Читать книгу O matko i córko - Katarzyna Błędowska - Страница 6
Wielkie oczekiwanie Uwaga, nadchodzę…
ОглавлениеNa początku było oczekiwanie. Mnóstwo oczekiwania. Paulina wystawiła moją cierpliwość na poważną próbę. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Oczami wyobraźni widziałam, jak moje dzieci wspólnie się bawią, dorastają i stają się wspaniałymi ludźmi. Śniłam o tym i tęskniłam za dzieckiem. Ja i mąż byliśmy gotowi na jego przyjście. Wiedzieliśmy, że już teraz chcemy, aby w naszym życiu pojawił się mały człowiek. Czytałam, co tylko mogłam, chcąc od pierwszych chwil zapewniać bliskość. Wiedziałam, że to pomoże zbudować między nami silną więź. Planowałam wystrój pokoju, wybierałam tapety, słowem – szalałam ze szczęścia, że będziemy mieć córkę lub syna. Wyczekiwane i kochane dzieciątko miało się pojawić przecież już za moment. Cieszyłam się, że moją chęć bycia rodzicem rozumie i podziela mój mąż. Czułam się wspierana, kochana i spełniona jako kobieta. Rozkwitałam w tym oczekiwaniu. Pełni nadziei zaczęliśmy nasze starania.
Próbowałam zajść w ciążę przez dwa lata. Początkowy entuzjazm zastąpiło rozczarowanie, ale nie chciałam porzucać mojego marzenia. Wszędzie dookoła widziałam kobiety w ciąży i małe dzieci. Wszędzie! To było niczym obsesja. Na każdym kroku spotykałam panie, które już mogły korzystać z uroków macierzyństwa. Płacz dziecka był dla mnie jak najpiękniejsza muzyka. Rozkoszowałam się nim. Zaglądałam do wózków innych mam. Liczyłam, że natchnę w ten sposób swój organizm, rozbudzę w nim tę samą tęsknotę, która opanowała mój umysł.
Im dłużej to trwało, tym bardziej się bałam. Czułam się zdruzgotana, miotały mną obawy i wątpliwości. Martwiłam się, że nie będzie mi dane zobaczyć, jak rośnie mi brzuch, poczuć pierwszych ruchów naszego dziecka. Myślałam, że coś jest ze mną nie tak. Towarzyszyło mi poczucie straszliwego zawodu. Jakby fakt, że nie mogę zajść w ciążę, czynił ze mnie gorszą, wybrakowaną kobietę. Byłam zagubiona, przerażona i głęboko nieszczęśliwa. Ileż przepłakałam dni i nocy, patrząc na smutną pojedynczą kreskę na teście. Na szczęście nadzieja nigdy nie zgasła, a wizja dziecka nie znikała. Stała się na tyle wyraźna, że myśleliśmy nawet o adopcji. I wtedy… stało się.
Wielka niespodzianka i olbrzymia radość. Miałam ochotę wykrzyczeć swoją ekscytację całemu światu w twarz. Najszczęśliwszy, najpiękniejszy dzień w moim życiu. Choć o zajściu w ciążę dowiedziałam się w dość śmiesznych okolicznościach. A było to tak…