Читать книгу Elżbieta II. Portret królowej - Paola Calvetti - Страница 15
Być jak Crawfie
ОглавлениеWiedzę o dzieciństwie i okresie nastoletnim Lilibet zawdzięczamy długiej na pięćset stron opowieści napisanej przez Marion Crawford, zwanej Crawfie. Czułej i odważnej guwernantce, która przybyła z małego, prezbiteriańskiego miasteczka w Szkocji i jako pierwsza zrozumiała, że czytelnicy są głodni publicznego wizerunku Yorków. Po siedemnastu latach w służbie u rodziny królewskiej wpadnie na pomysł, by podzielić się swoimi doświadczeniami. Kiedy w 1950 roku książka pt. The Little Princesses zostanie opublikowana, rozejdzie się jak świeże bułeczki, zapewniając autorce znaczącą sumę siedemdziesięciu tysięcy tysięcy funtów.
Od tej pory „być jak Crawfie” jest synonimem zdrady. Z drugiej strony jednak poddani mogą po raz pierwszy zajrzeć do owianych tajemnicą komnat dworu. To niewybaczalna zbrodnia według rodziny królewskiej, wściekłej, że ktoś ośmielił się zawieść jej zaufanie, rozgłaszając detale z ich prywatnego życia, przyzwyczajenia i systemów edukacyjnych, według których uczą się dziewczynki.
Niewdzięczna guwernantka zostanie wygnana, wyjedzie do rodzinnej Szkocji i rozpocznie karierę dziennikarską, prowadząc rubrykę „Crawfie’s Column” w piśmie „Woman’s Own”.
Napisany z dużym wyprzedzeniem artykuł z 16 czerwca 1955 roku, poświęcony młodej królowej Elżbiecie na wyścigach w Ascot „w kanarkowożółtym kostiumie”, ją zakończy. Z powodu strajku kolei wyścigi w Ascot się nie odbędą, a reputacja starej dobrej Crawfie legnie w gruzach. Będzie to oznaczało koniec kariery Crawford, kobiety, która pokonała drogę od szkockiej wioski aż do pałacu, gdzie uczyła przyszłą królową podstaw historii. Zostawszy wdową w 1977 roku, będzie żyła jak pustelnica i z okien swojego domu, wychodzących na drogę z Aberdeen do Balmoral, będzie patrzeć na przejeżdżające tamtędy samochody, wiozące rodzinę królewską na wakacje. Umrze w 1988 roku w wieku siedemdziesięciu ośmiu lat. Żaden z członków rodziny królewskiej nie pojawi się na jej pogrzebie. Mogła się wzbogacić, sprzedając pamiątki i przedmioty związane z rodziną królewską, ale chyba żałowała, że zbudowała swoją sławę na plotkach. Swoje niewinne relikwie postanowiła zostawić w spadku koronie, teraz pozostają one w królewskich archiwach.
Marion Crawford, polecona przez zaufanych przyjaciół księżnej Yorku jako „dziewczyna ze wsi, świetna nauczycielka do wszystkiego, z wyjątkiem matematyki”, obejmuje służbę jesienią 1933 roku, by wspomóc wierną nianię, Klarę Knight, która widziała, jak dorasta mama Elżbiety. Zostaje przyjęta na Piccadilly z wielką ulgą całej rodziny Yorków. Albert nigdy nie zapomniał tego chłodu, w którym upłynęło całe jego dzieciństwo, ani surowych guwernantek, które zajmowały się jego wychowaniem. Mimo iż Jerzy V każe Crawford „uczyć dziewczynki pięknego pisania i choć odrobiny historii”, Yorkom nie zależy, by córki uczyły się według ambitnego programu, bo to, czego oboje dla nich pragną, to — poza dobrymi manierami przy stole, umiejętnością eleganckiej konwersacji i gimnastyką na świeżym powietrzu — szczęśliwe dzieciństwo.
Mimo pewnego marginesu wolności, jak wyjścia do Green Parku, gdzie bawią się z innymi arystokratami w podobnym wieku, dni Elżbiety i Małgorzaty upływają według tych samych schematów i harmonogramów. Pokój dziecięcy, jak opisuje Crawford w swoim bestsellerze, „jest światem w miniaturze. Państwem w państwie, gdzie szefem jest Nanny albo Niania Allah”8, która wraz z Bobo MacDonald nadzoruje codzienne życie Lilibet. Ona sama zajmuje się wpajaniem klasycznych zasad, jakie obowiązują córki angielskich wyższych sfer. Należy do nich pierwsza poranna wizyta u rodziców (czasami Elżbieta ma pozwolenie na spotkanie z matką, kiedy ta je śniadanie w łóżku, przywilej, którego dostępują jedynie zamężne kobiety). Od wpół do dziesiątej do jedenastej pobiera lekcje arytmetyki, historii i geografii, tańca i muzyki. Obiad je w pokoju dziecięcym, potem odpoczywa przez półtorej godziny, spaceruje i bawi się na świeżym powietrzu, aż do pory na herbatkę. O godzinie siedemnastej znów spotyka się z rodzicami i je kolację, zanim zostanie wysłana do kąpieli, a potem do łóżka.
Cieszący się prywatnością i odosobnieniem Yorkowie spędzają spokojne wieczory przed kominkiem, czytając, rozmawiając i rozwiązując szarady, na dowód tego, że to, co Albert kochał w żonie najbardziej (była córką posiadacza ziemskiego, który w swoim drzewie genealogicznym miał i chłopów, i pasterzy), to przede wszystkim brak zamiłowania do konwenansów i zdolność do wspólnego spędzania czasu możliwie jak najdalej od sztywnej etykiety, według której żył przez lata.
Elżbieta i Małgorzata ubierane są jednakowo w sukienki ze szczypankami, płaszczyki z welurowymi kołnierzykami, białe rajstopki i sznurowane, lakierowane buciki. Gazety szaleją na punkcie maleńkich „sióstr York”, które mimo że są do siebie podobne, mają całkowicie różne osobowości i przyzwyczajenia — dotyczy to nawet sposobu jedzenia cukierków, jak to opisuje Crawford na stronach swojej książki. „Małgorzata łapie je w rączkę i wpycha je sobie wszystkie do buzi, Lilibet układa je na stole w zależności od wielkości i zjada je elegancko po jednym, od najmniejszego do największego”9.
Wszelkie odstępstwa od normy denerwują Lilibet, która od małego wykazuje potrzebę kontrolowania wszystkiego. Jest jedno przyzwyczajenie, które doskonale pokazuje nam jej osobowość: wieczorem nie zaśnie, dopóki nie odprawi wszystkich swoich rytuałów. Karmi, poi i układa w doskonałym rządku każdego ze swoich zabawkowych koni, składa ubrania w sposób wręcz geometryczny, a buty ustawia zawsze w tym samym miejscu pod krzesłem — co wygląda jak martwa natura.
Obsesja związana z porządkiem osiąga swoje apogeum, kiedy 16 marca 1932 roku Elżbieta otrzyma w prezencie na urodziny od Walijczyków „Little House” (Y Bwthyn Bach po walijsku), miniaturowy domek zaprojektowany przez architekta Edmunda Willmotta. Miał cztery pokoje z kominkiem, doskonale działającą hydraulikę i elektryczność, dach kryty strzechą, białe ściany i okna z błękitnego drewna. Uwieczniony na serii fotografii, które obiegły świat, minidomek, dostatecznie duży, by organizować tam herbatki z zakazem wstępu dla dorosłych, jest ozdobiony biało-błękitnymi perkalowymi firankami, dywanami w kwiaty, ma radio, urządzoną kuchnię, lodówkę, podgrzewacz do potraw i kredens z talerzami, garnkami i szklankami, ma biblioteczkę, a w niej zbiór powieści Beatrix Potter i telefon10. Ustawiony w Royal Lodge w parku Windsor, Little House stanie się letnią odskocznią dla Lilibet, która spędzi tam całe godziny, z pedantycznym wręcz oddaniem ćwicząc się w sztuce sprzątania, cnocie, która w przyszłości bardzo jej się przyda.