Читать книгу IQuchnia, czyli jak inteligentnie jeść i pić - Anna Jurksztowicz - Страница 5

Wstęp

Оглавление

Nie obawiaj się, nie będę w tej książce opisywać mojego życia osobistego ani analizować wzlotów i upadków mojej kariery, chociaż uważny czytelnik odnajdzie wiele przemyconych wartości i informacji;-). Może kiedyś opiszę moje życie osobiste i opublikuję w formie poradnika w rodzaju tych „Jak zostać kurą domową i osiągnąć sukces” lub „Czyje to właściwie życie?”, ale tutaj głównym tematem będzie przyjazne człowiekowi gotowanie i przepisy kulinarne!

Gotowanie jest dla mnie WIELKĄ PRZYJEMNOŚCIĄ! Jeszcze nikt (mam taką nadzieję) na tym nie ucierpiał. Gotowanie jest wspaniałym sposobem na odstresowanie i jest sztuką, bo wymaga odwagi i kreatywnego podejścia. Jest na tyle ciekawą czynnością w życiu człowieka (jego rodziny i przyjaciół), że można dzięki niemu dobrze i zdrowo żyć, nieźle się bawić i sporo nauczyć. Gotowanie – zupełnie jak w socjalizmie – uczy organizacji pracy i planowania. Poprzez gotowanie można się rozwijać intelektualnie, poznawać różne kultury, zwłaszcza różnice kulturowe, a nawet uczyć się języków obcych (robiąc zakupy na targu). Można też uczyć się historii, antropologii kultury i zwiedzać świat. Moją ulubioną metodą zwiedzania nowego kraju czy miejsca jest zawsze wizyta w sklepie spożywczym i oczywiście na lokalnym targu. Uważam, że właśnie w sklepie spożywczym można zobaczyć, jaki jest poziom życia w danym miejscu, jaka kuchnia tu dominuje i jakie są miejscowe specjały. Oczywiście mamy teraz globalizację i podróżowanie zaczyna w ostatnich latach nie mieć sensu, gdyż wszędzie jest tak samo i wszędzie to samo można zjeść. Miejmy nadzieję, że ten proces się zatrzyma i znowu będziemy jeździć na najlepszą kawę do Włoch, po bagietkę do Francji, jagnięcinę do Nowej Zelandii, a na befsztyk do Argentyny.

Moja kuchnia jest dietetyczna. Na jej zrozumienie i ciągłe ulepszanie poświęciłam lata pracy, ponieważ całe życie musiałam uważać, aby nie przytyć. Mój mąż także powinien uważać, ale nie uważał. Wypracowałam więc dla nas z konieczności potrawy, które zjedzone mądrze i we właściwej kolejności nie tuczą. Dlatego w ogóle nie używam cukru (tylko fruktozę albo ksylitol[1]) ani białej mąki, która zawiera szkodliwy gluten, a wraz z cukrem spożywana w nadmiarze jest powszechnie uważana za największego szkodnika i przyczynę chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, miażdżyca i otyłość ubogich[2]. Jeszcze nigdy w dziejach świata syn człowieczy w Europie i Ameryce Północnej nie musiał się zmagać z takim nadmiarem żywności[3].


Nasi rodzice dobrze wiedzieli, co to głód i ciągły niedobór, a naszą udręką jest nadmiar. W XVII i XVIII wieku znaczna część ludności Europy żyła w nędzy. Utrapieniem naszych czasów jest nadmiar żywności wyprodukowanej niemal wyłącznie z chęci zysku, bezwartościowej, często szkodliwej. Moja mama Maria i babcia Apolonia nauczyły mnie szacunku do chleba. Ciągle słyszałam, że nie wolno zmarnować nawet okruszka. Kiedy pod koniec życia babcia mieszkała u nas, przechowywała w kartonie spore ilości ususzonego chleba. Gdy odkryliśmy ten skarb podczas sprzątania i spytaliśmy babci, co to jest, odpowiedziała: „Chleb trzeba suszyć i zbierać, bo Sowiet rządzi”. Babcia miała głęboko zakorzeniony kult chleba. Nigdy nie pozwalała położyć na stole bochenka spodem do góry, mówiąc przy tym, że „chleb odwrócony – świat do góry nogami postawiony”, czyli stanie się coś złego. No więc jak ja, wobec takiego wychowania, mam się zmierzyć dziś ze źle wyprodukowanym bochenkiem chleba, przepełnionym glutenem z pestycydowej pszenicy, napakowanym polepszaczami i dobarwianym karmelem? Serce mi pęka, ale coraz częściej stwierdzam, że taki produkt zwany chlebem nadaje się tylko na śmietnik (bo nawet ptaszyska nim nakarmić to byłby grzech).

Kiedy się gotuje z miłością, bardzo trudno jest wyrzucić jedzenie do śmieci. Tymczasem źle przygotowane potrawy, z nieodpowiednich składników, najczęściej nadają się tylko do kosza. Dlaczego musimy tolerować powszechne używanie cukru jako konserwantu? Cukier w produktach masowych jest dosłownie wszędzie. Czytam etykiety, więc wiem, co mówię. Ostatnio znalazłam cukier nawet w boczku wędzonym do jajecznicy.

IQuchnia, czyli jak inteligentnie jeść i pić

Подняться наверх