Читать книгу Antybrat - Tijan Meyer - Страница 11

ROZDZIAŁ 10

Оглавление

Wjechaliśmy na parkingu country clubu i zajęliśmy miejsce pomiędzy ferrari a porsche.

– No tak. Dalej nienawidzę tego miejsca – mruknął Caden.

– Naprawdę tu pracowałeś?

– Na pierwszym roku studiów. Kumpel mojego ojca jest właścicielem.

– To co się stało, że przestałeś?

Wyjął kluczyki ze stacyjki i sięgnął do klamki, ale zatrzymał się i spojrzał na mnie.

– Nie cierpię sztucznych ludzi. A zgadnij, jakie towarzystwo przyłazi do country clubów.

Wysiadł z auta i ruszył w stronę wejścia.

Nie zdążyłam się nawet roześmiać. Zgadzałam się z nim. Był już na środku parkingu, gdy ja dopiero wygramoliłam się z wozu. Pobiegłam za nim i dogoniłam go na chodniku, ale on zamiast wejść głównymi drzwiami, okrążył budynek i dotarliśmy pod drewniane patio. Siedziało na nim mnóstwo ludzi – jedli, pili, gadali. Caden przepchnął się pomiędzy stolikami i zaczął schodzić po schodach. Zatrzymałam się parę stopni za nim, żeby zobaczyć, dokąd w ogóle idziemy.

Trzy baseny lśniły u podnóża wzgórza, połączone leniwie płynącą rzeką. Caden ruszył w stronę środkowego basenu, a ja zauważyłam Marcusa, Avery i innych ludzi z college’u, którzy brali udział w akcji charytatywnej. Rozglądałam się dalej, szukając Kevina. Znalazłam go.

Stał przy trzecim basenie, który był stosunkowo opustoszały. Pluskało się w nim tylko parę kobiet, a jakiś facet robił okrążenia. Mój przybrany brat stał pod palmą, przy której rósł rząd krzewów, a za jego plecami biegła ścieżka. Sprawiał wrażenie, jakby się ukrywał, ale kiepsko mu to wychodziło. Po chwili czyjaś ręka złapała go za policzek.

Poczułam ukłucie w piersi. Spojrzałam w stronę Cadena. Zbliżał się do stolika, przy którym siedział Marcus.

Nie wiedziałam, kto stoi z Kevinem pod palmą, ale mogłam się domyślać, że imię tej osoby zaczyna się na literę M i rymuje ze słowem „szparagi”.

Ruszyłam w ich kierunku, ale Avery zatarasowała mi drogę.

– Hej. – Wyciągnęła rękę, wskazując Cadena i Marcusa. – Co tam się dzieje? On wygląda na wkurzonego.

W tej chwili Caden był moim najmniejszym problemem.

– Nie wiem. Muszę, yyy… iść do toalety. – Rozejrzałam się dookoła. – Jak tam dojść?

Uniosła wysoko brwi i cofnęła się o krok.

– Gdybyś naprawdę chciała pójść do toalety, poszłabyś poszukać jej w środku, bo zwykle tam znajdują się takie miejsca. – Przyjrzała mi się uważnie. – Co się z tobą dzieje?

Byłam fatalną aktorką. Przewróciłam oczami.

– Dobra. Rozgryzłaś mnie. Popatrz. – Skinęłam głową w stronę Kevina.

Zerknęła na niego i wciągnęła głośno powietrze. Stanęła obok mnie i potrząsnęła głową.

– Co za idioci. Przecież tu są Caden i Marcus. Nie mam pojęcia, co Marcus w niej widzi. Ona ma jakąś magiczną waginę czy coś w tym stylu? – Westchnęła. – To znaczy, potrafi być naprawdę fajną, rozrywkową laską, ale i tak tego nie ogarniam. Serio.

Znowu ruszyłam do przodu.

– Zaraz z tym skończę.

– Czekaj. – Avery chwyciła mnie za rękę. – Po co?

– Jak to po co?

Wskazała na Kevina i Maggie, którzy teraz się całowali. Albo przynajmniej tak to wyglądało. Jego głowa lekko się poruszała. Poczułam w środku ostre ukłucie. Przypomniałam sobie, jak tamtej nocy robił ze mną to samo.

– Pomyśl o tym – powiedziała Avery. – I tak ich zaraz nakryją. To znaczy, oni są na tyle głupi, żeby się lizać w biały dzień, prawie na oczach Marcusa i jego brata, którzy za chwilę ich zobaczą. To nieuniknione. – Ściszyła głos. – Więc nie mieszaj się do tego.

– To znaczy, mam pozwolić, żeby zmasakrowali Kevina?

– Nie. Niech się stanie, co ma się stać. Nie chroń go. Ani jej. – Prychnęła, przeczesując włosy. – Oni na to nie zasługują. Uwierz mi.

Korciło mnie, żeby jednak wkroczyć do akcji. Znowu poczułam usta Kevina na moich wargach, jego dłonie na mojej skórze, jego ciało napierające na mnie. Przetoczyła się przeze mnie fala zmysłowych doznań, ale wmawiałam sobie, że są bez znaczenia. Zacisnęłam zęby. Musiałam zapanować nad tęsknotą, która dręczyła mnie od czasu tamtej wspólnej nocy.

Antybrat

Подняться наверх