Читать книгу Kiedy Ciebie nie ma - Лайза Джуэлл - Страница 13
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ОглавлениеWtedy
Ellie trochę polubiła Noelle Donnelly w czasie tych cotygodniowych wizyt zimą. Nie jakoś bardzo. Ale trochę. Głównie dlatego, że okazała się naprawdę dobrą nauczycielką i teraz Ellie była na czele grupy najlepszych uczniów w swojej klasie i przewidywano, że na egzaminie maturalnym dostanie najwyższą notę. Ale pod innymi względami także: często przynosiła Ellie jakiś drobiazg – kolczyki z Claire’s Accessories, błyszczyk do ust o owocowym smaku, naprawdę ładny długopis.
– Dla mojej najlepszej uczennicy – mówiła.
A jeśli Ellie protestowała, zbywała to:
– Byłam w Brent Cross, no wiesz. To drobnostka, naprawdę.
Zawsze pytała również o Theo, którego spotkała podczas swojej drugiej czy trzeciej lekcji w domu Ellie.
– A jak się ma ten twój przystojny kolega? – pytała w sposób, który powinien być krępujący, ale nie był, głównie ze względu na jej uroczy irlandzki akcent, który sprawiał, że większość z tego, co mówiła, brzmiała śmieszniej i bardziej interesująco niż w rzeczywistości.
– W porządku – odpowiadała Ellie, a Noelle uśmiechała się swoim nieco chłodnym uśmiechem i mówiła:
– Warto się go trzymać.
Egzaminy GCSE zbliżały się coraz bardziej. Był marzec i Ellie zaczynała odliczać do nich czas raczej w tygodniach niż miesiącach. Jej popołudniowe wtorkowe sesje z Noelle nabierały rozpędu, w miarę jak jej umysł rozciągał się i naprężał, z większą łatwością przyswajając twierdzenia i wzory. Lekcje odbywały się w szybkim tempie, dynamicznym rytmie. Dlatego Ellie natychmiast to zauważyła, tę zmianę w nastroju Noelle w pierwszy wtorek marca.
– Dzień dobry, młoda damo – przywitała się, stawiając torebkę na stole i rozpinając zamek. – Jak się miewasz?
– W porządku.
– No cóż, to dobrze. Cieszę się. A jak sobie poradziłaś z pracą domową?
Ellie przesunęła dokończoną pracę domową po stole w stronę Noelle. Normalnie Noelle włożyłaby okulary i natychmiast zaczęła ją oceniać, ale dziś tylko oparła na niej czubki palców i bębniła nimi z roztargnieniem.
– Dobra dziewczyna – powiedziała. – Jesteś taką dobrą dziewczyną.
Ellie przyglądała się jej pytająco kątem oka, czekając na sygnał, że ich lekcja zaraz się zacznie. Ale nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego Noelle ślepo wpatrywała się w pracę domową.
– Powiedz mi, Ellie – odezwała się w końcu, zwracając ku niej nieruchome spojrzenie. – Co było najgorszą rzeczą, jaka kiedykolwiek ci się przydarzyła?
Ellie wzruszyła ramionami.
– Co? – ciągnęła Noelle. – Umierający chomik, coś w tym rodzaju?
– Nie miałam chomika.
– Ha, no więc może to. Może nieposiadanie chomika jest najgorszą rzeczą, jaka ci się kiedykolwiek przydarzyła?
Ellie ponownie wzruszyła ramionami.
– Właściwie nigdy nie chciałam mieć chomika.
– A więc czego chciałaś? Czego naprawdę chciałaś i nie wolno ci było tego mieć?
Ellie słyszała w tle włączony telewizor w kuchni, odgłos odkurzacza, którym jej mama sprzątała na górze, siostrę rozmawiającą z kimś przez telefon. Jej rodzina po prostu żyła dalej i nie prowadziła dziwnych konwersacji z nauczycielką matematyki na temat chomików.
– Niczego, naprawdę. Tylko zwyczajnych rzeczy: pieniędzy, ubrań.
– Nigdy nie chciałaś mieć psa?
– Nie bardzo.
Noelle westchnęła i przyciągnęła do siebie pracę domową Ellie.
– No cóż, rzeczywiście masz wielkie szczęście. Naprawdę. I mam nadzieję, że to doceniasz?
Ellie skinęła głową.
– To dobrze. Bo kiedy dojdziesz do mojego wieku, okaże się, że jest mnóstwo rzeczy, których pragniesz, i zobaczysz, że wszyscy inni je dostają, i pomyślisz, no cóż, teraz musi być moja kolej. Z pewnością. I wtedy będziesz patrzeć, jak znikają w zachodzącym słońcu. I nic nie będziesz mogła z tym zrobić. Absolutnie nic.
Na chwilę zapadła niezręczna cisza, a potem wreszcie, powoli, Noelle wsunęła okulary na nos, przewróciła pierwszą stronę pracy domowej Ellie i powiedziała:
– A więc zobaczmy, jak moja najlepsza uczennica poradziła sobie w tym tygodniu.
– Powiedz mi, Ellie, jakie są twoje nadzieje i marzenia?
Ellie jęknęła w duchu. Noelle Donnelly znów była w jednym z tych swoich nastrojów.
– Tylko naprawdę dobrze zdać egzaminy GCSE. I maturalne. A potem pójść na naprawdę dobry uniwersytet.
Noelle zacmokała z dezaprobatą i przewróciła oczami.
– Co jest z wami, młodzi ludzie, i waszą obsesją na punkcie uniwersytetu? Och, te fanfary, kiedy dostałam się do Trinity! Jaka wielka sprawa! Moja matka nie mogła przestać tego rozgłaszać przed całym światem. Jej jedyna córka! A teraz popatrz na mnie. Jestem jedną z najuboższych osób, jakie znam.
Ellie się uśmiechnęła, zastanawiając się, co odpowiedzieć.
– Nie, życie jest ważniejsze niż uniwersytet, panno Mądralińska. Ważniejsze niż dyplomy i kwalifikacje. Mam ich w bród. A popatrz na mnie, siedzę tu z tobą w twoim cudownym ciepłym domu, piję twoją cudowną herbatę Earl Grey, zarabiając nędzne grosze za wkładanie ci do głowy mojej wiedzy. A potem wracam do domu, w którym nie ma niczego. – Odwróciła się gwałtownie i zmierzyła Ellie wzrokiem. – Niczego. Przysięgam. – Następnie westchnęła i uśmiechnęła się, okulary wróciły wyżej na nos, spojrzenie opuściło Ellie i rozpoczęła się lekcja.
Potem Ellie odszukała matkę w kuchni i oznajmiła:
– Mamo, chcę zakończyć korepetycje.
Jej mama odwróciła się i spojrzała na nią pytająco.
– Ach tak? – powiedziała. – Dlaczego?
Ellie zastanowiła się, czy nie powiedzieć jej prawdy. Pomyślała, że powie: „Ona mnie przeraża i mówi naprawdę dziwne rzeczy i naprawdę nie chcę już więcej co tydzień przez godzinę być z nią sama”. Jakże żałowała, że nie powiedziała jej prawdy. Może gdyby powiedziała prawdę, mama mogłaby to wyjaśnić, a wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiła. Być może pomyślała, że mama uzna to za niemądry argument, by chcieć zrezygnować z lekcji tak niedługo przed egzaminami. A może nie chciała wpędzić Noelle w kłopoty, nie chciała, żeby powstała „sytuacja”. Ale bez względu na to, jakie było jej rozumowanie, powiedziała:
– Naprawdę myślę, że zaszłam już z Noelle najdalej, jak mogłam. Mam wszystkie testy, które mi dała. Mogę po prostu dalej je rozwiązywać. I to ci zaoszczędzi trochę pieniędzy. – Uśmiechnęła się zwycięsko, czekając na odpowiedź matki.
– No cóż, to się wydaje trochę dziwne, tak niedługo przed egzaminami.
– No właśnie. Myślę, że teraz mogłabym wykorzystać ten czas na coś innego. Na przykład na geografię. Naprawdę przydałby mi się dodatkowy czas na geografię.
To była stuprocentowa nieprawda. Ellie była absolutnie najlepsza ze wszystkich przedmiotów. Dodatkowa godzina w tygodniu niczego by nie zmieniła. Mimo to uśmiechnęła się przymilnie do mamy, pozostawiwszy tę prośbę w zawieszeniu, i czekała.
– No cóż, kochanie, decyzja oczywiście należy do ciebie.
Ellie zachęcająco pokiwała głową, podczas gdy wspomnienie pełnych podtekstów słów Noelle, zapach zjełczałego jedzenia i niemytych włosów, wahania nastroju i odbiegające od tematu, nieco niestosowne pytania pulsowały w jej pamięci.
– Skoro jesteś pewna… Miło byłoby nie mieć dodatkowych wydatków – powiedziała matka.
– No właśnie. – Ellie zalała fala ulgi. – Właśnie.
– Dobrze – zgodziła się matka, otwierając lodówkę i wyjmując z niej słoik sosu bolognese. – Jutro do niej zadzwonię. Zawiadomię ją.
– Wspaniale – odparła Ellie lekkim tonem, czując, jak z serca spada jej dziwny, obrzydliwy ciężar. – Dziękuję.