Читать книгу Lwów kres iluzji - Grzegorz Gauden - Страница 11

CZĘŚĆ I
Powitanie niepodległości
Rozdział VII

Оглавление

Doktor Ozjasz Wasser, członek lwowskiej Rady Miasta, mianowany jeszcze przez władze austriackie komisarzem Żydowskiej Gminy Wyznaniowej, rano 22 listopada 1918 roku przybył do ratusza, gdzie zastał „zgromadzonych dygnitarzy miejskich i mnóstwo obywateli znanych we Lwowie”76.

Niektórzy z zebranych, jego przyjaciele, ostrzegli go, że „zachodzi obawa, że żywioły obce, które do miasta wkroczyły, nie napadły na ulicę żydowską, bo w powietrzu coś się czuje”77. Tak określili wtedy polskich żołnierzy odsieczy, która przybyła z Krakowa i Przemyśla.

Doktor Wasser już w drodze do ratusza widział grupy ludzi tłukących w drzwi żydowskich sklepów i wykrzykujących antysemickie hasła. Po tym ostrzeżeniu, nie zwlekając, udał się do drugiego z komisarzy gminy żydowskiej, dr. Emila Parnasa, który zamieszkiwał bardzo blisko Rynku przy ul. Czarnieckiego. Opowiedział mu o tym, co dzieje się w centrum Lwowa, i obydwaj udali się natychmiast do przybyłego w nocy do miasta gen. Roji, który stacjonował przy tej samej ulicy.

Dowódca odsieczy przyjął ich od razu. Po wysłuchaniu relacji podzielił ich obawy i podyktował rozkaz polecający wprowadzenie stanu wyjątkowego w mieście i sądów doraźnych. Wręczył im ten rozkaz i polecił, aby przekazali go w jego imieniu komendantowi Lwowa ppłk. Czesławowi Mączyńskiemu z poleceniem natychmiastowego wydrukowania i rozplakatowania w mieście.

Dołączył do niego również list do Mączyńskiego78.

***

Czesław Mączyński urzędował w imponującym budynku byłego dowództwa armii austriackiej na pl. Smolki 3, w najściślejszym centrum Lwowa.

Generał Roja bezpośrednio po przybyciu do Lwowa nocą 21 listopada 1918 roku rozkazem nr 1 datowanym na dzień 22 listopada powierzył awansowanemu błyskawicznie na podpułkownika Mączyńskiemu wojskową władzę w mieście i okolicy:

c) Komendę miasta we Lwowie i komendę nad powiatem lwowskim obejmuje podpułkownik Mączyński Czesław (…)


g) Wobec osobników i band tak cywilnych jak i w mundurach pochwyconych na rabunku, nakazuje się patrolom, prowadzonym przez oficerów, użyć z całą bezwzględnością broni palnej, a to aż do odwołania niniejszego zarządzenia ze strony podpisanej Komendy (..)79.

To był jednoznaczny nakaz dla powołanego komendanta zdecydowanego i bezwzględnego reagowania na przypadki bandytyzmu we Lwowie.

***

Wasser i Parnas bezzwłocznie udali się dorożką do siedziby ppłk. Mączyńskiego. Na przyjęcie musieli jednak czekać kilka godzin. Tego listopadowego dnia wyczekiwali audiencji u komendanta Lwowa najwybitniejsi obywatele miasta.

Po latach Mączyński z dumą wyliczył, kto antyszambrował w kolejce: marszałek krajowy, prezydium miasta, rektorzy wyższych uczelni lwowskich, kierownicy wszystkich lwowskich urzędów80.

Z satysfakcją podkreślił, że kolejność audiencji ustalał były urzędnik namiestnictwa austriackiego, jego oficer ordynansowy rtm. dr Koncewski, doskonale zapewne wyćwiczony w galicyjskich niuansach rangi i ważności osób.

***

Plac Smolki mieści się w odległości najwyżej 5 minut spaceru do ul. Kazimierzowskiej, 10 minut do pl. Gołuchowskich i pl. Krakowskiego. Tam trwał od rana pogrom i stamtąd dochodziły strzały. Nie zakłóciło to ceremoniału audiencyjnego.

W pierwszym dniu polskich rządów we Lwowie Wasser i Parnas poznali swoje miejsce w hierarchii. Dwóch Żydów, wybitnych obywateli Lwowa, nie miało najmniejszej szansy, by przed takim kwiatem polskiego Lwowa dostać się przed oblicze pławiącego się w tryumfie komendanta, mimo tego, że przyszli z polecenia polskiego generała i z jego rozkazami, by powstrzymać falę gwałtów.

Mączyński przyjął ich dopiero ok. godz. 15. Być może zachował się tak także dlatego, że przynosili listy od gen. Roji, którego Mączyński znienawidził za pominięcie jego osoby i mianowanie ppłk. Tokarzewskiego dowódcą operacji odbicia Lwowa.

Wręczyli mu pisma od generała. Mączyński zachował się „bardzo zimno i obojętnie, a po przeczytaniu był bardzo wzburzony”81.

Po latach potwierdził to spotkanie i usprawiedliwił zwłokę w przyjęciu żydowskich przywódców, zrzucając winę, jak to było u niego w zwyczaju, na podkomendnego. W tym przypadku rtm. Koncewskiego82.

***

Mączyński dobrze zapamiętał, że Wasser i Parnas nie wpisali się w orszak hołdowniczy.

Oskarżycielskim tonem napisał, że wszyscy w tym dniu audiencję zaczynali „od wyrażenia radości ze zwycięstwa polskiego i z powrotu Lwowa do niepodległej Macierzy, jedynie ta delegacja nie uważała za stosowne ani wskazane poświęcić temu radosnemu wydarzeniu jednego słowa rzeczywistej czy udanej radości”83.

Jakie umiejętności aktorskie musieliby posiadać Wasser i Parnas, aby odegrać udaną radość z rezultatów pierwszych godzin polskich rządów we Lwowie? Do nieudawanej radości nie mieli powodów. Na ulicach Lwowa leżały trupy pomordowanych przez polskich żołnierzy Żydów, a w dzielnicy żydowskiej trwał pogrom, w którym prym wiedli polscy wojskowi.

Mączyński powiedział im: „dobrze, zarządzę, co należy”84 i oświadczył, że wyda zarządzenia.

Kilkanaście lat później potwierdził, że Wasser i Parnas rzeczywiście wręczyli mu list od gen. Roji, ale był to „ot taki zwykły list przekazujący interesantów właściwej władzy”85.

Z rozdrażnieniem napisał dalej, że owi interesanci „zaczęli stawiać żądania (dosłownie) ochrony wybitniejszych żydów i osłony budynków żydowskich, w ogóle zabezpieczenia tych nowo nabytych klejnotów Korony Polskiej przed możliwym gniewem ludu (…)86”. Ponadto żądali natychmiastowego ogłoszenia i zaprowadzenia sądów doraźnych.

Pisze, że powstrzymał się od uzasadnionego oburzenia, że w końcu przerwał Wasserowi i Parnasowi udzielanie mu wskazówek i w szorstki sposób zakończył audiencję.

Po prostu wyrzucił dr. Wassera i dr. Parnasa za drzwi.

***

Kompleks byłego podrzędnego oficera armii austriackiej tkwił w Mączyńskim głęboko. W dniu 23 listopada 1918 roku ok. godz. 11, w drugim dniu pogromu, podczas kolejnej rozpaczliwej interwencji przywódców społeczności żydowskiej, poczuł się niewystarczająco respektowany.

Wyrzucił delegację z gabinetu, stwierdzając, że „na pewno zginaliby się «do pasa», gdyby niedawno stanęli przed równoznaczną z moją austriacką funkcją”87.

***

W pierwszym dniu pogromu Mączyński nie uczynił nic, by uśmierzyć pogrom. Na murach miasta nie pojawiło się obwieszczenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego i sądach doraźnych.

Wasser interweniował ponownie tego samego dnia wieczorem, ale otrzymał od Mączyńskiego wymijającą odpowiedź.

Przez cały dzień 22 listopada 1918 roku nowo mianowany podpułkownik wojska polskiego, komendant miasta i powiatu Czesław Mączyński, nie widział żadnych rabunków i pogromu, mimo tego, że był osobiście do południa w centrum Lwowa. Maciej Rataj widział go w automobilu, którym Mączyński objeżdżał Rynek.

Spotkał go też tego dnia rano w najściślejszym centrum Lwowa Wit Sulimirski: „Około godziny 9 rano natknąłem się na pl. Halickim na jadącego autem komendanta naczelnego Mączyńskiego i szefa sztabu por. Nilskiego-Łapińskiego”88.

Rozlewający się 22 listopada pogrom widział gen. Roja. W tym dniu o godz. 17.20 wysłał do gen. Rozwadowskiego w Przemyślu, do Komendy Wojskowej w Krakowie i do Komendy Okręgowej w Przemyślu depeszę: „We Lwowie rabunki i mordy pijanego motłochu (…)”89. Generał domagał się w depeszy dodatkowych oddziałów piechoty i ułanów potrzebnych, by przywrócić ład i zabezpieczyć linię kolejową do Lwowa.

***

Apokalipsę w dzielnicy żydowskiej Lwowa musieli widzieć wszyscy, choćby z daleka, którzy przybyli na pl. Smolki. Musiał widzieć dr Władysław Stesłowicz, ówczesny komisarz rządowy (odpowiednik prezydenta miasta) Lwowa jeszcze z nominacji austriackiej, który 22 listopada 1918 roku pojawił się w godzinach porannych w ratuszu na Rynku, by podjąć urzędowanie w tym gmachu.

Brak relacji o tym, co dr Stesłowicz i jego koledzy z prezydium miasta powiedzieli Mączyńskiemu podczas audiencji na pl. Smolki. We wspomnieniach dr Stesłowicz napisał, że tego samego dnia: „późnym wieczorem udałem się z prof. dr. Chlamtaczem i dr. Stahlem do kwatery komendanta Mączyńskiego z przedstawieniem w sprawie wydarzeń w dzielnicy Żółkiewskiej i prosiliśmy o wydanie dalszych energicznych zarządzeń, co komendant Mączyński przyrzekł nam natychmiast uczynić”90. Dzielnica Żółkiewska to dzielnica żydowska.

Jak mogła przebiegać ta rozmowa? Tylko kilka tygodni temu był dla nich jedynie niewiele znaczącym byłym oficerem austriackim. Mogli wiedzieć ze względu na własne polityczne afiliacje, że miał wyczarować endecji własną formację wojskową, by ta zneutralizowała wpływy POW we Lwowie.

Próbuję sobie wyobrazić to wieczorne spotkanie 22 listopada 1918 roku i rozmowę z upojonym władzą Mączyńskim, który odbierał cały dzień hołdownicze deklaracje wybitnych obywateli Lwowa.

Teraz właśnie on, Mączyński, robił w końcu we Lwowie porządek z Żydami, a tu najwyżsi urzędnicy miejscy proszą go, by powstrzymał pogrom w dzielnicy żydowskiej.

***

Tego jednego dnia, pierwszego dnia pogromu, Mączyński okłamał zarówno Żydów – dr. Wassera i dr. Parnasa, jak i Polaków – dr. Stesłowicza i jego zastępców dr. Stahla i dr. Chlamtacza.

Nie zrobił nic, aby powstrzymać pogrom.

***

Dzień później komendant Lwowa ppłk Mączyński zdecydował się wydać i rozwiesić odezwę. Tyle że własną. W sobotę, w drugim dniu pogromu, 23 listopada 1918 roku, pojawiło się na murach Lwowa obwieszczenie adresowane do Żydów.

Do ludności żydowskiej miasta Lwowa!

W ciągu trzech tygodni walki o Lwów znaczny odłam ludności żydowskiej nie tylko nie zachował neutralności w stosunku do wojska polskiego, ale niejednokrotnie z bronią w ręku stawiał opór, a także w zdradziecki sposób starał się zatrzymać zwycięski pochód naszych wojsk. Zostały ustalone wypadki strzelania z zasadzki do naszych żołnierzy, zlewania ich wrzącym ukropem, rzucania na patrole siekierami itp.

Komenda wojska polskiego wstrzymuje naturalny odruch ludności polskiej i wojska. Wszyscy obywatele bez różnicy wyznania zostali wzięci pod ochronę prawa. Zostało w tym względzie wydane rozporządzenie o sądach i karach doraźnych.

Niemniej na ogóle ludności żydowskiej ciąży poważny obowiązek powściągnięcia części swoich współwyznawców, która w dalszym ciągu nie przestaje działać tak, jakby chciała ściągnąć nieobliczalną katastrofę na ogół ludności żydowskiej.

Komenda wojsk polskich liczy, że ludność żydowska m. Lwowa przede wszystkim we własnym interesie wstrzyma swoich współwyznawców od objawów nienawiści do rządów polskich i że poprawnym, lojalnym zachowaniem się umożliwi władzom i reszcie ludności wprowadzenie i utrzymanie ładu, opartego na prawie91.

***

Odezwa Mączyńskiego usprawiedliwiała trwający pogrom i zachęcała polską ludność Lwowa do jego kontynuowania.

Zawierała też oczywiste kłamstwa. Jedno z nich to informacja o „rozporządzeniu o sądach i karach doraźnych”. Dzień wcześniej Mączyński wstrzymał wykonanie takiego polecenia gen. Roji.

Inne kłamstwo to powtórzenie całkowicie zmyślonych oskarżeń pod adresem ludności żydowskiej o atakowanie polskiego wojska.

Mączyński objawił swą nienawiść do Żydów. Mordy, gwałty, podpalenia, rabunki niewinnych ludzi traktował jako „naturalny odruch ludności polskiej i wojska”. Tym sposobem rozgrzeszał polski Lwów ze zbrodni i zdobywał jego sympatię.

Odezwa ta jest potwierdzeniem tego, że Mączyński miał wtedy pełną wiedzę o trwającym w dzielnicy żydowskiej pogromie. Widział go przecież na własne oczy.

***

Podpułkownik Tokarzewski, rodowity Lwowianin, jeden z wybitniejszych polskich wojskowych, ponad dwadzieścia lat później – w roku 1939 – założyciel Służby Zwycięstwu Polsce, pierwszej antyniemieckiej konspiracji w okupowanej Polsce, z której wykiełkowała Amia Krajowa, dowódca oddziałów, które odbiły Lwów z rąk ukraińskich, napisał:

Dnia 25. rano [błąd składu, powinno być 23 – przyp. G.G.] ukazały się na mieście afisze zwrócone „Do ludności żydowskiej”, będące apelem raczej do ludności polskiej urządzenia pogromu.

Ponieważ następnego dnia afisze te były skrzętnie zdzierane, nie posiadam żadnego egzemplarza.

Zamieszczam tylko przedruk, zamieszczony w „Głosie Narodu”, różniący się od oryginału złagodzeniem treści i tym, że zamiast nazwiska Mączyńskiego nosi podpis Komendy miasta.

Tegoż dnia po południu zaczął się ogólny pogrom i palenie dzielnicy żydowskiej92.

Pogrom zaczął się dzień wcześniej. Do Tokarzewskiego świadomość „ogólnego pogromu i palenia dzielnicy żydowskiej” dotarła jednak dopiero po zapoznaniu się z obwieszczeniem Mączyńskiego. Zrozumiał, co się naprawdę dzieje w polskim już Lwowie.

Po osobistych doświadczeniach w kontaktach z Mączyńskim gen. Roja napisał: „Mimo podpisu na odezwie (…) konsekwentny w metodach p. Mączyński nie przyznaje się do roboty swej”93.

***

Mączyński uparcie w następnych latach wypierał się autorstwa tej odezwy. Nie zaprzeczał jednak nigdy jej powstaniu i treści.

W roku 1921 dał pokrętne wyjaśnienia historii pogromowej odezwy94. Twierdził, że nie ujrzała ona światła dziennego, choć została wydrukowana. Tyle że cały Lwów znał treść tegoż obwieszczenia – tak ustalili dr Chrzanowski i red. Wasserzug95. Swoim zwyczajem Mączyński przerzucił odpowiedzialność na podkomendnego, inż. Stanisława Widomskiego. Twierdził, że to Widomski zredagował ją i zabiegał o jej rozpowszechnianie, nawet po wydaniu zakazu przez gen. Roję.

Utrzymywał później, że informacje o rabunkach dotarły do niego dopiero 23 listopada 1918 roku nad ranem96. Wtedy dopiero miał dowiedzieć się, że tłumy rabujące rozbrajają jego żołnierzy, że patrole składające się z 10 żołnierzy nie wystarczają i są rozbrajane97.

Pojawia się pytanie, przez kogo były rozbrajane? Przez nieuzbrojonych cywilów czy przez innych żołnierzy? Musiał wiedzieć coś o tym, co dzieje się w mieście, skoro 23 listopada wydał rozkaz zakazujący żołnierzom opuszczania koszar98.

***

Kilkanaście lat później Mączyński inaczej wyjaśniał zwłokę w wydaniu obwieszczenia o wprowadzeniu sądów doraźnych i stanu wyjątkowego. Napisał, że rozkazu, który wprowadza sądy doraźne, nie dało się napisać na poczekaniu i na kolanie.

Twierdził, że Wasser, który razem z Parnasem nalegał na natychmiastowe wprowadzenie sądów doraźnych, jako prawnik powinien wiedzieć, że napisanie rozkazu o sądach doraźnych to zadanie wymagające wielu godzin pracy prawników, a w dodatku „(…) prawnik musiałby mieć przy tym kodeks w ręce. Wszak trzeba wyliczyć zbrodnie, zacytować paragrafy, za przekroczenie których pójdą winowajcy pod sąd doraźny”99. Nie pisze, jaki kodeks miał na myśli. Zapewne austriacki.

Mączyński twierdził, że zarządzenie o wprowadzeniu sądów doraźnych wydał pod naciskiem prezydium miasta po wizycie u niego w dniu 23 listopada 1918 roku. Zaznaczał, że zrobił to, wykraczając poza swoje kompetencje, bowiem ograniczył mu je gen. Roja.

Obwieszczenie o wprowadzeniu tych sądów zawisło na murach Lwowa dopiero dzień później, bo – jak znowu twierdził – drukarnia nie chciała niczego drukować bez zgody gen. Roji.

Wydrukowanie odezwy pogromowej nie sprawiło mu jednak trudności.

***

W niedzielę rano 24 listopada 1918 roku, a więc dokładnie 48 godzin po rozpoczęciu pogromu, rozplakatowane zostało na murach Lwowa obwieszczenie o wprowadzeniu sądów doraźnych100. Wydrukowane je 23 listopada, ale według Chrzanowskiego i Wasserzuga nosiło datę 22 listopada101, pierwszego dnia pogromu, czyli dnia, w którym gen. Roja nakazał ich wprowadzenie.

Treść obwieszczenia rozwieszonego dopiero w dwa dni po rozkazie gen. Roji, po naciskach władz miasta, po błaganiach Wassera i Parnasa, nie pozostawia wątpliwości, że podyktował albo napisał je wojskowy, nie oglądając się na jakiekolwiek kodeksy.

Mączyński opublikował obwieszczenia w swojej książce i opatrzył je datą 23 listopada 1918 roku.

***

Z dniem dzisiejszym zostają wprowadzone we Lwowie i okręgu sądy doraźne.

1. Każdy przychwycony na rabunku, grabieży i gwałtach będzie postawiony przed sądem doraźnym. Sąd ten nakładać będzie tylko karę śmierci.

2. Każdy stawiający z bronią w ręku opór patrolom wojskowym, prowadzonym przez oficera, będzie rozstrzelany na miejscu.

Lwów, dnia 23 listopada 1918.

Komendant miasta Lwowa i powiatu

Czesław Mączyński w.r.102.

***

Wreszcie Mączyński zauważył, że we Lwowie coś się stało, doszło do „pożałowania i litości godnych wypadków,” bo ogłosił ponadto, że:

Wobec zaszłych pożałowania i litości godnych wypadków jestem zmuszony zaprowadzić następujące ograniczenia:

1. ludności cywilnej nie wolno pokazywać się na ulicach miasta po godz. 6 wiecz.

2. O tej porze muszą być bramy domów i wszystkie lokale i sklepy zamknięte103.

Na opublikowanym ogłoszeniu brak daty, ale opisane przez Mączyńskiego okoliczności wskazują, że był to dzień 24 listopada 1918 roku104.

***

Tego samego dnia Mączyński wydał instrukcję dla komendanta placu we Lwowie:

Zadaniem komendanta placu jest wprowadzenie porządku i bezpieczeństwa we Lwowie, a przede wszystkim w częściach Śródmieścia i Żołkiewskiego, zamieszkałych przez ludność żydowską, oraz rozbrojenie i aresztowanie ludzi uzbrojonych, bądź to cywilnych, bądź wojskowych, wałęsających się po mieście. (…)

W razie oporu patrole używają broni palnej (…)105.

Słowo „plac” to w ówczesnej terminologii wojskowej gar-

nizon.

***

Dopiero w drugim dniu pogromu podjęte zostały przez polskie władze wojskowe pierwsze działania, aby powstrzymać rozlewającą się falę zdziczenia. Po południu wojsko przystąpiło do aresztowań, a właściwie tylko jego część, tzw. patrole oficerskie, bowiem wielu żołnierzy i oficerów właśnie rabowało, podpalało, strzelało, gwałciło, biło.

Aresztowano 1600 osób (w niektórych relacjach podawana jest liczba 1500 osób). To daje obraz skali tłumu uczestniczącego w pogromie. Zatrzymano przecież tylko pewną część uczestników.

Łatwo wywnioskować, że w pogromie musiały wziąć udział tysiące osób, żołnierzy i mieszkańców Lwowa.

***

Byli wśród nich także lwowscy kolejarze, którzy w sobotę w drugim dniu pogromu pomaszerowali zwartą grupą z Dworca Głównego do centrum Lwowa. „Poszkodowany Stein Dawid kupiec Krasickich 20 podaje, iż w drodze do domu 23/II [powinno być XI – przyp. G.G.] zauważył, iż wiele osób szczególnie kolejarzy szli w kierunku do miasta z okrzykiem: Idziemy rżnąć Żydów”106.

„Dnia 22/XI. O 10-tej rano wpadło 7 żołnierzy z polskimi odznakami, za nimi szli kolejarze, a potem motłoch. Oficer na koniu stał przed domem. Napad miał charakter czysto antysemicki: Żołnierz rabujący powiedział: mamy rozkaz taki boście naszym obcinali uszy” – zeznała Pinia Posthorn, zamieszkała przy ul. Owocowej 3107.

Markus Zucker zamieszkały przy ul. Owocowej 9 zeznał, że dozorca mimo otrzymanych pieniędzy i próśb mieszkańców wpuścił do kamienicy: „(…) dobijających się do bramy żołnierzy polskich i cywilów, wśród których rozpoznałem znanego dobrze z nazwiska sąsiadce naszej Schifre Weinstock, żonie kuśnierza, podurzędnika kolejowego w mundurze kolejarza z 3 gwiazdkami, nazwiska jego ja sam nie znam. Ów kolejarz prowadził rej wśród napastników”108.

***

Zaledwie dwa dni przed pogromem, 20 listopada 1918 roku, kpt. Kazimierz Bartel, przyszły premier RP, wtedy komendant techniczny Dworca Głównego, w krytycznym momencie walk polsko-ukraińskich meldował:

Bierny opór wśród kolejarzy musi być złamany choćby środkami przymusowymi. Ogromna większość tych ludzi nie robi nic i nie chce podjąć się żadnej pracy. Należałoby ogłosić, że kolejarze, którzy nie będą powolni rozkazom wojska, zostaną ze służby wydaleni. Trzeba tym ludziom powiedzieć nareszcie, że od „Austrii” „pensji” spodziewać się nie mogą. Trzeba ich pouczyć, że ludzie ci są obywatelami państwa polskiego i że rząd polski w sposób bezwzględny postąpi z ludźmi, którzy nie popierają akcji Wojsk Polskich. Proszę o wydanie odezwy i rozlepienie jej na murach109.

***

Dnia tego miałem jeszcze oglądać sceny nad wyraz bolesne – plądrowanie dzielnicy żydowskiej. Prawda, że w czasie walk na ulicach Lwowa przez 22 dni uzbierało się w sercach polskich dużo słusznego i uzasadnionego oburzenia na żydów, którzy, głosząc neutralność, na ogół biorąc stanęli po stronie Ukraińców nie tylko sympatiami, ale nieraz i czynną pomocą (…)110

– napisał w pamiętnikach Maciej Rataj, chłopski polityk spod Lwowa, przyszły marszałek Sejmu RP. Krytyczną opinię o postawie Żydów podczas walk polsko-ukraińskich opierał na upowszechnianych we Lwowie oskarżeniach.

Byłem na ulicy Krakowskiej w chwili, kiedy rozpoczęło się plądrowanie. Asumpt do niego dały, jak mówiono, strzały padające z okien mieszkań żydowskich. Trudno mi powiedzieć, czy żydzi istotnie strzelali. Że strzelanina była bezładna zewszystkich stron, to fakt, którego byłem świadkiem.

Musiałem się kryć z innymi przyciskając się do muru. Bodajże byłbym przysiągł w owej chwili, że strzały padają z góry z rozmaitych domów (ul. Krakowska był prawie wyłącznie przez żydów zamieszkała). Czy jednak nie uległem sugestii na równi z innymi. Nie wiem (…).

Do dziś widzę sceny ohydne. Rozmaite indywidua w mundurach żołnierskich (pamiętać trzeba, że byliśmy po 4 latach wojny, że mundur stał się czymś pospolitym, noszonym nie tylko przez tych, którzy brali udział w obronie Lwowa) i w ubraniach cywilnych wynosiły całe naręcza towarów ze sklepów zupełnie jawnie i bez żenady.

Do dziś pamiętam, jak na rynku jakiś oberwaniec, mający widocznie dość łupów, rozdarowywał sznurki do bucików, których miał cały stos – ofiarował i mnie. Inny znów raczył siebie i innych zrabowanym koniakiem czy wódką (…).

Zapewne, trudno było utrzymać w ryzach to pospolite ruszenie, jakiem było wojsko broniące Lwowa w listopadzie, wkradły się do niego męty miejskie, zdemoralizowane do końca długą wojną, bijące się z pogardą śmierci, jednak nie dla idei, lecz nadziei zysku (…)111.

***

23 listopada 1918 roku, w drugim dniu pogromu, o godz. 18.45 gen. Roja meldował w depeszy do gen. Rozwadowskiego: „Akcja uspokojenia miasta postępuje naprzód. (…)”112.

W niecałe dwie godziny później, o godz. 20.30, nadał do niego alarmistyczną depeszę: „Zupełne uspokojenie miasta i okolicy przez unieszkodliwienie band rabujących nie da się uskutecznić w pełnym stopniu bez oczekiwanych posiłków. Z powodu opóźnienia wysyłki 4 p.p. i kawalerii decydujące wkroczenie i uśmierzenie gwałtów wykluczone (…)”113.

Ten ostatni meldunek w sobotę wieczorem świadczy, że pogrom trwał w najlepsze i że brali w nim udział uzbrojeni sprawni polscy wojskowi.

To nie były bandy cywilów, z którymi łatwiej byłoby sobie poradzić. Zdaniem gen. Roji potrzebne były kawaleria i piechota, które musiały przybyć z zewnątrz, bo obecni we Lwowie żołnierze w dużej części właśnie uczestniczyli w pogromie w dzielnicy żydowskiej.

***

Pesymizm gen. Roji był na szczęście nadmierny. Pogrom wygasł niecałe 12 godzin po nadaniu przez niego tej depeszy. W niedzielę rano, ok. godz. 8, ustały strzelaniny, napady, rabunki i gwałty; dopalały się ciągle domy. Patrole oficerskie prowadziły aresztowania pogromczyków.

Pogrom ustał i dodatkowe oddziały nie były potrzebne, bowiem żołnierze po 48 godzinach uznali, że skończył się czas dany im przez dowódców na „pohulanie sobie” z Żydami.

Sędzia Rymowicz ustalił ponad wszelką wątpliwość, że żołnierze, którzy brali udział w pogromie, byli utrzymywani przez swoich dowódców w przekonaniu o bezkarności za to, co robili w dzielnicy żydowskiej w tych dniach114.

***

Zeznanie złożone dr. Ludwikowi Mundowi przez dwóch występujących tylko pod pierwszymi literami nazwiska panów M. i B. opisuje jedną z końcowych scen pogromu.

W niedzielę rano o godz. ½ 7 (24. listop. 18) zaszli pp. M… i B… na ulicę i zauważyli, iż dom p. Dominika przy pl. Krakowskim 27 się pali, nikt nie gasi, schody już spalone, a z okna I. p. palącego się domu wołała bez skutku o pomoc kobieta. Wtedy p. B. wyszukał gruby sznur i chciał rzucić ten sznur kobiecie do okna, aby się sznurem opuścić na ulicę. Temu jednak przeszkodziły patrole wojskowe, które zaczęły na p. M i B. strzelać. Oni wobec tego uciekli, pozostawiając kobietę swemu losowi115.

Nie jest znany dalszy los Żydówki w płonącym domu w niedzielę rano 24 listopada 1918 roku przy pl. Krakowskim 27.

76

A. Insler, Legendy i fakty, COFIM Żyd. Tow. Wydawnicze, Lwów 1937, s. 87.

77

Tamże, s. 88.

78

Tamże.

79

B. Roja, Legendy i fakty, dz. cyt., s. 185 i 186.

80

Obrona Lwowa 1–22 listopada. Relacje uczestników…, t. II, dz. cyt., s. 1042.

81

A. Insler, Legendy i fakty, dz. cyt., s. 89.

82

Obrona Lwowa 1–22 listopada. Relacje uczestników…, t. II, dz. cyt., s. 1043.

83

Tamże.

84

A. Insler, Legendy i fakty, dz. cyt., s. 94.

85

Obrona Lwowa 1–22 listopada. Relacje uczestników…, t. II, dz. cyt., s. 1043.

86

Tamże.

87

Tamże, s. 1045.

88

Tamże, s. 602.

89

B. Roja, Legendy i fakty, dz. cyt., s. 193.

90

Obrona Lwowa 1–22 listopada. Relacje uczestników…, t. II, dz. cyt., s. 573.

91

Cz. Mączyński, Boje Lwowskie, Część I. Oswobodzenia Lwowa…, dz. cyt., t. II, s. 258.

92

B. Roja, Legendy i fakty, dz. cyt., s. 206.

93

Tamże.

94

Cz. Mączyński, Boje Lwowskie, Część I. Oswobodzenia Lwowa…, dz. cyt., t. II, s. 22.

95

J. Tomaszewski, Lwów, 22 listopada 1918, dz. cyt., s. 284.

96

Cz. Mączyński, Boje Lwowskie, Część I. Oswobodzenia Lwowa…, dz. cyt., t. II, s. 24.

97

Tamże.

98

Tamże, s. 26.

99

Obrona Lwowa 1–22 listopada. Relacje uczestników…, dz. cyt., t. II, s. 1043 i 1044.

100

Cz. Mączyński, Boje Lwowskie, Część I. Oswobodzenia Lwowa…, dz. cyt., t. II, s. 28.

101

J. Tomaszewski, Lwów, 22 listopada 1918, dz. cyt., s. 284.

102

Cz. Mączyński, Boje Lwowskie, Część I. Oswobodzenia Lwowa…, dz. cyt., t. II, s. 259.

103

Tamże, s. 262.

104

Tamże, s. 30.

105

Tamże, s. 261.

106

TsDIAL 505.1.210., kwest. 297.

107

TsDIAL 505.1.210., kwest. 423.

108

TsDIAL 505.1 207., prot. 284.

109

Cz. Mączyński, Boje Lwowskie, Część I. Oswobodzenia Lwowa…, dz. cyt., t. II, s. 206.

110

M. Rataj, Wspomnienia i dziennik z lat 1918–1927, t. 1 (Wspomnienia z lat 1918–1920 spisane w 1924 r), maszynopis Biblioteka Narodowa, s. 13.

111

Tamże, s. 14.

112

B. Roja, Legendy i fakty, dz. cyt., s. 193.

113

Tamże, s. 194.

114

D. Engel, Lwów, November 1918…, dz. cyt., s. 391.

115

TsDIAL 505.1.210., L.b. 97.

Lwów kres iluzji

Подняться наверх