Читать книгу Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich - Wojciech Lipoński - Страница 22

Rozdział II
NA OBRZEŻU ŚRÓDZIEMNOMORSKIEGO ŚWIATA
Część druga – BRITANNIA ROMANA
Nieudane ekspedycje Juliusza Cezara

Оглавление

W latach 56 i 55 p.n.e. Brytanię usiłował podbić Juliusz Cezar. Pokonał był właśnie kontynentalną Galię i majaczące po drugiej stronie Kanału białe skały wydały mu się wystarczająco kuszące, by załadować część armii na statki i wyruszyć ku swym kolejnym dokonaniom.

Jego dwie wyprawy, przedsięwzięte rok po roku, zakończyły się jednak niepowodzeniem. Podczas pierwszej próby, mimo wielu trudności, Cezar odniósł co prawda wstępne zwycięstwo, ale wkrótce szczęście przestało mu sprzyjać.

Zawarł właśnie układ podporządkowujący Rzymowi któreś z wielu ówczesnych celtyckich państewek, gdy burza rozproszyła mu flotę posiłkową, wiozącą konnicę. Bez tej ostatniej nie był w stanie posuwać się w głąb wyspy, bronionej m.in. przez znakomicie uzbrojonych wojowników na wozach bojowych:

Gdy… pokój został zapewniony, czwartego dnia od naszego przybycia do Brytanii osiemnaście okrętów… wiozących konnicę wypłynęło przy łagodnym wietrze z leżącego na przeciwnej stronie portu. Gdy zbliżyły się one do Brytanii i były już widoczne z obozu, zerwała się niespodzianie tak gwałtowna burza, że żaden z nich nie mógł utrzymać kursu i jedne zawróciły… inne z wielkim dla siebie niebezpieczeństwem zostały zagnane do niżej położonej części wyspy… gdy jednakże po zarzuceniu kotwic zalewały je fale, musiały z konieczności wypłynąć podczas burzliwej nocy na pełne morze i skierowały się ku kontynentowi.

Ta sama burza spowodowała spore spustoszenia we flocie Cezara przybyłej na wyspę wcześniej:

…fale zalewały równocześnie tak wyciągnięte już na ląd okręty wojenne, na których Cezar kazał przewieźć wojsko, jak i uwiązane na kotwicach okręty transportowe, które teraz tak miotała burza, że nasi nie byli w stanie nimi manewrować, ani też nieść im pomocy. Gdy wiele statków uległo rozbiciu, a pozostałe przez pozbawienie olinowania, kotwic i reszty wyposażenia stały się niezdatne do żeglugi, całe wojsko ogarnął – jak się tego należało spodziewać – ogromny niepokój. Nie było bowiem innych statków, na których można było je przewieźć, i brakowało wszystkiego, co było konieczne do naprawy okrętów, i wreszcie, ponieważ dla wszystkich było sprawą jasną, że zimę należy spędzić w Galii, nie przygotowano w tym rejonie (tj. na wyspie) zboża na zimę160.

Paktujący dotąd z Cezarem naczelnicy plemienni, podniesieni na duchu niepowodzeniami Rzymian, wymknęli się z obozu i poczęli spiskować. Gdy ledwie okopany obóz warowny, zdradzając pierwsze oznaki trwogi, został dodatkowo osłabiony przez wyjście oddziałów gorączkowo poszukujących spyży, Brytowie „szybko zgromadziwszy wielką liczbę piechoty i jazdy, przybyli pod obóz”. Oddział, zajęty koszeniem znalezionego w okolicy zboża, został napadnięty i z trudem uratowany przy pomocy kohorty pod dowództwem samego Cezara. Wkrótce „nadeszło wiele dni z nieustanną słotą”, a znakomicie przecież znający wojenne rzemiosło Rzymianin uświadomił sobie, że bez lepszego przygotowania wyspy nie podbije. W tej sytuacji zarządził przyspieszoną reperację floty, pełną mobilizację sprawnych statków i „doczekawszy się sprzyjającej pogody… kazał podnieść kotwice”. Powrót był bardziej udany niż lądowanie w Brytanii, gdyż tylko dwa statki transportowe „nie mogły dotrzeć do tych samych co reszta portów i zostały zniesione niżej”161.

W roku następnym Cezar podjął drugą próbę inwazji siłą trzech legionów. I tym razem rozpoczął sukcesem, odnosząc wstępne zwycięstwo nad Brytami, gdy konni posłańcy przynieśli mu wiadomość, że „minionej nocy zerwała się bardzo gwałtowna burza i niemal wszystkie statki uległy uszkodzeniu i zostały wyrzucone na brzeg”162. Rzymianie utracili tym razem aż 40 okrętów. Jeszcze raz morze zadrwiło sobie z potęgi Rzymu. Osłabiona, z trudem odnowiona flota nie zabezpieczała odtąd w należytym stopniu akcji Cezara. Mimo to, stosując sprawdzoną rzymską zasadę „divide et impera”, zdołał przeciągnąć na swą stronę niektóre plemiona, przede wszystkim zaś młodego władcę Trynowantów Mandubracjusza (Mandubracius), który szukał zemsty na swym sąsiedzie Kasywelaunusie (Cassivelaunus). Poddali się Rzymianom władcy plemion Cenimagnów, Segontiaków, Ankalitów, Bibroków i Kasjów. Dzięki relacji Cezara mamy zatem pierwsze tak szczegółowe zestawienie nazw plemion brytońskich, choć gdy niespełna 100 lat później dotrze do tych samych miejsc armia Aulusa Plaucjusza, tylko plemię Segontiaków będzie nadal istniało. Głównym przywódcą oporu był Kasywelaunus, współdziałający z czterema innymi władcami celtyckimi: Cyngetoryksem, Karwiliuszem, Taksymagulusem i Segowaksem, którzy panowali w rejonie Kentu. Są to zarazem pierwsze historyczne postaci Brytanii, poświadczone źródłem pisanym. Doliczyć do tego należy celtyckiego odstępcę i tłumacza, Kommiusza z plemienia Atrebatów. Było ono w czasach Cezara podzielone i część ludności pozostawała na kontynencie na terenie dzisiejszej Belgii, część zaś okupowała terytorium zbliżone do obecnego hrabstwa Berk i częściowo Huntingdon. W zamian za swe usługi Kommiusz został mianowany przez Cezara królem Atrebatów, a wkrótce potem galijskich Morynów. W kilka lat później, jakby odkupując swe winy, stał się nieprzejednanym wrogiem Rzymu.

Gdy podbój Brytanii wydawał się tylko kwestią czasu, z Galii nadeszły wiadomości o serii antyrzymskich buntów. Cezar w tej sytuacji pospiesznie przyjął hołd od Kasywelaunusa, zgodził się na symboliczną daninę na rzecz Rzymu (nigdy potem, jak się wydaje, nie spłaconą) i pospiesznie wrócił na kontynent.

Mimo wycofania się z Brytanii, Rzym odniósł z tych dwu prób podboju pewne korzyści polityczne, wyspa – cywilizacyjne, zaś obie strony – ekonomiczne.

Korzyścią polityczną, co prawda tylko doraźną, było to, że Brytowie przestali popierać bunt przeciw Imperium swych galijskich pobratymców. Rzym udowodnił swą potęgę i na jakiś czas przywódcy poszczególnych plemion, a niekiedy już wyżej zorganizowanych małych państewek brytońskich, woleli nie ryzykować konfliktu. Inwazja pokazała też ówczesnemu światu, iż Brytania leży w polu rzymskich interesów, o czym nie zapomną odtąd twórcy rzymskiej polityki, i choć do ponownej próby podboju, tym razem w pełni udanej, dojdzie dopiero w następnym wieku, to za panowania samego tylko cesarza Augusta kilkakrotnie tylko przysłowiowy włos dzielił zamiar od decyzji. Musiała ona być tak blisko, że Horacy napisał swą sławną Pieśń V:

Wierzyliśmy, iż Jowisz w niebiosach gromami

władał, lecz teraz bogiem się stanie

August, gdy przyłączy do Imperium

Brytów i srogich Persów163.


O podboju Brytanii myślał Gajusz Kaligula (12–41 n.e.) Nie wiemy, czy pozostaje z tym w jakimś związku pływający most o długości ok. 3600 kroków, jaki kazał zbudować między Bajami a molem w Puteolach. Tworzyły go ustawione obok siebie statki pokryte wspólnym pokładem, który był posypany warstwą piasku. Po moście tym, jak zaświadcza Gajusz Swetoniusz Trankwillus, cesarz „przejeżdżał się w tę i tamtą stronę przez dwa dni bez przerwy”. Wedle ówczesnej plotki Kaligula chciał tym z jednej strony zaćmić władcę Persów, Kserksesa, który zbudował podobny, choć krótszy most podczas przeprawy przez Hellespont (dziś Dardanele), z drugiej zaś „nastraszyć wieścią o jakimś wielkim dziele Germanów i Brytanów”164. Niewykluczone więc, że kołatała mu w głowie ekscentryczna myśl, by tą drogą w przyszłości pokonać przestrzeń morską między Europą a Brytanią, skoro w podobny sposób, choć na krótszym odcinku, potrafili to Persowie…

Lecz i bez inwazji stosunki Brytanii z Imperium, w tym z rzymską już Galią, ulegały szybkim przemianom. W Galii pod twardą, ale efektywną ręką Rzymu, swarliwe dotąd plemiona celtyckie poczęły prosperować gospodarczo. Szczególnie pojętnymi uczniami rzymskiej ekonomii okazali się na poły dotąd barbarzyńscy mieszkańcy Belgiki. To oni poczęli uprawiać ożywiony handel ze swymi pobratymcami, którzy w ciągu poprzedzającego stulecia skolonizowali część południowej Brytanii na pograniczu dzisiejszych hrabstw Somerset i Wilt. Stali się tym samym głównymi, choć nie jedynymi pośrednikami w nabierającym rozpędu procesie romanizacji wyspy. Zdaniem angielskiego historyka LA. Richmonda, na krótko przed podbojem rzymskim w południowej Brytanii można wręcz mówić o zjawisku filoromańskości165. Obserwujemy wówczas objawy stopniowej latynizacji kultury dworskiej, bicia monet na sposób rzymskich cezarów. Na bogatszych stołach pojawiają się rzymskie naczynia szklane, srebra, śródziemnomorskie potrawy i wina. Niektórzy z władców, pospołu ze swym otoczeniem, poczęli z własnej woli oddawać nawet hołd bogom, szczególnie Jupiterowi. Rzym przypatrywał się kontaktom Brytów z Gallami dość obojętnie, niekiedy wręcz życzliwie, ale tylko do czasu, gdy pierwsi nie poczęli podsycać wśród drugich nastrojów buntu. Wszelka tolerancja poczęła się wyczerpywać, gdy władcy Imperium dostrzegli na wyspie pierwsze wyrazistsze oznaki tworzenia się silnej brytońskiej monarchii. Możliwość powstania dobrze zorganizowanego państwa celtyckiego tuż pod bokiem niedawno podbitej Galii, gdzie sięgałyby nieuchronnie jego wpływy, wynikające z pobratymstwa tradycji i języka, z pewnością nie zachwycała rzymskiego Senatu. Myśl o podboju Brytanii stawała się coraz bliższa urzeczywistnienia. Jednocześnie szybko postępowało dzieło jednoczenia się poszczególnych państewek celtyckich, a to za sprawą Cunobelinusa, zdolnego władcy Catuvellaunów, uwiecznionego po wiekach przez Shakespeare’a pod imieniem Cymbelina. Ten na początku I w. n.e. podbił swych sąsiadów, Trynowantów i na ich terytorium ustanowił własną stolicę w Camulodunum (dziś Colchester). Zagarnął też tereny dzisiejszego hrabstwa Essex, dorzecze środkowej Tamizy i część Kancjum – Kentu. Zręcznie i skutecznie potrafił łagodzić niepokój Rzymian, składając cezarom wylewne hołdy, bogate podarki i – co nie pozostawało bez wpływu na postawę Imperium – płacąc rodzaj dobrowolnego myta od handlu z Galią. W tej sytuacji, jak pisze Strabon, sławny grecki historyk i geograf, „Rzymianie nie potrzebowali garnizonu na wyspie, który wymagałby co najmniej jednego legionu i jakiejś liczby kawalerii, by wymusić kontrybucję. Aby utrzymać tam wojsko, potrzeba byłoby tyle, ile wynosiłaby sama kontrybucja… a co więcej, byłoby sporo ryzyka militarnego, gdyby zdecydowano się na podporządkowanie wyspy siłą”166.

Stosunki z Rzymem poczęły się psuć już w drugiej połowie panowania Cunobelinusa, ale potrafił on mimo to zapobiec jakiemuś większemu kryzysowi. Sytuacja do inwazji Brytanii dojrzała natomiast błyskawicznie po jego śmierci.

160

G.I. Caesar, op. cit., IV, 28–29; CBC, s. 119–120; CWG, s. 133–134.

161

Ibid., CBG, s. 124; CWG, s. 139.

162

Ibid., V, 10; CBG, s. 134; CWG, s. 154.

163

Q. Horati Flacci, Carmina, III, 5, tertium recognivit L. Mueller, Lipsiae MDCCCXCIX, s. 62:

Caelo tonantem credidimus Iovem

Regnare; praesens divus habetitur

Augustus adiectis Britannis

Impero gravibusque Persis.


Mimo istnienia kilku przekładów polskich, zdecydowałem się na przekład własny, z uwagi na niedokładności dotychczasowych tłumaczeń. Por. Horacy, Dzieła, Ks. III, Pieśń V, przekład i wstęp S. Gołębiowski, Warszawa 1986, s. 76:

Jowisz na niebie gromami włada

A tu na ziemi bogiem się stanie

boski August, który odda

pod nasze panowanie

Brytanów i Persów.


164

G. Swetoniusz Trankwillus, Gajus Kaligula, w: Żywoty cezarów, tłum. J. Niemirska-Pliszczyńska, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1987, s. 182.

165

L.A. Richmond, Roman Britain, Harmondsworth 1958, s. 13.

166

Strabonis Geographica, recogn. A. Meineke, vol. primum, c. 200–201, Lipsiae MDCCCLXVI, s. 274–275; z grec. tłum. R. Lipońska.

Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich

Подняться наверх