Читать книгу Gra w życie - Leona Deakin - Страница 8
2
ОглавлениеLana usiadła przy niewielkim biurku na piętrze, nadal w piżamie i z kawą w ręce. Zignorowała rozciągający się z okna widok na północny Londyn i wbiła wzrok w ekran laptopa. Rozwiązała zdobywający dziś na Facebooku szczyty popularności quiz Jaką kawą jesteś?, po czym odchyliła się na krześle, czekając na wynik z gorącym kubkiem w dłoniach. Ekran był zbyt jasny, a kursor migał do rytmu pulsowania w jej skroniach. Cierpliwsza osoba znalazłaby odpowiednią zakładkę w ustawieniach i dostosowałaby parametry wyświetlania, ale Lana po prostu wyszarpnęła wtyczkę z kontaktu, by zmusić komputer do przejścia w tryb oszczędzania energii, co natychmiast obniżyło jasność ekranu o trzy stopnie.
Wreszcie pojawiła się odpowiedź: „Jesteś podwójnym espresso – za gorąca i za mocna dla większości ludzi”. Lanie bardzo się to spodobało. Jej córka zwykle opisywała ją o wiele mniej pochlebnie, używając takich słów jak „nieodpowiedzialna”, „walnięta”, „niedojrzała”. Jane miałaby do niej pretensje o butelkę po winie w koszu na śmieci i o wódkę przy łóżku. W wieku Jane Lana nie stroniła od seksu i narkotyków, a w dodatku miała na koncie już co najmniej trzy aresztowania za drobne przestępstwa. W porównaniu z tym, przez co musiała przejść jej matka, nudna i świętoszkowata córka to nic strasznego. Lana czuła lekkie rozczarowanie, ale mogło być gorzej.
Udostępniła wynik quizu na Facebooku i Twitterze. Marj wrzuciła jakiś cytat o tym, że dobrych ludzi spotykają dobre rzeczy. Siedemnaście osób polubiło status. Lana prędko wystukała na klawiaturze komentarz: „Powiedz to trzydziestu dziewięciu osobom zabitym podczas strzelaniny w klubie w Stambule”, i wcisnęła enter. Ludzie to banda optymistycznych ciemniaków.
Rozległo się pukanie do drzwi. Lana zeszła na dół, klaszcząc bosymi stopami po schodach. Ciekawe, jaki typ człowieka ignoruje działający dzwonek i woli tłuc łapą w drewno. Rozpuszczalna z wiadrem mleka i podwójnym cukrem, oceniła, otwierając drzwi. Przed domem nikogo nie było. Lana rozejrzała się za awizem albo paczką czekającą na progu, ale nic nie znalazła.
– Gówniarze – wymamrotała pod nosem i poszła do kuchni, by znów nastawić czajnik.
Wsypała kilka łyżeczek zmielonych ziaren do zaparzacza, nalała wody i wypłukała kubek w umywalce. W ogrodzie wielki kos walczył z wijącym się śniadaniem, które uparcie tkwiło w glebie. Przez chwilę wyglądało to tak, jakby robak miał szanse na wygraną, ale ptak kilka razy przeskoczył z miejsca na miejsce w lotnym tańcu śmierci i pyk, wyrwał glistę z ziemi. Lana odwróciła się, by wyciągnąć mleko z lodówki – i wtedy ją zobaczyła.
Na dywanie w korytarzu, pod klapką na listy leżała niewielka biała koperta. Lana musiała niechcący przesunąć ją pod ścianę, gdy otworzyła drzwi wejściowe. Podniosła ją i obróciła w palcach. Papier błyszczał w świetle. Na przedzie widniało jej imię, wytłoczone srebrną folią.
Zadzwonił telefon. Wyciągnęła komórkę z kieszeni i spojrzała na ekran.
– Hej, kotku – odezwała się, wiedząc, że jej zachrypnięty głos zdradza kaca.
– Chciałam ci życzyć wszystkiego najlepszego – powiedziała Jane.
– No to słucham.
Na chwilę zapadła cisza.
– Wszystkiego najlepszego, mamo. Co sobie zaplanowałaś? – Pod tymi słowami krył się w rzeczywistości zupełnie inny komunikat: „Tylko nie siedź znów cały dzień w pubie”.
Lana zignorowała pytanie córki.
– Ta kartka jest od ciebie?
Znów cisza.
– Właśnie dostałam kartkę. To od ciebie?
– Jaką kartkę?
– Nieważne. Wracasz do domu jak zwykle? Może pójdziemy na kolację?
Jane powiedziała coś, zakrywając mikrofon dłonią.
– Mamo, muszę lecieć – dodała po chwili. – Zobaczymy się później. Miłego dnia.
Latte na pojedynczym espresso z odtłuszczonym mlekiem – oto Jane. Niewiele kofeiny, niewiele tłuszczu: rozsądna, nudna kawa. Lana otworzyła kopertę i wyciągnęła błyszczącą białą kartkę. Na przedzie widniał napis: „Wszystkiego najlepszego z okazji pierwszych urodzin”.
Czy to jakiś żart? Chyba nie załapała. Otworzyła. W środku czekała krótka wiadomość:
TWÓJ PREZENT TO GRA.
ZAGRAJ – JEŚLI SIĘ ODWAŻYSZ.
Lana się uśmiechnęła.
– A o jakiej grze mowa?
Pośrodku kartki znajdował się długi pasek bibuły z adresem internetowym i hasłem. Lana sięgnęła po telefon, otworzyła stronę i wykonała kolejne kroki według wskazówek. Na pustej białej karcie pojawił się napis złożony z takich samych srebrnych liter jak na kopercie:
Witaj, Lano.
Obserwuję Cię od jakiegoś czasu.
Jesteś wyjątkowa.
Ale przecież już to wiesz, prawda? Chcę tylko wiedzieć, czy…
Lana przewinęła dalej.
Jesteś gotowa to udowodnić?
Poniżej znajdował się wielki czerwony przycisk z napisem „ZAGRAJ”. Następnie wyświetliło się jeszcze jedno zdanie, sunące po ekranie od prawej do lewej.
Jeśli się odważysz.
Lana wcisnęła guzik – tak samo jak każdy gracz przed nią i każdy po niej. Nie czuła strachu. Nie zawahała się, by rozważyć konsekwencje albo zastanowić się nad pochodzeniem tajemniczej kartki. Po prostu chciała wiedzieć, co będzie dalej.