Читать книгу Niemożliwy manuskrypt - Agnieszka Grzelak - Страница 7

Оглавление

4.

Gladys Noor po raz kolejny tego dnia zajrzała do biblioteki. Wszystko było jak należy. Pulpit przygotowany. Manuskrypty bezpiecznie oczekujące w zamkniętej skrzyni.

Naprawdę miała szczęście, dowiadując się o nich przed resztą rodziny. Przybyła w odpowiednim momencie. Dziadek Zolar wzruszył się jej odwiedzinami. Cieszył się, że może z nią rozmawiać o odległej historii i o wykopaliskach, które kiedyś finansował. A potem sprezentował jej swój skarb – starożytne księgi mające grubo ponad tysiąc lat. Jedna z nich może się okazać absolutnie bezcenna. Zatarła ręce. Wyjrzała przez okno. Nie mogła się już doczekać przyjazdu kopisty. Miała nadzieję, że Gildia przyśle kogoś doświadczonego i biegłego w sztuce. Powinni się postarać, skoro obiecała im naprawdę ładną sumę.

Okna biblioteki nie wychodziły na drogę dojazdową, ale czujne ucho Gladys wychwyciło turkot kół dorożki. Nareszcie!

Dorożka wjechała w lipową aleję. Stare drzewa przycięto tak, że tworzyły nad drogą jasnozielone sklepienie. Eia wytężała wzrok chcąc zobaczyć wyłaniający się na końcu alei pałac. Jednocześnie wracała myślą do tego, co przed odjazdem powiedział jej ojciec: „Gdybyś nie mogła skopiować któregoś manuskryptu, nie mów o tym nikomu i natychmiast mnie zawiadom.” Nie wyjaśnił, na czym ta niemożność miałaby polegać, podobnie jak wcześniej przewodniczący Gildii. Kiedy zdradziła, że Muur prosił ją o to samo, ojciec aż pociemniał na twarzy z gniewu. „Incor zrobi z tej informacji zły użytek. Nie waż się mu nic mówić”.

Jej uwagę przyciągnęły jasne, zakończone spiczasto wieżyczki pałacu. Wzniesiona z miodowego piaskowca rezydencja Noorów lśniła złotawo w porannym słońcu. Po obu stronach frontowych schodów rosły olbrzymie rododendrony o ciemnoróżowych kwiatach.

W miarę jak powóz zbliżał się do okazałego domu, Eia była coraz bardziej zdenerwowana. Nagle zaczęła się bać, że nie da rady. Nie chodziło o pracę nad manuskryptem, tylko o poradzenie sobie w nowym miejscu, o obcowanie z nieznanymi ludźmi. To zawsze budziło jej obawy. „Po prostu jesteś trochę nieśmiała” – stwierdził kiedyś ojciec. Była pewna, że dużo bardziej niż trochę.

W chwili, gdy dorożka zatrzymała się przed wejściem, frontowe drzwi się otworzyły i ukazał się w nich mężczyzna ubrany w ciemnogranatowy uniform. Wydawał się zaskoczony widokiem wysiadającej Eii.

– Czy przysłała panią Gildia Skrybów i Iluminatorów? – spytał.

– Tak – odpowiedziała starając się nadać głosowi pewny ton. – Nazywam się Eia Sekeros.

Mężczyzna skinął głową i nie zadawał więcej pytań.

– Proszę za mną – powiedział biorąc od niej bagaż.

Wkroczyli do przestronnego holu. Eia nie zdążyła się po nim rozejrzeć, bo od razu została poprowadzona szerokimi marmurowymi schodami na piętro. Na widok zdobiących ściany wspaniałych fresków zapomniała na chwilę o strachu. Przed jej oczami zalśniły kolorami pomarańczowe i cytrynowe drzewa, pawie siedzące na gałęziach, kwiaty… Przystanęła oczarowana, ale znaczące kaszlnięcie stojącego u szczytu schodów służącego przywołało ją do rzeczywistości.

Mężczyzna wprowadził ją do imponującej biblioteki z bogato rzeźbionymi regałami, mieszczącymi tysiące oprawionych w skórę lub płótno ksiąg. Wysokie, łukowate okna wpuszczały dużo światła, a wyłożone poduszkami parapety zapraszały, żeby na nich zasiąść i delektować się lekturą. Ciemnoszafirowe sklepienie pomalowane było w złote gwiazdy, tworząc sugestię nocnego nieba.

– Lady Noor, oto panna Eia Sekeros z Gildii Skrybów i Iluminatorów – oznajmił służący.

Stojąca przy oknie czarnowłosa kobieta, ubrana w wiśniową suknię z aksamitu, zmierzyła Eię zdumionym spojrzeniem.

– Spodziewałam się, że Gildia przyśle kogoś bardziej doświadczonego – rzekła bez ogródek.

Eia poczuła gorąco na policzkach. Przez chwilę nie wiedziała, co robić. Miała ochotę obrócić się na pięcie i uciec.

– Znam się na swojej pracy, lady Noor – odezwała się, usiłując zapanować nad drżeniem głosu. – Jestem przekonana, że będzie pani zadowolona z wykonanych kopii.

– Oby tak było.

Gladys Noor otworzyła skrzynię i gestem nakazała Eii, żeby podeszła bliżej.

– Leży tu dwanaście bardzo cennych manuskryptów. Ufam, że potrafi się pani z nimi obchodzić. Czy służąca ma przygotować pokój, czy raczej zamierza pani wracać na noc do domu?

Eia odpędziła pokusę noclegu w pięknym pałacu.

– Będę nocować w domu.

– Wobec tego daję pani do dyspozycji nasz powóz. Każdego ranka woźnica będzie czekał na panią pod domem. Posiłki podadzą pani w pokoju obok – Gladys Noor rzucała te informacje rzeczowym tonem, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. – Życzę powodzenia.

Ruszyła do wyjścia zdecydowanym krokiem, nagle jednak przystanęła i dodała niedbale:

– Gdyby trafiła się pani pozycja, której w żadnej mierze nie daje się skopiować, proszę mnie natychmiast zawiadomić.

Niemożliwy manuskrypt

Подняться наверх