Читать книгу Kiedy Ciebie nie ma - Лайза Джуэлл - Страница 14

ROZDZIAŁ ÓSMY

Оглавление

Policjant, który przywitał Laurel, był młody i zmęczony, trochę zdenerwowany i miał wilgotne dłonie. Zaprowadził ją do pokoju przesłuchań.

– Dziękuję, że pani przyszła – powiedział, tak jakby istniała inna opcja: „Przepraszam, jestem dziś bardzo zajęta, może w przyszłym tygodniu?”. Ktoś poszedł, by przynieść jej szklankę wody, a chwilę później drzwi znów się otworzyły i wszedł Paul.

Paul, Boże, oczywiście, Paul. Nawet o nim nie pomyślała. Zareagowała tak, jakby to wszystko dotyczyło tylko jej. Jednak najwyraźniej ktoś w komisariacie pamiętał o Paulu. Wpadł do pokoju z opadającymi siwymi włosami, w pomiętym garniturze, ze skórą przesiąkniętą cierpkim zapachem City. Kiedy ją mijał, sięgnął ręką do ramienia Laurel, ale nie była w stanie się odwrócić i go pozdrowić, jedynie zmusiła się do lekkiego uśmiechu przez wzgląd na ludzi, którzy patrzyli na tę scenę.

Zajął miejsce obok niej, przyciskając dłonią krawat, kiedy siadał na krześle. Ktoś przyniósł mu herbatę z automatu. Była zła o herbatę. Była zła o Paula.

– Badaliśmy teren nieopodal Dover – powiedział detektyw, który nazywał się Dane. – Zadzwonił do nas mężczyzna wyprowadzający psa. Jego terier wykopał torbę.

Torbę. Laurel pokiwała głową, gwałtownie. Torba to nie ciało.

Dane wyjął ze sztywnej koperty fotografie formatu dwadzieścia na dwadzieścia pięć centymetrów. Przesunął je po stole w stronę Laurel i Paula.

– Czy rozpoznają państwo któryś z tych przedmiotów?

Laurel przyciągnęła zdjęcia do siebie.

To była torba Ellie. Jej plecak. Ten, który miała przewieszony przez ramię, kiedy wszystkie te lata temu wyszła z domu do biblioteki. Było na nim małe czerwone logo, które stanowiło tak istotny element policyjnego apelu. To była na dobrą sprawę jedyna cecha wyróżniająca Ellie tamtego dnia.

Na drugim zdjęciu był czarny T-shirt, luźny, z łódkowym dekoltem i krótkimi kimonowymi rękawami. Na metce wewnątrz był napis „New Look”. Nosiła go częściowo wsunięty z przodu w dżinsy.

Trzeci był biustonosz: szara dzianina w drobne groszki. Na metce wewnątrz był napis „Atmosphere”.

Czwarte były spodnie. Jasne dżinsy. Na metce wewnątrz był napis „Top Shop”.

Piąte były brudne białe tenisówki.

Szósta była gładka czarna bluza z kapturem z białym troczkiem. Na metce wewnątrz był napis „Next”.

Siódme były klucze do domu. Z małym plastikowym breloczkiem w kształcie sowy, której oczy świeciły, kiedy nacisnęło się guzik na jej brzuchu.

Ósma była sterta zeszytów i podręczników, pozieleniałych i przegniłych od wilgoci.

Dziewiąty był piórnik: w czarne i czerwone kropki, pełen długopisów i ołówków.

Dziesiąta była pojedyncza wkładka higieniczna, napuchnięta i obsceniczna.

Jedenasta była maleńka skórzana torebka pozszywana z fioletowych i czerwonych kawałków, zapinana z trzech stron na suwak z czerwonym pomponem.

Dwunasty był mały laptop, przestarzały i wyglądający na lekko podniszczony.

Ostatni był paszport.

Przyciągnęła bliżej fotografię; Paul pochylił się do niej i przesunęła zdjęcie tak, by leżało między nimi.

Paszport.

Ellie nie wzięła paszportu. Laurel nadal go miała. Wyjmowała go od czasu do czasu z pudełka z rzeczami Ellie i wpatrywała się w widmową twarz córki, myśląc o podróżach, w które ta się nigdy nie wybierze.

Jednak kiedy patrzyła na paszport, zdała sobie sprawę, że nie należał do Ellie.

To był paszport Hanny.

– Nie rozumiem – powiedziała. – To paszport mojej starszej córki. Myśleliśmy, że go zgubiła. Ale… – Spojrzała znów na zdjęcie, palcami dotykając jego brzegów. – …jest tutaj. W torbie Ellie. Gdzie to znaleźliście?

– W gęstym lesie – odparł Dane. – Niedaleko przystani promowej. Jedną z teorii, które rozpatrujemy, jest ta, że ona mogła być w drodze do Europy. Zważywszy na paszport.

Laurel ogarnął gwałtowny gniew, poczucie krzywdy. Szukali dowodu, który poparłby ich długo podtrzymywaną teorię, że Ellie uciekła z domu.

– Ale jej torba – powiedziała. – Z tymi rzeczami, które wzięła ze sobą, wychodząc z domu, kiedy miała piętnaście lat? I mówi pan, że te same rzeczy zabrała, żeby wyjechać z kraju? Po tylu latach? To nie ma sensu.

Dane spojrzał na nią niemal z czułością.

– Zbadaliśmy ubranie. Są na nim ślady intensywnego używania.

Laurel przycisnęła dłoń do piersi, widząc w myślach obraz swojej doskonałej córki, zawsze tak nieskazitelnie czystej, zawsze tak świeżej i pachnącej, która błąka się latami bez przerwy w tym samym ubraniu.

– Więc… gdzie ona jest? Gdzie jest Ellie?

– Szukamy jej.

Czuła, że Paul na nią patrzy, że chce, by nawiązała z nim kontakt i by razem przeanalizowali tę plątaninę informacji. Ale nie mogła spojrzeć mu w oczy, nie mogła dać mu ani cząstki siebie.

– Wiesz… – odezwała się. – Kilka lat po zaginięciu Ellie zostaliśmy okradzeni. Powiedziałam wtedy policji, że pomyślałam, że to Ellie. Rzeczy, które zostały zabrane, brak śladów włamania, poczucie… – Nie chciała mówić o bezpodstawnych przeczuciach. – Musiała wtedy zabrać paszport Hanny. Musiała…

Urwała. Czy to możliwe, że policja od początku miała rację? Że Ellie uciekła? Że planowała ucieczkę?

Ale skąd? Dokąd? I dlaczego?

W tym momencie drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł kolejny policjant. Podszedł do Dane’a i coś mu szepnął do ucha. Obaj spojrzeli na Laurel i Paula. Potem Dane usiadł prosto, poprawił krawat i rzekł:

– Znaleźli ludzkie szczątki.

Ręka Laurel instynktownie odnalazła dłoń Paula.

Ścisnęła ją tak mocno, że poczuła, jak jego kości się wyginają.

Kiedy Ciebie nie ma

Подняться наверх