Читать книгу Kroniki Archeo Skarb Atlantów - Agnieszka Stelmaszyk - Страница 14
Rozdział IX
Profesor znikąd
Оглавление– Cześć! Jak leci? – Bartek witał nadchodzącą Klejto.
Czekał na nią z Anią na plaży już od dobrych kilkunastu minut.
Mary Jane, Jim i Martin popłynęli dzień wcześniej razem ze swoimi rodzicami na wycieczkę na Rodos.
– Przepraszam za spóźnienie, musiałam pomóc babci w kuchni – Klejto jak zwykle tryskała dobrym humorem.
Bartek poczuł szybsze bicie serca. Nie wiedział tylko, czy to na widok sympatycznej dziewczyny, czy tego, o czym mieli za chwilę rozmawiać.
– Dowiedzieliście się czegoś o profesorze Flemmingu? – Klejto przysiadła obok przyjaciół.
– Szkopuł w tym, że nie – Bartek westchnął zawiedziony.
– Znamy wielu archeologów, ale o tym profesorze nic wcześniej nie słyszeliśmy – wtrąciła Ania. – Nie znają go ani nasi rodzice, ani nie ma o nim słowa w internecie – dodała z filuternym uśmieszkiem.
– Tym dziwniejsze jest to wszystko – Klejto zmarszczyła brwi.
– I podejrzane! – dorzuciła Ania.
– Obawiam się, że ci poszukiwacze chcą wywieźć skarby z Grecji, tak żeby nikt się o nich nie dowiedział – powiedziała
Klejto z troską. – Dlatego trzymają wszystko w wielkiej tajemnicy i nie pozwalają się zbliżać do stacji badawczej – westchnęła markotnie.
– Tak czy siak, sami powinniśmy odnaleźć skarb. Nim się wszyscy zorientują – oświadczyła Ania.
– Nie wiem, czy damy radę – w głosie Bartka zabrzmiała wątpliwość. – Ten skarb być może znajduje się na dnie morza. Napis na srebrnym medalionie i notatka Barry’ego Flemminga również na to wskazują – przypomniał.
Dziewczyny nie wyglądały jednak na zniechęcone.
– Ale oni mają łódź podwodną – podkreśliła Ania.
– Coś sugerujesz? – Bartek spojrzał na siostrę uważnie. – Nie mam licencji na prowadzenie łodzi podwodnej – roześmiał się.
– Możemy nurkować – podpowiedziała Klejto.
– Pod warunkiem, że skarb nie spoczywa zbyt głęboko – Bartek zdawał sobie sprawę, że te poszukiwania mogą być wyjątkowo trudne.
– Musimy zadzwonić do Mary Jane i chłopaków – zadecydowała Ania. – Niech mają oczy i uszy szeroko otwarte, może wpadną na jakiś ciekawy trop.
– Racja, siostrzyczko. Zróbmy to od razu – Bartek rzekł i wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy.
Ledwo wybrał właściwy numer, a w słuchawce rozległ się konspiracyjny szept:
– Teraz nie mogę rozmawiać. Jestem w porcie Mandraki. Oddzwonię później!
A potem usłyszał tylko przeciągłe piiii…