Читать книгу Jeszcze będziemy szczęśliwi - Enrico Galiano - Страница 8

4

Оглавление

– Sprzątanie toalet w klubie zaraz po zamknięciu: brud, siki dookoła sedesu, wymiociny i odchody.

– Tak!

– Liczenie monet jedno-, dwu- i pięciocentowych w banku, gdy obok ktoś stoi i co chwilę wykrzykuje losowe cyfry.

– Tak, to też.

– Uprawianie seksu z kimś z klasy.

– To byłoby ciężkie, ale brałabym to w ciemno.

Gioia idzie, bardzo powoli, w żółwim tempie, rozmawiając z podążającą obok Tonią. Tonia wylicza, jak to robi codziennie, listę rzeczy, które Gioia Spada wolałaby robić zamiast wrócić do domu, do dwupoziomowego mieszkanka pośrodku molochów bloków komunalnych. Codziennie Tonia wymyślała nowe okropne rzeczy i rzadko się zdarzało, by Gioia znalazła coś gorszego niż otwarcie drzwi domu, a nawet oddychanie powietrzem, którym się w nim i jego okolicy oddycha.

W swoim siedemnastoletnim życiu Gioia widziała wiele brzydkich i zniszczonych domów, ale ten ma okropną cechę dodatkową, mianowicie znajduje się na przedmieściach, wśród mieszkań komunalnych, szarych, olbrzymich blokowisk z odrażającymi napisami na ścianach, zamieszkałych prawie wyłącznie przez stare zrzędy i osoby, którym nigdy nie chce się powiedzieć z uśmiechem na ustach „Dzień dobry!”. Jednak po latach na liście oczekujących dostały się wreszcie na szczyt i dzięki temu pewnego dnia jej mama, stojąc w szlafroku, otwarła drzwi i ze łzami w oczach powiedziała: „Mamy mieszkanie!”, i szybko się tu przeprowadziły, trzy miesiące temu.

– Dostać piekących hemoroidów. Takich, że nie byłabyś w stanie przez tydzień usiąść!

– Z przyjemnością!

Tonia jest jej najlepszą przyjaciółką. Klnie jak doświadczony szewc, ale zawsze ma dla Gioi dobrą radę i pomaga jej w trudnych chwilach. Wysoka, fryzura na grzybka, co jakiś czas przestawia się na akcent południowy, do tego to jedyna osoba, która potrafi rozweselić Gioię. Jest przyjaciółką idealną: szczerą, bezpośrednią, nie owija w bawełnę i w ogóle się nie zna na sztuce, w której wszystkie dziewczyny znane Gioi są ekspertkami światowej sławy – wciskania kitu. Tak, Gioia zawsze się zastanawiała, jak to możliwe, że większość dziewczyn ocenia, czy dana dziewczyna byłaby dobrą przyjaciółką, na podstawie jej delikatności, czy jest w stanie znaleźć odpowiednie słowa, by jej nie urazić, by powiedzieć coś taktownie. Tonia jest lepsza pod tym względem, jak źle się zachowujesz, to nie powie ci: „Może mogłabyś, wiesz, możliwe, że…”; nie, ona mówi: „Ej, piękna! Wiesz, że zachowujesz się jak dupek?”.

Da się wymienić co najmniej tysiąc powodów, dla których Tonia jest przyjaciółką wręcz idealną, a wśród nich jeden najistotniejszy: nie istnieje.

Tak, Tonia Vincenzi, siedemnastolatka, której ojciec pochodzi z Piemontu, a mama z Salerno, poznana w drugi dzień po tym, jak mama i babcia Gioi, Gemma, się tu przeprowadziły, istnieje tylko w głowie Gioi. Jest jej wyimaginowaną przyjaciółką. Przydatne, a nawet bardzo przydatne z powodu wielu kwestii: gra w siatkówkę (zawsze jest jakiś mecz lub trening, na który mogą iść, gdy Gioia musi wyjść z domu), chodzi do innej szkoły (nigdy nie wiadomo, kiedy matce wpadnie do głowy pomysł, by zadzwonić i spytać, jak idzie w szkole) i rodzice zabronili jej używać telefonu komórkowego do dziewiętnastego roku życia, bo są staroświeccy i mają surowe zasady (dzięki temu nie ma też problemu, że jej matka będzie chciała się do niej dodzwonić, gdy Gioia jej powiedziała, że idą razem). Również dlatego, że Gioia też nie ma telefonu. Tak, dokładnie, Gioia nie ma komórki. Została prawdopodobnie ostatnią siedemnastolatką na Zachodzie, która nie ma telefonu (oprócz Toni), ale tak już jest. I to nie dlatego, że jej matka ma swoje zasady, ale dlatego, że nie stać ich na to. Jedyne pieniądze, jakie pojawiają się w domu, to babcina emerytura i renta po dziadku, które muszą starczyć na trzy osoby i kota.

– Oglądanie wszystkich odcinków Mody na sukces!

– Nie, to nie. Nawet o tym nie myśl, Tonia!

Rozmowy z Tonią są prawdziwe, Gioia rozmawia z nią na głos, a rozmawiają bardzo często, szczególnie gdy Gioi jest źle i potrzebuje kogoś, kto ją pocieszy.

Faktem jest, że Gioia już od podstawówki ma tendencje do otwierania marginesów świata i wchodzenia na nie. Jako pierwsze zwróciły na to uwagę nauczycielki, gdy zauważyły, że większość dnia spędzała na wpatrywaniu się w pustkę i nie była w stanie się skupić na lekcjach. Już wtedy Gioia odkryła, że świat wewnątrz jej głowy może być dużo bardziej fascynujący od świata poza nią.

– Co masz przeciwko Modzie na sukces?! – pyta Tonia, gdy już prawie są pod domem.

– Zwariowałaś?!

Pomijając Modę na sukces, zrobiłaby praktycznie wszystko, by nie musieć widzieć tego, co zobaczy, gdy tylko przekroczy próg domu: wstawioną matkę leżącą na kanapie i oglądającą telewizję; zlew pełen brudnych naczyń i olbrzymie muchy latające nad nimi; babcię Gemmę w głębi pokoju z podpiętą kroplówką wiszącą obok i cewnikiem do wymiany; Gacco, kota zjawę, który zawsze gdzieś łazi i wszystko zrzuca, wcale się tym nie przejmując. Do tego ten zapach, ta duchota, te wystające przewody pomiędzy salonem a kuchnią i ta umywalka, cieknąca, od kiedy się wprowadziły.

Jedynym znakiem zapytania jest to, czy tym razem jej mama będzie z jakimś koleżką, co zdarza się co jakiś czas, nie codziennie. Zazwyczaj to dwudziestokilkuletni chłopak poznany w jakimś klubie, na chwilę przed jego zamknięciem, który aż nie może się doczekać, by opowiedzieć wszystkim, że przespał się z Milf; albo facet po pięćdziesiątce, bezrobotny, zmęczony życiem, z trzydniowym zarostem i całą kolekcją toreb pod oczami. Ostatnim razem był pięćdziesięciojednoletni facet, sepleniący i z tupecikiem. Gdy Gioia weszła do domu i kulturalnie się przywitała, odkrzyknął:

– Nie mówiłaś mi, że masz córkę!

Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że jej mama nigdy nie przyznaje się przed swoimi koleżkami, że Gioia to jej córka. Gdy ją przedstawia, jeśli w ogóle to robi, mówi o niej per „moja współlokatorka”, „moja siostra” lub „moja kuzynka”, która poprosiła mnie, bym ją kilka dni przenocowała.

Gioia nie ma pojęcia, dlaczego jej matka tak postępuje. To znaczy podejrzewa. Prawdopodobnie uważa, że wiadomość o dziecku sprawi, iż kochanek błyskawicznie od niej ucieknie, tylko że nie wzięła pod uwagę, że:

A) sprawienie, by takie typy od ciebie odchodziły, powinno być twoim celem, a nie porażką;

B) mężczyźni, z którymi sypiasz już na pierwszej randce, chociaż w sumie w większości przypadków wystarczyła godzina znajomości, prawdopodobnie nigdy nie mieli w planach poważnego związku.

Tak więc, przechodząc obok olbrzymiego napisu ty cipo, który ktoś nabazgrał na ścianie ich bloku, wchodzi po schodach, kładzie dłoń na klamce i na sekundę się zatrzymuje.

– Gówniany świat – mówi już drugi raz dzisiaj.

A robi to, bo słyszy dochodzący z mieszkania głos mamy, krzyczy na kogoś, a po głosie, który jej odpowiada, od razu rozumie, na kogo tak krzyczy.

– Może jednak lepiej byłoby oglądać Modę na sukces.

Jeszcze będziemy szczęśliwi

Подняться наверх