Читать книгу Dziewczyna bez makijażu - Zuzanna Arczyńska - Страница 11
10
ОглавлениеW dniu ślubu, nawet najskromniejszego, zawsze jest urwanie głowy. Choćby wszyscy starali się dopiąć każdy szczegół, nerwowa atmosfera i tak powoduje niepotrzebne spięcia. Starając się zrobić dobrze to, co trzeba, czasem po prostu przeginamy, więc nam nie wychodzi. Zwykły stres. A jeśli jeszcze ślub ma być prawdziwy, a małżeństwo zupełnie fikcyjne, można się spodziewać, że po drodze przydarzy się kilka niespodzianek.
Topolow chodził po domu i podziwiał, jak Karina ogarnia troje dzieci. Najmłodsza najbardziej potrzebowała matczynej uwagi, pałętała się pod nogami i przeszkadzała dopóty, dopóki matka nie wymyśliła jej zajęcia. Kazała jej kroić owoce i wrzucać do miski, dała deskę i nie bardzo ostry nóż. Halinka nie wiedziała jeszcze, dla kogo przygotowuje owocową sałatkę, ale zaangażowała się i nie przeszkadzała podenerwowanej mamie. Gdy pojawiła się Tania z narzeczonym Fatinem, szybko podbiła serce dziecka. Siostra pana młodego usiadła przy stole i podziwiała, jak maluch sprytnie sobie radzi, kanciasto obierając jabłka i gruszki, dzieląc mandarynki na cząstki i odrywając kulki winogron.
W tym czasie śniadanie zostało już zjedzone. Angelika pojechała do fryzjera na ostatnią poprawkę przed ślubem, a potem do kosmetyczki na umówiony makijaż. Alosza, Jewgienij i Fatin zaraz po śniadaniu zniknęli w gabinecie za salonem. Oczywiście ich wyjście zostało natychmiast dostrzeżone przez Galę, gdy już podzieliła owoce do pucharków, udekorowała bitą śmietaną w spreju, która niemal natychmiast zaczęła spływać, i z wetkniętymi widelczykami, bez pytania o zgodę, poszła dostojnym krokiem z tacą w rękach do gabinetu, by ugościć panów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie wróciła. Usiadła na kolanach Aloszy i wydawała się przysłuchiwać prowadzonej po angielsku rozmowie. Karina w obawie, że córka przeszkadza, poszła po nią, a to, co zobaczyła, ogromnie ją rozczuliło. Jej nieśmiała dotąd sześciolatka, która z ogromną rezerwą traktowała mężczyzn, a własnego ojca w szczególności, pytając ją czasem: „Mamo, dlaczego ten tato tak brzydko pachnie?”, bawiła się z Aloszą w wiązanie mu krawata. Na widok Kariny i wymalowanego w jej oczach pytania Jewgienij machnął ręką i uśmiechnął się. Nowi wujkowie zostali zaakceptowani. Nawet ten opalony, jak dzieci nazwały Fatina.
Tatiana nie mogła znaleźć sobie miejsca. Właściwie nic nie stało na przeszkodzie, by włączyła telewizor lub poczytała książkę, ale ona kręciła się i zastanawiała, na co ma ochotę. Kiedy już nawiązała kontakt ze starszymi dziewczynkami, zaproponowała, że je uczesze. Choć ich wyobrażenie tego, co będą miały na głowach, było zupełnie inne niż to, co powstało, Karina była zachwycona, widząc, jak drobne palce łyżwiarki układają cienkie pasemka w przepiękne, fantazyjne warkocze. Matka poprosiła nawet, by Martę Tania uczesała jeszcze raz, aby mogła podpatrzeć, jak to się robi. Wiedziała, że Nadia z trudem wytrzymuje czesanie, bo nie lubi, gdy ktoś dotyka jej włosów. Kiedy Tatiana skończyła fryzować obie gwiazdy, Alosza przyniósł na plecach sześciolatkę i Halinka też wkrótce podziwiała koronę z własnych warkoczy na głowie. Tani bardzo podobało się, że mała próbuje do niej zagadywać, że zaczepia ją i coś tłumaczy. Rosjanka nie miała młodszego rodzeństwa, a te skarby szybko zapadły jej w serce.
Po powrocie od fryzjera i kosmetyczki Angelika czuła się nieswojo. Miała piękną fryzurę z wpiętymi we włosy żywymi kwiatami, ale jej zdaniem wyglądała jak stare pudło. Tania bez owijania w bawełnę powiedziała po angielsku, że makijaż jest fatalny. Zawołała narzeczonego i wysłała go do samochodu po walizkę. Gdy przyniósł spory kuferek, zmyła całą tapetę z twarzy bratowej i zrobiła jej piękny, subtelny makijaż pasujący do młodej, szczupłej twarzy. To poprawiło nastrój i minę panny młodej. Zadowolona, uściskała Tanię, a na jej miejscu posadzono Karinę. Po chwili łyżwiarka wydobyła z jej twarzy piękną, zapomnianą głębię. Gdy przyszedł czas, panie zniknęły w pokoju Angeliki i pomogły jej się ubrać. Na koniec Karina sprawdziła, czy maluchy mają czyste łapki i buzie, i wszyscy wsiedli do aut.
Pod domem ślubów czekała Dorota z bukietem kwiatów dla Angeliki. Tuż obok stało kilku chłopców z ich klasy. Przyszło więcej, niż się spodziewała, każdy z obowiązkową różą w ręku. Wszyscy byli w szoku, widząc wyszykowaną jak księżniczka Suchą, która naprawdę wychodziła za mąż. Wciąż nie dowierzali, że to się dzieje. Pojawił się też Suszyński. Stara kurtka narzucona na garnitur wyglądała jak szmata, ale przynajmniej był ogolony.
Angelika i Alosza weszli do budynku. Tam narzeczony powiesił jej płaszczyk na wieszakach ustawionych dla gości i przyjrzał się dokładnie swojej przyszłej żonie. Opłacony tłumacz zjawił się na czas i chodził jak cień przy arabskim gościu, przekonany, że ma pracować tylko dla niego. Urzędniczka spisała dane z dowodu Doroty i paszportu Fatina, a potem zaprosiła wszystkich do sali ślubów.
Goście już siedzieli. Dziewczynki zajęły miejsca pomiędzy Kariną a Karolem. Początkowo nie poznały ojca. Był czysty, ostrzyżony niemal na zero i nie śmierdział. Patrzył z podziwem, ale i z niechęcią na piękną kobietę, która przez lata zamykała się przed nim w maleńkim pokoju, oraz na dzieci, które traktowały go jak obcego. Był na żonę wściekły, że wystawiła go na pastwę tego sadysty, który go sponiewierał i zastraszył. Milczał, bo co miał mówić, ale trybiki w głowie pracowały: na jawie śniły mu się pokaźne alimenty od córki. Nie spodziewał się jeszcze, że za sam taki pomysł może dostać łomot jak się patrzy. Na razie miał nadzieję na kielicha po całej tej imprezie albo nawet flachę weselnej wódki. Myślał też o tym, że dobrze byłoby się do żony wprowadzić. Może wystarczy poprosić? Naiwnie sądził, że jeśli nastraszy Karinę tym, że zabierze jej dzieci, ona to załatwi jak wszystko i zawsze do tej pory. Dziurawy i zapijaczony mózg nie dopuszczał możliwości, że wiecznie bezrobotny i pijany kamień u szyi społeczeństwa mógłby nie dostać praw do dzieci. Jak w malignie wierzył, że to on jest w tej sytuacji pokrzywdzony. W końcu nie miał na żarcie ani na picie i zabrakło rzeczy do sprzedania. Wyjątkowo żałosny typ podziwiał z daleka nowe buty dzieci i liczył, ile win by kupił, gdyby je opchnął na melinie.
Oczywiście, tak jak w szkole, również na sali ślubów ostatnie rzędy zapełnili uczniowie. Ośmiu nastolatków wciąż nie wierzyło, że Sucha się hajta z jakimś Ruskiem, o którym Dorota mówiła, że jest piękny i bogaty tak bardzo, że Wioleta zzielenieje. Dla upamiętnienia chwili robili zdjęcia smartfonami już wtedy, gdy młodzi wysiedli z auta. Ktoś nawet wrzucił na Fejsa fotografię uśmiechniętej Angeliki prowadzonej przez Aloszę do domu ślubów.
Uroczystość trwała krótko, ale była przyjemna. Kiedy tłumacz powiedział, że Alosza może pocałować pannę młodą, chłopakowi przez myśl przeszło, że wcześniej o tym nie pomyślał. Delikatnie musnął usta spłoszonej Angeliki, która próbowała oddać mu pocałunek. Pomyślał, że to takie niewinne i inne od tego, co zna. Potem wspólnie przyjmowali życzenia. Pana młodego spotkała miła niespodzianka, gdyż młodzi chłopcy, którzy siedzieli na końcu sali, uściskali go jak swojego. Gratulowali mu tak wspaniałej żony i wyrazili nadzieję na wspólną popijawę na jakiejś studniówce za cztery tygodnie. Nie wiedział, co to za impreza.
Angelika spięła się, gdy podszedł do niej ojciec. Podała mu chłodno rękę, więc mąż zrobił to samo. Patrzyła gdzieś w bok, by nie spoglądać w oczy potwora. Mężczyzna był przestraszony. Arek musiał mu strasznie nawciskać. Właściwie nawet ją to bawiło. Dawno temu przeszło jej przez myśl, by poprosić kolegów, aby spuścili staremu manto, żeby się ogarnął, ale nie chciała narażać ich na konflikt z prawem, więc planu nigdy nie zrealizowała. Teraz marzenia się ziściły; przerażony leszcz budził już tylko pogardę. Mąż zauważył mieszane uczucia żony, ale nie dopytywał, bo został uprzedzony o jej ogromnej niechęci do ojca. Nie tym się martwił. Jego myśli wciąż krążyły wokół Kate, która postanowiła dziś na znak buntu nie opuszczać ich sypialni i czekać, aż szczęśliwy żonkoś raczy pojawić się we wspólnym łóżku. Jej upór był mu na rękę, bo nie musiał kłamać przy gościach. Rano długo i namiętnie przekonywał kochankę o sile swoich uczuć. Prawdę mówiąc, rozumiał jej rozdrażnienie. Jakkolwiek młoda i niedoświadczona byłaby oficjalna żona, fakt, że taką posiada, mógł znacząco wpłynąć na przyszłość związku z Kate.