Читать книгу Mąż i żona - Уилки Коллинз - Страница 3
PROLOG: IRLANDZKIE MAŁŻEŃSTWO CZĘŚĆ PIERWSZA.
WILLA W HAMPSTEAD I
ОглавлениеPewnego letniego poranka ponad trzydzieści lat temu w kajucie statku pasażerskiego należącego do Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, który miał właśnie wypłynąć z Gravesend do Bombaju, dwie dziewczyny płakały gorzkimi łzami.
Obie liczyły sobie tyle samo lat – osiemnaście. Od dzieciństwa były bliskimi i serdecznymi przyjaciółkami ze szkolnej ławy. Teraz rozstawały się po raz pierwszy i to, być może, na zawsze.
Jedna miała na imię Blanche, druga – Anne.
Obie pochodziły z ubogich rodzin, obie były praktykantkami w szkole i obie miały odtąd same zarabiać na chleb. Pod względem osobistym i społecznym były to jedyne podobieństwa, jakie je łączyły.
Blanche była zaledwie przeciętnie atrakcyjna i przeciętnie inteligentna. Anne za to niespotykanie piękna i niespotykanie uzdolniona. Rodzice Blanche byli ludźmi szlachetnymi, mającymi na względzie przede wszystkim zabezpieczenie przyszłości dziecka. Rodzice Anne byli bezduszni i zdemoralizowani. Jeśli chodzi o córkę, myśleli tylko o tym, jak najkorzystniej spieniężyć jej urodę i talenty.
Dziewczęta wchodziły w życie w zupełnie różnych okolicznościach. Blanche płynęła do Indii, aby zostać guwernantką w domu pewnego sędziego i pozostawać pod opieką jego żony. Anne miała zostać w kraju, dopóki nie nadarzy się okazja wysłania jej tanio do Mediolanu. Tam, wśród obcych, miała doskonalić się w sztuce aktorskiej i wokalnej, a po powrocie do Anglii przynieść swojej rodzinie fortunę, występując na scenie.
Takie to perspektywy rysowały się przed każdą z dziewcząt, gdy siedziały złączone w mocnym uścisku w kajucie statku i gorzko płakały. Wypowiedziane szeptem słowa pożegnania – przesadne i spontaniczne, jak to u dziewcząt bywa – w obu przypadkach płynęły prosto z serca.
– Blanche! Może w Indiach wyjdziesz za mąż. Skłoń męża, aby zabrał cię z powrotem z Anglii.
– Anne! Może zbrzydnie ci scena. Jeśli tak, wyjedź do Indii.
– W Anglii czy w świecie, zamężne czy nie, spotkamy się, kochana, choćby miało minąć wiele lat, na zawsze połączone tą samą dawną miłością jako przyjaciółki, które sobie pomagają, i siostry, które sobie ufają! Ślubuj, Blanche!
– Ślubuję, Anne!
– Z całego serca i duszy?
– Z całego serca i duszy.
Okręt rozwinął żagle i zaczął kołysać się na wodzie. Koniecznym było odwołać się do autorytetu kapitana, aby można było rozdzielić dziewczęta. Kapitan interweniował łagodnie, ale stanowczo.
– Chodź, moja droga – rzekł, obejmując Anne ramieniem – zdaj się na mnie! Sam mam córkę.
Głowa Anne opadła na ramię kapitana. Ten osobiście wsadził ją do szalupy. Pięć minut później statek zaczął odpływać, szalupa dobiła do pomostu cumowniczego, a dziewczęta miały na długie lata zniknąć sobie z oczu.
Było to latem 1831 roku.