Читать книгу Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności - Agnieszka Krawczyk - Страница 6

6

Оглавление

Magda zjawiła się pod wieczór, gdy właściwie miały już zamykać herbaciarnię. Życie w Zmysłowie zamierało około siódmej wieczorem, gdy ostatni spóźnieni spacerowicze wracali do domu. Monika szła do siebie dużo wcześniej, a Agata i Daniela porządkowały jeszcze ogródek, myły stoły i wynosiły filiżanki na zaplecze. Potem zwykle zamykały furtkę, stawiały na stołach grube perłowe świece, pachnące pudrem i wanilią, i długo rozmawiały o różnych sprawach. Tosia czasami zasypiała na kanapce stojącej przy kontuarze, a koty chodziły po ogródku dostojnym krokiem, prychając ostrzegawczo, gdy w trawach przemknął cień jakiegoś zwierzątka.

– Ładnie tu macie – stwierdziła, opierając się o furtkę. – Romantyczne miejsce, czasami sama lubię takie. To był niezły pomysł, na pewno interes nieźle się wam kręci. Wpuścicie mnie wreszcie? Napiłabym się dobrej herbaty, bo w tym pensjonacie podają wyłącznie lurę z torebki – dodała z pretensją w głosie.

Agata przez moment zastanawiała się, co by było, gdyby zignorowały Magdę i udawały, że jej nie słyszą. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że dziewczyna na pewno nie dałaby za wygraną. Stałaby na ulicy i mówiła do nich, a potem, być może, zaczęłaby wrzeszczeć, co wywołałoby na spokojnej Lisiogórskiej pewną sensację. Wstała więc z westchnieniem i otworzyła furtkę. Magda wtargnęła na teren herbaciarni z impetem i opadła na fotel obok Danieli.

– Jakie macie herbaty zielone? Napiłabym się jakiegoś lepszego gatunku, na przykład bancha, bo na gyokuro raczej nie mogę tu chyba liczyć? – wydęła ładnie wykrojone usta i spojrzała pytająco na Agatę. Daniela poszła na zaplecze i po chwili wyszła z kilkoma pudełkami, a wyraz jej twarzy wskazywał na to, że zamierza spłatać dziewczynie jakiegoś figla.

– Mamy zieloną herbatę z cytryną, jaśminem i czymś, co nazywa się mangostan, ale to są niestety diabelskie torebki, które najpewniej spalą ci delikatne podniebienie. Jedyna herbata w liściach, jaką dysponujemy, to trywialny gunpowder, ale nie wiem, czy znajdzie uznanie w twoich oczach.

– Co robić – westchnęła Magda. – Dajcie, co macie, ale to naprawdę tani popularny gatunek… Powinnyście się bardziej postarać, gdy trafiacie na wymagającego klienta.

– Na szczęście ty jesteś naszym pierwszym wymagającym klientem i mam nadzieję, że ostatnim – rzuciła z przekąsem Daniela i wróciła na zaplecze, by nastawić wodę. Magda prychnęła głośno, chcąc wyrazić, jak bardzo nie obchodzi jej zdanie młodszej siostry Agaty, i zapatrzyła się w dal.

Zrobiło się późno i zapadł zmrok, a nad Bystrą rozbłysły pierwsze gwiazdy. Noc była pogodna – od kilku dni zdarzały się zaledwie przelotne deszcze, które nie pozwalały wytchnąć od upałów. Kałuże schły tak szybko, że ptaki zazwyczaj nie nadążały skorzystać ani z wody do picia, ani z kąpieli.

– Ależ tu sielsko – stwierdziła Magda. – Aż się boję. Nie przywykłam do takich ciemności i takiej ciszy. Mam wrażenie, że słyszę własne myśli.

– Słyszałabyś, gdybyś coś myślała – rzuciła Daniela, która zaparzyła już herbatę i wyniosła czajniczek do ogródka. Litościwie dołożyła kilka cynamonowych herbatników.

– Co ty sugerujesz? Że ja nie myślę? Kiepski żart, moim zdaniem – obruszyła się Magda.

– Bynajmniej. Ty tak szybko mówisz, że właściwie nie nadążasz z myśleniem. U ciebie zdecydowanie to, co w myślach, od razu znajduje się na języku.

Bella pojawiła się przy ławce i szybkim susem wskoczyła na oparcie fotela Magdy.

– Ojej, kot – krzyknął nieproszony gość, prawie przewracając się z fotelem. Agata pierwszy raz w życiu zobaczyła, żeby ktoś tak się przestraszył kota.

Ciekawe, co by zrobiła, gdyby to była mysz. Zawał murowany. Musiałybyśmy zatelefonować po Wilka, tylko weterynarz dałby radę tej małpie – pomyślała mściwie, bo ta dziewczyna naprawdę działała jej na nerwy.

– Daj spokój. To kot Agaty. Nie zrobi ci krzywdy – Daniela wypowiedziała te słowa z wyraźnym politowaniem.

– Nie chodzi o krzywdę, chociaż choroba kociego pazura jest bardzo groźna. Chodzi o to, że mam okropne uczulenie na koty. Już mnie wszystko zaczyna boleć. Zaraz dostanę wypieków i bąbli na całym ciele.

– Nie mogę się doczekać – mruknęła Daniela. – Spokojnie, jak dostaniesz tych malowniczych wykwitów, zawieziemy cię do doktora Wilka.

– To alergolog? Zna się na odczynach skórnych? – dopytywała się Magda.

– Nie, to weterynarz, ale bardzo kompetentny. I tanio bierze. Wszystkie się u niego leczymy – stwierdziła Daniela, przyznając w duchu, że panika na twarzy Magdy sprawia jej autentyczną przyjemność.

– Daj spokój, Daniela. Zabiorę stąd Bellę – Agata wzięła kotkę na ręce i zaniosła ją do sadu. Pogładziła swoją ulubienicę po skrzącym się w świetle księżyca czarnym futerku, na co kotka miauknęła cicho.

– Ja też jej nie lubię – wyjaśniła Agata kotu po cichu. – Mam nadzieję, że szybko się odczepi.

Tylko że Magda wcale nie zamierzała się odczepić.

– Telefonowałaś już do Filipa? – zapytała natarczywie, gdy Agata wróciła do herbaciarni.

– Nie. Niby dlaczego miałabym to robić? – zdumiała się Niemirska.

– No, żeby go poinformować, że tu jestem. Pomyślałam sobie, że od ciebie na pewno odbierze telefon – wyjaśniła Magda z pewnym zniecierpliwieniem.

– Nie zamierzam do niego dzwonić. Sama to rób – Agata się rozzłościła.

– Dzwoniłam. Nawet kilka razy. Wysłałam mu SMS-a i maila, bo w hotelu mają bezpłatne wi-fi. Na razie nic, ale liczę, że gdy tylko się dowie, od razu tu przyjedzie. Jeśli oczywiście już go tu nie ma – rozejrzała się bacznie po ogródku, jakby próbując sprawdzić, czy jej ukochany nie ukrył się w jakiejś donicy.

– Spokojna głowa. Nie ma go tutaj – zareagowała od razu Daniela. – Obawiam się, że uciekł na drugi koniec świata, bo nigdzie indziej nie czuje się bezpieczny, on ma wyraźnie przed tobą pietra!

– Nie rozumiem jego postępowania. Skoro Agata mówi, że między nimi wszystko skończone, to dlaczego on się tak zachowuje – dumała Magda nad filiżanką zielonej herbaty i ciasteczkiem. – Wygląda na to, że wcale nie jest tak, jak mówisz, Agata. Może ty go czymś szantażujesz i on się boi wyznać mi prawdę?

– Tak, oczywiście. Agata szantażuje go od pewnego czasu, że wyda jego największą tajemnicę. On się tego boi i ukrył się przed tobą, Magda, licząc, że te wieści nigdy do ciebie nie dotrą – zażartowała Daniela, ale Magda uczepiła się jej słów zachłannie.

– Jaką tajemnicę? Mów, Agata, ja muszę to wiedzieć.

– Że jest dupkiem żołędnym – pogodnie odparła Daniela, a Magda opadła na fotel, zła, że dała się zrobić w balona.

– Może tu chodzi o jego pracę? – dumała Smagowska dalej. – Ten jego prezes, Cezary Halicki, jest umierający, mówi się, że firmę odziedziczą spadkobiercy, przede wszystkim syn. Podobno jednak dzieci zaczęły się kłócić o schedę, jeszcze za życia ojca. Filip był tym wszystkim strasznie rozstrojony. Zrobił się ostatnio okropnie nerwowy i trudno było się z nim dogadać.

– Halicki ma jeszcze tylko córkę – powiedziała Agata zmęczonym głosem. – Z tego, co wiem, robi karierę modelki czy aktorki i nie interesuje jej firma. Nie wiem, czego Tomasz Halicki miałby się obawiać, ale na pewno nie konkurencji w zarządzaniu.

Magda intensywnie potrząsnęła głową.

– Chyba jednak się mylisz. Tam się niezłe przepychanki zaczynają.

– Możliwe. Nie zajmowałam się sytuacją w dynastii Halickich – powiedziała Agata obojętnie.

– A ta siostra Tomasza, ta modelka czy aktorka, to gdzie ona gra? – zainteresowała się Daniela, zawsze ciekawa plotek z wielkiego świata.

– O, jest bardzo znana, gra w wielu filmach, nawet w serialach, jest ambasadorką marki „Błękitna Perła”, tych słynnych perfum. Nazywa się Eleonora Halicka.

– Eleonora Halicka? Pierwszy raz słyszę o słynnej aktorce o tym nazwisku. Muszę sobie jej poszukać w Internecie – stwierdziła Daniela, wzruszając ramionami.

– Ona występuje zwykle pod pseudonimem Lora Hagen – zakończyła Magda i odstawiła pustą filiżankę na spodek. – Myślałam, że wiesz, Agata. Filip często o tym mówił…

– Mnie nie mówił – szepnęła Agata i spojrzała na siostrę. Obie były pod wrażeniem. Lora Hagen była wschodzącą gwiazdą srebrnego ekranu. Po kilku udanych rolach w kraju wyjechała za granicę i tam kontynuowała obiecującą karierę. Zagrała w modnym ostatnio serialu detektywistycznym i kolejnym, tym razem kostiumowym. Spektakularna uroda i dobra ręka do wyboru scenariuszy sprawiły, że było o niej głośno. Rozpisywały się na jej temat zwłaszcza plotkarskie portale i gazety. Nazwisko Lory Hagen łączono z pewnym piłkarzem, potem muzykiem rockowym, a wreszcie ze znaną postacią z arystokracji. Daniela była przekonana, że ta dziewczyna ma po prostu głowę na karku i umie podsycać zainteresowanie. Gdy media zaczynały pisać o kimś innym, Lora Hagen pojawiała się nagle w nowej wystrzałowej kreacji, z nowym przystojnym facetem u boku.

– Lora Hagen – mruknęła Daniela. – No proszę. Jestem przekonana, że ktoś taki, jak ona, na pewno nie ostrzy sobie zębów na firmę tatusia. Ma swoich pieniędzy w bród.

– Być może – zgodziła się Magda. – Ale zawsze to dodatkowy zysk. Ona umie liczyć i wie, skąd wieje wiatr. W każdym razie sytuacja w firmie jest nieciekawa. Filipa bardzo to gryzło.

Oczywiście, że go gryzło – pomyślała Agata. Po prostu nie wiedział, jak się ustawić. Może rządzić będzie Tomasz Halicki, może jego siostra, a może pojawi się jeszcze jakaś inna konfiguracja. Dla takiego mięczaka i karierowicza to naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Jak to zrobić, by nikomu się nie narazić i w odpowiednim momencie podlizać się właściwej osobie? Trudno się dziwić, że zniknął. Te wszystkie manipulacje musiały go po prostu zmęczyć, to nie na jego biedną głowę. I w dodatku ta afera z Agatą i Magdą. Stanowczo zbyt wiele działo się naraz.

– Zadowolona jesteś z pensjonatu? – zapytała tymczasem Daniela, a Magda skinęła głową.

– Zupełnie niezły, pokoje zadbane, choć jakieś takie pstrokate. Meble w różnych kolorach i ściany też dziwnie pomalowane. Właścicielka strasznie wścibska, ale podobno jest spa, więc zamierzam jutro z tego skorzystać.

– No to skoro ci się podoba, powinnaś już tam wrócić – powiedziała słodkim głosem Daniela, a Magda się obruszyła.

– Rozumiem. Chcesz się mnie pozbyć. Nie jesteś zbyt miła, powiem szczerze.

– Faktycznie, nie jestem miła. Przyniosłam ci herbatę i ciastko, za które nawet nie podziękowałaś, a teraz będę musiała po tobie pozmywać – rzuciła Daniela, sprzątając ze stołu.

Mina Magdy wyrażała najwyższe zdumienie.

– Przecież mogę ci zapłacić za tę herbatę, jak to w kawiarni. Zupełnie nie wiem, czemu się czepiasz.

– Nie chcę, żebyś mi płaciła. Herbaciarnia o tej porze jest zamknięta. To jest czas dla rodziny i przyjaciół. Siedzimy tu sobie z naszymi kotami i naszymi przyjaciółmi i rozmawiamy o minionym dniu. A ty nam zepsułaś wieczór. Swoimi fochami i wydziwianiem.

– Ja nie wydziwiam. Po prostu nie lubię takiej herbaty. Czy to źle? Ja zawsze jestem szczera. Nie cierpię zakłamanych ludzi. Naprawdę wolałabyś, żebym powiedziała, że wypiję herbatę z torebki, chociaż jej nie cierpię? No powiedz, wolałabyś?

– Tak, wolałabym. Ja cię tą herbatą częstuję z serca. Ty jesteś miła i dziękujesz za nią, choćbyś miała po niej dostać mdłości. Tak to działa, księżniczko na ziarnku grochu – ty jesteś miła, my jesteśmy miłe.

– Wcale nie. Tak działa świat ludzi obłudnych.

– A może po prostu życzliwych? – spytała cicho Agata i po jej słowach zapadło milczenie. Magda wstała i wygładziła sukienkę.

– Zasiedziałam się, to pewne. Pójdę już i… Dziękuję za herbatę. Nie była może zbyt wykwintna, ale za to podana w ładnej filiżance.

Gdy za Magdą zamknęła się furtka, Daniela westchnęła głęboko.

– Prawie współczuję temu Filipowi. Skąd on wytrzasnął takiego cudaka? Nie dziwię się, że wykorzystał tę sprawę między wami, żeby zniknąć jej z oczu. Ja bym się bała kogoś takiego.

– Chodźmy już do domu – powiedziała cicho Agata. – Jestem zmęczona, a chcę jeszcze zajrzeć do Tosi. Nie lubię jej zostawiać samej na dłużej.

– Jasne. To był długi dzień, naprawdę – stwierdziła siostra, zamykając herbaciarnię. – Muszę jeszcze popracować nad moją książką, trochę ją ostatnio zaniedbałam – dodała, gdy szły już ścieżką do domu.

– Martwi mnie to wszystko – powiedziała szczerze Agata. – I jeszcze Magdę mamy na głowie. Naprawdę nie rozumiem tego jej dziwnego pomysłu z przyjazdem tutaj. Skąd jej się to wzięło?

– Może ktoś jej tak doradził? Nie wiesz, co między nimi zaszło. Może jak się wydały wszystkie krętactwa Filipa, to on postanowił to wykorzystać i z nią zerwać? Mam wrażenie, że ten facet kocha wyłącznie siebie. Prawdopodobnie Magda także nie była jego wielką miłością i nadarzyła się okazja, żeby się jej pozbyć. Może powiedział jej, że chce być z tobą? Wszystko, byle się jej pozbyć. Nie myślisz, że może być jeszcze jakaś trzecia kobieta w to zamieszana?

– Trzecia, czwarta, piąta – westchnęła ponuro Agata. – Ja go kompletnie nie znałam, teraz to sobie uświadamiam. Te jego konspiracje, ukrywanie naszego związku. Myślałam, że chodzi o pracę, cały czas mi tłumaczył, że kierownictwo źle patrzy na takie romanse w biurze, a on liczył na rozwój swojej kariery.

– No tak, wygodne wytłumaczenie, a być może chodziło wyłącznie o ukrywanie jednej dziewczyny przed drugą – mruknęła Daniela. – Po prostu pętak. Że też ziemia takich nosi. Dobrze, że się z tego wycofałaś.

– No tak, ale mam teraz problem z Magdą. Ona nigdy nie uwierzy, że Filipa tu nie ma.

– W końcu uwierzy. Jak długo może tu siedzieć? Przecież ma jakąś swoją pracę, musi do niej wrócić. Kilka dni tu zabawi, a potem się znudzi i wróci do Krakowa. Musimy wytrzymać i przy każdej okazji dawać jej do zrozumienia, że nie jest mile widziana.

Agata uśmiechnęła się do siostry. Tak, może rzeczywiście sprawy nie wyglądały aż tak źle. Magda to utrapienie, ale przecież nie zostanie tu na zawsze.

Pożegnała siostrę i poszła na górę do swego pokoju. Najpierw zajrzała do Tosi, która spała spokojnie, owinięta w rybi ogon – pled, który zrobiła jej na drutach Daniela.

Agata cicho przymknęła drzwi i przeszła do swojej sypialni. Lipcowe zapachy sączyły się przez otwarte okno. Wzięła głęboki oddech i usiadła przy biurku.

Miała na komórce kilka nieodebranych połączeń od Filipa. Widocznie uznał, że sprawa z Magdą zrobiła się poważna. Wybrała opcję oddzwaniania, a on odezwał się zaskakująco szybko, po dwóch sygnałach.

– Dziękuję, że dzwonisz – powiedział zdenerwowanym głosem. – Dostałem mnóstwo wiadomości od Magdy, ona jakieś szalone rzeczy wyczynia, martwię się.

– O kogo się martwisz? – zapytała Agata, która nie żywiła już do byłego chłopaka żadnych cieplejszych uczuć. Za bardzo ją oszukał i upokorzył… Czuła jedynie gniew i oburzenie, że została potraktowana w ten sposób.

– Nie bardzo cię rozumiem, Agata. O was się martwię – o ciebie i Magdę – powiedział głosem, w którym wyczuła obłudę.

– Magda przyjechała tutaj, sądząc, że zastanie cię w Zmysłowie. Nie wiem, skąd miała takie podejrzenia…

– Powiedziałem jej, że się źle czujesz, że jesteś roztrzęsiona po śmierci matki – zaczął się tłumaczyć niezręcznie. – Może opacznie to zrozumiała.

– Powiedziałeś jej, że jestem w depresji i mogę sobie coś zrobić tylko dlatego, żeby wprowadzić Magdę w błąd. Tak samo, jak mnie mówiłeś, że ona jest chora i musisz się nią opiekować z grzeczności. Każdej z nas wmawiałeś, że ta druga potrzebuje pomocy, a ty szlachetnie ją okazujesz. W ten sposób mogłeś bezkarnie lawirować między nami i śmiać się z naszej naiwności. Naprawdę, gdyby nie to, że czuję się podle wykorzystana, pogratulowałabym ci sprytu.

– Agata, to nie tak. Ja naprawdę bardzo cię kocham. Na swój sposób…

– Kochasz mnie na swój sposób? – roześmiała się Agata z sarkazmem. – Czyli na jaki? Niewykluczający obecności innych osób w twoim życiu? Je także kochasz „na swój sposób”?

Milczał, więc zrozumiała, że trafiła w sedno. Niestety, takich ludzi jak on były setki, może tysiące. Egoiści zapatrzeni w siebie, realizujący własne kaprysy. Kochający wyłącznie siebie i manipulujący uczuciami innych osób, szybko nudzący się partnerem, potrzebnym jedynie do tego, by przeglądać się w jego zakochanych oczach.

Przecież od początku wyczuwałam ten fałsz – rozmyślała Agata. – Wiedziałam, że nie jest ze mną szczery. Nie potrafiłam jednak zakończyć tego związku, wciąż łudząc się, że wszystko się samo ułoży. Tak, Teresa miała rację, że ja lubię tkwić w niewygodnych dla mnie sytuacjach, bo po prostu nie mam odwagi ich przeciąć. Tym razem jednak będzie inaczej. Koniec z tą znajomością i z tym panem. Nie chcę już o nim słyszeć, podobnie jak o jego problemach.

– Słuchaj, Filip – powiedziała po chwili milczenia, kiedy nie doczekała się na odpowiedź z jego strony. – Między nami wszystko skończone i ty o tym wiesz. Nie powiem głośno, co o tobie myślę, sam jesteś w stanie to sobie wyobrazić. Mam jedynie pretensje do siebie, że się związałam z takim zerem, jak ty. Ale jest tutaj Magda i ja nie życzę sobie, żeby mnie nękała i męczyła swoimi urojeniami. Masz do niej zadzwonić i kazać jej wracać do Krakowa. Powiedz jej, że tu nie przyjedziesz, to pewnie jej wystarczy.

Filip dalej milczał, najwyraźniej musiał przetrawić zniewagę, którą usłyszał. Pewnie zareagowałby jakoś na słowa Agaty, wyraził oburzenie lub próbował się odgryźć, ale najwidoczniej uznał, że mądrzej będzie nie drażnić byłej dziewczyny.

– No właśnie, chodzi o Magdę – powiedział po chwili takim tonem, jakby w ogóle nie usłyszał wywodu Niemirskiej na swój temat. – Sama widzisz, że ona jest trudna. Trochę nieobliczalna, skomplikowana, ma problemy ze sobą.

– Tak, tak, już to wielokrotnie słyszałam, zmień płytę – urwała zniecierpliwiona Agata. – Powiem to innymi słowami, jeżeli jeszcze do ciebie nie dotarło: życzę sobie, żebyś ją stąd zabrał, bo zatruwa mi życie.

– To zgłoś na policję, że cię nachodzi – zaproponował bezczelnie, a Agata straciła oddech z oburzenia.

– Czy ty słyszysz, co ty w ogóle mówisz? – krzyknęła, gdy już odzyskała głos. – To przez ciebie jest cała ta sytuacja i to ty musisz coś z tym zrobić. Mam wrażenie, że specjalnie ją tu przysłałeś, żeby coś przed nią ukryć… – zawiesiła znacząco głos. – Powiedz mi prawdę, o co chodzi? Coś kombinujesz w pracy? Przyznaj się, bo jej powiem, że masz w Krakowie kolejną dziewczynę, a wiesz, czym się to skończy.

– Nie zrobiłabyś tego, Agatko. Zawsze jesteś taka szlachetna, najlepszym dowodem jest fakt, że poświęciłaś karierę dla młodszej siostry. Dobrze, powiem ci. Stary Halicki jest bliski śmierci, nie wiem, kto tu będzie rządził – Tomasz kłóci się z siostrą… Lora uważa, że brat jest nieodpowiedzialny, podejrzewa, że może zniszczyć spuściznę ojca. Ona jest bardzo inteligentna, ma głowę na karku, inaczej nie zrobiłaby tak spektakularnej kariery. Rozumiesz, w jakiej sytuacji się znalazłem? – zrobił pauzę, a Agata uśmiechnęła się z politowaniem.

Oczywiście, rozumiała. Znalazł się w trudnym położeniu, bo nie wiedział, z której strony zawieje wiatr, co dla takiego koniunkturalisty było prawdziwą tragedią. Już zbliżył się do Tomasza Halickiego i zaczął się do niego przymilać. Teraz pojawiła się Lora i okoliczności się zmieniły. Na którego konia postawić, komu schlebiać? Dla kogoś takiego, jak Filip, był to taniec na linie – jeden fałszywy ruch i mógł się skończyć katastrofą.

– Prawie ci współczuję – powiedziała kpiąco. – Może po prostu spróbuj się tym razem zachować uczciwie, tak dla odmiany.

Filip przełknął i tę zniewagę bez słowa, co utwierdziło Agatę w przekonaniu, że jest pozbawionym kręgosłupa lawirantem.

– Co zamierzasz zrobić z Magdą? Zadzwonisz do niej? – spytała więc twardo.

– Agata, proszę cię, porozmawiaj z nią, wytłumacz jej jakoś moją sytuację. Błagam cię, zatrzymaj ją w Zmysłowie przez kilka dni, dopóki tu się wszystko nie wyjaśni. Obiecuję ci, że za jakiś czas po nią przyjadę albo zadzwonię, żeby wszystko wytłumaczyć. Wiem, że mogę na ciebie liczyć, mimo tego wszystkiego, co między nami zaszło. Nie zasługiwałem na ciebie, naprawdę, zawsze byłaś taka prostolinijna… Pomóż mi bez względu na to, co o mnie sądzisz. Także przez wzgląd na Magdę – widzisz, jaka jest rozchwiana, niestabilna uczuciowo.

Agata już go nie słuchała. Kiedyś na ludzi takich, jak on, fałszywych i dwulicowych, mówiło się mydłek. Nikogo nie szanowali i z nikim się nie liczyli. Nie zamierzała go kryć przed Magdą, nie chciała stawać się wspólniczką tego krętacza. Inną sprawą było to, czy Magda jej uwierzy. Przy jej nieznośnym charakterze było więcej niż pewne, że nie. To była jednak zupełnie inna kwestia.

– Wiesz co? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Brzydzę się ludźmi twego pokroju. Nie dzwoń do mnie więcej i nie wciągaj mnie w swoje intrygi, bo naprawdę zgłoszę to na policję jako prześladowanie.

– Jak sobie chcesz, ale pamiętaj, bo sama mnie o coś kiedyś prosiłaś… O sprawdzenie tej galerii Arte, gdzie wystawiała prace twoja matka. Jeśli ty mi pomożesz z Magdą, to i ja ci pomogę. Byłem tam i dotarłem do księgi pamiątkowej. Skoro nie chcesz mi pomóc z dobrego serca, zrób to, kierując się własnym interesem.

Agata przygryzła wargi. Zależało jej na tych informacjach, ale nie zamierzała tłumaczyć Filipa przed Magdą.

– Mogę ci obiecać, że nie naślę jej na ciebie – powiedziała. – Powiem jej, że dzwoniłeś i że zatrzymują cię ważne sprawy w pracy, ale obiecałeś skontaktować się z nią za kilka dni. Jak ona na to zareaguje i czy nie będzie od razu chciała wracać, nie wiem, ale nie będę jej zatrzymywała. Tylko tyle mogę zrobić – poza tym nie kiwnę palcem.

– Tylko o to mi chodzi! Dziękuję ci. Żebyś nie myślała, że jestem niesłowny, zrobię skany tej księgi pamiątkowej i wyślę ci mailem.

Agata pożegnała się i rozłączyła. Nie była w stanie nawet mu podziękować, bo miała wciąż wrażenie, że mimo wszystko dała się wciągnąć w jego manipulacje i mierziło ją to. Poszła spać w złym nastroju i często budziła się w nocy, dręczona wyrzutami sumienia.

Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności

Подняться наверх