Читать книгу Jak zrobić statek kosmiczny. - Stephen Hawking - Страница 5
Przedmowa
ОглавлениеRichard Branson
Niejeden wielki przełom, ale i niejedną gałąź przemysłu zawdzięczamy nagrodom. Ustanowiona przez brytyjską komisję parlamentarną w 1714 roku Longitude Prize doprowadziła ostatecznie do uratowania zarówno licznych statków, jak i życia wielu marynarzy. Wiedziałem, że nagrody mogą zdziałać niewiarygodnie dużo dobrego, zanim jeszcze przyszedł do mnie Peter Diamandis w sprawie finansowania jego fundacji XPRIZE. Gdy przedstawił mi swoją ideę nagrody w wysokości 10 milionów dolarów, której celem byłoby zachęcenie niewielkich grup do zajęcia się technicznymi aspektami podboju przestrzeni kosmicznej, wewnętrzny instynkt nakazywał mi, bym powiedział „tak”. W końcu nieprzypadkowo nadano mi przydomek „Dr Yes”, a w owym czasie przechodziłem wręcz samego siebie, wydając pieniądze wcześniej, niż dostałem je do ręki. Ale z jakichś niewiadomych powodów z moich ust padło stanowcze „nie”!
Zanim spotkaliśmy się ponownie pod koniec lat 90. XX wieku, odbyłem sporo podróży w różne miejsca, odwiedzając ludzi, którzy twierdzili, że są w stanie polecieć w kosmos. Na ogół okazywało się, że chodzi o przedsięwzięcia kategorii „ojciec z synem”, które miały wprawdzie szeroko zakrojone plany, lecz, jak dotąd, nie zbudowały niczego konkretnego. Jednym z nich była rakieta na pustyni Mojave w Kalifornii o nazwie Roton, co do której zapowiadano, że „wyprze NASA z rynku”. Jednak okazała się niesterowna i według mnie stanowiła duże zagrożenie. Szukałem zatem dalej.
Kosmos to było coś, o czym marzyłem od kilkudziesięciu lat. Mam wyraźnie w pamięci, jak siedziałem z mamą, tatą i dwiema siostrami, oglądając lądowanie Apolla 11 na Księżycu. Miałem dziewiętnaście lat i wpatrywałem się jak urzeczony we wspaniałych mężczyzn, którzy stąpali po innym globie. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że jeszcze za mojego życia poza ziemską atmosferę polecą zwyczajni ludzie. Ale mijały kolejne dziesięciolecia, a żadne z państw nie kwapiło się, by wysłać w kosmos zwykłych członków społeczeństwa. W 1999 roku zarejestrowałem Virgin Galactic jako nazwę firmy, wierząc, że wcześniej czy później nadarzy się okazja, by mogła ona rozpocząć działalność.
Z Burtem Rutanem, dobrze już znanym w środowisku aeronautycznym, współpracowałem wówczas przy realizacji projektu balonowego o nazwie Earthwinds. Nasz mały zespół próbował dokonać pierwszego okrążenia kuli ziemskiej balonem bez międzylądowania. Burt, który miał swój warsztat na pustyni Mojave, pomagał przy budowie kapsuły. Parę lat później, kiedy znów pracowaliśmy z Burtem oraz z łowcą przygód, Steve’em Fossettem, w Virgin Atlantic nad GlobalFlyerem, samolotem, którym mógłby bez lądowania oblecieć świat, Burt powiedział mi, że właśnie buduje coś „jeszcze bardziej fascynującego”. Okazało się, że w tajemnicy konstruował statek kosmiczny w nadziei zdobycia wyznaczonej przez Petera nagrody w wysokości 10 milionów dolarów. Pomyślałem sobie wtedy: „To może być spełnienie mojego marzenia”. Jeśli ktokolwiek jest w stanie tego dokonać, to tylko Burt.
Opowieść o Peterze Diamandisie, Burcie Rutanie, Paulu Allenie oraz grupie tęgich umysłów i szalonych marzycieli — używam tutaj słowa „szalony”, by wyrazić swój podziw — jest zarówno zajmująca, jak i inspirująca. Mówi ona o punkcie zwrotnym w dziejach ludzkości, kiedy to przedsiębiorcze jednostki uzyskały szansę na zrobienie czegoś, co dotychczas mogło być realizowane jedynie przez poszczególne państwa. Niezależnie od tego, czy masz dziewięć czy dziewięćdziesiąt dziewięć lat, Czytelniku, ta książka zawładnie twoją wyobraźnią. Opisane są w niej pełne dramatyzmu wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni wielu lat oraz niepospolici ludzie. Jest w niej wiele momentów przepełnionych adrenaliną i skrajnymi emocjami, których doświadczyłem osobiście i których nigdy nie zapomnę. Na wspomnienie ich heroiczności łzy napływają mi do oczu. Czuję się zaszczycony, że byłem częścią tej wspaniałej historii, która zmieniła zasady gry.
Zasady są po to, by je łamać. Porzuciłem szkołę w wieku szesnastu lat, by wraz z innymi wydawać czasopismo „Student”, które chciało zmieniać świat. Trwała wojna wietnamska i ja chciałem być jedną z osób, które doprowadzą do jej zakończenia, mieć w tym swój drobny udział. Nie zależało mi na tym, by robić pieniądze bądź zostać przedsiębiorcą. W Virgin zajmowaliśmy się początkowo wysyłkową sprzedażą płyt, następnie przekształciliśmy się w sklep z płytami i studio nagraniowe. Nie minęło wiele czasu, a największe postacie świata muzyki gremialnie zgłaszały się do nas, by nagrać swoje utwory. Podpisawszy kontrakty z Sex Pistols i Rolling Stones, staliśmy się największą niezależną wytwórnią na świecie. Nikt nie sądził, że coś takiego jest możliwe. Podczas próby przepłynięcia Atlantyku w jak najkrótszym czasie za pierwszym razem zatopiliśmy naszą łódź, lecz za drugim pobiliśmy rekord. Gdy usiłowaliśmy przelecieć Atlantyk balonem, również udało nam się to dopiero za drugim razem. Uczymy się poprzez działanie, upadając i podnosząc się. W gruncie rzeczy nie ma zbytniej różnicy między byciem poszukiwaczem przygód a przedsiębiorcą. Przedsiębiorca dąży do tego, by osiągnąć jak najwięcej w obranym kierunku, starając się zabezpieczyć na najgorszą ewentualność; podobnie, poszukiwacz przygód dąży do tego, by dojść jak najdalej w obranym kierunku, starając się zabezpieczyć na najgorszą ewentualność — która może oznaczać utratę życia.
Czytając książkę Julian Guthrie, poznacie ludzi, którzy stawiali sobie ogromne, na pozór nierealistyczne cele, a następnie osiągali je z naddatkiem. Bez Petera, który jest jedynym w swoim rodzaju człowiekiem, komercyjne loty kosmiczne po prostu nie doszłyby do skutku. Po części w konsekwencji ustanowienia nagrody XPRIZE zainwestowano miliardy dolarów w komercjalizację przestrzeni kosmicznej. Pomimo że początkowo nie wsparłem moimi dolarami jego nagrody, to dzięki nim powstała Virgin Galactic, która stanowiła spełnienie marzeń żywionych przeze mnie i przez mnóstwo innych osób, oraz, jak przeczytacie w tej książce, na zawsze pozostanie kojarzona z Peterem i XPRIZE. Gdybym powiedział „tak” Peterowi podczas owych pierwszych spotkań, kiedy to namawiał mnie do sfinansowania nagrody, nie wiem, czy faktycznie ja sam wszedłbym w kosmiczny biznes. W ten sposób, zamiast wydać 10 milionów dolarów na ufundowanie XPRIZE, ostatecznie przeznaczam teraz pół miliarda dolarów na komercyjne wykorzystanie efektów, jakie ona przyniosła!
Naszym celem w Virgin Galactic jest wyjście w kosmos, aby odmienić nieodwołalnie świat. Obejmuje to spełnienie marzeń tysięcy ludzi na całym świecie o ujrzeniu majestatycznego piękna naszej planety z oddali oraz gwiazd w całej ich wspaniałości. Jesteśmy przekonani, że doświadczenie to przyniesie niezliczone korzyści i chcielibyśmy, by każdy kraj na Ziemi, a nie tylko grupa uprzywilejowanych, miał swoich własnych astronautów.
Historia XPRIZE stanowiła dramatyczne preludium do wielu następnych epizodów z udziałem po części tych samych ludzi, których — podobnie jak mnie i Paula Allena — zainspirowała. Przygotowania do realizacji naszego projektu komercyjnych lotów kosmicznych zajęły więcej czasu i były bardziej żmudne, niż przypuszczaliśmy. Niemniej godziliśmy się i na związane z nim ryzyko, i na czasochłonność, gdyż inaczej loty w kosmos byłyby dostępne zaledwie dla garstki dzielnych pilotów. Jedną z myśli przewodnich tej książki — oraz mojej osobistej filozofii — jest dewiza: „W życiu należy spoglądać do przodu i w górę”.
Sir Richard Branson
założyciel Virgin Group,
autor bestsellerowych książek,
przedsiębiorca i filantrop
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki