Читать книгу Pod nóż - Arnold van de Laar - Страница 9

7
Złamanie
Doktor Demokedes i grecka metoda: król Dariusz

Оглавление

W jednej z najbardziej fascynujących książek wszech czasów, Dziejach Herodota, napisanej mniej więcej dwa tysiące czterysta lat temu, autor opowiada historię, która wydarzyła się wiek wcześniej. Dotyczy mężczyzny mniej więcej trzydziestotrzyletniego, który zeskakując z konia podczas polowania, zwichnął nogę w kostce. Stopa była dziwnie przekręcona.

Niewiele wiadomo o okolicznościach upadku, ale Herodot dobrze opisał, co się stało potem. Doktor nastawił kostkę, w języku medycznym repozycjonował. Noga sprawiała jednak tyle bólu, że poproszono o opinię drugiego lekarza. On zalecił tylko odpoczynek, jasna i prosta porada. Widocznie kostka zagoiła się znakomicie, ponieważ mężczyzna, jeden z najpotężniejszych władców wszech czasów, przez następnych kilkadziesiąt lat prowadził jedną kampanię wojenną po drugiej i żadna kostka mu w tym nie przeszkadzała. Zatrzymał się dopiero w greckiej miejscowości Maraton. Był to ni mniej, ni więcej, tylko sam Dariusz Wielki, król Persji, budowniczy pierwszej asfaltowej drogi na świecie i założyciel Persepolis. Nazywał siebie królem królów.

Pierwszy medyk, który sprawił mu tyle bólu, był egipskim lekarzem na służbie króla Persji. Egipcjanie uchodzili w tamtych czasach za najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. Właściwie nie było nic złego w takim bolesnym leczeniu, chociaż Dariusz nie był z niego zadowolony. Błędem medycznym byłoby raczej, gdyby Egipcjanin nie nastawił natychmiast zwichniętej kostki. Nawet jeśli szarpnięcie było bolesne. Trzeba mieć odwagę, by ciągnąć za stopę Dariusza Wielkiego. Lekarzy w Persji obowiązywał wtedy tysiącletni kodeks Hammurabiego z Babilonu. Zasady były surowe. Znamy je, ponieważ kodeks został spisany na ponaddwumetrowej kolumnie z czarnego bazaltu, która znajduje się teraz w Luwrze, w Paryżu.


Król Dariusz Wielki.


Prawo medyczne sprzed blisko czterech tysięcy lat było oparte na odwiecznych zasadach handlu. Chirurga, podobnie jak kupca, łączyła z klientem umowa zobowiązująca do określonego rezultatu. Jeśli rezultat został osiągnięty, chirurg otrzymywał zapłatę. Jeśli nie, nie dostawał nic. Jeśli coś poszło nie tak, chirurg ponosił odpowiedzialność. Oko za oko, ząb za ząb, tak jak wszyscy. W artykule 197 kodeksu zapisano na przykład, że jeśli ktoś złamie komuś kość, to i jemu trzeba złamać kość. Kiedy chodziło o złamanie kości niewolnika, paragraf 199 stanowił: „Jeśli oko niewolnika obywatela wybił lub kość niewolnika obywatela złamał, połowę ceny jego zapłaci”, a w wypadku wyzwoleńca – jedną minę srebra (paragraf 198). Zgodnie z paragrafem 221, jeśli chirurg złoży złamaną kość, może za to wziąć pięć szekli, jeśli kość należy do wyzwoleńca – trzy szekle (paragraf 222), a jeśli do niewolnika – dwa szekle od jego właściciela (paragraf 223). Paragraf 218 zawiera informację o konsekwencjach nieudanego leczenia: jeśli pacjent umrze w wyniku operacji, chirurgowi należy obciąć dłonie. Chirurg, jak pamiętamy, znaczy człowiek leczący rękami, więc na taki błąd z definicji nie może sobie pozwolić. Z tego punktu widzenia zajmowanie się niewolnikami nie było może tak dochodowe, ale bezpieczniejsze, bo według paragrafu 219, jeśli chirurg spowodował swoim nożem z brązu śmierć niewolnika, mógł w zamian oddać własnego niewolnika właścicielowi, a ręce zachować.

Kodeks Hammurabiego nic nie wspomina o relacjach lekarz–pacjent z królem. W paragrafie 202 można jedynie przeczytać, że „jeśli obywatel (w) policzek obywatela godniejszego niż on uderzył, na zgromadzeniu sześćdziesiąt razy bykowcem zostanie uderzony”. Król Dariusz stał naturalnie ponad prawem. Ból wprawił go w taką wściekłość, że kazał ukrzyżować wszystkich swoich egipskich lekarzy!

Drugi doktor, którego król poprosił o radę i który zalecił odpoczynek, to nikt inny jak Demokedes z Krotonu, w owym czasie lekarz sławny na całą Grecję, ale niestety, wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, w niewoli u Dariusza. A było to tak. Kiedy Demokedes towarzyszył jako osobisty lekarz Polikratesowi, władcy Samos, podczas wizyty państwowej u Orojtesa, satrapy Lidii, jego pracodawca został zamordowany przez tegoż Orojtesa, a cały orszak, w tym doktora Demokedesa, wzięto do niewoli. Kiedy z kolei król Dariusz zgładził Orojtesa, lekarz jako część łupu wojennego trafił do stolicy Persji. Tam został zauważony dopiero wówczas, kiedy Dariusz pilnie potrzebował drugiej opinii lekarskiej.

Demokedes leczył kostkę Dariusza Wielkiego metodą grecką, którą Herodot określa jako „łagodne środki”. Herodot przedstawia rzecz tak, jak gdyby tylko grecki lekarz wiedział, co robić, a wszyscy medycy innych narodowości nie mieli zielonego pojęcia o leczeniu. Jego grecka metoda musiała jednak być rzeczywiście skuteczna, bo Dariusz całkowicie wyzdrowiał, a Demokedes został obsypany podarunkami od króla. Kajdanki na jego nogach wymieniono na złote i stał się niewolnikiem na stałej służbie na perskim dworze.

Chirurgia urazowa i ortopedia

Chirurgia urazowa (traumatologia) jest typowym zajęciem chirurga. Dotyczy leczenia urazów i obrażeń po wypadkach. Stała się ona szczególnie ważną dziedziną w czasie wojen. Dobry chirurg wojskowy dla króla był wart swojej wagi w złocie. Wyleczony żołnierz mógł znowu walczyć, a martwy, rzecz jasna, do niczego się nie nadawał. W czasach pokoju zajęcie zapewniają chirurgom świat przestępczy oraz ofiary wypadków drogowych i wypadków przy pracy. Składanie kości i opatrywanie otwartych ran zawsze było zadaniem chirurga, sztuką uzdrawiania przez zabieg. Lekarze się tym nie zajmowali. Woleli leczyć, udzielając porad, a nie urabiając sobie ręce po łokcie. Ta różnica między medycyną zabiegową a niezabiegową istnieje do dzisiaj. Przez długi czas w okresie pokoju chirurgią zajmowali się cyrulicy. Mieli ładny fotel zabiegowy, miskę, mydło i czysty nóż w ręce. Po udanym zabiegu cyrulik wywieszał na ulicy białe bandaże pobrudzone krwią, na kiju, jak szyld. Czerwono-biały słupek, po którym do dzisiaj można rozpoznać fryzjera, wywodzi się właśnie stąd.

Ortopedia nie miała początkowo nic wspólnego z chirurgią. Była sztuką korekcji skrzywionych kręgosłupów u dzieci za pomocą szelek i szyn. Noża nie używano. Wyraz „ortopedia” pochodzi od dwóch greckich słów, orthos – ‘prosty’ i pais – ‘dziecko’. W dzisiejszych czasach ortopeda leczy wszystkie wady kości i stawów, nie tylko u dzieci, ale także u dorosłych, i również z użyciem noża. Wraz z pojawieniem się protez stawowych ortopedia stała się prawdziwą profesją chirurgiczną, a ponieważ ortopedzi są ekspertami w dziedzinie kości, chirurgia urazowa złamań należy teraz także do nich, nie tylko do chirurgów.

Prawdopodobnie nie zrobił nic specjalnego, zbadał tylko stopę i stwierdził, że dzięki egipskiemu koledze była wystarczająco prosto złożona i król mógł nią poruszać. Pozostawało mu jedynie uspokoić króla i zalecić odpoczynek, to znaczy cierpliwość, żeby zdolność samoleczenia ciała dokonała reszty. Czasami dobra opieka lekarska jest bardzo prosta.

Byłaby to piękna historia, gdyby nie to, że najprawdopodobniej nie jest prawdziwa. Herodot miał wiele powodów, żeby przechwalać się grecką sztuką medyczną. Sam był Grekiem, a w chwili, kiedy pisał historię o greckim niewolniku ratującym życie perskiego króla, Ateny zostały właśnie zniszczone w drugiej wojnie perskiej. Dariusz Wielki sam rozpoczął działania zbrojne przeciwko Grecji, wywołał pierwszą wojnę perską, ale został pobity w bitwie pod Maratonem w 490 roku przed naszą erą. Jego syn Kserkses podjął drugą wyprawę przeciwko Grekom i chociaż była to największa kampania wojenna, jaką widział świat, Grecy nie dali się pokonać. W swojej książce historycznej Herodot starał się być bardzo obiektywny w sprawach Persów, ale akurat tej opowieści o kostce Dariusza Wielkiego nie należy brać poważnie. Trzeba ją traktować jako grecką propagandę związaną z wojnami perskimi. Przy dzisiejszej wiedzy chirurgicznej trudno uwierzyć, żeby zwichnięcie kostki u tak ważnej postaci historycznej nie zostało odnotowane nigdzie indziej. Wyleczenie tego urazu tak, by nie doprowadzić do trwałej niesprawności stawu lub chronicznego bólu, wymaga ogromnej precyzji, co w owym czasie było niemożliwe.

Kostka składa się z kości skokowej, której zakończenie idealnie pasuje do widełek utworzonych od wewnątrz przez końce kości piszczelowej, a od zewnątrz – kości strzałkowej. Stopa siedzi w nich tak mocno, że w urazach kostki przesunięcie może nastąpić tylko w wypadku złamania kości widełek. Jeśli kości nie zostaną złożone prawidłowo co do milimetra i kość skokowa nie wpasuje się precyzyjnie do zawiasu widełek, zaczyna się rozwijać nieodwracalne zapalenie i zużycie stawu. W wypadku kostki jest to szczególnie kłopotliwe, ponieważ przy każdym kroku spoczywa na niej cały ciężar ciała, a jeszcze większe obciążenie powstaje przy bieganiu i skakaniu. Poważne złamania kości widełek są zatem znane z tego, że prowadzą do trwałego ograniczenia funkcji ruchu i chronicznego bólu, co staje się przyczyną niepełnosprawności, a nic nam o tym nie wiadomo, żeby król Dariusz cierpiał na takie dolegliwości.

Precyzyjne i trwałe repozycjonowanie złamania, czyli złożenie kości tak, żeby dokładnie pasowały do widełek, stało się możliwe właściwie dopiero po wynalezieniu opatrunku z gipsu przez Holendra Antoniusa Mathijsena w 1895 roku oraz zupełnie nowej metody operacyjnej przez stowarzyszenie Arbeitsgemeinschaft für Osteosynthesefragen (AO) w 1958 roku. Obecnie leczenie jest prawie zawsze zabiegiem operacyjnym, w którego trakcie złamanie prześwietla się promieniami Roentgena, kości są precyzyjnie repozycjonowane i przytrzymywane metalowymi płytkami i śrubami. Metoda ta jest nazywana osteosyntezą, co dosłownie znaczy „zespolenie kości”. Wymaga zazwyczaj wiele dłubania i majstrowania, żeby dopasować do siebie dokładnie maleńkie kawałki kości, a potem jeszcze przytwierdzić wszystkie śruby i śrubki. Od pierwszego cięcia do ostatniego szwu na kostce mija zwykle godzina.

Najważniejszą częścią leczenia jest to, co zrobił Egipcjanin: przemieszczoną kostkę trzeba jak najszybciej jednym zdecydowanym szarpnięciem umieścić z powrotem na stopie. Do tego momentu stopa otrzymuje za mało krwi i zaczyna obumierać.

A co, jeśli Dariusz nie złamał kostki, czy stopa mogła się przemieścić bez uszkodzenia kości widełek? Wtedy chodziłoby o zwichnięcie bez złamania. W wypadku kostki zdarza się to bardzo rzadko, przede wszystkim u osób z wyjątkowo mocnym kośćcem. Król Dariusz jednak prawdopodobnie do takich nie należał, co można wywnioskować z eksperymentu naukowo-medycznego, jaki Herodot sam nieświadomie przeprowadził.

Pisarz odwiedził Egipt jako turysta i tam na pustyni znalazł miejsce pierwszej bitwy między Persami dowodzonymi przez króla Kambyzesa II, szalonego przodka Dariusza, a Egipcjanami pod wodzą faraona Psametycha III. Obie strony poniosły ciężkie straty, ale Persowie zwyciężyli. Po bitwie (czy raczej rzezi) ciała, jak to było wówczas w zwyczaju, ułożono oddzielnie na dwóch stosach. Herodot patrzył na wielkie sterty szkieletów i w przypływie emocji, niczym typowy turysta wandal, zaczął rzucać w nie kamieniami. Zauważył, że czaszki Persów można było rozbić rzutem małego kamyczka, ale czaszki egipskie nie pękały nawet od uderzeń dużych kamieni. Herodot przypisuje tę różnicę słońcu: jego promienie stale padały na gołe głowy Egipcjan, natomiast zniewieściali Persowie zawsze chodzili w filcowych czapkach lub pod parasolem. To rzeczywiście prawda, że słońce ma wpływ na mocne kości, ale nie taki, jak myślał Herodot. Przyczyną jest witamina D.

Gdybyśmy mogli zbadać szkielet Dariusza, dowiedzielibyśmy się, jak silne miał kości. Może nawet znaleźlibyśmy ślady złamania kostki, o ile faktycznie nastąpiło. Tak jak po ranie zawsze zostaje blizna, tak złamanie kości u dorosłych również zostawia trwałe ślady. To dlatego, że kości, podobnie jak skóra, są żywą tkanką.

Kość składa się z komórek, do których krew dostarczają małe naczyńka krwionośne, przecinające grube warstwy wapnia. Przy złamaniu kości naczynia krwawią. Wapń przeszkadza w procesie gojenia. Dlatego najpierw wysyłane są specjalne komórki kościogubne, osteoklasty, mające zdolność rozpuszczania i resorpcji tkanki kostnej, które niszczą kilka milimetrów wapnia po obu stronach złamania. Po osteoklastach pojawiają się osteoblasty (komórki kościotwórcze). Są to komórki produkujące białka tkanki łącznej, które wypełniają tę przestrzeń. Jest to chaotyczny proces, w którym tworzy się więcej tkanki i dlatego na kości w miejscu złamania powstaje wybrzuszenie. Nazywamy to kostniną pierwotną. Gnieżdżą się w niej młode komórki kostne, osteocyty, które wydzielają wapń, dzięki czemu świeża kostnina staje się mocniejsza. Dopiero po mniej więcej dwóch miesiącach następuje dobre zespolenie kości. Potem młoda kość dojrzewa, tak że nie widać różnicy między jej strukturą a resztą. Ale wybrzuszenie na kości pozostaje.

Niestety badanie pośmiertne szkieletu króla królów w celu sprawdzenia, czy na kości była kostnina, jest niemożliwe. Persowie przejęli od Egipcjan technikę mumifikacji i chociaż odnaleziono grób Dariusza, wykuty w skale w Naghsz-e Rustam w obecnym Iraku, mumii króla w nim nie było. Na zawsze pozostanie zatem tajemnicą, co się stało owego dnia z jego stopą.

Pod nóż

Подняться наверх