Читать книгу Czerwone Gardło - Jo Nesbo - Страница 9
Część pierwsza
Z PROCHU POWSTAŁEŚ
8. ALNABRU, PUNKT POBIERANIA OPŁAT, 1 LISTOPADA 1999
ОглавлениеSzary ptaszek ponownie mignął Harry’emu przed oczyma. Harry przycisnął palec do spustu swojego smith&wessona kaliber 38, wpatrzony w nieruchome plecy za szybą, widoczne nad muszką. Ktoś wczoraj w telewizji mówił o wlokącym się czasie.
Klakson, Ellen. Naciśnij ten przeklęty klakson. To musi być któryś z agentów Secret Service.
Wlokący się czas, jak w Wigilię, zanim przyjdzie Święty Mikołaj.
Pierwszy motocykl znalazł się na wysokości budki biletowej, a rudzik wciąż był czarną plamą na skraju pola widzenia. Czas na krześle elektrycznym, zanim prąd…
Harry nacisnął spust do końca. Raz, dwa, trzy razy.
I teraz czas gwałtownie przyspieszył. Kolorowe szkło zbielało, nim posypało się na asfalt kryształowym deszczem. Ledwie zdążył zobaczyć rękę znikającą w budce, gdy rozległ się świst drogich amerykańskich samochodów, który zaraz ucichł.
Harry wpatrywał się w budkę. Kilka żółtych liści, poderwanych w górę przez przejeżdżającą kolumnę, wciąż unosiło się w powietrzu, spokojnie opadały na rabatę z brudną szarą trawą. Wpatrywał się w budkę. Znów zapadła cisza, przez moment zdołał myśleć jedynie o tym, że znajduje się w całkiem zwyczajnym norweskim punkcie pobierania opłat za przejazd w całkiem zwyczajny norweski jesienny dzień, a za plecami ma całkiem zwyczajną stację benzynową Esso. Chłodne poranne powietrze też pachniało całkiem zwyczajnie, gnijącymi liśćmi i samochodowymi spalinami. Przyszło mu do głowy, że może nic się nie zdarzyło.
Nadal wpatrywał się w budkę, kiedy dobiegający zza jego pleców uporczywy jęk klaksonu volvo przeciął dzień na dwoje.