Читать книгу Niemożliwy manuskrypt - Agnieszka Grzelak - Страница 12

Оглавление

9.

Tyle pieniędzy wyrzuconych w błoto. Jeśli kopistka upora się ze wszystkimi manuskryptami (a pewnie się upora sądząc po tym, jak sprawnie sobie radzi z tym galimatiasem plecionek), to trzeba będzie wznowić poszukiwania. W dodatku inni też się zainteresowali manuskryptem. Trwa tajne polowanie. Nikt o tym głośno nie mówi, ale coś się dzieje. Na przykład Cecylia, będąc z wizytą u Sahry Millis zauważyła, że jej rodzice zaczęli kolekcjonować zabytki piśmiennictwa. Ilu jest jeszcze takich jak oni?

Trzeba skrócić to bezsensowne kopiowanie. Gladys Noor wróciła do biblioteki.

– Panno Sekeros, doszłam do wniosku, że zbyt dużym obciążeniem dla pani będzie praca nad pierwszymi kartami manuskryptów. Wystarczy mi kopia jakiejkolwiek karty z każdej księgi.

– Dobrze, ale wolałabym, żeby to pani dokonała wyboru, lady Noor.

– Wyboru czego?

– Stron do przepisania. Nie chcę, żeby pani uznała, że skopiowałam zbyt łatwe i z tego tytułu obniżyła mi zapłatę.

– Nie należę do osób, które w ten sposób postępują, panno Sekeros – Gladys poczuła się urażona podejrzeniem o skąpstwo. – Skoro jednak pani zależy, to oczywiście mogę wskazać odpowiednie strony.

Wyjęła ze skrzyni leżący na wierzchu manuskrypt i zaczęła szybko przerzucać jego karty.

– Lady Noor! – krzyknęła kopistka. – To są zabytkowe księgi. Należy się z nimi obchodzić ostrożnie.

Gladys poczerwieniała z oburzenia.

– Jak pani śmie mnie pouczać! To moja własność i będę z nią robić, co mi się podoba!

Sekeros spuściła głowę.

– Proszę o wybaczenie, lady Noor. Po prostu się przestraszyłam, że niechcący uszkodzi pani kosztowny manuskrypt. Bardzo mi przykro, jeśli panią uraziłam.

Gladys była pewna, że tej bezczelnej dziewczynie wcale nie jest przykro, ale już się nie odezwała. Wybrała na chybił trafił stronę, gdzie było stosunkowo najmniej ozdób i wyszła.

Przez cały czas przebywania w bibliotece czuła na sobie przenikliwy wzrok tej znajdy dziadka Zolara. Coś trzeba z nią zrobić. Jej stała obecność w domu jest nie do zniesienia. Snuje się po korytarzach jak duch. Gapi się na ludzi. Wygląda, jakby coś knuła. I z pewnością nie okazuje wdzięczności za to, że została przygarnięta. Tak, ani odrobiny wdzięczności. Gdyby tylko można ją było gdzieś odesłać… albo wydać za mąż. Wyposażyć w małą sumkę, która skusiłaby jakiegoś zubożałego chłopaka lub, co jeszcze lepsze, wydać ją za bogatego wdowca, potrzebującego młodej żony, która zajęłaby się jego osieroconym potomstwem. Taki nie dbałby o posag. To doskonały pomysł! Trzeba mieć oczy szeroko otwarte, a ktoś odpowiedni na pewno się znajdzie.

Niemożliwy manuskrypt

Подняться наверх