Читать книгу Czarny łabędź. Jak nieprzewidywalne zdarzenia rządzą naszym życiem - Nassim Nicholas Taleb - Страница 15
ZBYT NUDNE, ŻEBY O TYM PISAĆ
ОглавлениеPodobno kiedy aktorzy na planie artystycznych filmów Luchina Viscontiego wskazywali zamkniętą szkatułkę, która miała kryć w sobie klejnoty, leżała w niej prawdziwa biżuteria. W ten sposób reżyser chciał się upewnić, że aktorzy wejdą w swoje role. Według mnie Visconti mógł się również kierować czystym poczuciem estetyki i pragnieniem autentyczności — zwodzenie widza mogło wydawać mu się czymś niewłaściwym.
Niniejsza książka stanowi esej wyrażający jedną główną tezę: nie zajmuję się recyklingiem ani przetwarzaniem cudzych pomysłów. Esej to spontaniczne rozważania, a nie raport naukowy. Przepraszam, jeśli pominę w tej publikacji kilka oczywistych wątków, ale wyznaję pogląd, że jeśli ja nie mam ochoty o czymś pisać, to czytelnicy nie będą mieli ochoty o tym czytać. (Poza tym kryterium unikania nudy może pomóc usunąć z książki to, co w niej zbyteczne).
Gadanie nic nie kosztuje. Ktoś, kto na studiach miał za dużo (albo za mało) zajęć z filozofii, mógłby zaoponować: przecież widok Czarnego Łabędzia nie podważa teorii, że wszystkie łabędzie są białe, jako że z technicznego punktu widzenia czarny ptak nie jest łabędziem, gdyż podstawową cechą łabędzia jest białe ubarwienie. Z kolei ci, którzy naczytali się za dużo Wittgensteina (i komentarzy do jego pism), mogą wierzyć w znaczenie kwestii językowych. Oczywiście są one ważne na wydziałach filozofii, ale my, praktycy i decydenci w prawdziwym świecie, zostawiamy je sobie na weekend. Jak wyjaśniam we fragmencie zatytułowanym Niepewność nerda [Rozdział 9. Błąd ludyczny albo niepewność nerda — przyp. red.], mimo swojego intelektualnego powabu te niuanse nie mają istotnego wpływu na sprawy, którymi zajmujemy się od poniedziałku do piątku, w odróżnieniu od poważniejszych (choć pomijanych) kwestii. Ludzie wykładający na uczelniach mają niewielkie doświadczenie z prawdziwymi sytuacjami, w których trzeba podejmować decyzje w warunkach niepewności, dlatego nie wiedzą, co jest ważne, a co nie — i dotyczy to nawet badaczy niepewności (a może szczególnie badaczy niepewności). To, co nazywam praktyką niepewności, może obejmować piractwo komputerowe, spekulacje cenami surowców, hazard na zawodowym poziomie, pracę dla pewnych gałęzi mafii albo niemal nałogowe zakładanie nowych firm. Jestem więc przeciwnikiem „sterylnego sceptycyzmu”, na który nic nie można poradzić, oraz przesadnie teoretycznych rozważań lingwistycznych, przez które znaczna część współczesnej filozofii stała się nieinteresująca dla bytu nazywanego cynicznie opinią publiczną. (W przeszłości ci nieliczni filozofowie i myśliciele, którzy nie byli niezależni finansowo, utrzymywali się dzięki wsparciu mecenasów. Dziś losy pracowników naukowych w rozmaitych abstrakcyjnych dziedzinach zależą wyłącznie od opinii innych naukowców. Brakuje weryfikacji zewnętrznej, co od czasu do czasu przynosi ten patologiczny skutek, że przedsięwzięcia akademickie zamieniają się w prymitywną rywalizację na pokaz. Poprzedni system miał swoje wady, ale przynajmniej narzucał pewne standardy merytoryczne).
Filozof Edna Ullmann-Margalit7 odkryła w mojej książce pewną niespójność i zwróciła się do mnie o wyjaśnienie, dlaczego posłużyłem się właśnie metaforą Czarnego Łabędzia do opisu tego, co nieznane, abstrakcyjne i nieprecyzyjnie niepewne — białych kruków, różowych słoni albo wymierających mieszkańców dalekiej planety orbitującej wokół Tau Ceti. Przyłapała mnie na gorącym uczynku. Faktycznie, mamy tu do czynienia z niespójnością; ta książka to pewna opowieść, ponieważ wolę posługiwać się opowieściami i anegdotami, żeby pokazać, jak łatwo wierzymy w rozmaite historie i jak jesteśmy podatni na niebezpieczne skróty narracyjne8.
Opowieść można zastąpić tylko inną opowieścią. Metafory i opowieści (niestety) oddziałują na nas znacznie silniej niż idee; a przy tym są łatwiejsze do zapamiętania i przyjemniej się je czyta. Jeśli mam zaatakować to, co nazywam dyscyplinami narracyjnymi, najlepszym narzędziem będzie właśnie narracja.
Idee pojawiają się i znikają, a tym, co pozostaje, są opowieści.