Читать книгу Gargantua i Pantagruel - Rabelais François - Страница 37
Księga pierwsza
Żywot wielce przeraźliwy wielkiego Gargantui, ojca Pantagruelowego, niegdy skomponowany przez mistrza Alkofrybasa17, Abstraktora Piątej Esencji
Księga pełna pantagruelizmu18
Rozdział trzydziesty piąty. Jako Gymnastes zgrabnie uśmiercił kapitana Flaczka i innych ludzi Żółcikowych
ОглавлениеUsłyszawszy te słowa, ten i ów zaczął się strachać, żegnać na wszystkie strony znakiem krzyża, mniemając, iż to jest czart przebrany. A jeden z nich, nazwany durny Jasio, kapitan wolnych strzelców, dobył różańca z rozporka i krzyknął wielkim głosem:
– Αγιος ο ζεος229! Jeśliś jest boże stworzenie, mów; jeśli inne, a kysz!
Nie ruszył się z miejsca: zaczem wielu, usłyszawszy to, poczęło się wymykać z kompanii; a Gymnastes wszystko uważał i miał na oku. Wszelako udał, iż zsiada z konia, ale kiedy go już okraczył, obrócił się zgrabnie w strzemieniu, przycisnąwszy mieczyk do boku i podlazłszy pod brzuchem końskim, podrzucił się w powietrze i stanął równymi nogami na siodle, zadkiem do łba końskiego. Po czym rzekł:
– Kuśka mi się przekręciła.
Zaczem jak stał, okręcił się na jednej nodze i obróciwszy się w lewo, siadł tak jak był na początku. Co widząc, rzekł Flaczek:
– Niechże tego hycla kule biją! Tego bym nie uzdolił230.
– G…no – rzekł Gymnastes – pokpiłem ten skok; muszę poprawić.
Zaczem, obracając się w prawo, powtórzył młynka jeszcze zgrabniej i z jeszcze większym zamachem. Następnie wsparł się prawym kciukiem na łęku i podniósł się w powietrze, utrzymując całe ciało wytrzymałością onego kciuka i tak okręcił się trzy razy: za czwartym wygiął się, nie opierając nigdzie i znalazł się między uszami konia, trzymając całe ciało w powietrzu na lewym kciuku i tak uczynił młynka; następnie, uderzywszy prawą dłonią na płask w środek siodła, wziął taki rozmach, iż usiadł na zadzie jakoby damską modą.
To uczyniwszy, okrążył prawą nogą siodło i usadowił się jak do jazdy, wszelako na samym zadzie.
– Ba – rzekł – lepiej mi będzie posiąść się pomiędzy łęki.
Zaczem wspierając się na obu kciukach, wywinął się zadem nad głowę i znalazł się między łękami w statecznej posturze; następnie jednym susem uniósł się całym ciałem w powietrze, stanął równymi nogami na siodle i okręcił się więcej niż sto razy, rozkrzyżowawszy ramiona i krzycząc na całe gardło:
– Wściekam się, diabły, wściekam się, szaleję, trzymajcie mnie diabły, trzymajcie, trzymajcie.
Podczas gdy on wydziwiał takie sztuki, tamte ciury w wielkim osłupieniu szeptały jeden do drugiego:
– Bodajeś jadł psie g…no, toć to bies albo czort przebrany. Ab hoste maligno libera nos Domine231!
I umykali drogą, obzierając się za siebie jak pies, gdy umyka ze sztuką drobiu.
Wówczas Gymnastes, widząc swą przewagę, zsiada z konia, dobywa miecza i z wielkim impetem naciera co na znamienitszych, kładąc ich pokotem, raniąc, siekąc, mordując, bez żadnego oporu z ich strony. Mniemali bowiem, że mają z diabłem do czynienia, tak z powodu owych przedziwnych sztuk, na które patrzyli oczyma, jak z odezwania Flaczka, który go zwał „biednym czortem”. Sam jeno Flaczek próbował mu podstępnie rozpłatać głowę mieczem, ale dobra stal na hełmie nie puściła; zasię tamten, okręciwszy się, natarł na Flaczka i gdy ów parował cios od góry, przeciął mu jednym zamachem żołądek, jelita i kawał wątroby: zaczem Flaczek padł na ziemię i padając, oddał więcej niż cztery miski zupy i duszę zamieszaną w tę zupę.
Następnie Gymnastes pomyślał o odwrocie, uważając, że niedobrze jest nadto kusić szczęście i że przystoi rycerzowi z uszanowaniem traktować pomyślną fortunę, nie trapiąc jej ani molestując. Siadłszy tedy na koń, spiął go ostrogą i pognał prosto ku dziedzinie Wogeńskiej, a Smaczek za nim.
229
Αγιος ο ζεος (gr.) – Bóg jest święty! [przypis tłumacza]
230
uzdolić – zdołać (coś zrobić). [przypis edytorski]
231
ab hoste maligno libera nos Domine (łac.) – od wroga złośliwego uwolnij nas, Panie. [przypis edytorski]