Читать книгу Antybrat - Tijan Meyer - Страница 7

ROZDZIAŁ 6

Оглавление

Caden vel Dupek jeździł land roverem.

Nie wiem, jakiego wozu się spodziewałam, ale raczej nie takiego.

Otworzyłam drzwi i zaskoczona zamarłam, podziwiając nieskazitelną czystość wnętrza.

Caden już wsiadł do środka.

– Tylko nie mów, że nie lubisz skórzanych foteli.

– Ale masz tu czysto.

– Prawda?

Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale krzyknęłam:

– Ta-daa! – I uniosłam ręce, jakby otwarto przede mną bramy niebios. „Raz się żyje!” – pomyślałam, słysząc w głowie chór i orkiestrę. A potem opuściłam ręce i zamarłam.

Caden przekręcił głowę i spytał:

– Dużo wypiłaś?

Chyba za dużo. Wzruszyłam ramionami i wsiadłam do samochodu.

– Wybacz. Jestem po prostu zaskoczona – wyjaśniłam, gdy ruszyliśmy. – W aucie Kevina zawsze jest syf. Pod przednim fotelem, gdzie powinnam trzymać nogi, zrobił sobie śmietnik. Wszystko tam wrzuca. Zawsze muszę odgarnąć butem stertę śmieci, żebym w ogóle mogła wsiąść.

– Nie sprząta dla ciebie?

Znowu wzruszyłam ramionami.

– Nie, tylko dla dziewczyn, z którymi się spotyka.

– A dla swojej mamy?

– Jeśli razem gdzieś jadą, to biorą jej auto. Więc nie. Tylko dla dziewczyn – paplałam, siedząc na dłoniach.

Caden zauważył moją dziwną pozycję.

– Co robisz?

– Siadam w taki sposób , kiedy czuję, że gadam rzeczy, których nie powinnam. Chodzi o nerwy. – Zamrugałam, spoglądając na niego. – Przy tobie się denerwuję. Chociaż wolę to od bycia wkurzoną.

– A ja ciebie wkurzam?

Jednocześnie pokiwałam głową i wzruszyłam ramionami.

– Wcześniej tak było, ale nie wiem dlaczego. Chyba po prostu taki jesteś. W myślach nazywam cię Dupkiem.

– Że co? – Zatrzymaliśmy się na światłach. Odwrócił się do mnie. – Przecież nic ci nie zrobiłem.

Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie i się wzdrygnęłam. Usłyszałam echo słów, które wtedy powiedział.

– „Stało się coś?”. To nie była najbardziej taktowna rzecz, jaką można powiedzieć dziewczynie, której ktoś złamał… – Ugryzłam się w język.

Boże, prawie się wygadałam.

– To znaczy… – Nie wiedziałam, jak to zatuszować. Traciłam panowanie nad sobą przez alkohol. Nie mogłam nawet skierować rozmowy na inny temat, więc po prostu siedziałam cicho.

Zapaliło się zielone światło. Znowu ruszyliśmy. Caden zerknął na mnie z ukosa.

– Chciałaś powiedzieć, że to nie była najbardziej taktowna rzecz, jaką można powiedzieć dziewczynie ze złamanym sercem? Dobrze zrozumiałem?

– Nie. – Tak. Niestety tak.

Westchnął i skręcił. Ujrzałam w oddali dach mojego akademika.

– Tak myślałem – powiedział.

Wiedział, że kłamię. Wiedział o mnie dużo więcej, niż mi się wydawało. I nic nie mogłam na to poradzić. Wezbrała we mnie panika, gdy sobie wyobraziłam, jak wkurzony będzie Kevin. Przecież go kryłam. Liczył na mnie, a ja wygadałam się komuś, kto był jego wrogiem albo rywalem. Albo bratem jego wroga lub rywala, czy coś w tym stylu.

Kevin zawsze miał wrogów. Tylko że tamci, którzy chcieli skopać mu tyłek, z reguły byli chłopakami dziewczyn, z którymi się umawiał – ale z innych szkół. Musiał posiadać jakiś instynkt samozachowawczy, skoro w liceum nie kombinował z dziewczynami, które miały silnych chłopaków. Uświadomiłam też sobie, że zawsze wybierał dla siebie kolegów większych niż on sam. Było parę groźnych sytuacji, kiedy ktoś chciał go pobić, ale gdy tylko zjawiała się jego ekipa, wszystko się uspokajało. Przeciwnik grzecznie się ulatniał albo Kevin miał okazję się ewakuować.

– Hmm.

– Co to za „hmm”? – spytał Dupek.

– Słucham? – Zerknęłam na niego. Znowu mnie obserwował.

Dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy już przy moim akademiku. Zaparkował tuż pod głównym wejściem.

– Nieważne. Dzięki za podrzucenie. – Zaczęłam odpinać pasy, ale on złapał mnie za rękę i powstrzymał.

– Zaczekaj chwilę.

Boże. Przełknęłam ślinę. Dotyk jego dłoni przyprawił mnie o przyjemny dreszcz. Wąż wytatuowany na jego ręce znajdował się tak blisko mnie… Odsunęłam się od niego. „Co to było?” Dupek zaczął coś mówić, więc próbowałam się skupić. Wszystkie zmysłowe doznania i emocje, które wywołał we mnie, musiały zostać ujarzmione. Całkowicie. Jak najszybciej.

– Co? – spytałam.

Pokręcił głową ze zirytowaną miną. Uniósł ręce, jakby w geście kapitulacji, po czym rozparł się na siedzeniu, prawie w teatralnym stylu.

– Nie zrobię ci krzywdy. Chcę pogadać o twoim bracie.

Zaczerwieniłam się. Podwiózł mnie do akademika i domyślił się, że kłamałam na temat Kevina. Musiałam więc przynajmniej go wysłuchać. Puściłam klamkę i oparłam się o fotel.

– Okej.

– Okej?

Przytaknęłam.

– Tak. Okej. – Uciekłam wzrokiem w bok. – Wiem, że nie chciałeś mi nic zrobić.

Czekał, wpatrując się we mnie. Prawie znowu oblałam się rumieńcem. Nie patrzyłam na niego, ale czułam na sobie jego wzrok. Zachowywał się tak, jakbym była dzikim zwierzęciem, które tylko czeka na odpowiedni moment, żeby się rzucić do ucieczki. Nie zamierzałam jednak tego zrobić. Miałam w sobie odrobinę przyzwoitości, mimo że zachowywałam się jak kretynka. Ale to jego wina. To przez niego przypominałam nerwowego nietoperza ze wścieklizną. W obecności innych ludzi tak się nie zachowywałam. Byłam normalną, zdrową osobą. A nawet, do cholery, nudziarą. Ale nie w towarzystwie Dupka Cadena, który – ta myśl zaczynała się pojawiać w mojej głowie – może wcale nie był takim dupkiem. W każdym razie już się tak nie zachowywał. A może nie był taki nawet wtedy, gdy ochrzciłam go Dupkiem. To ja zachowywałam się dziwacznie, a on jedynie zapytał, czy coś się stało.

Gdyby jakaś dziewczyna zadała mi to pytanie, zupełnie bym je olała. Tylko że stało się inaczej. Takie słowa w ustach faceta, który był silny, muskularny, przystojny, pewny siebie… cholera, to było co innego! Caden emanował tym wszystkim, a przy okazji był taki seksowny i pociągający. A ja nie mogłam uwierzyć, że w ogóle myślę o takich rzeczach.

Zerknęłam na niego.

– O co chciałeś zapytać? – Zdradziecki rumieniec zaczął wpełzać na moją szyję. Modliłam się w duchu, żeby nie dotarł do twarzy.

– Dlaczego kryjesz swojego brata? – spytał łagodniejszym głosem.

– Chciałeś powiedzieć: twojego kumpla z bractwa.

Nic nie odrzekł, jedynie zacisnął szczękę.

– Nie mogę odpowiedzieć. – „Nie mogę powiedzieć tego, co chcesz usłyszeć”. – Umówmy się, że zabrania mi tego lojalność wobec mojej rodziny.

– Więc naprawdę go kryjesz?

Wstrzymałam oddech.

– Co?

Pochylił się w moją stronę.

– Był wtedy z Maggie?

Próbował mnie wybadać. Nie miał pewności, jak naprawdę wtedy było. Postanowiłam, że nie odpowiem. Nie zamierzałam się pogrążać.

Znowu złapałam klamkę.

– Dzięki, że mnie podwiozłeś. To miłe z twojej strony.

– Zaczekaj.

Otworzyłam drzwi i wygramoliłam się z samochodu, a potem ruszyłam w stronę akademika, żeby jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.

Caden uchylił szybę w aucie i zawołał:

– On nie jest tego wart!

Oddaliłam się od niego już o parę metrów, ale zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę. Przeszył mnie ostrym spojrzeniem.

– Bez względu na to, jakie masz powody, żeby być wobec niego lojalna, on nie odwzajemniłby twoich uczuć – oświadczył z przekonaniem, jakby nie miał w tej sprawie najmniejszych wątpliwości.

Wiatr przybrał na sile, przyprawiając mnie o dreszcz.

– O czym ty mówisz?

Zapalił silnik swojego land rovera.

– On by ci nie pomógł. Tacy jak on nigdy tego nie robią.


Gdy dotarłam na górę, z pokoju Avery wychodziła Claudia.

Obrzuciła mnie spojrzeniem.

– Wróciłaś.

Nie uśmiechnęła się na powitanie. Ja też nie.

– Tak.

– Posłuchaj – zaczęła, idąc w moją stronę z dłońmi wetkniętymi do tylnych kieszeni. – Avery była twoją „dwójką” i… cóż, wkurzyła się. W ubiegłym roku chodziła z Marcusem. Zerwali ze sobą, a dwa miesiące później on zaczął kręcić z Maggie. – Z wyraźną pogardą dodała: – Nie mam pojęcia, czemu Avery ciągle twierdzi, że przyjaźni się z Maggie. Przecież to zdzira.

Zmarszczyłam czoło. Co miałam odpowiedzieć?

– Żal mi Avery, ale słyszałam, że wy nie zostawiacie swoich koleżanek. A mnie zostawiłyście.

Claudia wpatrywała się we mnie.

Ja też nie spuszczałam z niej wzroku.

Powinna jakoś zareagować, ale nic takiego się nie stało. Wszystko jednak zrozumiałam. Nie zamierzała przepraszać, a ja nie byłam jej przyjaciółką. Pokiwałam powoli głową.

– No dobra.

Wzruszyła ramionami.

– To nie było nic osobistego – powiedziała.

Znalazłyśmy się w impasie. Miałam dwie możliwości. Mogłam ją olać i udawać, że wszystko jest spoko. Albo zrobić coś przeciwnego. Westchnęłam.

– Było – odparłam, wybierając drugą opcję.

– Co?

– To było osobiste. – Przytknęłam dłoń do piersi. – Chodziło o mnie. Zostawiłyście mnie. Specjalnie.

– Posłuchaj. Avery jutro cię przeprosi. Odholowałyśmy ją do pokoju. Teraz śpi. Ale jeśli lubisz się bawić w takie głupoty, to poczekaj do jutra.

Spojrzała ponad moją głową. Wyprostowała się, jakby chciała odejść. Nie mogłam jej na to pozwolić.

Zrobiłam krok w bok, żeby zagrodzić jej drogę. Znowu na mnie popatrzyła. Żałosny półuśmieszek zniknął z jej twarzy.

– Co?

Claudia była starsza ode mnie. W dodatku tak naprawdę jej nie znałam. Avery też była mi obca, ale coś we mnie pękło. Nie mogłam pozwolić, żeby ktoś źle mnie traktował. Wzięłam głęboki wdech, zbierając się na odwagę.

– Posłuchaj – powiedziałam. – Avery może jutro mnie przeprosić, ale ty jesteś pierwszą osobą z jej ekipy, na którą wpadłam. Jakoś trudno mi uwierzyć, że po prostu o mnie zapomniałyście. Nie zostawiłyście mnie tam przez przypadek.

Claudia zmrużyła oczy.

– Nawet jeśli jutro usłyszę przeprosiny od Avery – mówiłam dalej – to jednak ty nie sprawiasz wrażenia, jakby było ci przykro. Dlatego zastanawiam się, czy nie masz ze mną jakiegoś problemu.

Co we mnie wstąpiło? Przecież zwykle byłam raczej typową mimozą, a nie osobą konfliktową.

Claudia założyła ręce na piersi.

– Jak tutaj wróciłaś?

To wszystko, co miała do powiedzenia? Przekrzywiłam głowę i odparłam:

– Ktoś mnie podwiózł.

Uniosła lewą brew.

– Zabrałaś się z kimś autem?

Przytaknęłam.

– Nie wszyscy o mnie zapomnieli – prychnęłam, przewracając oczami.

– Kto to był?

– Brat Marcusa.

Wytrzeszczyła oczy.

– Caden?

Może był wobec mnie dupkiem, a może nie – w tej chwili miałam mętlik w głowie, jeśli chodzi o tę kwestię – ale fajnie było ujrzeć zaskoczenie malujące się na buźce Claudii.

– Tak.

– Jesteś pewna? – spytała z niedowierzaniem. – Nie chcę być wredna, ale wszyscy tutaj znają Cadena i wiedzą, że nie zadaje się z dziewczynami takimi jak ty.

Nie chciałam w to wnikać, lecz nie mogłam się powstrzymać.

– Takimi jak ja?

– Tak. – Uśmiechnęła się złośliwie. – Takie panny nikt. Świeżaki, których nikt nawet nie zauważa.

– On jest na czwartym roku? – spytałam, z trudem poruszając ustami.

– Na trzecim. Ale to bez znaczenia. On jest znany z różnych rzeczy, jeśli wiesz, co mam na myśli. Trudno mi uwierzyć, że po prostu podrzucił cię do domu. Jak go zachęciłaś? Zrobiłaś mu laskę?

– Po co? Ty zwykle to robisz, żeby ktoś cię podwiózł? – Zrobiłam krok w jej stronę. – To sugerujesz?

– Sugeruję, że to może byłby jedyny sposób, żeby ktoś taki jak on zwrócił uwagę na kogoś takiego jak ty.

Jezu. Claudia naprawdę była suką.

– Myślałam, że jesteście miłe. – Pokręciłam głową. – I to jest w tym wszystkim najgorsze. Uważałam, że jesteście fajne. Lubiłam Avery.

Claudia nie była jedyną osobą, która potrafiła być zimna. Chcąc okazać jej moją niechęć, dorzuciłam lodowatym tonem:

– Szkoda, że tak wyszło. Szkoda, że taka jesteś.

Do tej pory wyglądała na znudzoną tą rozmową, ale teraz nagle się ożywiła.

– Czekaj. Chodzi o to, że Kevin i Caden to kumple z bractwa.

A więc problemem był mój przybrany brat?

Podeszłam pod ścianę i oparłam się o nią. Miałam zamiar dalej się kłócić z Claudią, gwiżdżąc na wszelkie konsekwencje.

– A co Kevin ma z tym wspólnego?

– Caden był dla ciebie miły właśnie z powodu Kevina. To dlatego podwiózł cię do akademika. A nie z tego powodu, że jest tobą zainteresowany czy coś w tym stylu. – Znowu otaksowała mnie wzrokiem. – Dalej nie rozumiesz, czemu się tak zdziwiłam? – Zaśmiała się i wyminęła mnie. – Zrób jutro piekło Avery. Będzie ci się podlizywała, bo w przeciwieństwie do mnie z jakiegoś głupiego powodu cię lubi. Baw się dobrze!

Zostawiła mnie samą na korytarzu, z uczuciem pustki w środku.

I znowu nie miałam żadnych przyjaciół. Cudownie.

Antybrat

Подняться наверх