Читать книгу Byłem żałosnym dupkiem – czyli jak żyć z sensem - John Kim - Страница 6

EGO
# 1
Nie chowaj się w skorupie

Оглавление

Pamiętam, jak po raz pierwszy przekonałem się, że mężczyźni potrafią być wrażliwi.

Byłem wówczas żonaty. Teść odwoził mnie i moją ówczesną żonę, a swoją córkę, na lotnisko. W ciężarówce żona opowiadała, jak ciężko było jej w liceum. Wysłuchawszy tej historii, teść się rozpłakał. Nie miał pojęcia, że inne dzieciaki się nad nią znęcały. Sądził, że córka ma z liceum same wspaniałe wspomnienia. Pamiętam łzy spływające mu po policzkach, pamiętam ból i empatię w jego oczach. A co ważniejsze, zrozumiał, co czuła wówczas moja żona.

Bo nie zawsze był taki. Wychowywał ją żelazną ręką i nigdy nie okazywał uczuć. Dopiero kiedy się rozwiódł, otworzył się i zaczął ujawniać swoje emocje. Pamiętam, że obserwowałem tę scenę niczym fragmenty filmu familijnego o stosunkach ojców z córkami i myślałem sobie: „Kurde, on się nie boi otworzyć, nie tylko przed córką, ale i przede mną”. A zaledwie kilka godzin wcześniej razem dźwigaliśmy sztangi na siłowni, rozmawiając o motocyklach.

A teraz, jadąc z nami samochodem, szlochał, bo poczuł ból, jaki czuła w szkole jego córka. Przeprosił ją, że nie było go przy niej, kiedy chodziła do liceum. Że nie miała w nim oparcia. A potem wybuchł płaczem. Ja również się rozpłakałem. Jadąc na lotnisko, obaj wylewaliśmy potok łez. I właśnie wtedy gruntownie zmieniłem pogląd na to, co przystoi prawdziwemu mężczyźnie.

Słowo „wrażliwy” ma w sobie coś, co odpycha mężczyzn. A mimo to większość z nas gotowa jest przyznać, że wrażliwość ma swoje dobre strony, że często prowadzi nas do sukcesu i dodaje siły. Czym innym jest jednak zgadzanie się z naukowo udowodnioną potęgą wrażliwości, kiedy słuchamy wykładów i oglądamy prezentacje specjalistów w tej dziedzinie, a czym innym realizacja tej idei w praktyce. Trzymamy wrażliwość na dystans. Przytakujemy mówcy. Zgadzamy się z nim. Ale nie wprowadzamy jego słów w czyn. Nie wdrażamy ich w naszym życiu. Chowamy się w skorupie.

Słownik definiuje „wrażliwy” jako „mający małą odporność, podatny na urażenie czy zranienie uczuć”. I właśnie tak postrzega to większość mężczyzn. Dlatego odwlekamy sprawy albo się kryjemy. Nie obnosimy się z wrażliwością, staramy się pokazać z innej strony: samodzielnie dokonując napraw domowych, płacąc na czas rachunki albo udając „najmądrzejszego w całej wsi”.

To uwarunkowanie jest głęboko zakorzenione. Dostajemy je w spadku od ojców i dziadków, którzy pokazywali, że uczucia należy trzymać dla siebie, oraz wynosimy je z szatni i akademików, gdzie uczono nas, żeby nigdy się nie „mazgaić”.

Wkraczając w dorosłość, mamy coraz więcej powodów do ukrywania swojej prawdziwej natury. Dostajemy od życia w kość. Nasze serca twardnieją. Rozmowy o uczuciach to babska sprawa. A my jesteśmy facetami.

Wrażliwość nie sprowadza się jednak tylko do mówienia o uczuciach. Jej istotą jest pokazywanie, jakim się jest naprawdę. Większość z nas się nie odsłania, dopóki nie musi. Dzieje się tak dopiero w sytuacji zagrożenia, kiedy coś nam się rozpada – związek, małżeństwo, przyjaźń, a w końcu gdy rozpadamy się sami. Kiedy stajemy w takiej sytuacji, że nie mamy się do kogo zwrócić. Ale wcześniej wszystko tłumimy w sobie. Radzimy sobie z całym tym szajsem w niezdrowy sposób. Uciekamy w używki, w pracoholizm. Bywa że zdradzamy, kłamiemy, stajemy się agresywni albo przeciwnie, robimy z siebie popychadła.

Co jednak ważniejsze, kto nie pokazuje swojej prawdziwej natury, kto nie daje upustu swoim uczuciom, ten sam się marginalizuje. Wmawia sobie, że jest zerem. Staje się niewidzialny.

Wcielanie wrażliwości w życie nie polega na robieniu czegoś dla innych. Na wyświadczaniu przysług. Na poddawaniu się. Chodzi o stworzenie żyznej gleby umożliwiającej nasz rozwój i wzrost. Na zwiększaniu naszego potencjału. Nadawaniu sobie należytej rangi. Na rozwijaniu lepszego, silniejszego „ja”. Fundamentem wszystkiego jest prawda. Bez niej niczego nie da się zbudować.

W ciągu ostatniej dekady, podczas tysięcy sesji z parami, nauczyłem się, iż kobiety najczęściej narzekają na to, że ich partnerom brak wrażliwości, że nie potrafią się dogadywać, nie otwierają się i nie okazują uczuć. Proszę, żebyś się nad tym zastanowił. Czy gdybym porozmawiał z twoją żoną, partnerką, dziewczyną, koleżanką albo kochanką, powiedziałaby o tobie to samo? Tylko nie oszukuj się, bądź szczery.

Fundamentem wszystkiego jest prawda

Bez niej niczego nie da się zbudować

Nie okazując wrażliwości oraz ukrywając przed bliskimi, jaki jesteś naprawdę, tworzysz dystans. Utrzymujesz ich w nieświadomości. Żyjesz obok swoich partnerów, nie z nimi. On albo ona odczuwa więc samotność. Zamiast scalać relacje, rozbijasz je łomem i nie jesteś w stanie stworzyć zdrowego, trwałego związku.

Zadajesz więc sobie pytania: „Czy jestem wrażliwy? Czy otwieram się przed innymi?”. Nie tylko wobec partnera. Wobec wszelkich związanych z tobą osób. Przyjaciół. Kolegów z pracy. Pracowników. Pracodawców. Szefa. Dzieci. Rodziców. Rodziny. A jeśli nie, to dlaczego? Czy nadal trwasz przy dawnych poglądach na to, jaki powinien być prawdziwy mężczyzna? Jeśli tak, to może czas zmienić podejście? Bo prawda jest taka: dopóki nie zaczniesz okazywać wrażliwości, nigdy nie osiągniesz pełnego potencjału jako ojciec, brat, partner, mąż, przyjaciel, syn, nauczyciel, przedsiębiorca, a także – jako człowiek.

Byłem żałosnym dupkiem – czyli jak żyć z sensem

Подняться наверх