Читать книгу Białe ciała - Jane Robins - Страница 12

8

Оглавление

Lubię wracać do domu. Po zgiełku i zamęcie centrum Londynu moje mieszkanie sprawia wrażenie takiego normalnego miejsca. Usytuowane jest na pierwszym piętrze i ma małą sypialnię na tyłach budynku, z widokiem na zaniedbany ogród, z którego nie mogę korzystać. Nie przeszkadza mi to. Otwieram okno, żeby wpuścić świeże powietrze, i wsłuchuję się w stukot pociągów na torach, które biegną za drzewami. Ze względu na łączność ze światem zewnętrznym to mój ulubiony pokój i dobrze mi się w nim myśli.

Drugą część mieszkania stanowi salon z kuchnią, dość ciemny z powodu butelkowozielonych ścian, które chcę przemalować, ale jakoś nie mam czasu. Jest tam barek śniadaniowy, dwuosobowa kanapa i telewizor (z odtwarzaczem DVD); małe okno wychodzi na ceglany mur sąsiedniego budynku. W tym pomieszczeniu gotuję i oglądam w telewizji powtórki Panny MarplePoirota, a także skandynawskie kryminały. Większość czasu spędzam jednak w sypialni, przy małym stole, który znalazłam na śmietniku i wstawiłam pod okno. Tu też jadam posiłki i korzystam z laptopa – co robię zaraz po powrocie do domu i spotkaniu z Tildą, bo już nie mogę się doczekać, żeby wejść do internetu. Nawiązałam kontakty na forum, o którym mówiłam Tildzie – Controllingmen.com. Moje nowe znajome nazywają się Scarlet i Belle, obie mają doświadczenia z przemocą w związkach. Scarlet przyłączyła się dopiero przed tygodniem – ale wygląda na to, że dużo wie. Belle natomiast udziela się na forum od dawna.

Zjadam resztkę banana, już zgniecionego, i loguję się na stronę; widzę, że Belle jest już online, choć brakuje Scarlet. Zauważa mnie od razu.

Cześć, Callie! Witaj z powrotem.

Cześć, Belle. Miałam ciekawy dzień. Chcę pogadać.

Ja też!!!

Uświadamiam sobie, że zanim zdołam porozmawiać z nią o Tildzie, będę musiała najpierw wysłuchać, co ma do powiedzenia; i rzeczywiście Belle od razu opowiada mi o porannym spotkaniu ze swoją przyjaciółką Lavender w Starbucksie. Zamówiły cappuccino i batony z granoli, ale – jak relacjonuje – ledwie postawiły tacę na stoliku i zdążyły usiąść, zjawił się mąż Lavender; chciał być świadkiem rozmowy, żeby Lavender nie mówiła o sprawach prywatnych.

Klasyczne zachowanie wynikające z potrzeby kontroli – komentuje Belle.

Zdecydowanie.

Belle pracuje jako pielęgniarka w szpitalu geriatrycznym w Yorku, a Lavender jest jej najlepszą przyjaciółką, jeszcze ze szkoły. Ujawnia wszystkie babskie sekrety z życia małżeńskiego Lavender, którą mąż zmusił do porzucenia pracy, z obawy, aby nie poznała tam innego mężczyzny, i teraz po pięć razy dziennie dzwoni do niej do domu, aby „tylko ją usłyszeć”, i zarzuca jej, że bardziej kocha dzieci niż jego. Zdaniem Belle ich związek osiągnął krytyczny punkt.

Lavender nie mogła mówić. Ale wiem, że jest już gotowa odejść!

Cieszy się, bo ma nadzieję, że jej przyjaciółka wreszcie ucieknie z dziećmi od męża i zamieszka u matki.

Wszystkie nasze rozmowy są anonimowe, z oczywistych powodów. Lavender to imię zmyślone, tak samo jak Belle. Podobnie jak ja jest życzliwą – ma za zadanie pomagać przyjaciółce, wspierać ją, jak tylko może. A Lavender, jak Tilda, jest ofiarą – kobietą w relacji z niebezpiecznym, kontrolującym mężczyzną. Ofiary noszą na forum imiona pochodzące od kolorów, więc nazwałam Tildę Pink, bo różowy jest dla mnie optymistyczny. Nadajemy imiona także mężczyznom, czyli w naszej terminologii drapieżnikom. Mąż Lavender jest w sieci nazywany X i tak samo określam Felixa. Kiedy Scarlet przebywa na forum, wypowiada się jako życzliwa, jak Belle i ja, ale tak naprawdę jest ofiarą, tkwi w relacji z maniakiem kontroli (chociaż to skomplikowane, bo lubi dziwaczne gry seksualne, które razem uprawiają). Początkowo ten system wydaje się dziwny, ale łatwo się przyzwyczaić. Ja występuję jako Callie, bo tak się zarejestrowałam, nie wiedząc jeszcze, że mamy ukrywać swoją tożsamość, i nie powiedziałam Scarlet ani Belle, że to moje prawdziwe imię.

Zasypuję je obie pytaniami o Felixa, w związku z tym, jak wkroczył pomiędzy Tildę i mnie, o jej posiniaczone ramiona, o tamto zdarzenie, gdy wepchnął ją pod wodę podczas kąpieli w rzece, zwyczajnie, jak gdyby nigdy nic. Czasami mam wrażenie, że ponosi mnie wyobraźnia, że przesadzam, ale Scarlet jest bezpośrednia, podchodzi do tego analitycznie i twierdzi, że summa summarum oznaki nie budzą wątpliwości – Felix zagraża Tildzie. Belle także nie ma złudzeń.

W końcu pyta:

A co tam u Ciebie?

Widziałam się dziś z Pink i rozmawiałam z nią.

!!???!!?? Wszystko u niej dobrze?

Nie za bardzo. Okropnie chuda. Podkrążone oczy, spękane usta. Boję się, że X ją głodzi.

B. możliwe. Nic łatwiejszego. Tylko się postarać, żeby w domu nie było NIC do jedzenia. Nie dawać forsy. Typowa taktyka drapieżnika!!

Wyszła z domu po papierosy.

Ofierze zmieniają się priorytety. Może Pink zdobyła kilka pensów i bardziej doskwiera jej brak nikotyny niż głód.

Jutro przyjdzie po mnie do pracy i zjemy razem lunch.

!!! Bez X????

No. Przynajmniej tak wynikało z rozmowy. Mam nadzieję, że będziemy mogły szczerze pogadać o niebezpieczeństwie, w jakim się znalazła. O strategii wyjścia. O tym, jak mogę pomóc.

Wkrótce sobie przypominam, dlaczego wolę czatować ze Scarlet. Skrótowy sposób pisania Belle i nadużywanie przez nią znaków interpunkcyjnych bardzo mnie rozprasza i bezwiednie zaczynam się zastanawiać, czy tak samo wyraża się w pracy, w szpitalu, wobec starszych pacjentów. „Hej, ludziska! Pora na czopki???!!!” „Ależ skąd, panie Rumbelow, nie będzie bolało, nic a nic!!!?!!” Belle jest jednak dobrym człowiekiem, troszczy się o Lavender, ma instynkt opiekuńczy, a poza tym opowiada historie z pracy: „Zaśpiewałam pani Prakash calutką Sound of Music, od początku do końca, bo to jej ulubiona piosenka, a ona wzięła i umarła!!!”. Scarlet stanowi jej przeciwieństwo – zawsze poważna, zawsze z rezerwą, więc nigdy nie mam poczucia, że dobrze ją znam. Właśnie kiedy o tym myślę, pojawia się na ekranie.

Cześć, Belle. Cześć, Callie. Nie mogę zostać dłużej, X ma wrócić – domaga się całej mojej uwagi – ale może spotkamy się jutro o wpół do ósmej w Strefie?

JASNE!!!

Dobra, pasuje mi. Jutro zobaczę się z Pink, więc będę miała co opowiadać.

Świetnie. Oglądajcie wieczorem wiadomości. Warto, S.

To typowe dla Scarlet, że przybiera władczy ton – mówi nam, co mamy robić. I zauważyłam, że ostatnio często przenosi się z nami do Strefy, oddzielnego komunikatora, którego używamy we trzy, jeśli nie chcemy, żeby ktoś obcy włączał się do naszych rozmów na forum Controllingmen. Korzystamy z tej możliwości, kiedy chcemy podzielić się prywatnymi informacjami, takimi jak anegdoty Belle z pracy czy życie seksualne Scarlet. Rozumiem jej ostrożność, ponieważ często się zdarza, że na stronę wchodzi mężczyzna, który mówi, że kobiety też potrafią odwoływać się do przemocy, zaczyna nas wyzywać i staje się agresywny, chociaż moderator dość szybko usuwa obraźliwe teksty. Musimy jednak zachować czujność – bo drapieżnik może łatwo przeniknąć na forum jako szpieg. Dlatego starannie sprawdzamy nowych użytkowników, oceniamy ich. Kiedyś niejaki Destini, który wydawał się autentyczny i przez kilka tygodni włączał się do naszych rozmów, zaczął pisać, że gdyby ofiary były bardziej kobiece i uległe, nie miałyby powodów do narzekań na drapieżników. Nie było to zbyt subtelne. A kiedy go zdemaskowałyśmy, obrzucił nas straszliwymi przekleństwami.

Tematy naszych rozmów bywają specyficzne, na przykład w kryzysowych sytuacjach udzielamy rad ofiaromżyczliwym, a wtedy pojawiają się te same znane, stare historie o drapieżnikach, którzy podejrzewają żony czy dziewczyny o niewierność lub o to, że zamierzają od nich odejść, albo którzy odnoszą się do nich bez szacunku. Zaskakujące bywają natomiast pomysły drapieżników, jeśli chodzi o kary. Violet musi się rozliczać z wydawanych pieniędzy, nawet na zakupy spożywcze, więc zachowuje paragony na pomidory czy jajka. Sienna zaś opowiedziała historię o tym, jak zaoszczędziła pieniądze, żeby kupić sobie sukienkę z żółtego jedwabiu. Gdy ją na siebie włożyła i mu się pokazała, X powiedział, że wygląda jak baranina przebrana za jagnięcinę, a potem ściągnął z niej sukienkę i starannie pociął na szmaty. Martwimy się też o Lilac, której nie wolno wchodzić do jednego pomieszczenia w dawnym lofcie. X założył w drzwiach zamek szyfrowy i przesiaduje za nimi przez większość wieczorów, uprawiając jakieś dziwne hobby, które wymaga użycia młotka i przesuwania mebli. Belle nie nadąża z wystukiwaniem wykrzykników, kiedy snuje domysły, co może z tego wyniknąć.

Omawiamy także podawane w wiadomościach fakty, które mają związek z problematyką naszego forum, a jest ich wiele, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Jak przypadek Steve’a Chase’a, taksówkarza ze Swindon, o „zniewalającym uśmiechu”; kiedy jego żona Sheree oznajmiła mu, że chce się z nim rozwieść, poćwiartował ją siekierą, zabił ich dwoje dzieci, czteroletnią Lauren i dwuletniego Bradleya, a potem powiesił się w garażu. To okropne historie, ale wciąż się zdarzają, i to tak często, że sprawa Chase’a nie trafiła nawet na czołówki gazet i została przedstawiona na stronie internetowej BBC News dopiero jako siódma w kolejności. Doszłyśmy na Controllingmen do wniosku, że tej tragedii można się było spodziewać. Siostra Sheree powiedziała dziennikarzom, że początkowo Steve był romantyczny, obsypywał ukochaną prezentami, zabrał ją na wycieczkę do Amsterdamu, przychodził do niej do pracy z białymi różami. Po ślubie zaczął rządzić – sam kupował Sheree ubrania, dyktował jej, kiedy może widywać się ze znajomymi, a kiedy nie, nie pozwalał prowadzić samochodu.

Potem była sprawa porwania w Topece. Wprawdzie Wez Tremaine prezentował się na zdjęciach okropnie z tymi swoimi potarganymi włosami i wielkim brzuchem od piwa, ale wszyscy jego koledzy, zwyczajni faceci, nie wyglądali lepiej, kiedy rozmawiali z reporterami telewizyjnymi – mieli pusty, zdziwiony wyraz oczu. Wez był notowany przez policję; stłukł swoją żonę Jayninę, która uciekła od niego w 2004 roku po tym, jak wybił jej dwa zęby i złamał sześć żeber, i wiedziano, że ma ciemną stronę. Nikt jednak nie wpadłby na to, że więzi w piwnicy dwie nastolatki. Leeanne i Joelle nie miały nic do powiedzenia; nie mogły nawet wyrwać się na prześwietlenie, kiedy pokazywał im, kto tu rządzi; nie słuchał wymówek, gdy chciał seksu. Potem oczywiście trafił na pierwsze strony gazet całego świata, bo po trzech latach piekła w norze u Tremaine’a Leeanne i Joelle zdołały uciec, a wszyscy uwielbiają historie o powrocie do życia z zaświatów.

Scarlet i Belle ogromnie mi pomagały, podobnie jak inni na forum Controllingmen; udzielały rad w związku z Felixem, analizowały jego zachowanie, żeby wykazać, jak bardzo, narzucając swoje zdanie i decyzje, odpowiada profilowi typowego drapieżnika. Nie jestem zdziwiona, że generalnie zgodziły się z moją oceną, przyznając, że Felix izoluje Tildę i stopniowo przejmuje kontrolę nad jej życiem. Mam wrażenie, że stale monitoruje jej zachowanie. Poza tym to podejrzane, że Tilda ostatnio nigdzie nie gra. Przed pojawieniem się Felixa bez przerwy mówiła o nowych rolach, nad którymi się zastanawia; a teraz – nic.

Oczywiście cieszę się, że Felix przynajmniej nie namówił jej do małżeństwa ani nie zrobił dziecka. Kiedy jednak w rozmowie ze Scarlet wyraziłam nadzieję, że Tilda znajdzie jakiś sposób, aby odejść od Felixa, ta zauważyła, że moja siostra jest znana, więc zawsze będzie mógł ją znaleźć. Ktoś wstawi post na Instagramie, że widział ją w kawiarni albo na plaży. Scarlet ma rację, dlatego przez pół nocy siedzę przy stoliku pod oknem, usiłując wymyślić wyjście z tej sytuacji. Zastanawiam się, czy Tilda byłaby gotowa zrezygnować z kariery aktorskiej i zmienić tożsamość – obciąć na krótko włosy, zafarbować je na czarno i przenieść się ze mną do Meksyku czy Australii. A może przybrać francuskie nazwisko i przeprowadzić się do jakiegoś dużego miasta we Francji, jak Marsylia albo Bordeaux. Potem wchodzę do internetu, żeby sprawdzić, czy informacja o zmianie nazwiska jest udostępniana publicznie, bo chcę wiedzieć, czy Felix mógłby Tildę wytropić.

Jestem pochłonięta takimi właśnie internetowymi poszukiwaniami, kiedy przypomina mi się, że Scarlet chciała, abyśmy z Belle obejrzały wiadomości. Wchodzę więc na stronę BBC i czytam, że rano młoda kobieta, niejaka Chloey Percival, pracująca w dziale perfumeryjnym w Debenhams w Yorku, została zaatakowana przez mężczyznę w bluzie z kapturem. Chlusnął jej w twarz wybielaczem, a potem dźgnął nożem w brzuch. Akurat robiło tam zakupy małżeństwo w średnim wieku, Sandra i Trevor Abbottowie, którzy starali się odciągnąć i zatrzymać napastnika, ale on się wyrwał i wybiegł ze sklepu na zatłoczoną ulicę. Policja szuka obecnie podejrzanego, Travisa Scotta, a Chloey przebywa na oddziale intensywnej terapii w miejscowym szpitalu.

Rozumiem, dlaczego Scarlet zależało, abyśmy się o tym dowiedziały. Jej facet jest chorobliwie o nią zazdrosny, boi się, że odbierze mu ją ktoś inny, bo jest taka ładna (wspomniała o tym rzeczowo, jakby stwierdzając fakt, ale nigdy nie widziałam jej zdjęcia). Mogłaby być aktorką albo modelką, jak twierdzi, ale X by jej na to nie pozwolił, więc się poddała. Tak samo jak Chloey Percival, Scarlet pracuje w miejscu publicznym, w gabinecie kosmetycznym w Manchesterze. X często odwiedza ją tam bez zapowiedzi i Belle się zastanawiała, czy to byłoby objawem histerii z jej strony, gdyby spytała: Czy kiedyś wparował do gabinetu, gdy jedna z nas była W TRAKCIE depilacji WOSKIEM?!

Ale to wcale nie jest śmieszne. Przypuszczam, że Scarlet przeraził przypadek Chloey Percival i teraz się boi, że spotka ją coś podobnego.

Białe ciała

Подняться наверх