Читать книгу Ziemia jałowa - Magdalena Okraska - Страница 13

KIEŁBASA I ZIEMNIAKI

Оглавление

Kiedy tylko nadchodzi jesień, powietrze w Zawierciu zaczyna pachnieć bardzo specyficznie. To zapach dymu z ogniska, ale połączony z czymś jeszcze – z zapachem przypiekanych ziemniaków, smażonego boczku, cebuli i tłustej kiełbasy. Niepowtarzalny. Kto raz powąchał, pozna.

Zagłębie robi prażonki.

To stara tradycja, ale żywa tutaj jak mało która. Zamysł jest bardzo prosty: należy mieć specjalny kociołek (nabyć go można w odlewniach w Ogrodzieńcu), wymościć go liśćmi kapusty i warstwami ułożyć w nim ziemniaki, marchew, buraki, cebulę, boczek, słoninę oraz kiełbasę. Na to rzuca się kostkę smalcu, po czym na całości dokładnie zakręca się ciężkie żeliwne wieko i wstawia kociołek do ogniska.

Nie trzeba grilla, paleniska ani specjalnego miejsca. Ludzie schodzą z kociołkami na podwórka kamienic albo i przed bloki. Idąc po zmroku, można czasem zobaczyć grupę zgromadzoną wokół niewielkiego ogienka, czekającą przy wódce (koniecznie musi być wódka, dla dzieci kefir, żadna tam cola), aż prażonki „dojdą”.

Instytucja „prażonków” (bo taka odmiana jest, według starszych mieszkańców miasta, właściwa) ma szerszy charakter niż tylko rodzinny. W czasach, gdy fabryki dobrze prosperowały i gromadziły wielu mężczyzn w jednym miejscu, często to właśnie oni, nie kobiety, przyrządzali to danie symbol i organizowali biesiadę we własnym gronie. Ale robiono je właściwie w każdym towarzystwie – były prażonki szkolne, zakładowe, koleżeńskie, przedweselne. Były spotkania prażonkowe organizowane na boiskach szkolnych (mieszkańcy wspominają, jak czasem płonęło naraz dziesięć ognisk), podczas wycieczek. W Porębie, sześć kilometrów od Zawiercia, co roku odbywa się festyn połączony z pieczeniem prażonek w gigantycznym kotle. Mieści się w nim 160 kg ziemniaków, 25 kg kiełbasy, 15 kg boczku, 20 kg cebuli, przyprawionych solą i pieprzem.

Ziemia jałowa

Подняться наверх