Читать книгу Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca - Fredro Aleksander - Страница 6

AKT 1
SCENA IV

Оглавление

Radost, Gustaw.

GUSTAW

A stryjaszek!całując w rękę/

Dzień dobry!


RADOST

ozięble

Witamy z podróży!


GUSTAW

Już wstałeś?


RADOST

Jeszcześ nie spał?


GUSTAW

Dość czasu.


RADOST

Dzień duży.


GUSTAW

Dopiero świta.


RADOST

Świta, ale w twojej głowie.


GUSTAW

Niech i tak będzie, niech świta na zdrowie.

Byle mnie kochał stryjaszek kochany,

Był mi zawsze zdrów, czerstwy i rumiany.

Lecz, cóż to? mars? mars? fe! precz z nim do licha!


zaglądając w oczy

No… proszę… troszkę. – Niknie wyraz srogi.

Czoło się równa, oko się uśmiecha.

Otóż tak lubię,/ ściskając go/

mój stryjaszku drogi!


RADOST

płaczliwie, zawsze dając przestrogi

Mój Gustawie, powiedz mi: chcesz, czy nie chcesz żony?


GUSTAW

Chcę, chcę, stryjaszku.


RADOST

Pewnie?


GUSTAW

Jestem jej spragniony —


RADOST

Jakiże to więc sposób wyszukałeś sobie?


GUSTAW

Ja nic dotychczas nie wiem o sposobie.


RADOST

Te wycieczki przez okna, te nocne wyprawy.


GUSTAW

I cóż!


RADOST

zniecierpliwiony

Cóż! Panna!


GUSTAW

A, bardzom ciekawy.

Co moją pannę to obchodzić może,

Kiedy, jak i gdzie ja się spać położę?

Nie śpię – tem lepiej dla niej, bo na jawie

Nią tylko jedną myśli moje bawię,

I do niej wzdycham jak w dzień, tak i w nocy;

Ale jak zasnę – jestże to w mej mocy?


RADOST

płaczliwie

Mój Gustawie! – Dla Boga, porzuć myśli płoche,

I raz tylko, raz pierwszy zastanów się trochę.

Kilka dni jesteś pośród tak godnej rodziny,

I nie ma dnia jednego… gdzie tam dnia!… godziny,

Żebyś czegoś nie zbroił, aż się serce kraje.

Pani Dobrójska sama opiekę ci daje;

Nie idąc wzorem matek, co nos górą noszą,

Kiedy w duszy o zięcia wszystkich świętych proszą —

Pamiętna twych rodziców i mojej przyjaźni,

Swój zamiar względem ciebie głosi bez bojaźni.

Ale wszystko na próżno, daremnie się trudzi:

Miejski panicz w wieśniakach innych widzi ludzi;

Swoich nudów nie kryje, grzeczności nie sili,

I chce dać uczuć wartość każdej swojej chwili.

Wróbel się tylko, mówią, pustej strzechy trzyma,

Ale co w twojej głowie już i wróbla nie ma.


GUSTAW

ze szczerem zastanowieniem

Prawda, prawda, stryjaszku, zbyt słuszne przestrogi;

Ach, ojcowskiemi strzeżesz mnie oczyma,/ ściskając go

O, jesteś dla mnie skarb, przyjaciel drogi,

Dzięki ci, dzięki za twoje przestrogi.


RADOST

z rozczuleniem ściskając go

Mój ty poczciwy, mój luby Gustawie!


GUSTAW

Mój przyjacielu, mój ojcze kochany!

Zobaczysz, jak się ogromnie poprawię,

Bylem miał tylko powód do odmiany.

A teraz zgadnij, jaką dziś zabawę…


RADOST

O dla Boga! on swoje! Otóż masz poprawę.

Ach zmiłuj się, uważaj, powiedz, czy to ładnie,

Że z domu pan zalotnik oknem się wykradnie,

Aby noc całą Bóg nie wie gdzie trawić!


GUSTAW

Ależ stryjaszku, ja się muszę bawić.


RADOST

Bawić!


GUSTAW

A wprawdzie, w tym szanownym domu.

Gdzie każdy dla mnie aż nadto łaskawy,

Gdzie nie ubliżam w niczem i nikomu,

Żadnej dotychczas nie widzę zabawy.


RADOST

Idzież tu o zabawę, wrzawę nieustanną?


GUSTAW

Ależ o nudy idzie.


RADOST

Nudy z piękną panną!


GUSTAW

Nie będą nudy, jak się kochać będę.


RADOST

I kiedyż to nastąpi?


GUSTAW

Jak się z nią ożenię.


RADOST

Albo inaczej: jak na koszu8 siędę9.


GUSTAW

Ba, ba, ba! jeszcze czego.


RADOST

I skąd pewność, że nie?

Jestże to napisano, wyryto na niebie,

Że Aniela koniecznie musi pójść za ciebie?


GUSTAW

Pójdzie, pójdzie, stryjaszku.


RADOST

Tylko bardzo proszę,

Niech samochwalstwa od ciebie nie znoszę.


GUSTAW

Do samochwałów któż tego policzy,

Który rozsądnie zważa i powiada,

Że gdzie dwie rodzin związku sobie życzy,

Związku się w końcu spodziewać wypada?


RADOST

Prawda, jeśli Aniela choć trochę polubi.


GUSTAW

Bądź z łaski swojej spokojny w tym względzie.

Już ja ci ręczę, wszystko dobrze będzie.


RADOST

Nadto pewności, a ta pewność zgubi.


GUSTAW

Już spuść10 się na mnie… Ale dość tych fraszek.

Teraz niech zgadnie kochany stryjaszek…


RADOST

Pewnie, gdzie byłeś?


GUSTAW

Gdziem bawił tak długo.


RADOST

Wymów już, wymów, bo cię diable dusi.


GUSTAW

Na miejskim balu byliśmy przebrani.


RADOST

Na jakim balu?


GUSTAW

Pod Złotą Papugą.


RADOST

W karczmie!


GUSTAW

Przebrani.


RADOST

O Boże! o Boże!


GUSTAW

Tego młodemu nikt pewnie nie zgani.


RADOST

ironicznie

Pewnie pochwali?


GUSTAW

Bo pochwalić musi.


RADOST

Piękna mi szkoła!


GUSTAW

Lepsza być nie może.

Na małym świecie, co się wielkim mieni,

Gdzie każdy trwożnie po śliskiej przestrzeni,

Jakby na szczudłach i w przyłbicy chodzi;

Tam, czem są ludzie, niechaj nikt nie bada.

Ale gdzie człowiek mało pozór ceni,

Przybranym kształtem nie chce i nie zwodzi,

Gdzie więcej wola, niż rozum nim włada,

Tam schwytaj pędzel, wzór stoi gotowy.


RADOST

Otóż go macie! Jest La Bruyère11 nowy.


płaczliwie

Gucio! dopieroś dziękował za radę.


GUSTAW

nie słuchając

I co mi teraz przychodzi do głowy.


RADOST

Na przykład?


GUSTAW

Jedźmy tam dziś.


RADOST

Ja z tobą?


GUSTAW

Ty ze mną.


RADOST

Oszalał!


GUSTAW

Wcześniej wrócisz.


RADOST

ironicznie

Tą drogą tajemną.


GUSTAW

Jedziesz?


RADOST

Dajże mi pokój.


GUSTAW

No, to sam pojadę.


RADOST

Guciu! dopieroś dziękował za radę.


GUSTAW

żałośnie

Luby stryjaszku! wkrótce się ożenię.


RADOST

do siebie z zadziwieniem

No! i dlatego takie figle stroi.


GUSTAW

jak wyżej, prosząc

Już raz ostatni.


RADOST

Ja go nie odmienię,

To rzecz daremna.


GUSTAW

Na kasztana wsiędę!…


RADOST

przestraszony

O! na kasztana!


GUSTAW

Przede dniem tu będę.


RADOST

Weź już moją dorożkę, a kasztan niech stoi.


do siebie:

Jeszcze kark skręci z tego waryjata.


GUSTAW

Dobrze, stryjaszku.


RADOST

I deliję12 moją.


GUSTAW

Dobrze, stryjaszku.


RADOST

W tej kurteczce lata.

Jeszcze kataru u diaska dostanie.


GUSTAW

Dobrze, stryjaszku, jak chcesz, tak się stanie.

Ja zawsze mówię, święte rady twoje.


RADOST

Otóż masz, teraz powie, że to z mojej rady

Przez okna łazi na nocne biesiady.


GUSTAW

Zatem radzisz wchodzić drzwiami?


RADOST

Gadajże z waryjatami!

Ja ci radzę pójść spać.


GUSTAW

Spać?


RADOST

Bladyś, aż niemiło.


GUSTAW

Blady? To dobrze, to nic nie zaszkodzi:

Bladość niepokój miłosny dowodzi,

Bladości prędzej niż słowom się wierzy.

Pamiętasz przecie, jak to dobrze było

Rano, nazajutrz, po twojej wieczerzy?


RADOST

Mojej wieczerzy?


GUSTAW

To jest, mówiąc szczerze,

Ja sam dawałem tę sławną wieczerzę,

Ale stryjaszek potem długi płacił.


RADOST

Niestety!


GUSTAW

Wcalem na cerze nie stracił.

„Teraz to kocha – rzecz niezaprzeczona —

Jak blady, słaby! – on z miłości skona” —

Powiedz sam, wszakże prawda, tak mówiono.

I gdybym nie był zanadto…


RADOST

No, no, no,

Nie dość szaleje, jeszcze mnie powiada!

Teraz idź i śpij, taka moja rada.

Ale mój Guciu, Guciuniu serdeczny,

Staraj się zbliżyć, podobać Anieli.


GUSTAW

Dobrze, stryjaszku.


RADOST

Dla matki bądź grzeczny.


GUSTAW

Dobrze, stryjaszku.


RADOST

I na miłość Boga,

Jeśli ci jeszcze moja przyjaźń droga,

Nim się odezwiesz, pomyśl pierwej nieco.

Bo często słowa jakby z worka lecą,

Ale sensu w nich – no! – tego tam nie ma. —

A teraz idź spać, już mrugasz oczyma.


GUSTAW

Pójdę się przebrać.


Całuje go w rękę.

RADOST

całując go

Pamiętaj, Gustawie…


GUSTAW

Sam się zadziwisz, jak się dziś poprawię.


Odchodzi w lewe drzwi boczne.

RADOST

patrząc za nim, serio

Poprawię! Zawsze jedno co godzina,

Zadziwisz się! tak!/ przechodząc nagle w uczucia

Kochany chłopczyna!


8

siąść na koszu a. dostać kosza – oświadczyć się i nie zostać przyjętym. [przypis edytorski]

9

siędę – dziś popr. forma: siądę. [przypis edytorski]

10

spuścić się na kogoś (daw.) – polegać na kimś, liczyć na kogoś. [przypis edytorski]

11

Jean de La Bruyère (1645–1696) – fr. pisarz, autor Charakterów (Les Caractères ou les Mœurs de ce siècle), dzieła opisującego postaci i obyczaje XVII-wiecznej Francji. [przypis edytorski]

12

delija, delia (daw.) – kurtka męska. [przypis edytorski]

Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca

Подняться наверх