Читать книгу O matko i córko - Katarzyna Błędowska - Страница 10

Indywidualistka od pierwszych miesięcy

Оглавление

Chwila ulgi nadeszła dzięki moim rodzicom. Był to czas, gdy wiosną zaczynały kwitnąć tulipany, a moja mama pomyślała, że może wyjazd na działkę dobrze nam zrobi. Początkowo stawiałam opór, nie lubiłam być zależna od innych, ale okazało się, że niepotrzebnie, bo tam nastąpił cud. Paulina zapadała w sen na dwie czy trzy godziny. Przyroda, powietrze, ptaszki i brak samochodów. Tego jej było trzeba. Mnie też. Nie mogłam się nadziwić. Moja Paulinka, taka spokojna, zrelaksowana, kochana.

Pamiętam, że kiedyś przyjechaliśmy na działkę na rodzinną imprezę i mój mąż się zaniepokoił, że od dwóch godzin dziecko się nie odzywa. Co chwila zaglądał do wózka, żeby sprawdzić, czy aby na pewno nic jej nie jest. Wywoływał tym ogólną wesołość. A przecież dla niego to zjawisko niespotykane. Tylko ja rozumiałam powód jego zdziwienia. To było nasze wspólne przeżycie. Bardzo męczące, ale też bardzo nas to do siebie zbliżyło.

Działka okazała się jedynym miejscem, gdzie Paulina spała, dlatego przez jakiś czas od tego objawienia jeździłam tam często. Jednak potem wypady za miasto zaczęły mnie nudzić. Rodzice zabierali mnie zazwyczaj wtedy, gdy mąż przebywał w pracy. Nie miałam wówczas prawa jazdy, więc stałam się zależna od mamy i taty, a oni przesiadywali na działce do wieczora. Poczytałam, poopalałam się, ale już mnie zaczynało skręcać z nudów. W domu, gdy Paulina spała, mogłam przynajmniej prasować, gotować czy zmywać. Przez te płacze i bezsenne noce miałam w tym potworne zaległości. A tam nic. Musiałam znaleźć inny sposób na utulenie małej do snu.


Pierwszy głośny, szczery śmiech

O matko i córko

Подняться наверх