Читать книгу Retoryka - Группа авторов - Страница 12
Część pierwsza
Elżbieta Dutka
Kompozycja jako problem (nie tylko) retoryczny
I. Kompozycja w świetle retoryki
ОглавлениеNiełatwo określić miejsce i status kompozycji w obrębie retoryki, gdyż zarówno w tekstach dawnych, jak i w rozprawach współczesnych badaczy, pojawiają się różne opinie na ten temat. W Retoryce Arystotelesa problem układu mowy jest związany z dyspozycją. Natomiast w dwudziestowiecznej summie retorycznej – dziele Heinricha Lausberga częściami mowy zajmuje się inwencja, do dyspozycji przynależą porządki mowy (2002: 154), a termin „kompozycja” rezerwuje badacz dla „syntaktycznego ukształtowania ciągu zdaniowego” (tamże: 493). Kompozycja jest też zaliczana do innych części retoryki – na przykład Krzysztof Obremski, wymieniając działy teorii retorycznej, włącza kompozycję wypowiedzi do elokucji – „nauki o wysłowieniu”, obejmującej także: rodzaje stylów, naukę o tropach i figurach, rytm prozy, teorię periodu (Obremski 2004: 26). Najczęściej jednak kompozycja jest umieszczana w obrębie dyspozycji lub inwencji (zob. Dubisz 1997: 434, Korolko 1990: 78–94, Szymanek 2001: 170–176). Wynika to z faktu, że kompozycja obejmuje refleksję nie tylko na temat sposobów porządkowania argumentów, ale przede wszystkim zajmuje się „zagadnieniami konstrukcji wypowiedzi z punktu widzenia jej komunikatywności, perswazyjnej skuteczności oraz walorów estetycznych” (Szymanek 2001: 171). Trudności z ustaleniem miejsca kompozycji w retoryce wiążą się z rozbieżnościami w pojmowaniu przedmiotu i zakresu poszczególnych części sztuki wymowy – Jerzy Ziomek zauważa, że:
Różnica między inwencją a dyspozycją jest na pozór prosta. Inwencja jest nauką o zbieraniu argumentów i przykładów, które powinny być użyte w mowie, ale zarazem nauka ta wskazuje miejsce (część) mowy, do którego odnosi się to zalecenie. Tak zatem już na poziomie inwencji otrzymujemy informacje co do konstrukcji dzieła oratorskiego, skutkiem czego retoryka na temat dyspozycji nie tak wiele ma do powiedzenia, mimo że w praktyce zmiana porządku jest jednym ze skuteczniejszych środków uzyskiwania pożądanego efektu, nie mówiąc o tym, że problematyka dyspozycji z retoryki przedostała się do współczesnej teorii literatury, zwłaszcza teorii gatunków narracyjnych. (Ziomek 2000: 115)
W związku z powyższym autor Retoryki opisowej inwencję i dyspozycję omawia łącznie, w obrębie tych części sytuując problemy związane z kompozycją. Podobne stanowisko zajmuje Jakub Lichański, włączając układ mowy w skład inwencji, a kolejność przedstawiania argumentów i wybór sposobu układu tekstu do dyspozycji (Lichański 1998: 327). Można zatem odnieść wrażenie, że status dyspozycji (a pośrednio także kompozycji) jest nieco paradoksalny. Z jednej strony, nie stanowi ona najważniejszego obiektu zainteresowania retoryki, z drugiej jednak, w znacznej mierze dzięki niej „sztuka przekonywania za pomocą słów” odgrywa tak dużą rolę współcześnie (Rusinek 2003: 11)10. Kompozycja była ważna nie tylko dla oratorów w dobie rozkwitu retoryki, ale posiada także niebagatelne znaczenie dziś (na przykład w tekstach reklamowych, wypowiedziach o charakterze publicystycznym, artystycznym oraz w szeroko rozumianej komunikacji społecznej). Wpływa na to niewątpliwie fakt, że kompozycja jest ściśle powiązana z celem wypowiedzi:
Organizacja wypowiedzi perswazyjnej – tak mówionej, jak pisanej – wpływa na jej efektywność. Tekst perswazyjny nie powinien stanowić luźnego, nieuporządkowanego wyliczenia argumentów. Wybór i kolejność przedstawianych treści, myśli i argumentów, odpowiedni układ i porządek wprowadzania kolejnych elementów oraz ich dostosowanie do okoliczności, zwłaszcza: rodzaju audytorium i jego poziomu intelektualnego, nastawienia do mówcy (autora tekstu) oraz do proponowanych tez, wiedzy na temat przedmiotu argumentacji itp., są czynnikami wpływającymi na skuteczność perswazji. (Szymanek 2001: 171)
Refleksje na temat kompozycji zazwyczaj obejmują obok stwierdzeń na temat układu części mowy lub dzieła także ogólny zamysł, wybór najwłaściwszej ramy dla myśli11. Konieczne jest także spojrzenie na mowę/utwór jako na całość (Ziomek 2000: 119). Podstawową cechą tekstu o przemyślanej kompozycji jest jego spójność. Problemem tym zajmuje się stosunkowo nowa dziedzina badań zwana teorią tekstu (a bardziej szczegółowo: teorią spójności tekstu). Językoznawcy wyróżniają trzy typy spójności. Pierwszy, który ma swoje wykładniki w warstwie gramatycznej i leksykalnej tekstu, jest nazywany spójnością strukturalną. Tekst może być spójny wówczas, gdy istnieje więź pomiędzy kolejnymi zdaniami. Sposobem na uzyskiwanie strukturalnej spójności jest stosowanie bardziej lub mniej dokładnych powtórzeń leksykalnych w sąsiadujących zdaniach, nawiązywanie do wcześniejszych zdań przez użycie pokrewnych wyrazów, odpowiednich zaimków itp.12. Istnienie formalnych wykładników spójnościowych jednak nie przesądza jeszcze o spójności całej wypowiedzi. Warunkiem koniecznym spójności wypowiedzi wielozdaniowej jest jej jedność tematyczna. W tym przypadku mówimy o spójności semantycznej, która polega na tym, że każde kolejne zdanie musi zawierać jakąś minimalną choćby informację znaną ze zdań poprzednich. Pomiędzy poszczególnymi częściami wypowiedzi zachodzą zatem różne relacje treściowe (np. wynikania, wyliczenia, uszczegółowiania treści, wnioskowania) (Wolańska 2003: 122). Tekst może być spójny nawet wówczas, gdy brak jakichkolwiek językowych i treściowych wykładników spójności, ale wspólna jest sytuacja komunikacyjna i wiedza o świecie uczestników aktu komunikacji. W takim przypadku mówimy o spójności pragmatycznej (tamże: 124). Jednak, jak zauważa jeden z badaczy, między językową a retoryczną spójnością tekstu zachodzi istotna różnica, która polega na tym, że struktura retoryczna nie wynika w sposób automatyczny z językowej, lecz stanowi jej gruntowną rewaloryzację, strukturę retoryczną „wprowadza się do tekstu werbalnego z zewnątrz jako dodatkowe uporządkowanie” (Lotman 1985: 318).
W klasycznej retoryce podstawowym rodzajem sztuki kompozycji był porządek naturalny (ordo naturalis), który oznaczał zgodność następstwa poszczególnych elementów mowy z naturalnym tokiem wypowiedzi, uwzględnianie porządku przyczynowo-skutkowego, bądź stosowanie odpowiedniego układu mowy. Adeptom sztuki retorycznej wskazywano przede wszystkim rodzaje chwytów i argumentów, które pomogą pokonać przeciwnika lub pozyskać sympatię sędziów. Powstały w ten sposób gotowe schematy poszczególnych części mowy, które należało wypełnić odpowiednią treścią. Krytycznie do tej tradycji odniósł się Platon w Fajdrosie, a także Arystoteles. Autor Retoryki zapoczątkował w swoim traktacie odmienny sposób myślenia o kompozycji, podważał sensowność tradycyjnych podziałów, pisząc, że wystarczyłoby wyróżnienie w mowie dwu części: przedstawienia sprawy i jej udokumentowania. Jednak w kolejnych rozdziałach Arystoteles analizuje kompozycyjne części mowy według odpowiadającego praktyce oratorskiej podziału, uwzględniając prolog, odparcie zarzutów, przedstawienie sprawy, argumentowanie, zadawanie pytań i epilog. Współcześnie za najbardziej przejrzysty uznawany jest podział zaproponowany przez Kwintyliana, który odnosi się przede wszystkim do mów sądowych, jednak jest na tyle uniwersalny, że można go adaptować także do innych rodzajów wypowiedzi. Wspominany układ obejmuje pięć części:
1. wstęp (exordium),
2. opowiadanie (przedstawienie przedmiotu sprawy – narratio),
3. argumentowanie (uzasadnienie, dowodowe poparcie swoich racji – probatio),
4. zbijanie zarzutów (odparcie zarzutów strony przeciwnej – refutatio),
5. zakończenie (peroratio).
Dawniej ten układ był obowiązkowy, obecnie jest raczej tylko punktem odniesienia, ważne okazuje się nie tyle ścisłe przestrzeganie powyższego schematu, co świadomość roli i znaczenia poszczególnych części wypowiedzi.
Zanim omówię kolejne części mowy, pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jeden element, który z punktu widzenia kompozycji wydaje się niezwykle istotny – tytuł. Zwłaszcza w tekście pisanym zarówno tytuł, jak i pierwsze zdanie mogą spełnić ważną rolę – przyciągnąć uwagę czytelnika i zachęcić do zapoznania się z treścią całości. Dlatego na te elementy zwraca się szczególną uwagę w praktyce dziennikarskiej, ale są one także ważne w pracach naukowych i w tekstach o innym charakterze13. Tytuły utworów literackich posiadają często długą i skomplikowaną historię – na przykład nie bez znaczenia dla interpretacji jest fakt, że Mickiewicz swoją epopeję opatrzył tytułem Pan Tadeusz, rezygnując z pierwotnej wersji – Szlachcic (Piechota 2000: 10–27). Oryginalny tytuł efektownie wprowadza w temat. Taki zabieg zastosowali: Jerzy Paszek i Filip Mazurkiewicz, tytułując książkę poświęconą znanej powieści Gombrowicza PrzeczyTacie „Ferdydurke” (Paszek, Mazurkiewicz 1998). Gra językowa (wyeksponowana przez zapis) oddaje charakter utworu Gombrowicza, który wyraża bunt przeciw zastałym normom i konwencjom, przeczy narzucanym „gębom”, a zarazem łączy się z przyjętym przez autorów sposobem pisania o tym dziele (dalekim od surowej powagi naukowych wywodów, zaskakującym, intrygującym i zabawnym). Z drugiej strony, tytuł tej książki posiada dużą siłę perswazyjną, nakłania i motywuje do przeczytania powieści Gombrowicza. Funkcja dydaktyczna tytułu w przypadku książki Jerzego Paszka i Filipa Mazurkiewicza jest szczególnie ważna, gdyż adresatami tej publikacji są przede wszystkim uczniowie.
Wstęp jest nie tylko pierwszą, ale często także najważniejszą częścią tekstu. Arystoteles porównuje wstęp do prologu w poemacie i preludium w muzyce. Autor Retoryki podkreśla:
Najbardziej podstawowym i właściwym zadaniem wstępu jest więc wytyczenie celu, do którego zmierza mowa. Jeśli zaś cel ten jest oczywisty lub samo przedstawienie sprawy krótkie, nie ma potrzeby stosowania wstępu. (Arystoteles 1988: 277–278)
Często stosowanym chwytem dziennikarskim jest wysuwanie na początek artykułu paradoksu, zestawienia szokujących faktów, soczystej anegdoty lub opisu wstrząsającego wydarzenia (tzw. „hak narracyjny”) (Szymanek 2001: 172). Autor tekstu powinien mieć świadomość, że początek pełni także rolę psychologiczną – może odpowiednio przygotować słuchacza/czytelnika do odbioru tematu (Korolko 1990: 78). Pierwsze wrażenie bywa decydujące zarówno w tekstach publicystycznych, jak i naukowych czy artystycznych. Niekonwencjonalny i pomysłowy wstęp zachęca do przeczytania całego tekstu, przyciąga uwagę, sygnalizuje najważniejsze problemy. Taki jest początek Retoryki opisowej – poprzez kontrast Jerzy Ziomek wyeksponował niebezpieczeństwa związane zarówno z wąskim, jak i zbyt szerokim pojmowaniem retoryki:
Retoryka ma dziś złą opinię: niemal co dzień spotykamy w prasie i w radiu zdania, w których banał i beztreściowość oraz mniej lub bardziej ozdobne gadulstwo określa się mianem: „to tylko retoryka”.
Retoryka cieszy się dziś niezwykłą popularnością: rozprawia się z łatwością o „retoryczności” każdego zdania i każdego tekstu, także tekstu nie-językowego, który do czegokolwiek nakłania – tym sposobem „retoryczne” staje się niemal wszystko, niemal każda wypowiedź, z wyjątkiem chyba skrajnie bezinteresownej informacji. (Ziomek 2000: 7)
Natomiast książkę poświęconą Antropologii literatury rozpoczyna intrygujący paralelizm:
Antropologia to nauka o człowieku.
Antropologia to nauka o człowieku i jego kulturze.
Antropologia to nauka o człowieku i jego kulturach.
Antropologia to nauka o ludziach i ich kulturach. (Kosowska 2003: 7)
Powtórzona cztery razy podobna konstrukcja składniowa, która otwiera książkę Ewy Kosowskiej, nie jest tylko wyliczeniem, ale również swego rodzaju katalogiem (każde zdanie stopniowo rozszerza znaczenie antropologii). W ten sposób autorka nie tylko zasygnalizowała temat, ale także lapidarnie przywołała różne sposoby definiowania i myślenia o antropologii, i podkreśliła wagę podejmowanego zagadnienia. Oba przywołane powyżej niekonwencjonalne wstępy przyciągają uwagę czytelników, a przecież zdobycie zainteresowania i przychylności odbiorców jest jednym z najważniejszych zadań tej części mowy. Cel ten można także osiągnąć przez odpowiednią rekomendację podmiotu retorycznego (autoprezentację), okazanie szacunku słuchaczom, wyrażenie uznania przeciwnikom i podkreślenie wagi tematu. Zdobycie przychylności słuchacza ułatwiają odpowiednie kwalifikacje intelektualne i moralne nadawcy, jego autorytet, pozycja społeczna itp. Nietypowy zabieg zastosował we wstępie do zbioru swoich esejów Leszek Kołakowski. Znany filozof w sposób niebywale otwarty, a także niepozbawiony pewnej dozy dezynwoltury i poczucia humoru, charakteryzuje swoje teksty:
Nie potrafiłbym krótko streścić tego, o czym w tych esejach mowa, a gdybym potrafił, to pewnie nie potrzebowałbym tego wszystkiego pisać. Znaczna większość z nich dotyczy kwestii nie wiecznych, ale raczej doczesnych, przy czym takich, które jak sobie pochlebiam – są ważne. […] Pochlebiam sobie również, że te teksty nie są uciążliwe w czytaniu, co się po części tym tłumaczy, że wiele z nich, a może i większość, były to w pierwotnej wersji wykłady w różnych miejscach świata, dla różnych publiczności wygłaszane, wykład zaś narzuca własną stylistykę, jeśli wykładowcy zależy na tym, by był to tekst zrozumiały i nie nadmiernie nudny. Nie przychodzi mi do głowy nic, co jeszcze miałbym w tym wstępie napisać. (Kołakowski 1999a: 5–7)
Odnoszę wrażenie, że taki swobodny wstęp w połączeniu z tytułem – Moje słuszne poglądy na wszystko (sam autor nazywa go „frywolnym”), jest celowym zabiegiem, który ma „ośmielić” odbiorcę, przekonać go, że książka jest daleka od skomplikowanego wywodu naukowego. We wstępie Kołakowski zarysowuje nie tylko swój sposób myślenia, ale także pośrednio tworzy autoportret cieszącego się olbrzymim uznaniem naukowca, który równocześnie jest dowcipnym i posiadającym dystans do siebie człowiekiem. Podobną funkcję spełnia fotografia zamieszczona na okładce, przedstawiająca roześmianego Kołakowskiego siedzącego na tronie z koroną na głowie. W ten sposób filozof skraca dystans pomiędzy sobą a czytelnikami, zyskuje zainteresowanie i przychylność.
W retoryce wypracowano specjalne toposy wstępu, które służyły zdobywaniu przychylności odbiorcy, np. topos skromności, nowości, zwięzłości, dedykacji. W przewrotny sposób do toposów nakazujących mówić o tym, o czym jeszcze nikt nie mówił, nawiązuje Leszek Kołakowski we wstępie do miniwykładu O sprawie seksu:
Podobno – tak przynajmniej znajomi moi twierdzą – jacyś ludzie już o seksie pisali czy mówili. Możliwe. Ale niech to nas nie zniechęca. (Kołakowski 1999b: 53)
Szczególnie ważne jest okazanie szacunku słuchaczowi. Odbiorca powinien wiedzieć i odczuwać, że mówca go nie lekceważy. Natomiast w dawkowaniu pochlebstw zaleca się daleko idącą stosowność – zbyt dużo pochlebstw podważa naszą wiarygodność. Wstęp spełni swoje funkcje wówczas, gdy będzie dobrze przemyślany, niekonwencjonalny, np. w postaci dowcipu, pytania retorycznego, osobistego wspomnienia, żartobliwej zapowiedzi treści wystąpienia. Niezwykle ważny jest także wybór stosownego rodzaju wstępu. Wstęp zwyczajny odznacza się prostotą myśli i zwykłością środków, dzięki temu wyeksponowany zostanie przede wszystkim przedmiot mowy. Wstęp ujmujący w retoryce zalecano w przypadku podejmowania tematów wymagających specjalnego wprowadzenia. Natomiast uroczysty początek wiąże się z okolicznościami zewnętrznymi – sytuacja wyjątkowa wymaga niekonwencjonalnej oprawy, np. użycia wystylizowanej figury retorycznej. Wstęp nadzwyczajny charakteryzuje się wprowadzeniem niespodziewanego efektu oratorskiego. Każdy wstęp powinien być stosowny, czyli ściśle związany z przedmiotem dyskursu, dobrze gdy stanowi naturalny początek myśli, jest wprowadzeniem do właściwego tematu. Zaletą początku mowy jest także staranność, czyli stosowne zespolenie myśli i słów w przemyślaną całość intelektualną i estetyczną, oraz skromność. Zbytnia pewność siebie mówcy (tak niezbędna na etapie argumentacji) we wstępie nie jest wskazana. Wśród zalet wstępu wymienia się również zwięzłość – jego długość powinna być proporcjonalnie dostosowana do pozostałych części tekstu. Wstęp zbyt rozwlekły oddala od tematu i wystawia na próbę cierpliwość odbiorcy. Trudno określić jednoznacznie zalecane rozmiary wstępu, jednak zazwyczaj podaje się, że długość wstępu nie powinna przekraczać 15% całości wypowiedzi lub stanowić 1/8 wypowiedzi.
Teorie retoryczne polecają także, by przy końcu wstępu jasnym i zwięzłym zdaniem wyrazić temat. Takie wypunktowane i uwydatnione przedłożenie jest swego rodzaju wizytówką tekstu, ułatwia mówcy realizację celu perswazji. Rozwinięciem przedłożenia jest prosty i jasny podział, czyli zarysowanie schematu wypowiedzi przez wyszczególnienie części składowych. Powstaje w ten sposób zwięzły plan, który może przyjąć formę zdania: „Zajmę się najpierw X, potem będę mówił o Y, a skończę na Z” lub „Chcę poruszyć trzy kwestie: pierwsza to X, druga Y, trzecia Z”. Tego typu przedłożenie można znaleźć w jednej z prac poświęconych retoryce:
W tym rozdziale zaczynamy od zwięzłego omówienia klasycznych koncepcji retoryki, dotyczących przede wszystkim kompozycji tekstu oraz od wprowadzenia kilku ważniejszych tematów, szeroko komentowanych w aktualnych pracach z tej dziedziny. Potem przedstawimy ogólny przebieg analizy retorycznej, uwzględniając podstawowe pytania, interesujące współczesnych badaczy, a także koncepcje, jakie tworzy się, by na te pytania odpowiedzieć. I wreszcie, na zakończenie tych wywodów, zademonstrujemy przykład analizy retorycznej. (Gill, Whedbee 2001: 183)
Ciekawe przedłożenie można odnaleźć także w tekście O co mi chodzi w tych wykładzikach? zamieszczonym na początku książki Leszka Kołakowskiego O co nas pytają wielcy filozofowie:
Chciałbym mówić o wielkich filozofach w taki sposób, by u każdego wyłowić jedną myśl, która dla niego samego jest ważna, należy do filarów domu, jaki zbudował, a zarazem dla nas, teraz jest zrozumiała, jakąś strunę w naszym umyśle potrąca, miast tylko wiadomość historyczną podawać. Postaram się każdy wykładzik kończyć pytaniem skierowanym do wszystkich, co go słuchali, pytaniem z myśli tego filozofa zabranym, nadal ważnym, nadal nierozstrzygniętym wyraźnie. (Kołakowski 2004b: 5)
O roli tego przedłożenia świadczy fakt, że realizatorzy telewizyjnej wersji wykładów Kołakowskiego powtarzali je przed każdym odcinkiem. Filozof bowiem zarysował w ten sposób plan, ułatwiający rozumienie poszczególnych wykładów, wyeksponował również założony przez siebie cel.
Drugą częścią mowy według tradycji retorycznej jest opowiadanie, czyli szczegółowe wyjaśnienie przedmiotu mowy. Arystoteles pisze, że należy unikać dłużyzn w opowiadaniu, najważniejsze jest znalezienie „właściwej miary”:
Należy więc mówić tyle, ile wymaga tego wyjaśnienie faktów: tyle, by słuchacz uwierzył, że one rzeczywiście zaszły lub wyrządziły komuś szkodę, że były przestępstwem, lub, że były takie właśnie, jak chce je przedstawić mówca. (Arystoteles 1988: 284)
Arystoteles wyróżniał dwa rodzaje opowiadań: proste – pochodzące od oratora (zwane monologowym), i naśladowcze, odtwarzające wypowiedzi wprowadzonych do retorycznego dyskursu postaci (opowiadanie dialogowe) (Korolko 1990: 83). Natomiast Cyceron w traktacie O mówcy wprowadził podział na opowiadania historyczne i filozoficzne. Pierwsze oznacza narracyjne wyjaśnienie przedmiotu mowy w formie jak gdyby historycznego rodowodu tematu. Mówca przedstawia coś w rodzaju dziejów przedłożenia, uwydatnia rzeczy dokonane – prawdziwe i niby dokonane – prawdopodobne. Opowiadanie filozoficzne – jest narracyjnym wyjaśnieniem podstawowych, trudnych czy niezrozumiałych dla słuchacza pojęć lub terminów (Korolko 1990: 84). Jednak dyskurs retoryczny nie powinien zbytnio przypominać wykładu filozoficznego, nie może być nadmiernie rozbudowany i zawiły. Zaletą opowiadania jest jasność (która polega na odpowiednim dobraniu i ułożeniu treści wyrażonej zrozumiałymi słowami) oraz zwięzłość (oznaczająca trzymanie się tematu) i wiarygodność (opowiadanie powinno być oparte na logicznie powiązanych faktach i wiarygodnych dla słuchacza źródłach). Warto zaznaczyć w tym miejscu, że retoryczne ustalenia na temat opowiadania zapoczątkowały nurt teoretycznej refleksji zwany narratologią (Ziomek 2000: 117).
Trzecia część układu mowy – argumentacja, jest fundamentem sztuki kompozycji retorycznej. Oznacza bowiem aktywność myślową, związaną z uzasadnieniem lub obaleniem tezy, zarzutu, cudzej myśli czy wypowiedzi. Argumenty muszą być dostosowane nie tylko do przedmiotu dyskursu, ale również do możliwości poznawczych i zdolności odbiorców. Najbardziej wszechstronne podstawy retorycznej argumentacji sformułował Arystotels. W Analitykach dokonał precyzyjnego opisu argumentacji apodyktycznej za pomocą sylogizmu i dedukcji pouczającej, stosowanych w wykładzie zawierającym twierdzenia wyprowadzone z ustalonych pojęć ogólnych (aksjomatów). W Topikach omówił argumentację prawdopodobieństwa i argumentację retoryczną opartą na wnioskach wynikających z założeń rozmówcy. Natomiast w traktacie O dowodach sofistycznych Arystoteles przedstawił argumentację sofistyczną, opartą na założeniach tylko pozornie prawdziwych lub prawdopodobnych (Korolko 1990: 84–85). Najbardziej rozpowszechniona jest jednak teoria argumentacji Cycerona, polegająca na stosownym połączeniu typu argumentacji dialektycznej i retorycznej w całość określaną terminem „argumentacja przekonująca” (perswazyjna). Zebrane w procesie inwencji i stosowne do tematu dowody podlegają w fazie komponowania funkcjonalnemu rozłożeniu. Jednym z najbardziej znanych przykładów celowej hierarchizacji argumentów jest tzw. ordo Homericus polegający na użyciu na początku i końcu argumentów mocnych, a w środku słabych. Wzorem dla tego porządku jest sposób, w jaki w Iliadzie Nestor ustawia szeregi wojskowe:
Jazdę na czele ustawił wraz z końmi i rydwanami,
Pieszych skierował na tyły, licznych, odwagą szlachetnych –
Twierdzę bitewną, a słabszych pośrodku wojsk swych umieścił,
Aby tchórzliwych konieczność zmusiła sama do walki.
[Pieśń IV, w. 297–300] (Homer 1981: 94–95)
Inne zasady głoszą, że argumenty powinny być uszeregowane w kolejności od najsilniejszych do najsłabszych lub odwrotnie. Układ rosnący oznacza rozpoczynanie wywodu od argumentów słabszych, a następnie przytaczanie coraz mocniejszych. Zaletą tego sposobu argumentowania jest stopniowe odsłanianie własnego stanowiska, które pozwala w odpowiednim momencie wyciągnąć przysłowiowego „asa z rękawa”. Jednakże, jak zauważa Walery Pisarek, nowoczesna „retoryka empiryczna” przekonuje, że taki sposób stopniowania argumentów jest słuszny tylko wówczas, gdy odbiorcy są dobrze z tematem zaznajomieni i bardzo nim zainteresowani, w innych wypadkach lepsze wyniki daje rozpoczynanie od najmocniejszego argumentu (Pisarek 2002: 226). Formami i sposobami argumentowania zajmuje się wyjątkowo rozbudowana teoria argumentacji, ale z punktu widzenia kompozycji zasady użycia form argumentacyjnych także są bardzo istotne. Oczywiste wydaje się również, że każdy argument musi być poprawny logicznie, odpowiedni ze względów psychologicznych i estetycznych oraz dostosowany do predyspozycji odbiorcy. Należy zachować wyraźne ramy argumentowania, skuteczność osiąga się dzięki precyzyjnej konstrukcji, swoistej „architekturze logicznej”. Przede wszystkim argumentacja powinna zagadnienie wyjaśniać, a nie zaciemniać.
Czwarta część układu mowy, czyli zbijanie zarzutów, obejmuje obalanie opinii, sądów i kontrargumentów. Odpieranie zarzutów jest konieczne wówczas, gdy słuchacze są uprzedzeni do głoszonej prawdy i nie mogą jej wysłuchać spokojnie, bez polemiki z jej przeciwieństwem. Udany i celowy dyskurs polemiczny wzmacnia skuteczność perswazji. Często w tym kontekście mówi się o erystyce. Różnica pomiędzy retoryką a erystyką polega na tym, że pierwsza chce przekonać, a druga pokonać przeciwnika. Erystyka dopuszcza nieetyczne sposoby walki, prowadzące do zwycięstwa za wszelką cenę, podstępem, nielojalnym chwytem itp. Kilkadziesiąt sposobów słownego obezwładniania przeciwnika podaje Arthur Schopenhauer w Erystyce, czyli sztuce prowadzenia sporów (Schopenhauer 1983). Można wśród nich odnaleźć m.in.: zaprzeczenie tezy przeciwnika, umiejętne wyeksponowanie w opinii drugiej strony składników pewnych i wątpliwych, jednoznacznych i wieloznacznych, odwracanie kierunku dowodzenia (które polega na wydzieleniu z argumentu rozmówcy najsłabszego ogniwa rozumowania i po odpowiednim skomentowaniu skierowaniu go w stronę oponenta), ironiczne podkreślanie braku kompetencji, zaliczanie niewygodnego twierdzenia przeciwnika do negatywnie nacechowanej kategorii pojęć.
Ostatnia część mowy, czyli zakończenie stanowi treściową i emocjonalną rekapitulację mowy. Zdaniem Arystotelesa każdy epilog powinien zawierać następujące części: życzliwe nastrojenie słuchacza, powiększenie lub pomniejszenie głównej myśli dyskursu, wywołanie wzruszenia odbiorcy, odświeżenie i uwydatnienie głównych argumentów perswazji. Jak pisze autor Retoryki:
Mowę wypada zakończyć zdaniem bezspójnikowym, aby był to prawdziwy epilog, a nie rozwinięcie: „Powiedziałem, wysłuchaliście, znacie sprawę, wydajcie wyrok”. (Arystoteles 1988: 296)
Przywołany przez Arystotelesa przykład pochodzi z zakończenia mowy Lysiasa Przeciw Eratostenesowi. Zgodne z retorycznymi wskazaniami jest zamknięcie słynnego poematu Adama Mickiewicza:
I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem,
A com widział i słyszał, w księgi umieściłem.
(Mickiewicz 1995: 361)
Natomiast w przewrotny sposób nawiązał do toposów zakończenia Witold Gombrowicz, kończąc Ferdydurke słowami:
Koniec i bomba
A kto czytał, ten trąba.
(Gombrowicz 1986: 225)
Zakończenie wraz z początkiem może tworzyć swego rodzaju ramę kompozycyjną. Zabieg ten bywa stosowany nie tylko w tekstach artystycznych, ale także naukowych – np. Michał Głowiński artykuł poświęcony funkcjonowaniu kategorii przestrzeni w literaturoznawstwie rozpoczyna i kończy tym samym cytatem, dodając, że:
Kompozycja pierścieniowa nie musi być tylko właściwością wierszy, może także występować w tekstach krytycznych. Zakończę więc tak, jak rozpocząłem:
„Nie w przestrzeni powinienem szukać swej godności, ale w porządku własnej myśli. Nie będę miał więcej posiadając ziemię; przestrzenią wszechświat ogarnia mnie i pochłania jak punkt; myślą ja go ogarniam”. (Głowiński 1992: 220–221)
10
M. Rusinek zauważa, że autorzy opracowań poświęconych dwudziestowiecznej retoryce wśród nurtów występujących w jej obrębie wymieniają także „naukę kompozycji tekstu”.
11
Takie znaczenie słowa „kompozycja” można znaleźć w Słowniku języka polskiego: „układ, budowa, pomysł dzieła sztuki (utworu literackiego, muzycznego, plastycznego)”. (Słownik języka polskiego 1999: 918)
12
Np. „Stary nauczyciel zadawał uczniom pytania. Jego zmęczona twarz wyrażała znużenie. Mówił wolno i wyraźnie akcentował każde słowo”. (Wolańska 2003: 122)
13
„Tytuł jest czymś wspólnym dla literatury i publicystyki, wymyślają go pisarze, eseiści, historycy literatury, recenzenci, sprawozdawcy, depeszowcy. Tytuł to także odpowiedzialność za słowo, dowód trafności i służebności myślenia lub na odwrót – niestaranność, bylejakość, lekceważenie odbiorcy. Tytuł wzmacnia bądź osłabia nasze intencje, jest więc zawsze trudnym egzaminem dla piszącego”. (Bortnowski 1999: 19); „Początek wypowiedzi powinien być jednym z najciekawszych jej ustępów”. (Pisarek 2002: 182).