Читать книгу Zanim nadejdzie jutro Tom 2 Ziemia ludzi zapomnianych - Joanna Jax - Страница 12
10. Wilno, 1940
Оглавление– A coś ty mi za lafiryndę naraił? – szepnął konspiracyjnie Aristow do Potopka. – Zaraziła mnie francą. Mówiłem ci, że mają być porządne, a nie jakieś latawice, co to dają każdemu, kto im zaproponuje trochę pieniędzy. Takie to ja mogę mieć bez twojej pomocy.
Potopek wystraszył się. Boris Aristow był naprawdę wściekły. Jednak stary kelner nie spodziewał się, że ze Stefy Podbiegówny jest aż taka latawica i poczęstuje Aristowa chorobą weneryczną.
– Przepraszam – bąknął. – Ona z takiej porządnej rodziny…
Aristow prychnął.
– Przecież ona gorzej mówi po polsku niż ja. Zawija jak folwarczna dziewka.
Potopek milczał. Czekał, aż Aristow nieco się uspokoi. Pal licho te cholerne deputaty, ale przecież mógł go wsadzić do więzienia albo posłać do gułagu.
– No więc? Jak będzie, Potopek? – zapytał.
– Jest taka jedna… Piękna kobieta, jak malowanie. Elżbieta Ratajska. Ale jej mąż, sędzia, siedzi u was, na Łukiszkach. Jakby jej tak pomóc tego męża wyciągnąć z więzienia, toby jej wdzięczność nie znała granic – wydukał Potopek, chwytając się ostatniej deski ratunku. A była to żona sędziego.
Aristow przymknął powieki. Już jedna w zamian za ocalenie męża chodziła z nim do łóżka. A potem odeszła. Chciał, żeby go kochała, a okazało się, że wzbudził w niej jedynie nienawiść. Nie miał pojęcia, dlaczego chciał to sobie zrobić i ponownie powtórzyć podobną grę. Jakiś ośli upór powodował, że wciąż zdawało mu się, iż zmusi kogoś do miłości. Jeśli nie udało się z Niną, mogło się udać z piękną Ratajską. Poczuł podniecenie. Być może nawet nie na myśl, że ponownie wcieli się w romantycznego kochanka i uczynnego przyjaciela, ale dlatego, iż miał ochotę znowu poczuć władzę absolutną. I pragnął, by tym razem nikt tego nie zepsuł.
Niekiedy myślał sobie, jak wiele straciła Nina. A mogła mieć wszystko. Spokój, jedzenia w bród i wygodnie życie. Teraz zapewne podąża jakimś zatęchłym pociągiem, by pewnego dnia wysiąść na kompletnym pustkowiu, gdzie, tak samo, jak na początku wieku, ludzie żyli w ziemiankach i spali na klepiskach. W miejscu, gdzie zapomniano o ludziach. O tym, że w ogóle tam są.
– Poznaj mnie z nią, może jej pomogę. – Aristow oblizał wargi.
Pięknej żony sędziego nie trzeba było zbyt długo namawiać na spotkanie z człowiekiem, który chciał pomóc jej mężowi. Zaprosiła Potopka wraz z Aristowem do siebie i nawet posprzątała na tę okoliczność, by podjąć gościa niemalże z honorami. Co prawda na stole pojawiła się bardzo skromna kolacja, ale nie zabrakło kryształowej karafki z wódką.
Aristow pomyślał, że Elżbieta Ratajska jest prawie tak urodziwa, jak Nina Korcz, chociaż może zbyt szczupła jak na jego gust. Wdzięczył się do niej i obiecywał pomoc. Cokolwiek ta zdesperowana kobieta chciała usłyszeć, padało z jego ust. Spędzili miło wieczór i Aristow zapowiedział się na następny dzień. Przyrzekł, że dowie się wszystkiego, co dotyczyło sędziego Ratajskiego i dołoży wszelkich starań, by pomóc mu wyjść z więzienia.
Elżbieta Ratajska była cała rozpromieniona. Oczy jej błyszczały, rumieńce wystąpiły na policzki i Potopek stwierdził, że teraz wygląda dokładnie tak jak przed wojną, gdy przychodziła z mężem do Zacisza. Lubił wtedy na nią patrzeć. Jak tańczyła z gracją w ramionach tego dziwkarza, gdy wkładała małe kąski potraw do ust i przeżuwała je, ani na chwilę ich nie otwierając. Prawdziwa dama. Marzyło mu się wówczas, żeby tak spędzić z nią chociaż jeden wieczór, posłuchać jej subtelnego głosu i popatrzeć w błękitne oczy. A teraz zżymał się na myśl, że musi ją oddać w łapska tego bydlaka. Nie miał pojęcia, dlaczego był aż tak zdesperowany i w ogóle się na to zgodził. Teraz, siedząc z nimi w saloniku, żałował z całego serca tego, co uczynił. Wiedział jednak, że już nie może odwrócić sytuacji, bowiem Ratajska chwyci się wszystkiego, co będzie mogło uratować jej męża. Odżyła w niej nadzieja i sprawiła, że Elżbieta wypiękniała i wypogodniała. Cóż z tego, jeśli wszystko, co mówił Aristow, było kłamstwem. Nie raz ta sowiecka świnia powoływała się na wpływy, szafowała obietnicami, które na końcu okazywały się gówno warte.
Potopek wyszedł od Ratajskiej z miną zbitego psa. Był kompletnie skołowany. Nagle usłyszał głos Aristowa:
– No, Potopek, nareszcie się postarałeś.
Wiesław milczał, czując, jak wzbiera w nim wściekłość.
– Jakież ona ma długie nogi… Cudowna kobieta, po prostu cudowna – ciągnął Aristow.
– Niech pan nie robi jej krzywdy, kapitanie – wydukał Potopek.
– Ja? Kobiecie krzywdę? – Roześmiał się.
– Ona liczy na to, że jej mąż wyjdzie z więzienia, że… – Głos uwiązł mu w gardle.
– Tak, wiem, na co liczy, ale uwierz, za kilka miesięcy zapomni o mężu i będzie pragnęła tylko mnie – z przekonaniem oznajmił Aristow.
Potopek wcale nie był tego pewien. To nie była tego rodzaju kobieta. Ona miała swoje zasady, które mogła złamać jedynie w imię wyższych celów. Nie wierzył, że zapomni o swoim mężu. Co prawda nie był jej wart i zasługiwała na kogoś lepszego, ale Potopek żywił przekonanie, że na pewno nie jest nim Boris Aristow.
***
Następnego dnia każdym z mężczyzn targały inne uczucia.
Boris był podekscytowany i zastanawiał się, w jaki sposób olśnić Elżbietę Ratajską, by okazała właściwą wdzięczność. I co powinien zrobić, by nie powtórzyła się sytuacja, jaka miała miejsce, gdy podobne deklaracje składał Ninie Korcz-Zawiślańskiej. Pomyślał, że jeśli uda mu się ta sztuka z Ratajską, pewnego dnia i w Ninie wzbudzi podobne uczucia. Tak, wtedy ją odnajdzie i spróbuje jeszcze raz. A może będąc na zesłaniu, Nina zatęskni za nim i sama poprosi, by ją stamtąd zabrał? Musiał jednak poczekać, aż służby w Kazachstanie ulokują przybyłych tam Polaków. Niekiedy jakiś szyderczy wewnętrzny głos podpowiadał mu, że zachowuje się irracjonalnie i żyje mrzonkami. Jak można było bowiem pogodzić przymus z miłością, szantaż i obietnice bez pokrycia z bezinteresownym uczuciem? Patrzył wtedy w lustro, wzruszał ramionami i zadawał głośno pytanie:
– A czegóż mi brakuje? Przecież jestem przystojny, obyty w świecie i posiadam dobre maniery. Wylazłem z zapyziałej wioski i stałem się kimś. Może po prostu wybieram niewłaściwe kobiety? Takie, które stanowią wyzwanie. Takie, które należy najpierw złamać. Tylko co potem?
Na pewno wyglądał w tej chwili lepiej niż Paweł Zawiślański. Aristow dobrze wiedział, co z człowieka robią łagry. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Nawet jeśli kiedyś drogi małżonków zejdą się ponownie, oboje będą już innymi ludźmi. Zwłaszcza Zawiślański. A wtedy niech Nina spojrzy na nich obu i zobaczy, jak bardzo się różnią. Tak, zdobywanie kobiet pozornie nie do zdobycia stanowiło dla Aristowa podniesienie własnej wartości. Było niejako barometrem jego myślenia o sobie samym. Może dlatego wciąż nie mógł zapomnieć o Ninie Korcz, bo okazało się, że ona wcale nie dała się złamać. Miał jednak nadzieję, że gra, jaką rozpocznie z Ratajską, pozwoli mu zepchnąć na jakiś czas obsesję na punkcie Niny w głębokie zakamarki niepamięci.
W przeciwieństwie do Borisa Wiesław Potopek wciąż zastanawiał się, jak odkręcić całą sprawę. Postanowił, że za kilka dni odwiedzi Ratajską i ostrzeże ją delikatnie przed Aristowem. A jeśli w istocie Boris zechce naprawdę jej pomóc w zamian za kilka upojnych nocy? Co wreszcie się wydarzy, gdy Elżbieta mu uwierzy, odepchnie Aristowa na bezpieczną odległość i przez to sędzia straci życie? Boris zaczynał jawić mu się w myślach jako podstępny diabeł, obdarowany przez samego Lucyfera nieskończoną mocą decydowania o ludzkim życiu. Sędziego, Elżbiety i jego. A on miał rodzinę, która także mogła paść ofiarą Aristowa.
***
– Muszę mieć drugie buty, bo te całkiem drenne – mruknęła małżonka Wiesława Potopka, wyrywając go nagle z zamyślenia.
– I skąd ci je wezmę? – odburknął pod nosem.
– Daj dziengi, to sama sobie kupię – powiedziała ostro.
– Wszystko, co zarobię, oddaję ci na dom. Musisz sobie wygospodarować coś z mojej pensji.
To już wystarczyło, by Potopkowa rozpętała piekło. Przywykła już do deputatów i dodatkowych pieniędzy, tymczasem kilka dni temu mąż wręczył jej gołą, dość nędzną pensyjkę.
– A obrywki? – zapytała.
– Cienko z obrywkami w tym miesiącu. Może w następnym się polepszy – powiedział, wzruszając ramionami.
– Było, było i nagle się skończyło! – krzyknęła. – Brechasz mi tu jak ta lala.
– O co ci chodzi, kobieto? – Rozzłościł się.
– Ty masz jaką kochanicę, ot co. I zamiast żonie i dzieciom dogadzasz tej lafiryndzie! – Potopkowa krzyczała coraz głośniej.
– Idź, babo, do kuchni, póki mi nerwy nie puściły! – Jeszcze mu tylko do szczęścia brakowało awantury z powodu nieistniejącej kochanki.
Potopkowa, widząc czerwoną z wściekłości twarz małżonka, zaprzestała krzyków i postanowiła rozegrać to inaczej. Przysiadła na krześle i rozszlochała się.
– Już jestem dla ciebie za stara, za drenna. A tam masz pod nosem młode, ładne i tylko czekają, żebyś je na utrzymankę wziął.
– Nie mam żadnej kochanki – westchnął Potopek.
– Wiedz, że jak masz, to sobie życie odbiorę. – Znowu zaczęła histeryzować.
Wiesiek Potopek wiedział, że nawet jeśli w istocie związałby się na boku z jakąś kobietą, jego żona ani nie targnęłaby się na swoje życie, ani nie pogrążyłaby się w rozpaczy. Już prędzej wytargałaby za kudły swoją konkurentkę i zrobiłaby jej takie piekło na ziemi, że to tamta miałaby powód, by w owej rozpaczy się pogrążyć.
Ponieważ wciąż kłębiły mu się w głowie trudne pytania i musiał sobie na nie odpowiedzieć w spokoju, wstał z kanapy, chwycił kapelusz z przedpokoju i wyszedł z domu, jeszcze na klatce schodowej słysząc donośny płacz swojej połowicy.