Читать книгу Amnezjak - Jakub Nowak - Страница 5

Kar­na­wał

Оглавление

Kar­na­wał wyru­szył z Wene­cji pierw­szego marca 1875 roku, w dniu roz­po­czę­cia nalo­tów na War­szawę. Kiedy wraz ze wscho­dem słońca hała­śliwy i pijany koro­wód opusz­czał świe­tli­ste mia­sto, w sto­licę nie­ist­nie­ją­cego pań­stwa ude­rzyły pierw­sze bomby.

Kar­na­wał poszedł na pół­noc. Peł­zał jak gli­sta po ital­skich księ­stwach, nie­spiesz­nie i cha­otycz­nie. Żywił się gwał­tem, posoką i ogniem, wysry­wał zglisz­cza wsi i mia­ste­czek, siał tru­pami tych, któ­rzy sta­wali mu na dro­dze. Pęcz­niał. Rósł. Tuczył się. Aż w końcu doj­rzał: pełen mor­der­ców, dezer­te­rów i zło­dziei; maka­brycz­nych kugla­rzy, zwy­rod­nia­łych pokrak i roz­pa­da­ją­cych się kurew. Pełen cynicz­nych księży i fana­tycz­nych grzesz­ni­ków; deka­denc­kich ary­sto­kra­tów, któ­rym było już wszystko jedno i obłą­ka­nych tech­ne­rów, o któ­rych dzie­łach krą­żyły legendy. I z tajem­ni­czym, wiecz­nie pija­nym Wodzi­re­jem na czele, kró­lem cha­osu i prze­mocy, naj­bar­dziej okrut­nym i sza­lo­nym z nich wszyst­kich.

Wresz­cie kar­na­wał był tak potężny, że widoczny nawet na kre­so­wych łąkach: gigan­tyczna, roz­wle­kła kolumna gdzieś na wid­no­kręgu, nie­po­ko­jąca roze­dr­gana wstęga zawsze na gra­nicy pola widze­nia. Wtedy wpełzł do Fran­cji, by poży­wić się krwią kona­ją­cego kraju. A papież, zimowi kar­dy­na­ło­wie i kró­lowa Włoch wresz­cie ode­tchnęli.

Amnezjak

Подняться наверх