Читать книгу Retoryka - Группа авторов - Страница 10
Część pierwsza
Agnieszka Budzyńska-Daca
Sztuka argumentacji
ОглавлениеW jednym z najważniejszych dzieł Platońskich poświęconych retoryce sofista Gorgiasz tłumaczy Sokratesowi, na czym polega stosunek retoryki do moralności:
Trzeba jednak, Sokratesie, posługiwać się retoryką tak, jak wszystkimi sztukami służącymi walce. Jakąkolwiek bowiem uprawiamy, nie jest to powód, by wykorzystywać je przeciwko wszystkim, tylko dlatego, że umie się walczyć na pięści, w pankrationie czy w ciężkiej zbroi, i zwyciężać zarówno wroga jak i przyjaciela. To nie daje nam prawa bić naszych przyjaciół, ranić ich i zabijać. (Platon, Gorgiasz, 1991 [456 C])
Zauważmy, Gorgiasz charakteryzuje retorykę, jako sztukę walki na słowa. Grecki termin „agon”, oznaczający walkę, odnosił się zarówno do współzawodnictwa sportowego, jak i do wymowy6. Powinowactwo sztuk implikowało podobną etykę walki. Gorgiasz zastrzega, że umiejętności te muszą iść w parze z dyspozycjami moralnymi. Sama techniczna zdolność zadawania ciosów nie upoważnia nas do tego, abyśmy czynili to w sposób dowolny, nie zważając ani na sytuację, ani na osobę przeciwnika. Przywołana właśnie w tym miejscu analogia miała zilustrować tezę o moralnych powinnościach mówcy. Spróbujmy jednak potraktować ją jak punkt wyjścia dla rozważań o argumentacji i rozwinąć nieco jej semantyczne możliwości. Jeśli retorykę potraktujemy jako sztukę walki, w której orężem jest słowo, to słowo to będzie wykorzystywane do przedstawiania poglądów, racji, stanowisk. Będzie służyć dowiedzeniu słuszności tez mówcy w sporze, umiejętności przyjęcia racji przeciwnika. Będzie to słowo w dyskursie.
Łaciński czasownik dis-curro oddać można w języku polskim za pomocą słów „rozbiegać się”, „rozproszyć”, „biegać”, „błąkać się”, „jeździć w różnych kierunkach”, „rozdzielać się”, „przebiegać”, „przebywać”, w znaczeniu przenośnym zaś wyraża metaforę ruchu intelektu, „bieg”, „ruch” poczynań myślowych między jednym a drugim inteligibilium. (Chenu 1974: 198). Z perspektywy retorycznej zaś, możemy powiedzieć, że jest to ruch miedzy mówcą i audytorium, między tym, kto przedstawia swoje racje, a tym, do kogo są one skierowane. Sam dyskurs, ruch myśli w zależności od tego, na jakiej płaszczyźnie się toczy, rozgrywa się wedle swoistych reguł. Inne reguły obowiązują w dyskursie naukowym czy poetyckim, inaczej wygląda metodologia dyskursu retorycznego. Istotą tego dyskursu jest agoniczność.
Teleologia walki wskazuje na dwa cele: doraźny – zwycięstwo nad przeciwnikiem, i ogólny – osiągnięcie pokoju. W zależności od rodzaju wypowiedzi: przemówienie, dyskusja, debata, negocjacje, pertraktacje, celem będzie albo udowodnienie własnej tezy, przeforsowanie swoich poglądów (strategia wygrana/przegrana), albo osiągnięcie consensusu, czyli jednomyślności stanowisk (strategia wygrana/wygrana)7. Analogia ta odsłania dalsze płaszczyzny podobieństw. Tak jak w walce na pięści przeciwnicy muszą umiejętnie zadawać ciosy, bronić się przed atakiem przeciwnika, tak w retoryce, w której orężem jest mowa, muszą umieć formułować argumenty i kontrargumentować. Argumenty, podobnie jak wymiana ciosów w walce, są tym, co bezpośrednio dostrzegalne dla obserwatora niewtajemniczonego w arkana sztuki. Żeby argument mógł być celny, skuteczny, żeby obrona odniosła skutek, potrzebne są umiejętności, które stanowią materialną i intelektualną podstawę procesu argumentacji. Rozwijając dalej tę analogię, można powiedzieć, że tak jak pięściarz musi znać miejsca, które może zaatakować i sposoby wyprowadzania ciosów, tak mówca powinien wiedzieć, jak zbudować argument i do jakich przekonań odbiorcy się odwołać, aby jego dowodzenie było skuteczne. Problem tzw. miejsc wspólnych rozpatrywany jest w rozdziale poświęconym topice. I wreszcie styl wypowiedzi ma też swoje analogiczne odniesienie do sztuki walki. Mówca czy polemista może formułować swoje rozumowanie w sposób barwny, ciekawy, finezyjny, niewymuszony, mówić ze swadą lub przeciwnie, zaniedbywać estetykę wypowiedzi, co w konsekwencji może prowadzić do niefortunności perswazyjnej przekazu. Słynne zdanie z Sienkiewiczowskiego „Potopu” wypowiedziane przez mistrza fechtunku, Wołodyjowskiego do Kmicica: „Waść machasz jak cepem”, mogłoby zobrazować ową niezgrabność stylistyczną mówcy. Zasygnalizowane tu jedynie zagadnienie stylu metodyka dyskursu retorycznego sytuuje w dziale elocutio (zob. rozdział „Wśród tropów i figur”).
Porzućmy tymczasem metaforykę bitewną i wróćmy na teren języka. Aby wyjaśnić istotę i mechanizm działania argumentacji musimy odwołać się do zależności strukturalnych między retoryką i logiką, dziedziną, która pozbawiona jest pierwiastka agonicznego. Dowodzenie logiczne opiera się na regułach określonych w ramach systemów sformalizowanych. Konstrukcje logiczne nie potrzebują zakotwiczenia w postaci akceptacji audytorium, i to niezależnie od tego czy przyjęte aksjomaty określa się jako prawdziwe, czy jako hipotezy. Dowodzenie logiczne pozbawione jest przy tym wszelkiej dwuznaczności. Argumentacja natomiast, kierowana jest do drugiego człowieka, rozwija się w języku naturalnym, w którym formalizm ustępuje wieloznaczności semantycznej. W argumentacji istotny jest przede wszystkim czynnik personalistyczny. Celem argumentacji nie jest wyprowadzenie określonych konsekwencji z pewnych przesłanek, jak w logice, lecz wywołanie lub wzmocnienie poparcia audytorium dla tez przedkładanych mu do akceptacji (Perelman 2002: 22). Mówca nie przeprowadza wnioskowania, aby uzyskać absolutną pewność w dowodzeniu, ale wnioskowanie to ma posłużyć mu do tego, aby uzyskał poparcie dla tez, które głosi. Aby takie poparcie uzyskać, musi opierać swoje dowodzenie na wspólnej dla niego i odbiorców podstawie przekonań. Umberto Eco tak mówi o roli retoryki:
Kodyfikuje [ona] pewien typ informacji rozsądnej, pewien typ zaskoczenia regularnego, tak iż zaskoczenie i informatywność pojawiają się tu nie po to, by urazić i podważyć całą wiedzę odbiorcy, lecz by go przekonać, a więc jego wiedzę przebudować tylko częściowo. (Eco 1972: 129–130)
Zwróćmy uwagę na określenie: „przebudować częściowo”, tzn. zmienić, opierając się na tym, co uprzednio zostało zbudowane, zmodyfikować, usprawnić, ulepszyć, co oczywiste – według woli i koncepcji nadawcy komunikatu perswazyjnego.
Przyjrzyjmy się następującym argumentom. Podstawą każdego z nich jest określona wartość, zaprojektowana jako wspólna dla nadawcy i odbiorcy:
Argumantum ad antiquitatem (do starodawności)
„Już starożytni Chińczycy doceniali siłę żeń-szenia. Myślę, że ta herbata powinna ci pomóc”.
Argumentum ab utili (z użyteczności)
„Myślę, że powinien pan przyjąć ofertę naszej firmy. Internet całą dobę za najniższą stawkę na rynku, no i przydadzą się panu dodatkowe darmowe minuty na rozmowy telefoniczne”.
Argumentum ad baculum (do kija)
„Dawaj forsę albo pożałujesz”.
Argumentum ad fidem (do wiary)
„Przecież już w Biblii jest napisane, że to mąż powinien być głową rodziny”.
Argumentum a silentio (z milczenia)
„Żadne źródła nie podają, jakoby Bin Laden zginął w czasie ataku Amerykanów na Afganistan. Należy więc przypuszczać, że udało mu się przeżyć”.
Argumentum ad vanitatem (do próżności)
„Jestem przekonany, że dojdziemy do porozumienia. Jest pan przecież człowiekiem wykształconym o nowoczesnych poglądach”.
Zauważmy, że podstawą wszystkich argumentów były powszechne opinie, sądy, wartości (przekonanie o tym, że dobre jest to, co starożytni uważali za dobre; poczucie, że wartościowe jest to, co użyteczne, praktyczne etc.). Celność argumentu zależy od trafnie wybranej bazy wyjściowej. Nie można przekonać ateisty, opierając się na prawdach wiary. Powołując się na autorytet, trzeba się upewnić, że dla audytorium ten autorytet jest równie ważny. Nie wzbudzimy też poczucia strachu u odbiorcy, który dysponuje większą siłą i możliwościami działania. Musimy zatem najpierw rozpoznać swoich odbiorców i wybrać dobre miejsca, wspólne dla uczestników komunikacji, aby móc skutecznie z tych miejsc wyprowadzać argumenty.
Mówca, podobnie jak logik, dysponuje dwoma sposobami dowodzenia: dedukcją (czyli rozumowaniem prowadzonym od ogółu do szczegółu) i indukcją (rozumowaniem od szczegółu do ogółu). O ile jednak w przypadku logiki są to formy czyste, które prowadzą do rozstrzygnięć pewnych i niepodważalnych, o tyle w retoryce celem nie jest niepodważalność wniosków, lecz ich akceptowalność. Stosunek retoryki do logiki będzie zawsze stosunkiem podrzędności, gdy idzie o kryterium prawdziwości. Jednak nie prawda obiektywna, bezosobowa (gr. alétheia, łac. veritas), ale prawdopodobieństwo (gr. dóksa, łac. opinio), wartości, opinie stanowią o sile, dynamice przekonywania. Z punktu widzenia teorii retorycznej te dwie wartości nie są przeciwstawne. Kwintylian tłumaczy to w ten sposób:
Jeżeli coś ma więcej cech prawdopodobieństwa nie jest przecież tym samym sprzeczne z czymś drugim, co ich miało mniej. Bo jak biały kolor nie jest przeciwieństwem bielszego ani też smak słodki nie jest przeciwieństwem smaku słodszego, tak i prawdopodobieństwa większe i mniejsze nie są między sobą sprzecznościami. (Kwintylian 1951 [2, 17, 34–35])
Spójrzmy na podstawowe narzędzie rozumowania w logice, czyli na sylogizm. Arystoteles definiuje tę formę rozumowania dedukcyjnego jako „wypowiedź, w której, gdy się coś założy, coś innego, niż się założyło, musi wynikać dlatego, że się założyło” (Arystoteles 1990a [24b 18–20]). Sylogizm składa się z dwóch przesłanek: mniejszej i większej oraz wniosku. Wnioskowanie dedukcyjne polega na wyprowadzaniu prawdziwego wniosku z dwóch prawdziwych przesłanek, np.:
Adam jest człowiekiem. (przesłanka mniejsza)
Każdy człowiek jest ssakiem. (przesłanka większa)
Adam jest ssakiem. (wniosek)
W dyskursie perswazyjnym rzadko odwołujemy się do tego rodzaju rozumowań apodyktycznych, chociaż narzędziem wnioskowania w retoryce jest także sylogizm, a raczej specjalny rodzaj sylogizmu, zwany entymematem.
Entymemat jest sylogizmem uproszczonym, w którym nie ujawnia się jednej z przesłanek (gr. en thymo – w umyśle), traktując ją jako oczywistą dla audytorium8. Przywołany powyżej sylogizm w postaci entymematycznej mógłby brzmieć:
„Adam jest ssakiem jak każdy człowiek”.
Opuszczono tu przesłankę oczywistą: „Adam jest człowiekiem”. Rozumowanie to jest prawdziwe, bo obydwie przesłanki (mniejsza i większa; ujawniona i opuszczona) są prawdziwe.
Jeśli np. powiem: „Adam troszczy się o swoje dziecko, bo jest jego ojcem”, nie muszę tłumaczyć, że każdy rodzic troszczy się o swoje dziecko. Zakładam, że mój odbiorca zgadza się z tym poglądem. Oczywiście pominięta przeze mnie przesłanka jest fałszywa. Mówiąc to, jednak liczę na to, że mój rozmówca albo wyznaje podobny pogląd, albo nie zada sobie trudu rozłożenia tego wnioskowania na czynniki pierwsze i nie wykaże tym samym fałszywości wniosku ze względu na fałszywość przesłanki większej, jak w powyższym schemacie:
Adam jest ojcem. (przesłanka mniejsza)
Każdy ojciec troszczy się o swoje dziecko. (przesłanka większa)
Adam troszczy się o swoje dziecko. (wniosek)
Gdyby rozumowanie to miało postać takiego właśnie, pełnego sylogizmu, co rzecz jasna dla mówcy byłoby tyleż niewygodne, co nieatrakcyjne dla słuchaczy, łatwiej byłoby zrewidować wniosek w oparciu o nieprawdziwość przesłanki większej (nie „każdy ojciec”, ale „większość ojców”). Argument straciłby asertoryczność, którą uzyskał dzięki toposowi zawartemu w przesłance większej, którą odbiorca miał sobie zrekonstruować w umyśle, zyskałby natomiast na prawdziwości sądu.
Trzeba pamiętać, że dowodzenie entymematyczne nie zawsze musi być nierzetelne, to zależy od intencji mówcy, kryje jednak w sobie taką potencjalność. Zwykle w entymemacie opuszcza się przesłankę większą, którą mówca postrzega jako akceptowalną przez odbiorców, odwołując się do ich przekonań, opinii, stereotypów, czyli nie do obiektywnej prawdy, ale do wiedzy prawdopodobnej. Odwołuje się do pewnych „miejsc wspólnych”, dotyczących określonych kwestii, np. „Każda matka kocha swoje dzieci”, „Każdy Polak to patriota”, „Palenie szkodzi zdrowiu”, czy do toposów obrazowych: „Państwo jest jak okręt na morzu”, „Kobieta jest jak róża”. Mówca, mając w umyśle (en thymo) te sądy, przekazuje je, czy milcząco odwołuje się do umysłów swojego audytorium. I na tej bazie, wspólnej dla obu stron, akceptowalnym przez obie strony gruncie, buduje, tworzy wśród odbiorców przekonania do wyprowadzanych wniosków, „przebudowuje” wiedzę odbiorców. Odwoływanie się do tych toposów to zarazem poszukiwanie myślowego porozumienia między jednym a drugim inteligibilium (mówcą a audytorium), budowanie dyskursu perswazyjnego. Oto przykład z rodzimego podwórka sejmowego:
Pan, panie pośle, myli politykę, partyjniacką politykę, z rządzeniem krajem. Dla pana rządzenie krajem to jest teatr polityczny.
Opuszczona przesłanka: „Każdy, kto uprawia partyjniacką politykę, uprawia teatr polityczny”. Obydwa określenia, zarówno „partyjniacka polityka” (cokolwiek to znaczy), jak i „teatr polityczny”, są nacechowane negatywnie. Mówca zastosował skrót w argumentacji, odwołując się do przekonań, doświadczeń słuchaczy, którzy będą potrafili ten skrót myślowy rozszyfrować, a w konsekwencji, zgodzą się z proponowanym w tym rozumowaniu wnioskiem.
Entymemat może też występować w postaci innego schematu, kiedy mówca wymienia przesłanki, a pomija wniosek, który niejako sam musi się nasunąć odbiorcy, np. „On jest Polakiem, a każdy Polak to patriota”. W tym dowodzeniu brak jest wniosku: „On jest patriotą”. Ten wniosek odbiorca sam musi odkryć. Ów moment odkrycia może dodatkowo wzmocnić perswazję, dając odbiorcy poczucie, że on sam doszedł do sugerowanego przez mówcę przekonania, że to w gruncie rzeczy jego własna opinia, przez nikogo nie narzucona.
Można powiedzieć, parafrazując słynne zdanie Pana Jourdaina, że wszyscy na co dzień posługujemy się entymematami, nie wiedząc nic o tym. Przytoczmy na potwierdzenie tego „odkrycia” kilka przykładów rozumować entymematycznych:
„On jest świetnym aktorem, potrafi wcielać się w różne role”. (opuszczona przesłanka większa: „Dobry aktor potrafi wcielać się w różne role”)
„Nie jestem dobrą kucharką, bo nie potrafię odpowiednio doprawić rosołu”. (opuszczona przesłanka większa: „Dobra kucharka odpowiednio przyprawia potrawy”)
„X nie będzie dobrym prezydentem, bo prezydent nie może być człowiekiem z plasteliny”. (opuszczony wniosek: „X jest człowiekiem z plasteliny”)
„Kocham swoją pracę, bo czerpię z niej dużo radości”. (opuszczona przesłanka większa: „Pracę kocha się wówczas, kiedy przynosi radość”)
Inną formą argumentowania jest epicheremat (gr. epicheirema – zamysł). Jest to tzw. sylogizm krasomówczy, gdzie do jednej z przesłanek zostaje dołączone uzasadnienie.
Marek jest świetnym trenerem. Ma talent pedagogiczny i dużo pracuje, a to są cechy niezbędne w tym zawodzie. Dlatego sądzę, że pod jego kierunkiem drużyna będzie odnosić sukcesy.
Istnieje ponadto taki rodzaj dowodzenia przypominający swoją strukturą miniaturową mowę, łac. collectio, czyli kolekcja argumentów. W tej minimowie znajduje się przedłożenie (teza wyjściowa), dowód z uzasadnieniem i konkluzja.
Przykład z wypowiedzi premiera Belki w sejmie:
Kreślono czarny scenariusz dotyczący finansów publicznych. Otóż w roku ubiegłym udało nam się – tak, tak – zmniejszyć wielkość deficytu, wielkość zarówno deficytu w stosunku do wysokości wynikającej z naszych zamierzeń czy obaw, jak i długu publicznego. Zadłużenie państwa w zeszłym roku spadło i w tym roku prawdopodobnie także spadnie. Oddaliliśmy ten czarny scenariusz. (4 kadencja, 98 posiedzenie, 2 dzień, 03.03.2005) (http://ks.sejm.gov.pl)
Szczególnie atrakcyjnie dla słuchaczy mogą brzmieć takie formy argumentowania jak dylemat czy soryt.
Dylemat (dilemmatos – zawierający dwa zdania), zwany też sylogizmem dwurożnym, polega na tym, że obok dwu zdań warunkowych, jako trzecia przesłanka, występuje zdanie alternatywne, np.:
Głosować na kandydata X czy na kandydata Y? Jeśli zagłosuję na iksa, postąpię wbrew sobie, jeśli na igreka, będzie to głos nieważny, bo igrek i tak nie ma szans na prezydenturę. Może więc zbojkotować wybory i nie głosować wcale?
Konstrukcja dylematu pozwala mówcy wyrazić niezadowolenie z obu ewentualności, jakie mu się proponuje, bądź jakie sam chciałby zdyskredytować.
Soryt jest to sylogizm o liczbie przesłanek większej niż dwie, tworzących coś w rodzaju łańcucha zakończonego wnioskiem. Powstaje po zestawieniu kolejno po sobie kilku zdań, w których orzecznik pierwszego zdania staje się podmiotem w zdaniu następnym itd., a w ostatnim zdaniu zastępuje połączenie podmiotu zdania pierwszego z orzecznikiem zdania przedostatniego, np.: Marek jest Ślązakiem. Jako Ślązak jest patriotą. Patriota jest człowiekiem godnym szacunku. Zatem Marek jest człowiekiem godnym szacunku.
Przywołajmy przykład sorytu chińskiego (za: Perelman 2002: 86–87):
Aby inteligencja mogła spełniać swą wychowawczą funkcję w całym kraju, nasi przodkowie wprowadzali najpierw porządek we własnym księstwie; chcąc wprowadzić porządek we własnym księstwie, regulowali najpierw swoje życie rodzinne; chcąc uregulować swoje życie rodzinne, dbali najpierw o kulturę osobistą; chcąc dbać o kulturę osobistą, naprawiali najpierw swoje serca; chcąc naprawiać swoje serca, szukali szczerości swoich myśli; szukając szczerości swoich myśli, przykładali się zwłaszcza do nauki doskonałej; zaś nauka doskonała polega na uzyskiwaniu poczucia rzeczywistości.
Soryt, w przeciwieństwie do entymematu, jest zaproszeniem odbiorcy do wspólnego rozumowania, do analizy proponowanego wnioskowania. Mówca odkrywa przed odbiorcą wszystkie ogniwa myślowe, które doprowadziły go do lansowanego wniosku, jakby chciał przekonać go co do rzetelności swego myślenia i solidnych podstaw, na jakich buduje rozumowanie.
Innym sposobem formułowania dowodów jest posłużenie się rozumowaniem indukcyjnym. Wychodzimy wówczas od jednostkowych przypadków, z których każdy posiada określoną cechę i na tej podstawie formułujemy wniosek ogólny na temat występowania tej cechy w całym zbiorze.
Mam wielu znajomych Wodników. Wszyscy są ludźmi energicznymi, pełnymi pomysłów i otwartymi na nowe wyzwania. Takie są po prostu Wodniki.
Wywiedziony na podstawie takiego rozumowania wniosek nie spełnia kryterium prawdziwości z punktu widzenia logiki. Nie można na podstawie znajomości kilku przypadków formułować wniosku dotyczącego całego zbioru. Bardzo łatwo jest też tezę tę obalić w dyskusji. Ktoś może powiedzieć: „A ja znam takiego Wodnika, który jest gnuśnym, zblazowanym malkontentem”. Dlatego też, mając świadomość niedoskonałości tego sposobu dowodzenia, należy wystrzegać się zbyt kategorycznych sądów uogólniających. Często wniosek takiego dowodzenia nie pojawia się expressis verbis w wypowiedzi. Mówca może pozostawić go w domyśle audytorium, m.in. po to, aby nie dać oponentowi podstawy do zakwestionowania tezy poprzez przedstawienie przypadku, który byłby tej tezy zaprzeczeniem. Spójrzmy na fragment mowy kandydata na prezydenta, Donalda Tuska:
Przez ostatnich kilka tygodni rozmawialiśmy ze sobą. Ja jeździłem po całej Polsce i spotykałem się […] z emerytowanymi oficerami wojska polskiego, z pielęgniarkami w Policach, z kolejarzami w Szczecinie. I wszędzie, gdzie rozmawialiśmy, czuliśmy, i państwo i ja, że najważniejsze jest to, co nas łączy w Polsce, najważniejsze jest to, co łączy Polaków, a nie to co dzieli. Rozmawiałem z przedsiębiorcami i bezrobotnymi […]. Uzyskałem poparcie tak różnych ludzi, jak prezydent Lech Wałęsa i prezydent Aleksander Kwaśniewski, bo oni też wiedzą, jak ważne jest to, co wspólne w Polsce. (debata prezydencka z dn. 21.10.2005) (www.itvp.pl/prezydent_dla_polski/i.tvp)
W przykładzie tym nie pada stwierdzenie „byłem wszędzie”, ani „rozmawiałem ze wszystkimi” czy „popierają mnie wszyscy”, ale mówca uzyskuje taki efekt poprzez wyliczenie, nagromadzenie przypadków szczegółowych, które mają pozostawić u odbiorców wrażenie, że istotnie jest kandydatem popieranym przez całe społeczeństwo.
Często mówcy, korzystając z zasady brevitas (zwięzłości), wyliczają wiele przykładów szczegółowych, pozostawiając u odbiorcy komunikatu wrażenie, że zbiór ów zostałby wyczerpany, gdyby nie możliwości czasowe, jakie posiadają, lub ograniczona percepcja słuchaczy. Ten rodzaj dowodzenia indukcyjnego jest oczywiście z punktu widzenia logiki dowodzeniem ułomnym. Retoryka jednak sankcjonuje go wedle zasady pars pro toto, część zamiast całości. Cząstkowy wycinek rzeczywistości, pojedynczy przykład może poświadczać ogólny stan rzeczy, dowodzić istnienia pewnych prawidłowości, mechanizmów funkcjonujących w rzeczywistości, którą mówca przedstawia.
Kwintylian podzielił przykłady na trzy rodzaje: 1. przykłady podobne, wśród których wyróżniamy a) w pełni podobne i b) nierównie podobne; 2. przykłady niepodobne i 3. przeciwstawne. Spójrzmy na możliwe sposoby użycia tego rodzaju argumentów:
1a)
„Jeśli firmę X stać było na zatrudnienie fachowców z zagranicy, to naszą firmę też będzie na to stać”.
Mówca postrzega status swojej firmy jako równorzędny z podaną w przykładzie firmą X lub chce, aby była tak postrzegana przez odbiorców komunikatu.
1b)
„Skoro firmę X stać było na zatrudnienie fachowców z zagranicy, to tym bardziej nas powinno być na to stać”.
Mówca sprawia wrażenie, że status majątkowy czy prestiż jego firmy jest większy niż wspomnianej firmy X.
2.
„Firma X inwestuje na północy Polski, my natomiast będziemy otwierać nasze oddziały na wschodzie”.
Mówca wskazuje na strategię inwestycyjną własnej firmy, która różni się od strategii konkurencyjnej firmy X, obie jednak planują podobną drogę rozwoju.
3.
„Firma X zwalnia ludzi, my natomiast chcemy zatrudniać, chcemy dawać ludziom pracę”.
Mówca przeciwstawia działania firmy X, które ocenia jako naganne, strategii własnej firmy.
Weźmy taki oto zasłyszany w mediach fragment wypowiedzi opartej na przykładzie nierównego podobieństwa, którego autor lansuje tezę, iż w naszym kraju obywatele nie są równi wobec prawa.
Skoro wymaga się od zwykłych obywateli, aby przestrzegali przepisów dotyczących parkowania i nie stawiali aut w miejscach przeznaczonych dla inwalidów, to tym bardziej powinno się wymagać tych reguł od posłów i urzędników państwowych. Zwykły obywatel otrzymałby mandat za złe parkowanie. Dlatego tym bardziej powinno się ukarać posła, który ma być wzorem przestrzegania prawa.
Jest to tzw. argument a fortiriori (z silniejszego, ze wzmocnienia), oparty na określonej hierarchii ważności w obrębie porównywanych elementów zbioru.
Przykład może służyć do tego, aby uzasadniać jakąś regułę, w sposób indukcyjny, ale może być także przykładem ilustrującym tę regułę. Niniejszy tekst pozbawiony przykładów wymagałby od odbiorców nieporównanie większego wysiłku intelektualnego, jeśli w ogóle nie zostałby porzucony w połowie, właśnie z powodu braku tego niezbędnego waloru eksplikacyjnego, jaki (w co autorka wierzy) zapewniają mu przykłady ilustrujące, unaoczniające przywoływane przepisy retoryczne. Przykład ilustrujący ma przede wszystkim oddziaływać na wyobraźnię odbiorcy, utrwalać w pamięci przywołaną regułę.
Innym sposobem rozumowania indukcyjnego jest analogia (gr. analogos – odpowiedni, stosowny, proporcjonalny). Sięgnijmy do początku tego tekstu, do cytatu z Gorgiasza, w którym mowa jest o tym, że retoryką należy posługiwać się „jak wszystkimi sztukami służącymi walce”. To analogia. Gorgiasz, a za nim pisząca te słowa, zestawili retorykę ze sztuką walki, wskazując na podobieństwo pewnych aspektów obu heteronomicznych dziedzin. Analogia pomaga objaśnić zjawisko mniej znane dzięki zestawieniu go z lepiej znanym odbiorcy. Należy jednak pamiętać, że zestawienie analogiczne ukazuje podobieństwo jedynie między pewnymi aspektami zjawisk. Niebezpieczeństwo użycia analogii polega na tym, że odbiorca może nie dostrzec sugerowanej przez mówcę aspektowości bądź też skupić się na innym obszarze podobieństwa, którego nadawca komunikatu nie brał pod uwagę.
Argumentowanie ma przypisane miejsce w strukturze mowy. Nie znaczy to jednak, że jest to porządek obowiązujący we wszystkich rodzajach wymowy. Elementy argumentacji mogą się pojawiać w różnych miejscach. Według Arystotelesa w mowie konieczne są tylko dwie części: przedstawienie tezy, której zamierzamy bronić, i udowodnienie tej tezy. Przypomnijmy, że inventio dzielono tradycyjnie na prooemium, czyli wstęp, narratio, czyli opowiadanie, probatio (argumentatio), czyli dowodzenie, refutatio, czyli odparcie zarzutów, i na koniec peroratio, czyli zakończenie.
Zadaniem wstępu jest przychylne nastawienie słuchaczy do mówcy i do mających się pojawić argumentów, tzw. captatio benevolentae. Narratio z kolei służy przedstawieniu zdarzeń i występuje wówczas, kiedy przeszłe zdarzenia nie są znane odbiorcom lub kiedy mówca chce uobecnić fakty, przedstawić ciąg przyczynowo-skutkowy, przedstawić je z perspektywy tezy, którą będzie lansował. Szczególne znaczenie opowiadanie posiada w rodzaju sądowym i popisowym. W mowie doradczej bywa niekiedy pomijane, jeśli przeszłe zdarzenia są odbiorcom dobrze znane i wielokrotnie były dyskutowane. Należy jednak pamiętać, że poza aspektem informacyjnym, eksplikacyjnym, opowiadanie, czy to w formie anegdoty czy dowcipu, czy exemplum posiada kapitalne walory mnemoniczne. Pozostając w pamięci odbiorców na zasadzie asocjacyjnej, utrwala lansowaną w argumentacji tezę. Wreszcie część główna mowy, czyli argumentacja i odpieranie zarzutów. Efektywność argumentacji, a więc i całej mowy, zależy w dużej mierze od rozplanowania siły argumentów. O ile w czysto formalnym dowodzeniu kolejność argumentów jest bez znaczenia, o tyle w argumentacji retorycznej istotny jest porządek przedstawienia dowodów. Wpływa to bowiem na warunki ich akceptacji przez audytorium.
Przyjmuje się, że istnieją następujące porządki argumentacji:
1. porządek wzrastający, przedstawienie argumentów od najsłabszych do najmocniejszych;
2. porządek opadający, przedstawienie argumentów od najmocniejszych do najsłabszych;
3. porządek liniowy, przedstawienie kilku wybranych mocnych argumentów z pominięciem tych, które są mniej ważne czy dobrze już odbiorcom znane;
4. porządek nestoriański, zaczynamy i kończymy argumentami mocnymi, w środku umieszczając te mniej nośne perswazyjnie.
Teoretycznie najkorzystniejszy jest układ czwarty. Argumenty silne formułowane są wówczas, gdy percepcja słuchaczy jest największa. Pamiętać jednak należy przede wszystkim o tym, że każdy argument jest silny bądź słaby ze względu na jego możliwości akceptacji przez audytorium. Jeśli więc mówca występuje w sytuacji, kiedy audytorium zostały już przedstawione tezy przeciwnika, powinien ustosunkować się do tych tez polemicznie, zanim przedłoży swoje racje. Oczyszcza w ten sposób pole dla swojej argumentacji. Jeśli natomiast występuje jako pierwszy, powinien kontrować przyszłe argumenty przeciwnika (refutatio) po przedłożeniu swoich. Odbiera tym samym efekt świeżości argumentacji oponenta.
Każda argumentacja musi zostać przygotowana po uprzedniej selekcji faktów, opinii, wyboru stylu ich opisywania. Twierdzenie na pozór bezstronne ujawnia swoją tendencyjność, kiedy zderzymy je z innym, przedstawiającym odmienny punkt widzenia. Należy więc zadbać o to, aby wnioski były jasne i pozbawione wieloznaczności, aby w rozumowaniu nie pojawiły się luki czy sprzeczności. Każde uchybienie w tej kwestii może być wykorzystane w argumentacji przeciwnika. Mówca stosujący porządek liniowy z reguły stawia na dwa, trzy mocne argumenty, pomijając te, które mogłyby zostać łatwiej zakwestionowane przez oponenta.
Efektywności argumentacji nie da się ocenić w oderwaniu od audytorium, do którego jest skierowana. Siła argumentu zależy od akceptowalności przesłanek, na jakich się opiera, a także od możliwości wykazania jego fałszywości. Słabszą siłę perswazyjną ma argument banalny, wielokrotnie powtarzany i dobrze znany audytorium, niż argument nowy, oryginalny. Można osłabić znaczenie argumentu przeciwnika, demaskując np. jego sofistyczny charakter, lub też wykorzystać siłę argumentu przeciwnika, aby odwrócić kierunek dowodzenia i tym samym wzmocnić swoją argumentację.
Istotne znaczenie dla układu i doboru argumentów ma wybór określonego wariantu przedstawiania wypowiedzi. Istnieją dwa sposoby porządkowania struktury przekazu z uwagi na relację argumentów do wysuwanych tez i żądań. Pierwszy polega na tym, że najpierw formułowana jest propozycja uznania określonej tezy, następnie przedstawia się samą tezę i wreszcie przytacza się argumenty, które dowodzą słuszności akceptacji tej tezy. To wariant typowy dla retoryki sądowej. Drugi ze sposobów polega na tym, że najpierw przedstawia się argumenty, później zaś formułuje się propozycję przyjęcia określonej tezy. Ten sposób wykorzystywany jest częściej w mowach doradczych, negocjacjach, dyskusjach (Jabłońska-Bonca 2003: 128–129). Porządkowanie i przedstawianie tez do akceptacji może być ujęte dwojako:
1. tzw. foot-in-the-door („stopa w drzwi”);.
2. tzw. door-in-the-face (“drzwiami w twarz”).
Pierwszy sposób polega na rozpoczynaniu wypowiedzi od tez mniej ważnych, które łatwiej mogą być przez odbiorców zaakceptowane i stopniowym przechodzeniu do tych najważniejszych. Najczęściej stosuje się wówczas w argumentacji porządek wzrastający.
Jeśli uda się pozyskać zaangażowanie odbiorcy, wówczas, korzystając z zasady konsekwencji, można krok po kroku formułować kolejne propozycje, których akceptacja ma być konsekwencją przyjęcia tez wcześniejszych.
Drugi sposób polega na tym, że zaczynamy od tezy najważniejszej i jeśli uda się do niej przekonać odbiorców, przedstawiamy te mniej istotne, licząc na to, że tym bardziej powinny zostać zaakceptowane. W tego typu taktyce przyjmuje się zazwyczaj w argumentacji porządek opadający.
Wyselekcjonowane i uporządkowane argumenty wymagają właściwego wyrażenia w słowach. Retoryczny dyskurs powinien zadośćuczynić trzem zasadom: docere, movere, delectare. Ma być poprawny logicznie, poruszać emocje odbiorców i zadowalać ich gusta estetyczne. Retoryka według Francisa Bacona jest sztuką „zastosowania rozumu do wyobraźni w celu łatwiejszego kierowania wolą”. W tej definicji zawarte zostały owe trzy zasady retoryczne. Mówca ma do dyspozycji cały wachlarz tropów i figur retorycznych, które umiejętnie wprowadzone w tok dyskursu wpływają na poruszenie wyobraźni odbiorców, a w efekcie na zwiększenie możliwości akceptacji argumentów. Abstrakcyjne idee łatwiej trafią do odbiorców, jeśli zostaną przekazane w sposób obrazowy.
Weźmy przykład z exposé premiera Marcinkiewicza:
Polacy pilnie potrzebują państwa, które nie będzie stolikiem do brydża dla partii rozgrywanych między politykami, ludźmi biznesu, aktualnymi i byłymi funkcjonariuszami służb specjalnych i pospolitymi gangsterami. Mój rząd zamierza wyciągnąć państwo polskie z tego czworokąta bermudzkiego, w którym zanikają interes publiczny i dobro wspólne. Tylko pod tym warunkiem będzie ono mogło stać się uczciwe i sprawne w działaniu. (http://ks.sejm.gov.pl:8009/kad5/002/50022002.htm)
Mówca, chcąc zobrazować zły stan państwa i konieczność jego naprawy, odwołuje się do częstego w mowach politycznych toposu ojczyzny w niebezpieczeństwie. Odbiorcy znają go w różnych wariantach, np. topos ojczyzny matki, ojczyzny okrętu na wzburzonym morzu, ojczyzny jako wozu staczającego się w przepaść, ojczyzny – czerwonego sukna rozdzieranego przez ambitnych i żądnych władzy prominentów. W przywołanym przykładzie mówca, odwołując się do idei emendacyjnych, modyfikuje obrazowość tego toposu (stolik do brydża, czworokąt bermudzki), co czyni jego wypowiedź mniej patetyczną, przydaje jej świeżości. Obraz okrętu bowiem, czy innego wehikułu, który potrzebuje dobrego sternika, jest zbyt wyraźnie utrwalony w wyobraźni odbiorcy, by mógł poruszyć nowe skojarzenia, wywołać nowe idee.
Posługując się przykładami, porównaniami, wykorzystując metafory, analogie, czy krótkie narracje, mówca może uobecnić w świadomości słuchaczy przedmiot perswazji. Obecność oddziałuje bezpośrednio na naszą wrażliwość. Jeśli np. polityk mówi, że przeprowadzenie reformy służby zdrowia, której jest przeciwny, będzie kosztowało budżet państwa trzy miliardy czterdzieści milionów złotych, osiągnie mniejszy efekt perswazyjny, niż gdyby powiedział, iż proponowana reforma spowoduje, że z portfela każdego obywatela zabrane zostanie osiemset złotych. Wyobraźnia odbiorcy znacznie łatwiej zareaguje na słowo „portfel” i „osiemset złotych”, niż abstrakcyjne „budżet” i równie abstrakcyjne, bo przez niewielu doświadczone naocznie, trzy miliardy.
Jednostkowy przykład człowieka zmagającego się z zimnem i głodem na dworcu kolejowym pozwoli łatwiej zrozumieć problem bezdomności, niż statystyki, w których podaje się skalę tego zjawiska.
Retoryka kodyfikuje rozmaite sposoby uobecniania zdarzeń. Wyakcentowanie pewnych zjawisk, zależności, mających poruszyć wyobraźnię odbiorców, osiągane jest dzięki technikom amplifikacji, powtórzeniom, gromadzeniom detali, przywoływaniu porównań służących wyolbrzymianiu, powiększaniu tematu perswazji lub, przeciwnie, jego pomniejszeniu. Jednym ze sposobów takiego uobecniania jest figura hipotyposis, której wykorzystanie angażuje emocje obydwu stron procesu komunikacyjnego. Efekt zastosowania tej figury polega na tym, że odbiorca ma wrażenie, jakby opisywane wydarzenia działy się na jego oczach. Szczególnie przydatna w rodzaju sądowym, uobecnia w świadomości słuchaczy fakty, zdarzenia, które mają być ocenione. Zacytujmy fragment „Mowy adwokata Mieczysława Jarosza”:
Schwycił list i zaczął go czytać. Jak wiemy, scenę tę obserwowało kilku świadków. Zgodnie zeznali, iż w tejże chwili Wesołowski zmienił się na twarzy, ręce trzęsły mu się tak, że świadkowi Janinie Bombińskiej niepodobnym się wydało, by mógł cokolwiek odczytać. Nagle dobył rewolweru, który stale nosił z sobą i zaczął strzelać do żony. Zerwała się z miejsca – Wesołowski wodził za nią lufą rewolweru i strzelał. Padło siedem strzałów – niektóre ugodziły w ściany pokoju. Z jakąś pasją niepohamowaną strzelał. W końcu rzucił się na żonę, lecz w tym momencie zdołano go rozbroić. Groził, rzucał się jeszcze – a po chwili popadł w zupełne odrętwienie. Taką była wigilia Wesołowskich w roku 1922. (Korolko 2001: 165)
Cytowany fragment z punktu widzenia teorii kompozycji mowy określimy jako narratio. Mówca w sposób sugestywny odmalował wydarzenia, posługując się dużą liczbą czasowników zdynamizował obraz. Znakomicie oddał dramatyzm opisywanej sytuacji, po to by stworzyć podstawę do argumentacji dotyczącej zmiany kwalifikacji czynu (zbrodnia w afekcie), a w konsekwencji do wnioskowania o złagodzenie wyroku.
Ważną rzeczą w argumentacji jest to, aby mówca dbał o dobitność i komunikatywność wypowiedzi. Oprócz technik pronuncjacyjnych (odpowiedni sposób zachowania, barwa głosu, tonacja wypowiedzi, gestykulacja) mówca ma do dyspozycji np. powtórzenia czy wzmocnienia. Weźmy fragment z Cycerona:
Co za czasy, co za obyczaje! Wie o tym senat, konsul to widzi, a ten – żyje. Żyje? Ba, toż nawet do senatu przychodzi, bierze udział w publicznych naradach, wypatruje i każdego z nas wzrokiem na rzeź przeznacza. (Cyceron 1960: 45)
Mamy tu przykład correctio, figury, która wzmaga dobitność wypowiedzi poprzez pozorne unieważnienie czy wycofanie się z wcześniejszego zdania. Ów gest wycofania jest sposobem na zwrócenie uwagi na treść, którą chce się sprostować. Podobnie na udobitnianie wypowiedzi wpływają powtórzenia. Oto fragment wystąpienia Adama Michnika przed sejmową Komisją Śledczą wyjaśniającą aferę Rywina.
I wierzę głęboko, że szanowna komisja spowoduje, że uzyskamy odpowiedź na pytanie, czy w tej sprawie wygra Polska skorumpowana albo taka, która daje przyzwolenie na korupcję, czy też wygra Polska, która korupcję chce demaskować, demaskuje i będzie demaskować, Polska czystych rąk. To takiej Polski potrzebujemy. (www.rzeczpospolita.pl/a/rz/2003…/)
Zwróćmy uwagę na wielokrotne powtórzenia w tym krótkim fragmencie słów „korupcja”, „demaskować”, „Polska” w różnych wariantach fleksyjnych, słów dla tego wystąpienia kluczowych. Decydują o sile tej argumentacji opartej na topice z przeciwieństwa i przeciwieństwo to w sposób wyrazisty wykazują.
Zagadnienia roli tropów i figur retorycznych w komunikacji perswazyjnej omówione zostały w rozdziale poświęconym temu tematowi, dlatego w tym miejscu ograniczamy się tylko do skrótowego zasygnalizowania ich znaczenia w argumentowaniu.
Biorąc pod uwagę kryterium treściowego związku argumentacji z tezą, wyróżnić należy argumenty rzeczowe, zwane inaczej merytorycznymi, centralnymi, ad rem, ad veritatem, i argumenty nierzeczowe, zwane pozamerytorycznymi, peryferyjnymi, emocjonalnymi. Rolą pierwszych jest wykazanie prawdziwości przedstawianej tezy na podstawie ustalonego kryterium prawdy akceptowanego przez uczestników komunikacji. Argumentacja centralna jest intersubiektywnie sprawdzalna, odpersonalizowana i odwołuje się do zdolności logicznego rozumowania odbiorców. Argumentacja peryferyjna zaś odwołuje się do emocji, polega na użyciu werbalnych i niewerbalnych środków perswazji, które nie mają merytorycznego związku z tezą, ale wspierają żądanie uznania tezy.
Wśród argumentów pozamerytorycznych wyróżnia się takie, które, przywołując znaną już metaforę retoryki jako sztuki walki, nazwalibyśmy „chwytami poniżej pasa”. Kodyfikuje je Arystoteles w O dowodach sofistycznych, w Topikach, Maximos O zarzutach trudnych do odparcia, Cyceron w De inventione. Zbiór sztuczek polemicznych przedstawił Artur Schopenhauer w Erystyce, książeczce, która powstała na początku XIX wieku, w ostatnim czasie wielokrotnie wznawiana, cieszy się dużym zainteresowaniem adeptów sztuki wymowy. Atrakcyjność erystyki (gr. eristyke, od eris – kłótnia, spór) bierze się z przekonania, że jest ona w stanie zapewnić w krótkim czasie (to ważne zastrzeżenie) sukces w dyskusji, polemice. Erystyka ponadto niesłychanie dobrze czuje się w mediach. Z wielogodzinnych debat politycznych odbiorcy otrzymują często przekaz w postaci potyczki słownej, gdzie padają argumenty o dużej sile emocjonalnej.
Przeanalizujmy niektóre z 38 „sposobów” erystycznej argumentacji.
Jednym z nich jest dowodzenie o charakterze błędnego koła, tzw. petitio principii. Mówcy stosują je wówczas, gdy nie zdołali sobie uprzednio zapewnić poparcia dla przesłanek, z których budują argumentację. Zakładają więc w punkcie wyjścia tezę, która dopiero ma być dowiedziona. Służy temu często zmiana nazwy, posługiwanie się homonimami dla zatarcia tożsamości przesłanki i wniosku, np:
Wojny są nieuniknioną koniecznością dziejową, bowiem w naturę ludzką wpisana jest walka.
Nasza firma ma świetne wyniki finansowe, ponieważ jesteśmy firmą bogatą, dlatego warto nam zaufać.
Częstym grzechem debat politycznych jest posługiwanie się argumentacją ad personam, czyli stosowanie osobistych przytyków, zamiast rzeczowej argumentacji. Ataki personalne mogą mieć formę subtelnych uwag, drobnych uszczypliwości, lub przeciwnie, co w swojej erystyce usankcjonował Schopenhauer, brutalnych, grubiańskich napaści na oponenta. Oto kilka przykładów.
Trudno mi dyskutować o zaletach życia małżeńskiego z kimś, kto nie miał jeszcze szansy spróbować życia w związku.
Jest to argument skierowany do osoby, ocena partnera dyskusji.
Nieco mocniejszy, z przemówienia premiera Belki w sejmie:
Pan, panie Giertych, się nie zna na gospodarce i niech pan się w ogóle na ten temat nie wypowiada, bo to żal.
Czy wreszcie osławione już zdanie Leszka Millera: „Pan jest zerem, panie Ziobro”.
Argumenty tego rodzaju pojawiają się najczęściej wówczas, gdy mówcy brakuje dowodów racjonalnych, opartych na rzetelnej analizie materiału. I bywa, że tak jak w walce na pięści, oceniane są przez sędziów, czyli publiczność przysłuchującą się takiej debacie, negatywnie, jako przejaw braku panowania nad emocjami, ale także jako brak rzetelności w dowodzeniu. Cóż z tego, że przeciwnik w walce został znokautowany takim ciosem, kiedy sędziowie dyskwalifikują nieuczciwego gracza, odmawiając mu miana zwycięzcy.
Efektownym zabiegiem polemicznym bywa retorsio argumenti, czyli odwrócenie kierunku dowodzenia, inaczej technika bumerangu. Polega on na tym, że wykorzystujemy argument naszego oponenta i wyprowadzamy z użytej przez niego przesłanki inny wniosek, powołując się na inny powszechny sąd. Oto przykład:
Studentów pierwszego roku należy traktować z pobłażaniem, bo dopiero zaczynają swoją edukację na wyższym szczeblu.
Właśnie dlatego, że dopiero zaczynają, należy im pokazać, że studia to nie zabawa i trzeba od nich wymagać więcej od początku.
Technika odwołania się do autorytetu. Autorytetem można uczynić zarówno osobę, którą audytorium poważa, instytucję, opinię publiczną, wynik sondażu, książkę, prestiżowe pismo, słowem wszelką instancję, która będzie stanowić oparcie dla naszych argumentów. Ważne jest, aby przywołany autorytet spełniał warunki kompetencji w dziedzinie, której stanowić ma oparcie. Inaczej bardzo łatwo będzie taką argumentację podważyć lub wskazać autorytet bardziej wiarygodny w określonej materii. Spójrzmy na wymianę argumentów z telewizyjnej debaty prezydenckiej między Donaldem Tuskiem a Lechem Kaczyńskim.
Donald Tusk:
Jako prezydent chcę zatrzymywać radykalne i nie zawsze odpowiedzialne pomysły partii, której właśnie radykalne zapędy mogą wprowadzić chaos w niektórych dziedzinach życia. Ja nieprzypadkowo kilkadziesiąt godzin temu w towarzystwie prof. Religi przestrzegałem przed np. zapowiedziami i pomysłami PiS, które w sposób radykalny chcą zburzyć resztki logiki i zdrowego rozsądku w służbie zdrowia. Gdyby to była tylko moja opinia, to być może nie musielibyście się państwo obawiać, ale to jest opinia człowieka, do którego ja mam naprawdę zaufanie i Polacy też, do prof. Religi, jeśli chodzi o zdrowie. Mam do niego na pewno większe zaufanie, niż do polityków z PiS-u, którzy przy polskim zdrowiu chcą w sposób nieodpowiedzialny działać. I dlatego mówię o tym też jako obywatel.
Jarosław Kaczyński:
Ja bym chciał, żebyśmy porozmawiali merytorycznie (i tu uzasadnienie merytoryczne).
To, że ktoś jest wybitnym kardiochirurgiem, panie Donaldzie, to nie oznacza, że on jest wybitnym organizatorem służby zdrowia. I muszę panu powiedzieć, że akurat w przeciwieństwie do pana, mam wieloletnie doświadczenie akademickie i świetnie wiem, że znakomity teoretyk prawa, wcale nie musi być dobrym adwokatem. Bardzo często jest adwokatem słabym. Więc ten argument, który pan wysunął, jest argumentem w najwyższym stopniu demagogicznym, przy całym szacunku dla kardiochirurgicznych, powtarzam, kardiochirurgicznych, osiągnięć prof. Religi.
(debata z dn. 21.10.2005 r. przeprowadzona w 1 pr. TVP) (www.itvp.pl/prezydent_dla_polski/i.tvp/)
Mamy tu przykład świetnej riposty:
1. rozpoznanie i zdystansowanie się do argumentacji nierzeczowej,
2. powrót na płaszczyznę merytoryczną,
3. odpowiedź na argument erystyczny z zachowaniem szacunku dla poważanego przez audytorium autorytetu.
Wymieńmy jeszcze niektóre ze szczególnie widowiskowych forteli polemicznych9.
Do nieuczciwych technik polemicznych należą np.: rozzłoszczenie przeciwnika, aby doprowadzić go do błędu (sposób 8), stosowanie paradoksów, aby zdezorientować przeciwnika i doprowadzić jego dowodzenie do absurdu (sposób 15), wyszukiwanie wieloznaczności (sposób 17), celowa zmiana tematu (sposób 18 i 19), odparcie przesadnego twierdzenia przeciwnika w sposób dający wrażenie, że odparło się główną jego tezę (sposób 23), fabrykowanie konsekwencji, czyli wyprowadzanie sztucznie przez fałszywe wnioskowanie i przekręcanie pojęć twierdzeń, które wcale nie były zawarte w wypowiedzi oponenta, ani nie zamierzał ich wyprowadzać (sposób 24), obalenie twierdzenia przeciwnika poprzez podanie jednego przypadku niezgodnego z nim (sposób 25), powracanie uporczywe do drażliwej dla oponenta kwestii (sposób 27), metoda ironicznej niekompetencji, kiedy sprawiamy wrażenie, jakoby wnioskowanie przeciwnika przekraczało naszą zdolność percepcji (sposób 31), tendencyjne uogólnianie twierdzeń przeciwnika, nadawanie im pejoratywnych określeń (sposób 32), zarzut nieprzystawalności teorii głoszonej przez oponenta do praktyki (sposób 33), potok bezsensownych słów w celu oszołomienia przeciwnika (sposób 35).
Erystyczne techniki argumentacyjne, jakkolwiek wydają się atrakcyjne medialnie, nie prowadzą do rozstrzygnięć merytorycznych, utrudniają osiągniecie porozumienia między partnerami komunikacji. Odpowiedzią na argument erystyczny może być albo inny argument erystyczny, albo zdemaskowanie nieuczciwego chwytu i sprowadzenie rozmówcy do poziomu dyskusji rzeczowej. Wybór odpowiedniej opcji zależy od celu, jaki stawiamy przed sobą, od tego, jak chcemy być postrzegani przez partnera rozmowy czy przez audytorium, od tego, czy celem komunikacji będzie narzucenie swojej woli i swojego stanowiska partnerowi, czy też osiągnięcie kompromisu argumentacyjnego.
Na koniec powróćmy do myśli Gorgiasza. Agoniczność retorycznego dyskursu, którego kośćcem jest argumentacja, implikuje zasadę fair play. Wykraczanie poza reguły uczciwego współzawodnictwa, rzeczowej argumentacji rodzi poczucie dyskomfortu komunikacyjnego, co w konsekwencji oddala priorytetowy cel komunikacji, czyli consensus.
6
agon, gr. I. zebranie, zgromadzenie; miejsce igrzysk, zawodów, zgromadzenie Greków na igrzyska narodowe. II. walka, spór, sprawa sądowa; mowa publicznie wygłoszona. (Słownik grecko-polski 1958: 22)
7
W metodologii komunikacji perswazyjnej można mówić o strategii i taktyce. Pierwsza oznacza generalną koncepcję osiągnięcia podstawowego celu w komunikacji; druga zaś koncepcję i zespół zachowań werbalnych i niewerbalnych składających się na sposób, w jaki osiąga się cel cząstkowy. W jednej strategii komunikacyjnej może występować wiele taktyk perswazyjnych (Jabłońska-Bonca 2003: 128).
8
Różne definicje entymematu i dogłębne objaśnienie problemów dotyczących tej formy argumentowania zob. M. Skwara (2001: 365–400).
9
Egzemplifikacja schopenhauerowskich „sposobów” w publikacji M. Kochan (2005).