Читать книгу Bł. Matka Speranza - José María Zavala - Страница 8

Оглавление

PIEKIELNE CIERPIENIA

Tym razem ślady krwi u Matki Speranzy nie powstały w wyniku starć toczonych z diabłem, który od czasu do czasu brutalnie ją bił bez żadnego zlitowania i tylko cztery ściany jej celi pozostawały niemymi świadkami jakże ogromnego cierpienia. Tak było 7 października 1958 roku, kiedy to przed śniadaniem Matka wezwała ojca Mario Giallettiego i innych wybranych kapłanów ze Zgromadzenia, aby powiedzieć im, że poprzedniej nocy nikczemny diabeł bezlitośnie ją pobił.

Sam Gialletti tak z przerażeniem opisywał później ten koszmar na jawie w swoim niepublikowanym dzienniku, oddanym teraz do naszej dyspozycji: „Matka ma czerwony ślad na szyi, taki jak po oparzeniu lub bardzo silnym uścisku. Wyjaśniła nam, że diabeł groził, że ją udusi. Na prawym policzku siniak i niewielka rana spowodowana gwałtownym uderzeniem demona, który wybił jej również kilka zębów. Matka dodała, że zły wyrwał jej prawie wszystkie włosy (czego nie mogliśmy zobaczyć, ponieważ zakonnica zakrywała głowę welonem...)”.

Oczywiście nie zawsze była ofiarą. Czasami stawała się „katem” samego demona, co potwierdził Pietro Iacopini, syn Miłości Miłosiernej z zakonu bezhabitowego, nauczyciel. Poznał on Matkę Speranzę w 1950 roku i towarzyszył jej aż do jej śmierci. Zuchwałości jego poczynań jako fotografa zawdzięczamy dzisiaj niemal wszystkie zdjęcia zrobione za życia zakonnicy, niechętnej jakiemukolwiek sporządzaniu jej wizerunków.

Podczas mojego pobytu w Collevalenzie Pietro opowiedział mi o pewnym egzorcyzmie odprawionym w kaplicy domu Synów Miłości Miłosiernej, w którym wziął udział:

„Tego dnia nie byłem w stanie prowadzić lekcji, ponieważ nawet w klasie słychać było nieziemskie wrzaski dobiegające z kaplicy. Uczniowie byli przerażeni, więc postanowiłem tam pójść i sprawdzić, co się dzieje. Kiedy otworzyłem drzwi oratorium, zobaczyłem, jak Matka kładzie rękę na ramieniu młodego mężczyzny, a ten krzyczy z wściekłością: «Zabierz tę rękę! Pali mnie!». Tak działała jej ręka owinięta bandażem.

Jeden z obecnych tam kapłanów wyjaśnił mi, że opętany młody mężczyzna w towarzystwie swojej rodziny przybył tego samego ranka z Florencji. Wszyscy modliliśmy się o jego uwolnienie. Opętany rzucił się ponownie na Matkę, karcąc ją: «Przestań wreszcie! Za dużo dusz mi zabierasz!». Kapłani próbowali powstrzymać go przed atakiem, ale był tak silny, że nie mieli wyboru: musieli wycofać się w popłochu. Kiedy w końcu nastał spokój, Matka powiedziała, że jeszcze dużo trzeba się modlić o ostateczne uzdrowienie tego młodego człowieka”.

Sama zakonnica w trakcie jednej z pogadanek dla swoich córek w czasie rekolekcji duchowych, które odbyły się 12 lutego 1967 roku, relacjonowała podobne wydarzenie. Tym razem chodziło o pewną ubogą kobietę od wielu lat opętaną i obdarzoną nadzwyczajną siłą. Nieszczęśniczka pełzała i wiła się po podłodze niczym wąż, nie przestając przy tym krzyczeć: „Nie dotykaj mnie tą ręką. Parzysz mnie!”. Przeciwko opętanej, która ryczała wściekle, a piana buchała jej przy tym z ust i nosa, Matka użyła nie tylko mocy modlitwy, lecz także siły fizycznej – chwyciła ją za szyję i cisnęła demonem o ścianę. Tylko w ten sposób kobieta została wreszcie uwolniona.

Matka Speranza nazywała demona pogardliwie „parszywcem”, od łacińskiego terminu tineosus, „pełen moli”, „zarobaczony”, co potocznie, zgodnie ze słownikiem języka hiszpańskiego, oznacza „znikomy, nędzny i podły”. Co ciekawe, tak samo określał go święty Josemaria Escriva de Balaguer, któremu podczas rekolekcji w klasztorze Karmelitanek Bosych w Segowii w październiku 1932 roku zły duch zmarnował noc przez swoje kawały, co sam święty zapisał w swoich Zapiskach intymnych: „W nocy demon, który przechadzał się po mojej celi, zaczął poruszać minione sprawy. Ciężka chwila dla mnie. Dziś rano to samo. Ofiarowuję Ci to, mój Boże, jako zadośćuczynienie. Ale jestem słaby, nic nie mogę, nic nie jestem wart: nie zostawiaj mnie samego. Zmartwiony odbyłem rozmowę z moim Ojcem – Janem od Krzyża: «Tak mnie traktujesz w twoim domu? Jak możesz pozwolić, by parszywiec maltretował twoich gości? Myślałem, że jesteś bardziej gościnny...»”4.

Na marginesie, Escriva i Matka Speranza mieli okazję się spotkać i pokochać w sposób tak charakterystyczny dla oddanych Bogu dusz. Ale to inna, mało znana historia, którą zajmiemy się w swoim czasie...

Bł. Matka Speranza

Подняться наверх