z woli prezydenta Stanów Zjednoczonych przygotowywała Międzynarodową Konferencję Wyzwolicieli Obozów Koncentracyjnych. Zaprosiliśmy generałów, oficerów i prostych żołnierzy reprezentujących siły alianckie.
Podczas dyskusji, kogo bezwzględnie należy zaprosić, zauważyłem, że zapomnieliśmy o postaci, która mogłaby opowiedzieć o roli, jaką odegrały lokalne ruchy oporu w okupowanych krajach w otwieraniu bram obozowych. Byłem po lekturze wojennej książki Karskiego Story of a Secret State, studiowałem dostępne w archiwach dokumenty na temat jego misji.
„Chciałbym, abyśmy mieli na naszej konferencji kogoś takiego jak Jan Karski. Niestety, on już nie żyje” – powiedziałem przekonany, że tak jest. „Ależ on żyje! Byłem jego studentem w Georgetown University” – przerwał mi energicznie jeden ze współpracowników.
Postanowiłem zrobić wszystko, aby ten człowiek znów przemówił. Zadzwoniłem do Jana Karskiego. Chciałem, aby po latach znów złożył swój raport z tego, czego był naocznym świadkiem. Musiałem przekonywać go długo, nim się zgodził, nie bez oporów i wahania.
Kiedy jednak zaakceptował moje zaproszenie, zadał tylko jedno pytanie: „Jak długo mam mówić?”. „Ile czasu pan potrzebuje?” – niby pytałem, ale właściwie dawałem wolną rękę. „Potrzeba mi dwudziestu ośmiu minut” – odparł natychmiast.
Zaskoczył mnie szybkością i precyzją odpowiedzi. Wystąpienia pozostałych uczestników miały być sporo krótsze, ale to nie miało już znaczenia. „Skąd pewność, że nie będzie pan potrzebował nieco mniej lub więcej czasu?” – pytałem zaintrygowany. „Jestem polskim oficerem. Kiedy mówię, że dwadzieścia osiem minut, to będzie dwadzieścia osiem minut” – usłyszałem.
Było, jak powiedział.
Jego porywające wystąpienie podczas konferencji w październiku 1981 roku stało się jednym z najważniejszych wydarzeń w historii upowszechniania wiedzy o Holokauście.
Przykuł uwagę zebranych swoją opowieścią o wizytach w warszawskim getcie w przebraniu Żyda oraz w obozie w przebraniu strażnika. Przypomniał swoje spotkania z sędzią Sądu Najwyższego USA Felixem Frankfurterem i prezydentem Rooseveltem w Gabinecie Owalnym Białego Domu. Jego pamięć okazała się zdumiewająco bogata. Był precyzyjny w każdym słowie i szczególe.
Potem spotykaliśmy się mnóstwo razy. Nigdy nie omieszkał przypominać „reanimowania” go.
Miałem świadomość, że zburzyło to także „spokój” Karskiego. Bóg jednak świadkiem, on – po tym, co zrobił dla ludzkości – na taki „spokój” nie… zasługiwał. Z upływem lat był niemal zapomniany. Z własnego wyboru. Nakład jego wojennego bestsellera Story of a Secret State od dawna był wyczerpany, a on sam nie robił nic, aby o sobie przypominać. Teraz znów stał się rozpoznawalny, otaczany czcią, uważnie słuchany, zapraszany. Historia na powrót się o niego upomniała.
Świat odzyskał Karskiego! Jednego ze swoich najwybitniejszych synów w XX wieku.
Połączyła nas serdeczna przyjaźń, z której nie przestanę być dumny do końca swoich dni.
Nie ma wątpliwości: gdyby było więcej Janów Karskich, byłoby mniej ofiar Hitlera.
Jak większość ludzkich wielkości, Karski był niepowtarzalny. Niepowtarzalny w swej odwadze i niepowtarzalnie samotny.
Heroiczna postać polskiego podziemia i emisariusz ludzkiej waleczności – Jan Karski przynosi zaszczyt wszystkim tym, którzy… honorują jego wojenną batalię o wolność. Także tym, którzy prawdę o nim chcą utrwalić. Służy temu właśnie biografia napisana z pasją i sercem przez jego najbliższego przyjaciela i powiernika Waldemara Piaseckiego. Trudno o człowieka, który znałby Jana lepiej niż on.
Elie Wiesel