Читать книгу Geografia humanistyczna miasta - Dobiesław Jędrzejczyk - Страница 14

Rozdział II
MIASTA W PRZESTRZENI SPOŁECZNEJ I KULTUROWEJ EUROPY
Miasta europejskie w procesie kolonizacji świata

Оглавление

W drugiej połowie XV wieku, świat otwiera się przed podróżnikami, przedsiębiorcami i kupcami europejskimi. Odkrycia geograficzne, za którymi idzie podbój polityczny i gospodarczy, unifikują świat, następuje połączenie izolowanych dotąd obszarów w jedną całość. Ekspansja europejskich wartości, czasem antywartości, umożliwia też ich konfrontację z innymi kulturami, co było również czynnikiem dynamizującym procesy cywilizacjne. W tej konfrontacji, już o charakterze globalnym, główną rolę odgrywała gęsta sieć miast, zwłaszcza położonych w strefach nadmorskich, skąd rozpoczęła się ekspansja kolonialna Europy. Z tego też względu, miasta portowe silnie angażują się w proces tworzenia sieci osadniczej na innych kontynentach. W konfrontacji z innymi modelami urbanizacyjnymi następuje modyfikacja miast europejskich, zaś dokonane zmiany już na trwałe zmieniają ich oblicze. Szczególną rolę w rozwoju miast odegrała europejska kolonizacja na kontynencie amerykańskim (ryc. 6).


Ryc. 6. Cuzco. Plan uwzględniający pozostałości po Inkach (L. Benevolo 1998, s. 126).


W początkowym okresie kolonizacyjnym, to znaczy w pierwszej połowie XVI wieku, przeważał schematyczny i użytkowy model osadniczy. Miasta są ośrodkami władzy politycznej i gospodarczej. Stanowią też często jedyny ośrodek regionalny, kontrolujący rolnicze obszary, podporządkowane również europejskim najeźdźcom. Uczestniczący w wyprawach budowniczowie i architekci wynoszą ten model poza Europę, przy czym wzbogacają go o liczne elementy lokalne, które jednak nie deformują głównej idei miasta. W ten sposób miasta stają się nie tylko narzędziami utrwalania dominacji europejskiej, lecz także centrami, z których transmitowana jest na zewnątrz kultura europejska jako system określonych wartości. I tak Portugalczycy zakładają nowe miasta tam, gdzie można odwzorować średniowieczny model miasta dominującego w ich ojczyźnie. Jest to z reguły miasto położone na wzniesieniu i posiadające port, a więc idealne połączenie koncepcji ekspansji miejskiej z walorami militarnymi. Klasycznym tego przykładem jest cały łańcuch faktorii na zachodnim wybrzeżu Półwyspu Indyjskiego ze stolicą Goa. Z kolei Hiszpanie systematycznie wznosili na terenie Meksyku i Peru miasta na wzór tych z Andaluzji i Estremadury. Stosują w nich nie tylko ortodoksyjne rozwiązania miejskie, lecz także świadomie wprowadzają do nich charakterystyczne elementy późnogotyckie, będące wyrazem dominacji religijnej i jako takie doskonale nadające się do indoktrynacji ludności tubylczej.

Za klasyczny model przenoszenia urbanizacji europejskiej na inne kontynenty można uznać kolonizację hiszpańską. Ekspansja hiszpańska po zawładnięciu Antyli skierowała się w stronę wielkich państw, istniejących od stuleci na kontynencie. Ma wówczas miejsce dramatyczne zetknięcie z kulturą rozwiniętą, lecz o odmiennym systemie wartości. Wspaniałe miasta wprawiały w zdumienie kronikarzy towarzyszących zdobywcom, budziły też podziw, ale i jawną wrogość. Niosły bowiem zupełnie inne przesłanie, a także organizowały egzystencję obcej Europejczykom społeczności. Nic też dziwnego, że musiały ulec zagładzie, lub w najlepszym wypadku głębokiej przebudowie. Warto pamiętać, że stare kultury Nowego Świata nie doświadczyły znanego w Europie okresu przejściowego, w którym nastąpiło oddzielenie miast od wsi. Na starym kontynencie efektem tego była m.in. kolonizacja na prawie niemieckim, która ukształtowała osadnicze oblicze Europy. Miejska sieć osadnicza miała nie tylko strukturę hierarchiczną, ale powiązana była silnymi więzami społecznymi i gospodarczymi z resztą osiedli wiejskich. Wspólnie tworzyły zwarty i co najważniejsze wydajny system ekonomiczny, akumulujący kapitał, który m.in. umożliwił ekspansję zamorską.

Główne miasta obu imperiów, które podbili Hiszpanie, tzn. Azteków i Inków, Tenochtitlán i Cuzco, wznoszą się nad rozległymi otaczającymi je przestrzeniami, pozostając z nimi w ścisłych relacjach, ale zupełnie odmiennych od europejskich. Dawało to specyficzny, ale jednorodny system osadniczy, dostosowany do charakteru gospodarczego tych organizmów państwowych. Nie było więc w nim wyraźnego rozdziału funkcji produkcyjnych od usługowych czy też miejskich od wiejskich. Również władza miała inny charakter, gdyż w istocie była to władza totalitarna, łącząca sferę świecką z sakralną w jednym ręku. Są to ostatnie przykłady sztuki w ogóle, a sztuki urbanistycznej w szczególności, epoki neolitu. Charakteryzują się one wspaniałą umiejętnością kształtowania nieograniczonych przestrzeni. Właśnie z tym modelem zetknął się zurbanizowany od czterech już tysięcy lat świat, ale zurbanizowany w zupełnie inny sposób. Politycy, teologowie, a nawet filozofowie hiszpańscy, i w ogóle europejscy, nie byli w stanie tej sytuacji ani zrozumieć, ani tym bardziej wykorzystać do kształtowania nowego oblicza gospodarczego podbitych terytoriów. Mogli więc tylko zniszczyć zastaną strukturę kulturową, której główną manifestacją są miasta.

Polityka konkwistadorów hiszpańskich wobec miejscowych struktur politycznych prowadziła najpierw do zniszczenia, a później do odbudowy dwóch wspomnianych stolic państwowych. Z tych też względów możliwy był proces szybkiej ich modyfikacji na modłę europejską, później zaś innych miast. Polityka miejska w Nowym Świecie miała również głębsze uwarunkowania. Pierwszy synod Kościoła meksykańskiego w 1555 r. zdecydował bowiem, że tubylców należy przekonać, ale w minimalnym tylko stopniu przy użyciu siły, aby przenieśli się do odpowiednio przygotowanych miast i osiedli. Siedziby te, ukształtowane zgodnie z „duchem europejskim”, miały zapewnić im właśnie „chrześcijański żywot”. Koncepcja ta, mająca charakter wyrafinowanego zabiegu socjotechnicznego o dalekosiężnych konsekwencjach, nosiła w oficjalnych dokumentach nazwę „poblar”. Tworzyła ona formalny i techniczny wstęp do tworzenia w Nowym Świecie zupełnie nowych struktur miejskich. Jak więc głosiła instrukcja z 1513 r. nowe miasta powinny być zaprojektowane według jednolitego planu, który zapewnia zgodność ostatecznego efektu z pierwotnymi założeniami (ryc. 7)


Ryc. 7. Fragment planu Quito z 1734 r. (L. Benevolo, s. 128).


Miasta kolonialne w Ameryce Południowej stały się więc, z woli ich założycieli, europejskimi miastami przeniesionymi na ogromną odległość. Traktowane były jako doskonałe narzędzie podboju nie tylko w sensie gospodarczym, lecz także kulturowym. Z jednej strony przenosiły osiągnięcia cywilizacji europejskiej, lecz z drugiej strony niszczyły – i to niszczyły świadomie – środowisko, które stworzyły społeczności lokalne w procesie „długiego trwania”. Operację, którą przeprowadzili tu Hiszpanie, można traktować jako pewien wzorzec, paradygmat dyfuzji cywilizacji europejskiej na inne kontynenty. Istota tego modelu polega na tym, że łączy on w sobie różne elementy, idee, wzorce itp., lecz nigdy nie traci z pola widzenia głównej idei, która ma zarówno wymiar materialny, jak też duchowy. Podstawą „nowej urbanizacji” był, jak zresztą w każdym procesie lokalizacyjnym, plan sporządzony w momencie zakładania miasta. Podobnie jak w średniowiecznej Europie, jest on wyrażony w postaci dwuwymiarowej. Równocześnie z jego powstaniem wyznacza się tereny budowlane i zostawia pewne rezerwy. Stanowi podstawę do przyznawania (lub sprzedawania) działek budowlanych. Od tego momentu ich właściciele mogą w zasadzie budować „co chcą”, „kiedy chcą” i „jak chcą”.

Zastosowanie w Ameryce Południowej, a później także Azji i Afryce, planu szachownicowego nie doprowadziło do wykreowania wyraźnego oblicza miasta. Plan ten był bardzo często ustalany w metropolii przez budowniczych nieznających miejscowych realiów. Z tego też względu nie był dostosowany do ukształtowania terenu, warunków naturalnych, nie mówiąc już o lokalnej kulturze czy sztuce architektonicznej. Zaprojektowane ulice i place były z reguły zbyt szerokie i duże, z kolei budynki niskie i skromne, bez odwołania się do idei estetycznej czy etycznej, jak to miało miejsce w Europie. Krajobraz miejski był po prostu niezwykle ubogi. Miasta tylko wtedy nabierały charakteru, gdy jak np. w przypadku Cuzco mogły oprzeć się na pierwotnym planie lub gdy cechy środowiska naturalnego dominowały nad narzuconą koncepcją. Nowe rozwiązania przyszły znacznie później, rozpatrując konkretne sytuacje. Był to efekt europejskich rozwiązań, stosowanych np. w Madrycie i Wersalu, które w czytelnej formie wyrażały istotę władzy absolutnej, ale oświeconej, kierującej się racjonalizmem wyrosłym na gruncie europejskich nauk przyrodniczych.

Cechą charakterystyczną miast, zakładanych poza Europą, było również i to, że na dobrą sprawę nie były znane kierunki rozwoju ani kolonii, ani terytoriów zależnych. Z tego też względu funkcje miasta, poza bastionem władzy politycznej i militarnej, były również nieokreślone. Dawało się to zaobserwować już w samej konstrukcji przestrzeni urbanistycznej. Panowało wówczas powszechne przekonanie, że oparcie planu miasta na szachownicowej siatce pokierowałoby jego rozwój we wszystkich kierunkach. W konsekwencji miasta kolonialne zaczęły bez wyraźnej potrzeby rozszerzać swoją powierzchnię, systematycznie wkraczając na tereny rolne. Siatka miejska, która funkcjonowała w centrum miasta, przeobrażała się siła rzeczy, na jego obrzeżach w linearne pasmo osadnicze, niemal identyczne z charakterem zabudowy wiejskiej. Tak charakterystyczne dla Europy, czytelne granice między miastami i wsią, tu były prawie zupełnie niewidoczne.

Sytuacja ta uległa całkowitej zmianie dopiero pod koniec XVIII wieku w Ameryce Północnej. W nowym klimacie politycznym i kulturalnym, ukształtowanym przez idee europejskiego oświecenia, zakodowane w konstytucji amerykańskiej, zmieniły się też zasady organizacji przestrzeni miejskiej. Jak każdy byt społeczny stała się ona bowiem przedmiotem zakresu władzy ustawodawczej, jak też wykonawczej i sądowniczej. Jednym słowem, mówiąc metaforycznie, miasta północnoamerykańskie uzyskały „prawa obywatelskie”. W konsekwencji tych zmian, kartezjańska siatka została przystosowana do skali geograficznej, stając się uniwersalnym narzędziem podziału każdej powierzchni, a więc państwa, regionu, miasta itp. Zaincjowana przez T. Jeffersona w 1785 r. zasada, mająca moc prawną, zwana Land Ordinance, ustaliła siatkę zorientowaną według południków i równoleżników. Miała ona służyć podczas kolonizacji zachodnich obszarów Stanów Zjednoczonych. Z tego względu każde jej ogniwo liczyło 16 mil kwadratowych i mogło być podzielone na 2,4,8,16,32 i 64 mniejsze części, które stają się obszarem osiedlenia. Schemat ten był stosowany na szeroką skalę na całym obszarze integrujących się, w jeden organizm państwowy, Stanów Zjednoczonych. Podobne rozwiązania znalazły później zastosowania niemal w każdym zakątku świata, gdzie zachodziła konieczność wytyczenia granic na dziewiczym terenie (ryc. 8).


Ryc. 8. Zasada podziału gruntu w Stanach Zjednoczonych AP. Powierzchnia sekcji wynosiła 640 akrów. System podziału utrwalił się w strukturze przestrzennej wielu miast w postaci zracjonalizowanej siatki ulic (A. Gawlikowski 1997, s. 209).


Jednak system północnoamerykański był najpełniejszy i najsprawniej egzekwowany w praktyce społecznej, gdyż wynikał z samej zasady ustroju federalnego. Właśnie tak skonstruowane miasta, choć dostosowane do różnych warunków naturalnych, miały zaświadczać o modelu ustrojowym, w którym rząd federalny nie tylko stanowił prawo, ale miał też narzędzia jego egzekwowania. W przestrzeni miejskiej zaowocowało to widoczną do dziś unifikacją jej kształtu, walorów estetycznych czy też kulturowych, tak odmiennych od miast europejskich.

Bardzo logiczny i efektywny system polityczny Stanów Zjednoczonych sprawił, że model ten szybko rozpowszechnił się. Na przełomie XVIII i XIX wieku zanikają na tym obszarze związki z tradycją europejską. Wspomniana sztuka urbanistyczna, w której znajduje już w całej pełni zastosowanie zasada perspektywy, a która powstała w szczególnych warunkach, staje się podstawą abstrakcyjnej, czysto naukowej wiedzy, dzięki której człowiek jest w stanie zmierzyć każdy fragment kuli ziemskiej, a tym samym włączyć go w strukturę społeczną. Metoda ta jest głęboko zakorzeniona nie tylko w urbanistyce, lecz przede wszystkim w filozofii z jej wiarą w „pozytywną moc nauki”, jak głosił A. Comte. Idea ta znalazła szczególnie dogodne warunki do rozwoju właśnie na obszarze Stanów Zjednoczonych, gdzie wtopiła się w amerykański pragmatyzm. Stała się narzędziem pomiaru wszelkiej rzeczywistości, wszelkich bytów, aby je w najogólniejszym, tzn. intelektualnym, politycznym itp., sensie zawłaszczyć. Rezultaty tej metody można zresztą dostrzec nie tylko na mapach Stanów Zjednoczonych, ale także innych części świata, z wyjątkiem oczywiście Europy. Paradoksalne, że choć metoda ta wywodzi się właśnie z europejskiej myśli urbanistycznej i filozoficznej, to kontynent ten pozostaje jedyną częścią świata, gdzie wiedza o perspektywie nie znalazła odbicia w skali geograficznej, lecz jedynie w skali topografii miejskiej. Wprowadzanie perspektywy w krajobraz europejski trwa długo i przebiega w burzliwy sposób. Jest to jednak już cecha charakterystyczna następnego, klasycystycznego etapu rozwoju cywilizacji europejskiej.

Geografia humanistyczna miasta

Подняться наверх