Читать книгу Wisła Kraków. Sen o potędze - Mateusz Miga - Страница 3

WSTĘP
TA KSIĄŻKA SIĘ NIE UKAŻE

Оглавление

Gdy zaczynałem zbierać materiały do tej książki, nie przypuszczałem, że spotkam się z tak specyficznym odbiorem. Gwoli ścisłości – rozmawiałem w tym czasie z wieloma osobami, które z przyjemnością opowiedziały mi o swoich wspomnieniach związanych z pobytem w Wiśle. Śmiało mogę stwierdzić, że większość osób, z którymi się skontaktowałem, podeszła do mojego projektu z życzliwością. Uznały one, podobnie jak ja, że dzieje Wisły za czasów rządów Tele-Foniki, w okresie, gdy ośmiokrotnie sięgała po tytuł mistrzowski, to po prostu ciekawa historia.

Ale były też inne postawy. Z każdą kolejną rozmową w krakowskim środowisku piłkarskim o mojej pracy robiło się coraz głośniej. Zacząłem odbierać dziwne sygnały. „Daję panu pięć procent szans na to, że ta książka w ogóle się ukaże”, powiedział jeden z rozmówców, który ostatecznie nie udzielił mi wywiadu. Dlaczego? „Chodzi o Bogusława Cupiała. Spytałem jedną z osób z jego otoczenia, czy powinienem udzielać się w tej książce. Stanowczo odradziła, postanowiłem więc nie ryzykować. Wie pan, duży może więcej. W ogóle w środowisku informacja o tej książce została przyjęta bardzo chłodno”, tłumaczył.

Usłyszałem to w momencie, gdy miałem gotową niespełna połowę książki, a w środowisku już wtedy zapanowało przekonanie, że piszę ją tylko po to, by na kilkuset stronach pastwić się nad Bogusławem Cupiałem. Inny rozmówca zgodził się na spotkanie dopiero wtedy, gdy zapewniłem go, że tak nie będzie. „Boję się, że chce pan przedstawić Cupiała w bardzo złym świetle, a ja nie chcę mieć z nim kłopotów”, mówił.

Nie skończyło się na jednej odmowie. „To nie jest dobry moment na taką publikację. Niech się pan dobrze zastanowi nad tym, co pan robi”, argumentowała kolejna osoba, która odmówiła mi wywiadu. Powoli zacząłem uświadamiać sobie, jak silną obawę odczuwają niektórzy ludzie przed właścicielem klubu. „Chodzi o dobre stosunki, o miejsce w loży, o drzwi do Cupiała, które teraz są otwarte, a zaraz mogą się zatrzasnąć”, tłumaczył jeden z moich rozmówców. Od dwóch różnych osób usłyszałem, że książka pisana jest na zlecenie. Kogo? Tego już się nie dowiedziałem.

„Jakbym opowiedział wszystko, co wiem, miałby pan hit XXI wieku, ale nie powiem, bo wolę mieć spokój”, zadeklarował człowiek, który kiedyś należał do zaufanych współpracowników Cupiała.

Najbardziej jednak zaskoczył mnie jeden z byłych prezesów klubu. Spotkał się ze mną, a potem długo i odważnie opowiadał o Bogusławie Cupiale. Dwa miesiące później, gdy książka była niemal gotowa, odpowiedział wreszcie na kolejną prośbę o autoryzację. Po konsultacji z prawnikami wyparł się swoich słów i zażądał, aby zostały usunięte.

Osoby, które odmówiły mi współpracy, miały dla mnie jedną i tę samą radę: „Niech pan namówi do udziału w tym projekcie Bogusława Cupiała”.

Od początku miałem taki zamiar. Uznałem, że pod koniec pracy nad książką, gdy jej ostateczny kształt będzie już dość wyraźnie zarysowany, gdy w głowie będę mieć klarowny obraz wydarzeń ostatnich 17 lat, zwrócę się do Cupiała z prośbą o udzielenie odpowiedzi na najbardziej palące pytania. Uznałem, że kto jak kto, ale właściciel ma wyjątkowo silne prawo do przedstawienia swojego punktu widzenia, do powiedzenia ostatniego słowa, do postawienia kropki nad i. Przecież gdyby nie on, nie miałbym o czym pisać.

Nie liczyłem, że uda mi się uzyskać wypowiedzi Bogusława Cupiała, i… miałem rację. Wszystkie próby dotarcia do właściciela klubu zakończyły się niepowodzeniem. Próbowałem na kilka sposobów, żaden nie okazał się skuteczny, nie mam nawet pewności, czy moja propozycja ostatecznie do niego dotarła, czy przepadła gdzieś po drodze. Próby dodzwonienia się na jego komórkę również spełzły na niczym.

Ostrzegano mnie, zapowiadano, że książka się nie ukaże. A jednak udało się i tak naprawdę nikt, oprócz tych kilku osób, które odmówiły mi współpracy, nie rzucał mi kłód pod nogi.

Wszystkie wypowiedzi zawarte w książce są autoryzowane, chyba że rozmówca autoryzacji nie wymagał.

Wisła Kraków. Sen o potędze

Подняться наверх