Читать книгу Kroniki Archeo Skarb Atlantów - Agnieszka Stelmaszyk - Страница 7
Rozdział V
Srebrny medalio
ОглавлениеSpyros Dimitrios był rybakiem odkąd sięgał pamięcią. Przeżył niejeden sztorm i niejedną morską przygodę. Lubił o nich gawędzić w gronie rodziny i znajomych.
Późnym popołudniem wnuczka Spyrosa, Klejto, przyprowadziła swoich nowych przyjaciół.
– Już jesteśmy, dziadku! – zawołała radośnie.
Dom rybaka, jak większość we wsi, pomalowany był na biało. Miał okiennice błękitne niczym niebo i cały tonął w kaskadach drobnych, różowych kwiatów bugenwilli. Zamyślony Spyros siedział na ławce i palił ulubioną fajeczkę. Na głos wnuczki odwrócił głowę w stronę nadchodzących dzieci. Jego twarz była ogorzała i brązowa od słońca. Miał na sobie ciemne spodnie i luźną, jasną koszulę z podwiniętymi rękawami.
W czarnej sukni i w czarnej chustce na głowie wyszła z domu babcia Klejto, Helena. Powitała gości, a potem przyniosła baklavę, przepyszne, pachnące ciasto z nadzieniem z miodu, orzechów i cynamonu.
Dzieci usiadły tuż obok Spyrosa przy podłużnym, ogrodowym stole. Mary Jane zrobiła wszystkim zdjęcia, a potem pobiegała do ogrodu fotografować kwitnące drzewka pomarańczowe.
Spyros Dimitrios i jego żona nie znali angielskiego, dlatego wnuczka była ich tłumaczem.
– Dziadek pyta, czy podoba się wam na Krecie? – Klejto zwróciła się do przyjaciół.
– Bardzo! – Bartek pokiwał entuzjastycznie głową, po czym pacnął się otwartą dłonią w czoło. – Na śmierć zapomniałem! Chciałem coś pokazać twojemu dziadkowi – powiedział i wyciągnął z torby owalną gemmę. – Znalazłem to wczoraj w ruinach świątyni – uśmiechnął się – tylko zapomniałem ci o tym powiedzieć – popatrzył z zakłopotaniem na Klejto.
– Chyba z wrażenia! – zachichotał Jim, a Bartek zgromił go wzrokiem.
– Nie mam pojęcia, skąd się tam wzięła – wrócił do przerwanej rozmowy. – Na dodatek tkwiła w warstwie pyłu wulkanicznego. Ma przedziwne zdobienia…
– Jest piękna! – zachwyciła się Klejto. Obejrzała dokładnie, a potem przekazała gemmę dziadkowi.
Stary rybak spojrzał uważnie na owalną płytkę. Pyknął kilka razy z fajeczki, po czym zamyślił się głęboko. Przez dłuższą chwilę nie odzywał się do nikogo. Wyglądał jak zastygły posąg z brązu. Wreszcie poruszył się, znowu wziął do ust cybuch fajki, wypuścił chmurkę dymu i zaraz zaczął mówić po grecku.
Kaldera wulkaniczna
to ogromne zagłębienie, które powstaje między innymi na skutek silnej eksplozji niszczącej górną część stożka wulkanicznego.
Klejto tłumaczyła każde jego słowo:
– Dziadek mówi, że dawno, dawno temu doszło do wielkiej katastrofy Na wyspie Thera zbudził się wulkan. Jego wybuch był tak potężny, że zniszczył część wyspy, a ogromna, czarna chmura pyłów spowiła nawet Kretę. Te wulkaniczne osady, które odkrył Bartek, mogą pochodzić z tamtych czasów.
– Wyspa Thera to dzisiejsze Santorini w archipelagu Cyklad? – Ania chciała się upewnić. Poprzedniego dnia akurat studiowała atlas i przewodniki.
– Właśnie tak – skinęła głową Klejto. – Tam jest bardzo pięknie. Musicie koniecznie popłynąć na Santorini – dodała.
– A ten wulkan jeszcze tam jest? – Jim zainteresował się.
– Serce wulkanu zapadło się, a po nim cały środek wyspy zanurzył się w morze. Pozostała jedynie kaldera wypełniona wodą i dwie maleńkie wysepki na niej – wyjaśniała Klejto.
Tymczasem Spyros Dimitrios zdawał się nie słyszeć rozmowy dzieci. Palił w zadumie fajkę i raz po raz spoglądał na tajemniczą gemmę. Nie uszło to uwadze Bartka. Miał wrażenie, że Grek nie powiedział im wszystkiego. Spyros jakby odczytał myśli chłopca i spojrzał na niego przenikliwie. A potem dodał coś, potrząsając złotą płytką.
Wnuczka zdumiona zerknęła na dziadka.
– Co powiedział? – dociekał Martin.
– Że to pieczęć Posejdona – przetłumaczyła Klejto.
W tym samym momencie Mary Jane wróciła z gaju pomarańczowego.
– Posejdona?! – powtórzyła zdumiona, słysząc ostatnie słowa rozmowy.
– Tak twierdzi dziadek, a on na pewno ma rację – podkreśliła Klejto, choć sama nie wiedziała, co miał na myśli. Przez moment szeptała ze Spyrosem, a w tym czasie jej oczy robiły się coraz większe i bardziej błyszczące.
– Dziadek pamięta starą opowieść przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Mówi, że przed tysiącami lat mieszkańcy Santorini ukryli na Krecie pewien skarb. Podobno był to – dziewczynka wstrzymała oddech – posąg Posejdona ze świątyni na Atlantydzie…
– Na pryszczatego chomika! – zawołał Jim.
– He, he, he… Fajna bajeczka – roześmiał się Martin.
– To wcale nie jest bajeczka! – zaperzyła się Klejto.
– Jeśli się dobrze nad tym zastanowić, to wcale nie jest takie niedorzeczne – stwierdził Bartek. – Mieszkańcy Santorini byli chyba Minojczykami, tak
Minojczycy
Kulturę minojską na początku XX wieku odkrył archeolog Arthur Evans. Minojczycy, nazwani tak od legendarnego króla Minosa, stworzyli wysoko rozwiniętą cywilizację. Na Krecie i kilku innych wyspach budowali rozległe, wielokondygnacyjne kompleksy pałacowe, w których mieszkali lokalni władcy. Dolne piętra i piwnice pałaców stanowiły również magazyny żywności oraz różnych surowców.
Minojczycy byli uzdolnionymi rzemieślnikami i posługiwali się własnym pismem określanym jako pismo linearne, a które do dziś nie zostało w pełni odczytane. Miasta minojskie nie posiadały murów obronnych ani fortyfikacji, wydaje się więc, że ich mieszkańcy przez wieki żyli w pokoju i dobrobycie.
Kres kwitnącej kulturze minojskiej przyniosły trzęsienia ziemi i potężna erupcja wulkanu na wyspie Thera około 1600 r. p.n.e. Najazd Achajów w 1550 r. p.n.e. przyniósł ostateczną zagładę tej cywilizacji. Dała ona jednak podwaliny dla cywilizacji greckiej.
samo zresztą jak mieszkańcy Krety A wielu utożsamia cywilizację minojską właśnie z Atlantydą! Złoty posąg Posejdona mógłby być dowodem na istnienie tej zaginionej wyspy! – oczy chłopca rozbłysły
– Tylko gdzie on jest? – Mary Jane zmarszczyła brwi.
– Jeszcze nikomu nie udało się go odnaleźć – mówiła dalej Klejto. – Już w starożytności szukał posągu Juliusz Cezar, a później nawet Napoleon Bonaparte.
Ale żadnemu z poszukiwaczy nie udało się wpaść na trop skarbu Atlantów Według legendy, aby go odszukać, potrzebne są dwie pieczęcie…
Klejto urwała. Chwilę potem dodała drżącym głosem:
– Dziadek uważa, że to jest… jedna z nich! – wskazała gemmę.
– Skąd wie, że to jest akurat ta pieczęć, skoro nikt jej pewnie nie widział od kilku tysięcy lat? – Jimowi nie można było odmówić logiki.
Klejto zamieniła kilka słów z dziadkiem.
– Bo wie i już! – powiedziała.
Gajusz Juliusz Cezar
urodził się 12 lipca 100 r. p. n. e.
Był zręcznym politykiem, pisarzem, wybitnym wodzem i dyktatorem. Pokonał zagrażające Rzymowi plemiona Gallów i Germanów, a następnie podbił ich ziemie i włączył je do Imperium Rzymskiego. Zawdzięczamy mu reformę kalendarza, która z niewielkimi zmianami funkcjonuje do dziś. Przydomek rodowy Cezara przeszedł do tytulatury monarszej i stał się symbolem władcy (cesarz). Juliusz Cezar został zamordowany przez swoich przeciwników politycznych w idy marcowe, czyli 15 marca 44 r. p. n. e.
– Czyli, zaraz… czy ja dobrze rozumiem… – Bartek przygryzł wargi. – To znaczy, że posiadamy jedną z dwóch pieczęci mogących doprowadzić nas do mitycznego skarbu? – spytał.
– Uhm… – Klejto skinęła głową.
– Więc brakuje nam jeszcze jednej – Mary Jane podchwyciła skwapliwie.
– W takim razie znajdźmy ją! – zawołała Ania. – Wakacje wakacjami, ale ile można wylegiwać się na plaży! – złapała się pod boki buńczucznie. – Może pierwsi odnajdziemy skarb Atlantów!
– Chyba nie będziecie jedynymi, którzy będą go tutaj szukać – wtrąciła z tajemniczą miną Kleito. – Teraz zaczynam wszystko rozumieć – westchnęła ciężko.
– Co masz na myśli? – Bartek zaciekawił się.
– Kawałek drogi stąd, w Zatoce Cieni, nad samym brzegiem morza, znajduje się baza archeologów. Szukają czegoś pod wodą. Mają nawet łódź podwodną. Jeden z nich niedawno był tu u nas i wypytywał dziadka o różne rzeczy – Klejto mówiła z przejęciem.
– To był Grek? – spytał Martin.
– Raczej nie, choć dobrze mówił po grecku – odpowiedziała dziewczynka.
– Ciekawe, czego szukają? – zastanawiał się Bartek.
Napoleon Bonaparte
urodził się 15 sierpnia 1769 r. w Ajaccio na Korsyce. Był jednym z najwybitniejszych wodzów i strategów wojskowych w historii. Jedni postrzegali go jako rewolucjonistę pragnącego przynieść światu ład i wolność, inni widzieli w nim despotę.
Powołał we Włoszech Legiony polskie. W 1807 r. utworzył Księstwo Warszawskie, lecz nie godził się na przywrócenie (będącej wówczas pod zaborami) Polsce pełnej niepodległości.
Zesłany przez Anglików na Wyspę św. Heleny, zmarł tam 5 maja 1821 r.
– Podobno zatopionych miast i zabytków, ale mnie się oni nie podobają – Klejto zniżyła głos. – Nikomu nie pozwalają zbliżać się do bazy ani obserwować ich badań. To bardzo podejrzane! – orzekła.
– A czego chcieli od twojego dziadka? – zapytała Ania ściszonym głosem, patrząc na Spyrosa pykającego fajeczkę.
– Pytali, czy nie złowił kiedyś w sieci czegoś cennego albo czy morze nie wyrzuciło na brzeg antycznej ceramiki lub fragmentów statku. Chcieli się również dowiedzieć, czy dziadek pamięta jakieś opowieści o leżących na dnie okrętach albo o Atlantydzie.
– I co? Opowiedział im o skarbie Atlantów? – dopytywał się Martin.
– Nie miał do nich zaufania, prawda dziadku? – Klejto zagadnęła do Spyrosa. A ten odpowiedział jej coś między kolejnymi pyknięciami fajki.
– Aż do dzisiaj uważał, że historia o dwóch pieczęciach była tylko bardzo starą legendą – przekazała słowa dziadka.
– Jak widać, w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy – Bartek wiedział o tym najlepiej. – Można więc chyba założyć, że druga pieczęć również istnieje – powiedział ostrożnie.
Spyros Dimitrios skinął głową, jakby doskonale rozumiał słowa Bartka. Potem wstał z ławeczki i zniknął we wnętrzu swojego domu. Trochę trwało nim powrócił. Trzymał w rękach małą paczuszkę.
Dzieci spojrzały na niego z ogromną ciekawością.
– Co tam masz dziadku? – Klejto zdumiała się.
Jeszcze nigdy stary rybak nie miał tak zagadkowej i jednocześnie uroczystej miny.
Ponownie usiadł na ławce i położył na stole tajemnicze zawiniątko. Dzieci otoczyły go wianuszkiem.
Bartek nerwowo oblizał wargi, gdy Spyros zaczął rozwijać szare, pomięte płótno.
– Ooo! – rozległ się po chwili ogólny okrzyk zachwytu.
Na stole leżał zaplątany w skrawek rybackiej sieci pociemniały, srebrny medalion. Na jego awersie widniała głowa Posejdona. Wokół wizerunku boga morza wił się zatarty napis. Natomiast na rewersie widać było dwie owalne pieczęcie. Jedna z nich do złudzenia przypominała tę, którą znalazł Bartek.
Medalion wprawił Bartka w osłupienie.
– Co to takiego? – spytał.
Klejto chwilę rozmawiała z dziadkiem.
– Wyłowił medalion z morza, gdy był jeszcze małym chłopcem. Zaplątał się w sieci. Przypomniał sobie o nim, gdy zobaczył waszą gemmę – przekazała.
– Ktoś potrafi odczytać to pismo? – Martin wskazał starożytny napis.
– To greka, ja spróbuję – Klejto zaofiarowała się z zapałem.
Litery były jednak bardzo niewyraźne, ale z pomocą Bartka udało się jej odcyfrować tekst. Klejto odczytała głośno:
– Dwie pieczęcie stanowią jedno. Pierwsza drugą wskaże, a razem na dno zaprowadzą… Dalej zdanie się urywa – bezradnie rozłożyła ręce.
Mary Jane natychmiast zapisała wszystko na widokówce, którą miała w małym plecaku.
– Ale w tym nie ma ani słowa o skarbie Atlantów – nie bez słuszności zauważył Jim.
– Po pierwsze, na medalionie jest wizerunek boga morza. Po drugie pieczęcie zaprowadzą nas „na dno”, czyli że posąg Posejdona spoczywa gdzieś na dnie morza! – przypuszczała Mary Jane.
– Zaczekajcie, coś mi się tu jednak nie zgadza – odezwał się Bartek. – Trzeba się zastanowić, od kogo może pochodzić ta wskazówka – pomachał wszystkim przed oczami srebrnym medalionem. – Jeśli prawdą jest, że skarb ukryli Minojczycy, to powstaje pytanie, dlaczego napis jest po grecku? Mieli przecież swój język i swoje pismo.
Klejto usiadła koło dziadka i rozmawiała z nim przez moment. Stary rybak jednak nic więcej nie wiedział i nie potrafił im wyjaśnić tajemnicy medalionu.
Mary Jane niespokojnie chodziła wokół drzewa oliwnego, intensywnie nad czymś rozmyślając. Wreszcie zatrzymała się, poprawiła opaskę na włosach i powiedziała:
– Być może ten medalion jest późniejszy – przedstawiła swoją teorię. – Może wcześniej istniał jakiś ustny przekaz i ktoś go po dziesiątkach lat zapisał na tym srebrnym krążku. Powiedzmy, jakiś strażnik skarbu…
– To brzmi sensownie – uznał Bartek, a Mary Jane uśmiechnęła się z zadowoleniem.
– Czyli szukamy posągu? – dopytywała się Ania, a bliźniacy wyczekująco wpatrywali się w Bartka.
– Jasne! – roześmiał się. – Dlaczego nie. Możemy to przecież potraktować jako wakacyjną zabawę.
– Hurra! – wrzasnęli Jim i Martin, aż z drzewa spadło kilka oliwek.
– To od czego zaczynamy? – Ania była gotowa do poszukiwań.
Spyros Dimitrios uśmiechnął się do dzieci i wypuścił z fajki obłoczek dymu.
– Musimy poznać znaczenie znaków na gemmie, bo być może wskażą nam miejsce ukrycia drugiej pieczęci – rzekł Bartek.
– A moim zdaniem powinniśmy najpierw odwiedzić bazę archeologów, o której mówiła Klejto i dowiedzieć się, czego tam szukają – oświadczyła Mary Jane. – Przecież nasi rodzice też są archeologami, powinni więc nas wpuścić.
– Niekoniecznie – Klejto była sceptyczna. – Zwykle kręci się tam jeden drab i nie pozwala nikomu zbliżyć się do obozu.
– Zaprowadzisz nas do Zatoki Cieni? – zapytał Bartek. – Moglibyśmy chociaż rzucić okiem na tę ich bazę.
– Oczywiście – zgodziła się Klejto. – Ale musimy być ostrożni. Od dawna próbowałam się tam zakraść, ale mi się nie udawało.
– Czego oni tak pilnują? – Ania miała wielką chętkę to sprawdzić.
– To się wkrótce okaże – mruknął Bartek. – Sprawdzimy, jakie naprawdę mają intencje – powiedział głośno. – A przy okazji może wpadniemy na trop złotego posągu Posejdona.
Ania poczuła dreszczyk emocji.