Читать книгу Jan Karski. Jedno życie - Waldemar Piasecki - Страница 7

Оглавление

Słowo o Jednym życiu

Najwybitniejszy przedstawiciel naszej rodziny, Jan Kozielewski – znany światu jako Jan Karski – doczekał się biografii. Napisał ją Waldemar Piasecki, najbliższy przyjaciel, współpracownik i organizator aktywności publicznej ostatniej dekady jego życia. „Przywrócił mnie świadomości moich rodaków” – mawiał przy licznych okazjach Jan Karski.

W rzeczy samej, kiedy po transformacji ustrojowej w 1989 roku Jan Karski zaczął regularnie odwiedzać Polskę, robił to w towarzystwie swego przyjaciela. Ten zaś nie ustawał w publikowaniu kolejnych artykułów i wywiadów z Janem. Przekonał go do konieczności wydania po polsku wojennego bestsellera Story of a Secret State, a następnie książkę przełożył i opracował, nadając jej trafniejszy tytuł: Tajne państwo. Zainicjował także powstanie telewizyjnego filmu dokumentalnego Moja misja, który zrealizował przy współpracy Michała Fajbusiewicza. Innym dziełem była wystawa Gabinet prof. Jana Karskiego w Muzeum Miasta Łodzi. Nie ma osoby, która zrobiłaby więcej dla wydobycia Jana Karskiego z cienia polskiej historii.

Obecność Profesora w III RP zaznaczyła się bezkompromisowym mówieniem prawdy, niezależnie od tego, komu się ona… należała, jak była bolesna i „oburzająca”. Nie zawsze był za to kochany. Niekiedy nawet poniżany, w tym przez osoby przedstawiające się jako jego towarzysze z Polski podziemnej. Historia zawsze pokazywała jednak, że to nie on był w błędzie.

Wiele czasu upłynęło, nim autor tej biografii przekonał jej bohatera, iż powinna powstać. Wynikało to zarówno ze skromności Jana Karskiego, jak i niechęci do wszelkiego patosu i przesady. Profesor uważał, że jego życie nie zasługuje na opisywanie.

Nie pytałam nigdy, jakich argumentów użył Waldemar Piasecki, by go przekonać, ale od kiedy wiedzieliśmy już, że pracują nad opowieścią o życiu od urodzenia do czasu teraźniejszego, gorąco temu kibicowaliśmy. Wiedzieliśmy, że nikomu Jan Karski relacji o swych losach dotąd nie powierzył i już nie powierzy. Nie przypuszczaliśmy, że ostatecznie będzie to czas przeszły dokonany, a w kończeniu biografii autor pozostawiony sam sobie. Wówczas zwrócił się do naszej rodziny. Poprosił o przywołanie wszystkiego, co pozostało w naszej pamięci. Prośbie odmówić nie mogliśmy. Odwołał się także do pamięci innych. Dotyczyło to często z pozoru mało znaczących epizodów.

Jeszcze dziesięć dni przed śmiercią Niny Andrycz korygował z nią detale w rodzaju nazwy kawiarni, w której Karski spotkał ją po raz pierwszy, czy też protekcji artystki w zdobyciu biletu na głośne przedstawienie ze Zbigniewem Zapasiewiczem, którego ojca znał przed wojną.

Podobnie było, kiedy z synem Wojciecha Rankowicza, dowódcy Kozielewskiego z podchorążówki we Włodzimierzu, odtwarzał szczegóły wizyty Janka z narzeczoną w majątku korczowskim, dokąd kapitan ich zaprosił. Tak też było z rozmowami z córką konsula Karola Poznańskiego o londyńskim epizodzie biografii.

Żeby bliżej poznać dzieje przyjaźni szkolnej Janka z Izaakiem i Salomonem Fuchsami oraz koleje ich losów, odszukał ich córki i nawiązał z nimi cenny dla fabuły książki kontakt.

Nie mówiąc o godzinach rozmów z nami o wszystkim, co wiązało się z polskimi czasami biografii, w tym o tak ważnych faktach, jak choćby prawdziwa data urodzin Janka, czy o zdobywaniu nawet z zagranicy dokumentów pisanych ręką Jana Karskiego.

Doceniamy ten wysiłek i pasję autora w docieraniu do wszystkiego, do czego dotrzeć się da na temat Jana Karskiego, i odtwarzaniu dziejów jego życia, na ile to możliwe. Uważamy to za mądry nurt pamięci. Inny od pamięci gadżetowo-komiksowej, za której pomocą także podejmuje się próby budowania opowieści o Janie Karskim, a z czym my się nie identyfikujemy.

Nasza rodzina odczuwa satysfakcję, że mogła dopomóc w powstaniu Jednego życia. Czujemy się częścią życia wielkiego członka naszej rodziny. Mimo prób eliminowania nas z udziału w nim czy też prób „zastępowania” nas rzekomo w imieniu Jana Karskiego.

Wiesława Kozielewska-Trzaska


Jan Karski. Jedno życie

Подняться наверх