Читать книгу Więcej niż horoskop. Poznaj swój happy end. Twoje szczęście jest zapisane w liczbach - Dagmara Skalska - Страница 9

Proceder „samoinkwizycji”

Оглавление

Nim Jedynka dojrzeje (i odkryje swój prawdziwy potencjał), nie zdaje sobie sprawy z tego, że odmawia sobie przyjemności. Tak jest zajęta realizacją powinności i tego, co „musi”, że rzadko zadaje sobie pytanie, czego chce od życia. Dlatego wciąż się irytujesz i złościsz. To symptom rozdarcia pomiędzy twoimi zapomnianymi autentycznymi pragnieniami a przymusem intensywnej pracy w celu zaspokojenia wymagań wewnętrznego krytyka. Twoje wnętrze jest podzielone na dwa obszary. Obrazowo można to przedstawić w następujący sposób: mieszkasz w „podzielonym domu”[2], na górnym piętrze znajduje się sędzia, nieświadomy napływających uczuć, które okresowo zalewają piwnice domu. Jeśli przepływające namiętności są intensywne, ty masz sposoby radzenia sobie z silnymi emocjami:

 Skupiasz się na błędach innych ludzi. Oskarżanie innych pozwala ci zlikwidować napięcie. Mechanizm ten łatwo rozpoznać po tym, że czujesz się lepiej, gdy znajdziesz obiekt krytyki. Krytykowanie innych daje ci pewną ulgę. Czujesz się wtedy lepiej.

 Narkotyzujesz się lub upijasz, by zagłuszyć wewnętrznego krytyka. Czasami możesz mieć okresy wzmożonego picia, palenia czy imprezowania.

 Niektóre Jedynki uwalniają emocje poprzez prowadzenie podwójnego życia. Ta sytuacja przypomina posiadanie oddzielnych świadomości: jedna ujawnia się w gronie znajomych ludzi, druga w sytuacji, „gdy jestem anonimowy”.

Przy pierwszym kontakcie z Jedynką szczególnie daje się zauważyć jej nad wyraz uprzejma powierzchowność. Podświadomie można wyczuć, że jest to rodzaj maski. Kiedyś przysłuchiwałam się interesującej rozmowie Jedynki z Ósemką (która słynie z bezpośredniości): „Co ty jesteś taki grzeczny? Może, cholera jasna, powinieneś sobie przekląć?”. Przebywając z Jedynką, masz wrażenie, że coś stara się ukryć przed światem. Czego Jedynka tak dramatycznie nie chce zaakceptować?

 Prawdziwych, żywych emocji.

 Namiętności i seksualności.

 Błędów i niedoskonałości.

 Ryzyka w życiu.

 Wolnomyślicielstwa, które tworzy wiele opcji.

Na jednej z sesji pracowałam z Jedynką (akurat był to mężczyzna), która opowiedziała mi więcej o swoim wewnętrznym rozdarciu. Jego perfekcyjny, wyidealizowana obraz siebie nie pasował do autentycznych zachowań. Podczas jednego ze spotkań wyznał, że nie lubi swojej „ciemnej strony”. Gdy był młody, prowadził podwójne życie. Także teraz, choć przecież jest odpowiedzialnym facetem, jego „mroczna natura” często wymyka się spod kontroli. Zarówno w dzieciństwie, jak i teraz, gdy dorósł, okresowo doświadcza silnej potrzeby, aby narozrabiać, zrobić coś niezgodnego z prawem i zasadami. Z tego powodu zdarza mu się być agresywnym, wdawać w bijatyki, nadużywać alkoholu i papierosów. Gdy już zaspokoi te „brudne popędy” – jak sam to określił – dręczy go poczucie wstydu. Przyjrzałam się temu, co wyrażało jego ciało – był dobrze zbudowany, wysoki, wyglądał na silnego mężczyznę, który lubi rywalizację. Nie był w stanie dostrzec jednak we własnym gniewie potencjału. Zapytałam, czy bierze pod uwagę to, że ta popędowa energia, której tak się wstydzi, może być użyteczna. „Jeśli użyjesz swojej siły w mądry sposób, to może ci to pomóc. Pomyśl, czy miałbyś w sobie tyle ochraniającej aktywności, gdyby nie twoja męska energia, która jest powiązana z gniewem? Przecież każdy mężczyzna czuje potrzebę rywalizacji, adrenaliny i sprawdzania się. To zupełnie normalne, wręcz pierwotne. Co by się stało, gdybyś zupełnie to stłumił? Jak czułbyś się jako mężczyzna?” – zauważyłam.

Chcę ci powiedzieć, że zostaniesz uzdrowiony wtedy, gdy zaakceptujesz to, że jako ludzie ulegamy całej gamie emocji, doświadczamy pożądania, czujemy namiętność, a często odkrywamy w sobie nie całkiem „święte” myśli i pobudki. Jeśli jesteś Jedynką, to na pewno drażnią cię ludzie, którzy ujawniają ciemniejsze strony ludzkiej natury, gdyż tych właśnie pragnień za nic w świecie nie możesz zaakceptować u siebie. Wiem, że jeśli pojawia się groźba dotarcia do prawdziwych (skrywanych) potrzeb do twojej świadomości, wewnętrzny sędzia zaczyna proces oceny i nakłada na ciebie karę (poczucie winy, wstyd, wyrzuty sumienia). Cały ten mechanizm nie ma nic wspólnego z twoją prawdziwą naturą. To wyłącznie sposób na to, by blokować wzbierające fale emocji. Chcę cię jednak przekonać, że emocje nie są niczym złym. Co więcej, są nam potrzebne do życia, stanowią „paliwo” do rozwoju, są jak system wczesnego ostrzegania. Nie musimy się ich bać! Jeśli nauczymy się z nimi radzić, staną się naszymi przewodnikami. Wiele napisałam o tym w książce Pokochaj swoje serce[3]. Zajrzyj do niej, jeśli jesteś ciekawy, jak działają emocje i dlaczego są tak ważne! W tym miejscu powiem tylko, że transformowanie swoich emocji to najszybsza droga do wolności umysłu, mądrości i wewnętrznej równowagi. Powiem uczciwie, że nie rozwinęłabym swojej świadomości, gdyby nie wiele emocjonalnych górek i dolin, których doświadczyłam w swoim życiu. Zaakceptowanie własnej emocjonalnej natury działa wyzwalająco! W innym przypadku nasze życie przypomina ciągłą walkę i inkwizycję samego siebie. Takie działanie może doprowadzić do wielkiego cierpienia. Oto przykładowe zwierzenie jednej z moich kursantek, która jest Jedynką, praktykującą katolicyzm: Pójście do spowiedzi to dla mnie straszne przeżycie. Muszę przyznać się do swoich błędów i grzechów. Jest to na tyle nieprzyjemne, że obiecuję sobie, że będę na tyle doskonała, by nie zgrzeszyć w najbliższym czasie i nie trafić ponownie do konfesjonału. Pełna nadziei wracam do domu i bardzo się staram, aż tu nagle znowu grzeszę. Moja pierwsza myśl brzmi: „Jak mogłam to zrobić? Znowu będę musiała się wyspowiadać”. Mam do siebie pretensje i jestem naprawdę przygnębiona. Wciąż obsesyjnie staram się nie popełnić błędu i być przykładną katoliczką. Jednak nie udaje mi się to przez moje myśli i emocje! Mam siebie dosyć, wciąż cierpię przez własną niedoskonałość. Niemożliwość rozwiązania konfliktu pomiędzy swoją grzeszną naturą a dobrą stroną własnej osobowości spędza mi sen z powiek!

Antidotum przeciw mechanizmowi samopotępienia

Zacznij jawnie wyrażać emocje. Uprzedź bliskie osoby, że zaczynasz proces odkrywania i rozumienia swojej emocjonalnej strony i za wszelkie „wyskoki emocjonalne” i „dziwne zachowania” przepraszasz z góry. Następnie przez godzinę dziennie nie blokuj tego, co się pojawia, nazywaj emocje i stany. Zacznij to obserwować i notować w dzienniku. Sprawdź, jak czujesz się w wyniku eksperymentu, co myślisz o nowej wersji siebie. Zapisz dobre strony swojej emocjonalności. Jeśli sprawia ci to trudność, zapytaj bliskich o zdanie i poobserwuj innych ludzi (którzy wyrażają swoje emocje). Zobacz, co dobrego jest w ich postawie.

Więcej niż horoskop. Poznaj swój happy end. Twoje szczęście jest zapisane w liczbach

Подняться наверх