Читать книгу Elżbieta II. Portret królowej - Paola Calvetti - Страница 12

Prawie osiem miesięcy przed wykonaniem owego zdjęcia z 1926 roku

Оглавление

Dnia 20 kwietnia 1926 roku znad Tamizy wieje lodowaty wiatr. Mimo że gazety zapowiadają to wydarzenie jako całkowicie pewne, przy Bruton Street 17, w eleganckiej dzielnicy May-fair, nie koczują tabuny fotografów. Kilka linijek tekstu w razie potrzeby wystarczy wiernym poddanym zgromadzonym pod oknami. Tymczasem w pubie Coach and Horses na rogu ulicy (nadal stoi tu wciśnięty pomiędzy białe, luksusowe budynki) kufle piwa są gotowe do wzniesienia toastu.

W londyńskim chłodzie czuć także zbliżający się strajk, zapowiedziany na 3 maja przez związki górników walczące z potentatami węglowymi, którzy grożą obniżką płac. Jednak co innego zaprząta myśli sir Williama Joynsona-Hicksa, ministra spraw wewnętrznych w konserwatywnym rządzie Stanleya Baldwina. To sprawa wagi państwowej.

Niedługo po północy, kiedy kierowca odwozi go do rezydencji Claude’a George’a Bowesa-Lyona, czternastego księcia Strathmore i Kinghorne, słychać zaledwie echo strajków. Na pierwszym piętrze dwudziestopięcioletnia Elżbieta Angela Małgorzata Bowes-Lyon, dziewiąta córka hrabiego Strathmore, trudzi się już od dwudziestu czterech godzin, by urodzić swoje pierworodne dziecko. Przy wyczerpanej księżnej Yorku czuwa nie tylko trzech ginekologów i dwie położne, ale i dostojnicy kościelni oraz dworzanie — aby można było poświadczyć narodziny królewskiego potomka, konieczna jest obecność ministra spraw wewnętrznych. Tradycja ta wywodzi się z 1688 roku, kiedy to podejrzewano, że Jakub Stuart2, syn Jakuba II i Marii Beatrycze, był „uzurpatorem”, a prawdziwy syn tych dwojga zmarł przy urodzeniu i — za sprawą sprytnej damy do towarzystwa — został zastąpiony przez innego chłopca.

Sir William nie musiał długo czekać.

Ponieważ poród naturalny okazał się bardzo skomplikowany, chirurg Harry Simpson zdecydował się wykonać cesarskie cięcie. Salę operacyjną zaimprowizowano w domu, nie zważając na ryzyko związane z operacją, która mogła uniemożliwić młodej mamie posiadanie kolejnego dziecka. Potomkowie linii Yorków nie są przeznaczeni do dziedziczenia tronu, więc postępuje się bez wahania. Dnia 21 kwietnia 1926 roku, kilka minut po drugiej czterdzieści, sir Joynson-Hicks informuje premiera, że poród został „instytucjonalnie” zakończony bez problemów i że on osobiście sprawdził, czy nie nastąpiła podmiana dziecka. Noworodek płci żeńskiej, waga urodzeniowa trzy tysiące sześćset gramów, pierwsza wnuczka Jerzego V, ale przede wszystkim ukochana córka drobniutkiej, dowcipnej Elżbiety, żony jąkającego się, irytującego księcia Alberta, zwanego Bertim.

Pałac Buckingham ogłasza narodziny Elżbiety krótkim komunikatem, który pojawił się na czternastej stronie „Timesa”. „O godzinie 2.40 dziś rano księżna Yorku urodziła księżniczkę. Matka i córka czują się dobrze”.

Tylko „Daily Mail” następnego dnia proroczo przypomniał, że „ta dziewczynka, której osoba od wczoraj zdominowała wszystkie, albo prawie wszystkie, rozmowy w królestwie, jest trzecią z kolei do tronu po Edwardzie, księciu Walii” (a także do małżeństwa i posiadania dzieci) i po jego bracie Albercie.

Obudzeni o czwartej rano, pierwsi składają dziewczynce wizytę dziadkowie ze strony ojca, król Jerzy V i królowa Maria. Królowa opisuje księżniczkę jako „urocze maleństwo o pięknej karnacji i przecudnych blond włoskach”. Świeżo upieczony tatuś, szczęśliwy i pełen entuzjazmu, tego samego dnia wyśle im bilecik:

„Mam nadzieję, że Ty i Tato jesteście szczęśliwi, że macie wnuczkę”, dodając coś w rodzaju obietnicy: (wiadomo, że królowie wolą męskich spadkobierców) „mam nadzieję, że wkrótce będziecie mieli też wnuka”3. Na pamiątkę tej zimnej nocy została tabliczka z napisem:

W TYM MIEJSCU NA BRUTON STREET POD NUMEREM 17 WZNOSIŁ SIĘ DOM HRABIEGO STRATH-MORE I KINGHORNE, W KTÓRYM 21 KWIETNIA 1926 ROKU PRZYSZŁA NA ŚWIAT ELŻBIETA ALEKSANDRA MARIA WINDSOR, PÓŹNIEJSZA JEJ WYSOKOŚĆ KRÓLOWA ELŻBIETA II.

Na szczęście członkowie rodziny królewskiej mieli wspaniały zwyczaj pisania do siebie listów i przesyłania ich z pokoju do pokoju. I nawet jeśli po dziesiątkach lat liściki i diariusze ukazują więcej czułości niż zamiłowania do soczystych ploteczek, są bardzo przydatne w odkrywaniu prawdy. O narzeczeństwie i małżeństwie Elżbiety Bowes-Lyon można dowiedzieć się właśnie dzięki upublicznionej dopiero w 2012 roku korespondencji4, w której dziewczyna — zdecydowana co do swoich życiowych wyborów — wyznaje, że wcale nie ma ochoty poślubić królewskiego syna. Gorzej, jest pełna wątpliwości, a nawet przerażona na myśl o obciążeniach związanych z takim małżeństwem. Pisze o tym do swojej byłej guwernantki, Beryl Poignand5. Albert natomiast jest pod wrażeniem magnetycznych oczu gorącej Szkotki, uwodzi ją miesiącami, ale jest zaledwie drugim synem Windsorów, może to zbyt mało dla ambitnej szlachcianki, co do której kroniki piszą, że jest zakochana w urzędniku dworu, Jamesie Stuarcie.

Windsorowie jednak zdecydowali inaczej. Królowa Maria pomaga nieśmiałemu synowi. Przebiegle usuwa z dworu jego rywala, oferując mu prestiżowe stanowisko w Stanach Zjednoczonych. Pierwsza propozycja małżeństwa, złożona nie dość rozważnie w czasie wizyty w letniej rezydencji Strathmore’ ów w Glamis, spotyka się jednak z grzeczną odmową. Następna też, lecz po miesiącach starań, pomiędzy listami i bilecikami, balami i festynami, stosunek Elżbiety do wrażliwego księcia Yorku powoli się zmienia. Trzecie oświadczyny zostają przyjęte. Zaręczyny zostają ogłoszone 15 stycznia 1923 roku. Od tej chwili przyszła małżonka księcia zaczyna przyciągać zainteresowanie prasy, łasej na wszelkie smaczki.

Sama myśl, że musi się poddać publicznej ocenie, zawstydza ją. Elżbieta uważa dziennikarzy i fotografów za prawdziwe nieszczęście i wierzy, że prędzej czy później się znudzą i zostawią ją w spokoju.

Te nadzieje jednak okazują się płonne, choć to właśnie fotografowie będą jej asem w rękawie. Kilka lat później księżna Yorku użyje ich na swoją — i monarchii — korzyść.

Dnia 26 kwietnia 1923 roku Elżbieta i Albert pobierają się w opactwie westminsterskim. Po krótkiej podróży poślubnej do Polesden Lacey w Surrey przeprowadzają się do spokojnego zakątka przy Bruton Street, gdzie Elżbieta szybko staje się żoną spełniającą marzenia męża o życiu rodzinnym możliwie jak najdalszym od dworskich intryg.

Wierna wiktoriańskiemu duchowi, księżna bez zmrużenia oka poddaje się wszelkim wymogom protokołu dworskiego, wie, że nic albo prawie nic nie można zrobić bez zgody teścia, do którego należy też prawo i przywilej akceptacji imion zaproponowanych dla wnuczki. Imiona Elżbieta Maria Aleksandra (w hołdzie dla matki, babki i prababki, które były małżonkami albo królewskimi wdowami, ale nie królowymi) zostają zaakceptowane i 29 maja 1926 roku dziewczynka zostaje ochrzczona przez arcybiskupa Yorku Cosmo Langa w kaplicy rodzinnej w pałacu Buckingham wodą z rzeki Jordan z Ziemi Świętej.

I cały czas płacze.

Fetowana przez Brytyjczyków, w kilka miesięcy zajmuje okładki i pierwsze strony gazet, stając się „najsławniejszą dziewczynką na świecie”, także dzięki fotografiom Marcusa Adamsa.

Elżbieta II. Portret królowej

Подняться наверх