Читать книгу Leonardo da Vinci Zmartwychwstanie bogów - Dmitrij Mereżkowski - Страница 26
KSIĘGA IV
Korowód czarownic
(1494)
V
ОглавлениеCassandra wyleciała przez komin. Dosiadała czarnego kozła o miękkiej wełnie i nieobrośniętych nogach.
– Hop! Hop! W górę! – wołała za starą.
Potworna w swej nagości donna Sidonia leciała obok niej na miotle. Szybowały w przestworzach lotem tak szybkim, że powietrze świszczało im w uszach.
– Na północ! Na północ! – wołała wiedźma, kierując swą miotłą jak wyćwiczonym rumakiem.
„A nasz mechanik Leonardo da Vinci nie potrafi zbudować maszyny do latania” – pomyślała nagle Cassandra i ta myśl przejęła ją radością.
Nad jej głową płynął księżyc ogromny, a zdawał się tak bliski, że można go było palcem dotknąć. Dziewczyna chwyciła kozła za szyję i poczęła się spuszczać na dół.
– Powoli! Gdzie pędzisz? Karku nadkręcisz! – wołała stara, nie mogąc jej dogonić. Spuściły się już tak nisko, że widziały ziemię i drzewa. Nagle Cassandra wzniosła się znowu w górę. Płynęły nad Alpami. Chwyciła garść śniegu ze szczytów i rozsypywała go w powietrzu. Spadał kroplami błyszczącymi w świetle księżyca jak szafiry.
Wzlot był coraz szybszy. Co chwila spotykały towarzyszy podróży, to starego, siwego czarownika jadącego w balii, to młodą wiedźmę dosiadającą dzika, to małe dziewczątko na jaskółce.
– Skąd dążycie, siostry? – wołała Sidonia.
– Z Hellady.
– Z wyspy Kandyi!
Inne głosy odpowiadały:
– Z Walencji.
– Z Broguino.
– Z Salaguzzi.
– Z Benevente.
– Z Nursii.
– Dokąd dążycie?
– Do Biterny! Do Biterny!
– Wielki kozieł obchodzi gody w Biternie. Jedziemy na festyn! W górę! W górę!
Unosiły się w powietrzu jak stado kruków.