Читать книгу Historia zaginionej dziewczynki - Elena Ferrante - Страница 10
Wiek dojrzały.
Historia zaginionej dziewczynki
7
ОглавлениеTo był koniec miłego wieczoru. Nino powiedział, że Lila dowiedziała się od mojej teściowej, iż jestem w Neapolu. Był skrępowany, uważnie dobierał słowa, podkreślał informacje w rodzaju: nie miała mojego adresu; moja siostra dała jej numer telefonu do kolegi; zadzwoniła krótko przed moim wyjściem na dworzec; nie chciałem mówić od razu, bo się bałem, że się zdenerwujesz i będziemy mieć zmarnowany dzień. Zakończył ze smutkiem:
– Wiesz, jaka ona jest, nie mogłem odmówić. Widzimy się z nią jutro o jedenastej przed wejściem do metra na piazza Amedeo.
Nie potrafiłam się pohamować:
– Od jak dawna się kontaktujecie? Widzieliście się?
– Co ty wygadujesz? Ależ skąd!
– Nie wierzę ci.
– Eleno, przysięgam, że nie słyszałem się i nie widziałem z Liną od sześćdziesiątego trzeciego roku.
– Wiesz, że to nie twoje dziecko?
– Powiedziała mi to dzisiaj rano.
– Czyli rozmowa była długa i poufała.
– To ona zaczęła mówić o dziecku.
– A ciebie przez te wszystkie lata nie korciło, żeby o nie zapytać?
– To moje sprawy i nie zamierzam tego roztrząsać.
– Teraz twoje sprawy są też moimi. Mamy sobie wiele do powiedzenia, czasu jest mało, a ja nie po to zostawiłam córki same, żeby marnować go na Lilę. Jak mogłeś nas umówić na to spotkanie?
– Myślałem, że będziesz zadowolona. Zresztą jeśli nie chcesz, tam wisi telefon, idź, zadzwoń do swojej przyjaciółki i powiedz jej, że jesteśmy zajęci i nie dasz rady się z nią spotkać.
Nino stracił cierpliwość, ja zamilkłam. Wiedziałam, jaka jest Lila. Od kiedy wróciłam do Florencji, często telefonowała, ale ja miałam co innego na głowie, zawsze się rozłączałam, a na dodatek poprosiłam Adele, żeby mówiła, że nie ma mnie w domu, jeśli ona odbierze. Lila jednak nie dawała za wygraną. Możliwe więc, że od Adele się dowiedziała o moim pobycie w Neapolu, możliwe, że z góry założyła, że nie pojawię się w dzielnicy, i możliwe też, że usiłowała skontaktować się z Ninem, żeby móc spotkać się ze mną. Co w tym złego? Zresztą czego oczekuję? Przecież wiem, że oni się kochali. Ale to było dawno temu i teraz zazdrość jest nie na miejscu. Pogłaskałam go delikatnie po dłoni i mruknęłam: dobrze, jutro pójdziemy na piazza Amedeo.
Zjedliśmy, on długo rozwodził się o naszej przyszłości. Kazał mi obiecać, że jak tylko wrócę z Francji, zażądam separacji. I zapewnił mnie, że skontaktował się już ze znajomym adwokatem i że choć wszystko jest bardzo skomplikowane, a Eleonora i jej krewni z pewnością dadzą mu popalić, zamierza iść na całość. Sama wiesz, powiedział, że tutaj, w Neapolu, tego typu sprawy trudniej rozwiązać niż gdzie indziej, rodzice mojej żony niewiele różnią się od moich czy twoich rodziców, chociaż mają pieniądze i są dobrze wykształceni. A żeby lepiej mi to unaocznić, zaczął wychwalać moich teściów. Na nieszczęście, zakrzyknął, ja nie mam do czynienia z tak porządnymi ludźmi jak państwo Airota, ludźmi cywilizowanymi i o wielkich tradycjach.
Słuchałam go, ale między nas wkradła się już Lila i usiadła przy naszym stoliku: nie potrafiłam przegnać jej z myśli. I gdy Nino mówił, ja przypomniałam sobie o kłopotach, w jakie wpadła, byleby tylko być z nim, nie bacząc na to, co może zrobić Stefano, co może zrobić jej brat czy Michele Solara. Wzmianka o rodzicach na ułamek sekundy przeniosła mnie na Ischię, w wieczór spędzony na plaży Maronti – Lila z Ninem w Forio, a ja na wilgotnym piasku z Donatem – i zadrżałam z obrzydzenia. Tej tajemnicy nigdy nie będę mogła mu wyjawić. Jak wiele niewypowiedzianych słów pozostaje nawet w związku, w którym ludzie się kochają, i jak ogromne jest ryzyko, że ktoś je jednak powie i zniszczy miłość. Jego ojciec i ja, on i Lila. Przegnałam odrazę i wspomniałam o Pietrze, o tym, jak bardzo cierpi. Nino poczerwieniał, teraz on był zazdrosny, starałam się go uspokoić. Zażądał całkowitego zerwania stosunków i stanowczości, ja też tego zażądałam: wtedy wydawało nam się to konieczne, żeby móc rozpocząć nowe życie. Zastanawialiśmy się, kiedy je zaczniemy i gdzie. Praca trzymała Nina w Neapolu, mnie zaś dziewczynki trzymały we Florencji.
– Wróć tutaj – powiedział nagle – przeprowadź się jak najszybciej.
– To niemożliwe, Pietro musi mieć kontakt z dziewczynkami.
– Będziecie jeździć na zmianę, raz ty do niego, raz on do ciebie.
– Nie zgodzi się.
– Zgodzi.
Wieczór szybko minął. Im bardziej roztrząsaliśmy naszą sytuację, tym bardziej się komplikowała. A im bardziej wyobrażaliśmy sobie wspólne życie – dzień w dzień, noc w noc – tym bardziej się pożądaliśmy, a trudności bladły. Tymczasem restauracja opustoszała, a kelnerzy zaczęli ziewać i szemrać między sobą. Nino zapłacił, wróciliśmy na pełne życia bulwary. Przez chwilę, gdy wpatrywałam się w ciemną wodę i wdychałam jej zapach, wydawało mi się, że dzielnica jest o wiele bardziej odległa niż wtedy, kiedy wyjechałam do Pizy, a potem do Florencji. Sam Neapol również stał się bardzo odległy od Neapolu. A Lila od Lili. Czułam, że to nie ona jest przy mnie, lecz moje własne obawy. A tak naprawdę blisko był tylko Nino. Szepnęłam mu na ucho: chodźmy spać.