Читать книгу Pretorianie - Guy de la Bedoyere - Страница 7

Wstęp

Оглавление

Dwudziestego ósmego marca 193 roku n.e.1 cesarz Pertynaks został zamordowany po zaledwie osiemdziesięciu siedmiu dniach rządów. Jego wysiłki, żeby rządzić praworządnie i przywrócić w Rzymie porządek, zostały generalnie dobrze przyjęte. Był jednak istotny wyjątek – gwardia pretoriańska: zepsuta stołecznym życiem i przywilejami elitarna cesarska straż przyboczna. Pertynaks próbował zdyscyplinować zadufanych pretorianów, którzy podczas rządów Kommodusa zachowywali się skandalicznie, bez powodu wszczynając bójki z przechodniami na ulicach. Chcąc złagodzić gniew wywołany wprowadzeniem nowych zasad, Pertynaks obiecał pretorianom po dwanaście tysięcy sesterców, ogłaszając, że suma ta dorównuje premii wypłaconej gwardzistom przez Marka Aureliusza i Lucjusza Werusa po objęciu przez nich władzy w 160 roku. Pertynaks sprzedał nawet część majątku Kommodusa, aby zebrać pieniądze na ten cel, ponieważ przez rozrzutny i rozpustny styl życia poprzedniego władcy w skarbcu pozostał tylko milion sesterców. Pretorianie odrzucili ideę, aby za dodatkowe wynagrodzenie przywrócić porządek, i mimo wypłaty dodatkowego żołdu nie zaczęli się zachowywać lepiej. Wiedzieli bowiem doskonale, że Marek Aureliusz i Lucjusz Werus rozdali ich poprzednikom po dwadzieścia tysięcy sesterców, a poza tym Pertynaks ostatecznie i tak zdołał im wypłacić zaledwie połowę tego, co obiecał. Zabili więc cesarza, później zaś – w obawie przed konsekwencjami – uciekli do swoich koszar – Castra Praetoria (patrz plan 1) – i zamknęli bramy2.

Kiedy wszystko ucichło, pretorianie zdali sobie sprawę, że – o dziwo – nikt ich nie ściga. Wówczas dotarło do nich, że teraz to oni są najwyższą władzą w państwie, obcesowo więc wywiesili w koszarach ofertę, wystawiając imperium rzymskie na sprzedaż3. Zapewne większość senatorów była naprawdę zdegustowana tym faktem, ale możliwe też, że opis tej historii pióra Diona mógł przynajmniej w części być inspirowany wydarzeniami wojny domowej 69 roku i krótkiego panowania Otona4. Jeden spośród senatorów, chciwy i ambitny Marek Didiusz Julianus, pijany i zachęcany przez równie chciwą żonę Manlię Skantyllę i córkę Didię Klarę, a także przez dwóch pretoriańskich trybunów – Publiusza Florianusa i Wekcjusza Apera, pospieszył do koszar, chcąc skorzystać z okazji. Podobnie postąpił Tytus Flawiusz Sulpicjanus, prefekt Rzymu i teść Pertynaksa. Kiedy Didiusz Julianus przybył na miejsce, okazało się, że Sulpicjanus jest już wewnątrz Castra Praetoria, zabezpieczając swoją pozycję i robiąc wszystko, żeby konkurent pozostał za bramą5. Senator zdołał przyciągnąć uwagę pretorianów dopiero wówczas, gdy użył tablic, na których wypisał swoje obietnice, i przeciągnął na swoją stronę Maurencjusza, jednego z popleczników Sulpicjana.

To, co nastąpiło później, Dion słusznie nazwał „haniebnym handlem”, chociaż powinniśmy ostrożnie podchodzić do jawnie teatralnego stylu jego opisu. Pretorianie obrócili na swoją korzyść to, że nikt nie mógł nawet marzyć, żeby zostać cesarzem bez ich poparcia. Didiusz Julianus i Flawiusz Sulpicjanus, za wszelką cenę dążąc do najwyższej władzy, zaczęli się licytować, kto zapłaci gwardzistom więcej. Żołnierze z entuzjazmem rzucili się w wir aukcji, biegając po obozie między kandydatami i informując ich, o ile powinni podnieść stawkę. Sulpicjanus już, już miał wygrać, proponując każdemu z pretorianów po dwadzieścia tysięcy sesterców, gdy Didiusz Julianus koniec końców go przebił, beztrosko oferując po dwadzieścia pięć tysięcy. Ostatecznie przekonał do siebie żołnierzy, ostrzegając ich, że rywal może chcieć się na nich zemścić za śmierć Pertynaksa, podczas gdy on, Didiusz Julianus, przywróci im wszystkie wolności, jakimi cieszyli się za Kommodusa. Oferta tak bardzo zachwyciła pretorianów, że natychmiast obwołali Juliana nowym cesarzem.

Wydarzenie to było niebywałe, niemoralne i poniżające do tego stopnia, że nawet dziś trudno uwierzyć, że imperium rzymskie mogło upaść tak nisko. Według Herodiana był to punkt zwrotny historii, moment, w którym żołnierze stracili jakikolwiek szacunek dla cesarzy. Sytuacja ta przyczyniła się do chaosu, jaki zapanował w następnych latach6. Gwardia pretoriańska bezczelnie wyniosła na cesarski tron tego, kto obiecał im sowitą zapłatę, otwarcie nadużywając swojej pozycji i władzy. Didiusz Julianus panował jeszcze krócej niż Pertynaks, nierozważnie zaproponowawszy żołnierzom więcej pieniędzy, niż był w stanie wypłacić. Został stracony na rozkaz senatu zaledwie sześćdziesiąt sześć dni po tym, jak ogłoszono go cesarzem. Zresztą, gdyby go nie zabito, musiałby przeciwstawić się rebelii na Wschodzie, gdzie w Illyricum zbuntowała się rzymska armia pod dowództwem Septymiusza Sewera. Pretorianie w niczym by mu nie pomogli. Wojna domowa, która wstrząsała imperium w latach 193–197, została rozstrzygnięta przez wojska stacjonujące w prowincjach, nie przez gwardzistów ze stolicy7. Sewer rozwiązał gwardię, a następnie odtworzył ją, rekrutując do niej zaufanych legionistów pochodzących z jego oddziałów. Nie rozwiązało to jednak problemu – w kolejnych dekadach gwardia i jej prefekci odgrywali decydującą rolę w obalaniu i powoływaniu jednego cesarza za drugim.

Jak mogło do tego dojść? Pretorianie byli najbardziej uprzywilejowanymi spośród wszystkich rzymskich żołnierzy. Płacono im najwięcej, służyli najkrócej i cieszyli się najlepszymi warunkami służby8. Przewyższali statusem wszystkie pozostałe formacje militarne, a po ponad dwóch stuleciach, od kiedy cesarz August formalnie zatwierdził istnienie pretorianów, zbieg okoliczności uczynił ich najważniejszym ogniwem władzy. W 193 roku tak karygodnie nadużyli swoich uprawnień, że trudno sobie wyobrazić, żeby kiedykolwiek mogli odzyskać dawny prestiż.

Edward Gibbon opisał relację gwardii z cesarzem, z niezrównaną trafnością ujmując w słowa paradoks wpisany w system:

Takie groźne sługi są dla tronu despoty zawsze konieczne, ale też często okazują się jego zgubą. Wprowadzając w ten sposób gwardię pretoriańską nieomal do samego pałacu cesarskiego i do gmachu senatu, cesarze uświadomili żołnierzom ich siłę, a jednocześnie słabość rządów cywilnych. Nauczyli ich spoglądać na wady swoich panów z poufałą pogardą i nie odczuwać już owego bojaźliwego poszanowania, jakie wyobrażenie władzy może wzbudzać tylko wtedy, gdy sama władza jest odległa i otoczona tajemnicą. Wśród zbytkownego próżniactwa bogatego miasta pychę pretorian podsycało poczucie własnej nieprzepartej wagi i niemożliwością było ukryć przed nimi fakt, że osoba władcy, powaga senatu, skarb państwowy i siedziba władcy Cesarstwa – wszystko to znajduje się w ich ręku. Aby odwrócić uwagę oddziałów pretoriańskich od takich niebezpiecznych rozmyślań, nawet najbardziej nieugięci i najpewniej czujący się na tronie władcy zmuszeni byli mieszać pochlebstwa ze swoimi rozkazami, nagrody z karami, schlebiać pysze, pobłażać rozrywkom, przymykać oczy na wykroczenia i kupować sobie niepewną wierność oddziałów za cenę hojnej darowizny, którą, począwszy od wyniesienia na tron Klaudiusza, pretorianie wymuszali jako swoją prawowitą należność od każdego nowego cesarza w chwili jego wstąpienia na tron”9.

Ambicje cesarskiej gwardii – czy raczej jej prefektów – wzrastały niepomiernie, aż wypełniły próżnię pozostawioną przez nieudolnych i słabych władców. Efektem dobrowolnego wygnania Tyberiusza na Capri była próba przejęcia rządów przez Sejana, ówczesnego prefekta pretorium. Katastrofalne rządy Kaliguli w latach 37–41 doprowadziły do jego zamordowania i obwołania przez gwardię cesarzem Klaudiusza. Po utracie poparcia pretorianów w 68 roku Neron popełnił samobójstwo. Podczas wojny domowej w latach 68–69 formacja ta odegrała główną rolę w walkach między rywalami o władzę w imperium. Dzięki rządom kolejnych silnych i skutecznych cesarzy między 98 i 180 rokiem gwardia rzadko pojawia się w antycznych źródłach. Zaniedbania podczas rządów Kommodusa (180–192) po raz kolejny pozwoliły pretorianom odgrywać pierwszoplanową rolę: to oni doprowadzili do zamordowania Pertynaksa, później zaś skrócili rządy nieszczęsnego Didiusza Juliana. W niespokojnych i nieprzewidywalnych okresach gwardia bywała katalizatorem poważnych zmian, działając głównie we własnym interesie, a jej prefekci – na dobre lub na złe – urastali do rangi najważniejszych graczy.

Wydarzenia 193 roku były więc w pewnym stopniu nieuniknione, ziarno chaosu zostało bowiem zasiane już dwieście lat wcześniej, kiedy August powołał gwardię pretoriańską. Chwiejna równowaga musiała prędzej czy później zostać naruszona. Mimo to formacja pretorianów przetrwała niesławny epizod ze sprzedażą cesarstwa. Ostatecznie w 312 roku Konstantyn I całkowicie rozwiązał gwardię po tym, jak nieopatrznie wsparła jego rywala Maksencjusza. Pretorianie zostali następnie rozproszeni po nadgranicznych garnizonach imperium10. Tak niechlubny koniec spotkał instytucję, która cieszyła się formalną i stałą egzystencją przez trzysta czterdzieści lat.

Niniejsza książka nie będzie koncentrować się na szczegółach uzbrojenia i wyposażenia pretorianów, ponieważ temat ten obszernie i wyczerpująco poruszyli Boris Rankov (1994) i Ross Cowan (2014)11. Zamierzam przedstawić historię gwardii pretoriańskiej od początków jej istnienia aż do ostatecznego rozformowania. Zwrócę tu szczególną uwagę na rolę tej jednostki, proces jej kształtowania, strukturę, warunki służby, dyslokację, dowództwo i dokonania na tle historii Imperium Romanum. Choć źródła dostarczają wielu informacji, to nasza wiedza nie jest pełna, gdyż gwardia pretoriańska pojawia się w nich nieregularnie. Wielu faktów czy wydarzeń nie znamy i prawdopodobnie pozostanie tak już zawsze.

Termin „gwardia pretoriańska” jest pojęciem współczesnym. Rzymianie określali cesarskich gwardzistów zbiorczą nazwą cohortes praetoriae – „kohorty pretoriańskie”, a ich obóz wojskowy jako castra praetoria lub praetoriana („koszary pretoriańskie”) albo castra praetorianorum („koszary pretorianów”), nie nadając ani gwardii, ani jej siedzibie unikalnej nazwy12. Niezależnie jednak od nazwy sposób, w jaki gwardia stała się najlepiej opłacanym, najbardziej szanowanym i wpływowym elementem rzymskiej machiny wojennej, zawsze był źródłem fascynacji. Pretorianie uważali, że są o niebo lepsi od pozostałych rzymskich żołnierzy – i w wielu wypadkach rzeczywiście tak było. Centurion gwardii Manliusz Walerian kazał wyryć własną opinię na ten temat na swoim grobowcu w Akwilei. Jak stwierdził, „dowodził centurią w pretoriańskiej kohorcie, nie w barbarzyńskim legionie”13.

Organizacja gwardii, jak i wielu innych instytucji rzymskiego imperium, nie była tak precyzyjna i uporządkowana, jak się obecnie zakłada. Precedensy, różne okoliczności i chwilowe potrzeby odgrywały ważną rolę w jej historii, przez co odnajdujemy w niej liczne sprzeczności dotyczące liczby i stanu osobowego poszczególnych kohort, wysokości żołdu, a nawet obowiązków pretorianów, zarówno indywidualnych, jak i zbiorowych. Mimo to gwardia wydaje się instytucją, która odcisnęła wyraźne pięto na historii Rzymu i przyczyniła się do zdefiniowania wizerunku rzymskiego imperium – i ówczesnego, i współczesnego.

Wstąpienie w szeregi gwardii pretoriańskiej na początku kariery wojskowej czy późniejsza promocja doświadczonego legionisty oznaczały przynależność do najbardziej prestiżowej formacji najpotężniejszej armii antyku. Jej członkowie nawet po zakończeniu służby, jako cywile, cieszyli się wysokim statusem w lokalnych wspólnotach. Wówczas, podobnie jak teraz, rzymscy żołnierze byli symbolem potęgi imperium i jego społeczeństwa. Rzymskie państwo rozwijało się, zachowując tradycję obowiązkowej służby wojskowej obywateli oraz ideologię opartą na przeznaczeniu i wierze w zwycięstwa i podboje osiągane dzięki boskiemu wsparciu. W Eneidzie, epickim poemacie Wergiliusza, Jowisz ustala przyszłość Rzymian: Eneasz, mityczny przodek rodu Juliuszów, a przez to także samego Augusta, podbije okrutne plemiona italskie, a jego potomek Romulus założy Rzym – miasto, którego obywatele nie zaznają granic czasu ani przestrzeni i którego imperium nie będzie miało końca14. Wojny prowadzone przez Rzymian rzeczywiście rozszerzały zakres ich władzy i wpływów, wchłaniając inne kraje i ludy. Nie niszczono ich – zyskiwały status sprzymierzeńców, jeśli tylko ich żołnierze zobowiązywali się do służby nowemu państwu. Mężczyźni należący do senatorskiej elity Rzymu zwykle poświęcali określony czas na służbę w randze oficerów, co było elementem tradycyjnej ścieżki kariery, znanej jako cursus honorum. Większość rzymskich obywateli płci męskiej ze wszystkich klas miała jakieś doświadczenie wojskowe. Służyli w armii jako żołnierze lub dowódcy, a wielu z nich uczestniczyło w kampaniach wojennych. Dzięki tym doświadczeniom nabierali niezwykle przydatnych umiejętności, ucząc się nie tylko sztuki walki, lecz także technik budowlanych czy zarządzania.

Armia rzymska – obejmująca kohorty pretorianów, legiony, oddziały pomocnicze i flotę wojenną – nie funkcjonowała jako stała organizacja z silnym, scentralizowanym dowództwem. W okresie republiki do legionów powoływano w miarę potrzeby obywateli, a na ich czele stawiano senatora w randze konsularnej, któremu tymczasowo udzielano władzy zwanej imperium (obejmującej dowództwo wojskowe), którą mógł sprawować tylko poza Italią, chyba że zaistniały wyjątkowe okoliczności. Zasady te legalizowały, a jednocześnie jednak ograniczały jego kontrolę nad siłami wojskowymi. Zarazem jednak umożliwiały też rozwinięcie się nici osobistych powiązań i lojalności wobec osoby takiego wodza (noszącego miano imperatora), co w I wieku p.n.e. stało się źródłem szczególnego zagrożenia dla Rzymu. Niektórzy z nich zauważyli bowiem, że mogą wykorzystać armię dla osobistej chwały i wzrostu politycznego znaczenia. Toteż początków gwardii pretoriańskiej należy szukać w oddziałach straży przybocznej powoływanych przez niektórych dowódców, na przykład Marka Antoniusza w celu podkreślenia swojej nadzwyczajnej pozycji.

Otaczając się starannie dobranymi żołnierzami, którzy służyli jako osobista ochrona, imperator zwiększał swój prestiż. Żołnierze ci byli określani mianem „pretorianów” – od praetorium, czyli nazwy namiotu lub rezydencji rzymskiego wodza podczas kampanii wojennej. To pojęcie zaś pochodziło od słowa praetor, które literalnie oznaczało „tego, który idzie przed innymi”, a w powszechnym użyciu przywódcę lub wodza. Stosowano je w odniesieniu do przedstawicieli wyższej rangi senatorskiej magistratury, czyli pretorów, którym powierzano różne obowiązki15. Z kolei propraetor to osoba, która najpierw pełniła funkcję pretora, by potem zostać oddelegowana do zarządzania prowincją. Praetorium można zatem dosłownie przetłumaczyć jako „miejsce tego, który idzie przed innymi”. Ochraniający go żołnierze byli zorganizowani w kohorty (cohortes), a więc oddziały, które zazwyczaj liczyły około czterystu osiemdziesięciu zbrojnych i były pododdziałem legionu. Słowo praetorium miało również inne znaczenia: „podwórzec” lub „zamkniętą przestrzeń”, w kontekście militarnym określano nim „liczbę ludzi mieszczącą się na podwórcu”.

Pretorianie służyli także jako swoisty mur chroniący cesarza przed władzą i wpływami senatu. Samo istnienie gwardii stale przypominało senatorom, że cesarz może użyć siły, aby podkreślić swoją pozycję. Jak celnie zauważył Edward Gibbon, pretorianie reprezentowali „władzę i status cesarza, a także pozwalali mu trzymać w ryzach rzymską arystokrację”16. Równowaga między dowódcą a dowodzonymi była jednak chwiejna – cesarz z czasem stał się zależny od siły, nad którą musiał sprawować absolutną władzę. Gwardia pretoriańska zawsze funkcjonowała w bezpośrednim otoczeniu cesarza, w sensie zarówno metaforycznym, jak i dosłownym, co oznaczało, że prestiż i wpływy władcy stale musiały być większe niż pretorianów, jeśli miał on zachować nad nimi kontrolę.

Oktawian już jako August z jednostek żołnierzy chroniących swojego wodza uczynił stałą formację, część rzymskiej armii (która pod jego rządami stała się armią zawodową). Gwardia cieszyła się specjalnym statusem, ponieważ pretorianie przebywali najbliżej cesarza. Żołnierze ci – od panowania Tyberiusza nieprzerwanie stacjonujący w Rzymie – stali się najlepiej widocznym symbolem władzy cesarza i zmiany systemu władzy po upadku republiki. Nie zaskakuje więc, że popularny stereotyp każe postrzegać społeczeństwo Imperium Romanum jako silnie zmilitaryzowane. Na umocnienie się takiego wizerunku wpłynęły ówczesne źródła, opisujące rzymską armię jako wszechobecną i dominującą siłę.

Gwardia pretoriańska jako nowa formacja, a także jej dowódcy musieli zostać włączeni do rzymskiej hierarchii tak, aby maksymalizować prestiż i minimalizować ryzyko ponoszone przez cesarza. Najbogatszymi i najpotężniejszymi przedstawicielami rzymskiego społeczeństwa byli członkowie rodzin senatorskich. Pochodzący z nich mężczyźni zajmowali wiele prestiżowych urzędów, podążając ścieżką kariery według jednolitego wzorca, na której szczycie sytuowało się stanowisko jednego z kilku pretorów, a następnie jednego z dwóch urzędujących konsulów. Senatorowie, którzy mieli za sobą preturę, kwalifikowali się do objęcia stanowiska dowódcy legionu lub gubernatora prowincji. Oddanie komendy nad gwardią pretoriańską senatorowi byłoby jednak zbyt ryzykowne. Godność „cesarza”, jak ją dzisiaj rozumiemy, oficjalnie nie istniała. August piastował pewne republikańskie urzędy, ale jego realna potęga opierała się na osobistym autorytecie i prestiżu. Jej utrzymanie wymagało szczególnej przebiegłości i wyczucia, bo teoretycznie wszyscy senatorowie byli mu równi i każdy z nich mógł rzucić wyzwanie jego władzy, gdyby zaś taki senator dowodził jeszcze pretorianami, wówczas mogłoby mu się poszczęścić.

Dlatego August powierzał dowództwo nad tą formacją ludziom należącym do stanu ekwickiego, czyli o wiele liczniejszej i średnio zamożnej grupy arystokratów o niższym prestiżu. Przynależność do niej wymagała znacznie niższego progu majątkowego niż w przypadku senatorów17. W czasach cesarstwa ekwita mógł zostać prokuratorem, czyli finansowym administratorem prowincji, a także sprawować wiele innych urzędów, które były uszeregowane począwszy od pomniejszych stanowisk prokuratorskich lub dowództwa (prefektury) nad pomocniczym oddziałem wojskowym, takim jak skrzydło kawalerii (ala), aż po komendę nad gwardią pretoriańską, zarząd Egiptu, kontrolę zaopatrzenia w zboże lub prefekturę wigilów18. Cztery ostatnie stanowiska miały tak duże znaczenie, że cesarz nie mógł pozwolić, żeby którekolwiek z nich objął senator, ponieważ polityk taki mógłby zagrozić jego władzy. Ekwici wydawali się o wiele mniej ryzykownym wyborem niż senatorowie, w przeciwieństwie bowiem do tych ostatnich nie dorównywali rangą cesarzowi. Cały system od czasów Augusta opierał się na złożonej sieci powiązań, lojalności, połączonych grup interesu i frakcji rywalizujących o względy cesarza.

Rzymski świat za rządów Augusta był ogromny według nie tylko antycznych, lecz także współczesnych standardów. Rozciągał się od Galii (obecnie Francji) po Syrię i Egipt na wschodzie, obejmując większość terenów zachodniej, środkowej i południowej Europy, północnej Afryki i Turcji. Dalsze podboje trwały aż do rządów Trajana (98–117). Rzymska armia została rozproszona na olbrzymim terytorium, z największymi garnizonami w kluczowych prowincjach nadgranicznych, takich jak Syria i linia Renu. Rzymskie imperium, większe i bardziej złożone niż jakakolwiek inna starożytna cywilizacja zachodnia, wymagało najsprawniejszej logistyki i administracji, jaką mogła zapewnić ta dość prymitywna epoka. W tym wymiarze każdy rzymski żołnierz, nie tylko pretorianin, był lokalnym przedstawicielem całego państwa. Wielu legionistów brało na siebie różne zadania administracyjne i kontrolne: od działań policyjnych (w ramach których centurion reprezentował centralną władzę na poziomie wioski) przez kontrolę nad projektami budowlanymi, zbieraniem podatków i działaniem mennic po transport ziarna19. Państwo działało i egzekwowało swoje prawa właśnie z pomocą rzymskich żołnierzy, w tym również weteranów.

Nic więc dziwnego, że legioniści, tym bardziej pretorianie, czasem byli w ówczesnej kulturze popularnej opisywani jako uprzywilejowane zbiry, stojące ponad prawem dzięki specjalnemu statusowi. Niekompletna Satyra XVI Juwenalisa przytacza przykłady korzyści, jakie wojskowi czerpali ze swojego statusu: możliwość pobicia cywila bez konsekwencji i pierwszeństwo w wysłuchaniu przed sądem bez konieczności długiego oczekiwania na proces (co dotyczyło wszystkich innych)20. Juwenalis opisywał tutaj prawdopodobnie zachowanie pretorianów, najbardziej prominentnych wśród wszystkich rzymskich żołnierzy. Państwo, zależne w takim stopniu od współpracy i wsparcia wojska, nie mogło sobie pozwolić na niezadowolenie żołnierzy.

Współczesne rzymskie metro linii B zatrzymuje się na stacji Castro Pretorio, z której można wyjść na ruchliwą Viale Castro Pretorio. Po krótkim spacerze dochodzi się do doskonale zachowanych, oryginalnych północnych i wschodnich murów Castra Praetoria, koszarów i głównej kwatery gwardii. Ten warowny obóz, założony około 23 roku przez Lucjusza Eliusza Sejana, prefekta pretorium za panowania Tyberiusza (14–37), leżący na przedmieściach ówczesnego Rzymu, mieścił kwatery gwardii aż do jej rozwiązania w 312 roku. Miejsce to – w północno-wschodniej części stolicy – było słabo zaludnione i wykorzystywane głównie jako cmentarz21. Lokalizację tę wybrano z rozmysłem, skutecznie ukrywając fakt, że władza cesarzy zależy ostatecznie od ich umiejętności poskromienia wojska. Niemniej jednak obóz pretorianów był położony dostatecznie blisko Rzymu, żeby mogli oni zjawić się w centrum miasta w ciągu minut, wspomagając kolegów z kohort pełniących danego dnia straż przy boku cesarza. Tak przynajmniej działo się podczas niektórych gwałtownych epizodów historii, kiedy pretorianie udowadniali, że są siłą decydującą o losach Rzymu.

Decyzja o przeniesieniu całej gwardii do Rzymu w 23 roku okazała się jedną z najważniejszych w historii tej formacji i całego rzymskiego świata. Było to logiczne następstwo rozkazu Augusta, który zalegalizował funkcjonowanie gwardii pretoriańskiej i uczynił z niej stałą instytucję (co samo w sobie stanowiło rewolucyjne posunięcie), oddając ją pod dowództwo mianowanych przez siebie ludzi. Teraz, gdy pretorianie stacjonowali w Rzymie, mogli bezpośrednio wpływać na politykę. Jedyną przeszkodą na ich drodze byli cesarze, posiadający dość władzy i prestiżu, aby okiełznać gwardię i skutecznie ją kontrolować. Jeśli któryś władca nie spełniał tych warunków, to pretorianie decydowali o tym, co stanie się dalej – i to nawet zbyt często.

Gwardia pretoriańska, zarówno podczas pobytu w koszarach, jak i wykonywania jednego z wielu zadań lub eskortowania cesarza w trakcie kampanii wojennej stanowiła podstawę sprawowania i utrzymania cesarskiej władzy. Każdy władca stawał przed wyzwaniem, jakim była kontrola prefektów i samej gwardii. Jak wskazał Edward Gibbon, było to skrajnie trudne zadanie. Dzieje Imperium Romanum mogą nas wiele nauczyć o następstwach i niebezpieczeństwach sprawowania władzy absolutnej, gdy tak wiele zależy od zdolności i inteligencji jednej osoby. Gwardia pretoriańska była niezwykle silnym czynnikiem wpływającym na losy Rzymu i jego cesarzy. Mam zatem nadzieję, że niniejsza książka opowie historię tej formacji, w pełni zadowalając czytelnika.

* * *

Jestem bardzo wdzięczny Heather McCallum z Yale University Press za jej zainteresowanie koncepcją tej książki i pracę, jaką wykonała, pomagając mi w doprowadzeniu mojego dzieła do obecnego kształtu. Tom Holland życzliwie przeczytał wczesny szkic, pozostawiając wiele nieocenionych komentarzy na temat pewnych szczegółów i autorskich niezręczności – jego wkład w powstanie tego tekstu był także niezwykle cenny. Roger Tomlin pomógł mi odcyfrować enigmatyczny fragment dotyczący prawa Marka Aureliusza, modyfikującego przywileje gwarantowane teściom pretorianów w 168 roku. Jestem także niewymownie wdzięczny Adrianowi Goldsworthy’emu, historykowi i ekspertowi od dziejów rzymskiej wojskowości, za drobiazgowe zbadanie tekstu pod kątem szczegółów i specjalistyczne komentarze oraz za znakomite sugestie, które poszerzyły zakres poruszanych tu zagadnień. Za identyfikację pewnych nieszczęśliwych sformułowań i innych błędów pragnę podziękować również Kym Ramadge. Poza tym uważam za stosowne oddać sprawiedliwość olbrzymiej pracy wykonanej w ciągu wielu dekad przez licznych naukowców – bez nich moje dzieło nigdy by nie powstało. Mam nadzieję, że wystarczającym wyrazem uznania będzie dla nich pełna bibliografia. Chciałbym ponadto podziękować Rachel Lonsdale i Melissie Bond z wydawnictwa Yale, które troskliwie opiekowały się tą książką podczas procesu produkcji i udzieliły mi wielu użytecznych rad, a także Charlotte Chapman za jej skrupulatną redakcyjną pracę nad ostateczną wersją tekstu. Publikacja poruszająca temat, który pojawiał się wcześniej w tak wielu różnych źródłach, nieuchronnie musi być skomplikowanym przedsięwzięciem. Dołożyłem najwyższej staranności, żeby zapewnić jej dokładność, ale jeśli pozostały w niej jakieś błędy lub braki, to są one wyłącznie moją winą.

Guy de la Bédoyère

Welby, Lincolnshire, 2016

1 Wszystkie daty przywołane w niniejszej książce odnoszą się do lat naszej ery, o ile nie zaznaczono inaczej (przyp. tłum.).

2 Hdn. 2.3.4, 2.4.4; Cass. Dio 74.1.2, 74.5.4, 74.8.4 (odniesienia do dzieła Kasjusza Diona oparte są na edycji E. Cary’ego opublikowanej w ramach serii The Loeb Classical Library); Hdn. 2.5.1–9.

3 Hdn. 2.6.4.

4 Kasjusz Dion (63.9.1) opisuje nienawiść, jaką pałano do Otona, ponieważ władca ten dowiódł, że imperium rzymskie jest na sprzedaż, a pretorianie mogą wynosić cesarzy na tron lub ich obalać.

5 SHA, Did. Iul. 2.5–6.

6 Hdn. 2.6.14.

7 Cass. Dio 74.11.3, 74.17.; SHA, Did. Iul. 6.1.

8 Ross Cowan (2007) omawia korzystne warunki służby w gwardii pretoriańskiej.

9 E. Gibbon, Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego, przekł. S. Kryński, Warszawa 1975, t. 1, s. 88.

10 Zos. 2.17.2. Zob. niżej, s. 374. W Panegyrici Latini (12, 21.2–3) czytamy: „Teraz walczą dla ciebie ci, których pozbawiono niegodziwej broni i uzbrojono przeciwko barbarzyńskim wrogom. Teraz zapominają o rozkoszach Cyrku Wielkiego, teatru Pompejusza i słynnych łaźni, ponieważ stacjonują wzdłuż Renu i Dunaju, pilnując i powstrzymując plądrowanie. W końcu, po tym, jak ich pokonano w wojnie domowej, współzawodniczą ze zwycięzcami o zaszczyt potykania się z wrogiem” (za: Nixon, Saylor, Rodgers 1994, s. 326).

11 Rzymskie wyposażenie wojskowe to temat bardzo szeroki, przedmiot licznych analiz i publikacji. Jednym z przykładów ogromu materiału może być praca Ilaria Lorussa (2011) skupiająca się na wierności wizerunków pretorianów przedstawionych w formie rzeźby. W książce Sandry Bingham (2013) można znaleźć użyteczną bibliografię zagadnienia i dyskusję na temat dostępnej literatury.

12 Rzadziej używaną formę zob. Tac. Hist. 31.

13 ILS 2671 = CIL 5.923.

14 Verg. Aen. 1.257–296.

15 Zob. także: Keppie 1996, cytowane za: Keppie 2000, s. 100.

16 Alston 1999, s. 191.

17 W czasach cesarstwa progi te wynosiły odpowiednio milion i czterysta tysięcy sesterców.

18 W oryginalnym tekście w tym miejscu jest wymieniony prefekt Rzymu, co musi być pomyłką, ponieważ urzędnik ten zawsze należał do grona senatorów, i to w co najmniej randze konsularnej. W wykazie najważniejszych prefektur ekwickich brakuje natomiast dowódcy wigilów (przyp. red.).

19 Alston 1995, s. 95, 97. Zob. także niżej, s. 362.

20 Zwłaszcza Iuv. Sat. 16.7–17. Więcej na ten temat w: Taylor 2011.

21 Busch 2007, s. 320.

Pretorianie

Подняться наверх